Rozmyślania Wielkopostne (26) – Na wtorek po IV Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Wtorek po czwartej Niedzieli Postu.

(Jan. 7.)

Onego czasu, gdy już było w pół Święta, wszedł Jezus do kościoła i uczył. I dziwowali się Żydowie mó­wiąc: Jakoż ten umie pismo, gdyż się nie uczył? Od­powiedział im Jezus i rzekł: Nauka moja nie jest moja, ale tego, który mię posłał. Jeśli kto będzie chciał czynić wolę Jego, dowie się o nauce, jeśli jest z Boga, czyli ja sam z siebie mówię. Kto z samego siebie mówi, chwały własnej szuka. Lecz kto szuka chwały tego, który go posłał, ten jest prawdziwy, a nie masz w nim nie­sprawiedliwości. Izali wam Mojżesz nie dał zakonu, a żaden z was nie czyni zakonu. Dlaczego mię szukacie za­bić? Odpowiedziała rzesza i rzekła: Diabelstwo masz, kto cię szuka zabić. Odpowiedział Jezus i rzekł im: Jeden uczynek uczyniłem, a wszyscy się dziwujecie. Dla­tego wam dał Mojżesz obrzezanie: (Nie iżby było z Moj­żesza, ale z ojców) i obrzezujecie w szabat człowieka. Jeśli człowiek przyjmuje obrzezanie w szabat, żeby się nie gwałcił zakon Mojżeszów, na mię się gniewacie, żem wszystkiego człowieka uzdrowił w szabat? Nie sądźcie według widzenia, ale sądźcie sądem sprawiedliwym. Mó­wili tedy niektórzy z Jerozolimy: Izali nie ten jest, któ­rego szukają zabić? Lecz oto jawnie mówi, a nic Mu nie mówią. Izali prawdziwie poznali książęta, iż ten jest Chrystus? Ale tego znamy skąd jest. Lecz gdy przyjdzie Chrystus, nikt nie wie, skądby był. Wołał tedy Jezus w kościele ucząc i mówiąc: I mnie macie, i skądem jest wiecie, a nie przyszedłem sam od siebie, ale jest pra­wdziwy, który mię posłał, którego wy nie znacie. Ja go znam, bom od niego jest, a on mię posłał. Chcieli go tedy pojmać, a żaden się nań ręką nie targnął, bo jeszcze nie przyszła była godzina jego. A wielu z rzeszy uwierzyło w Niego.

 

ROZMYŚLANIE XXVII.

Do czego zaślepienie rozumu i zatwardziałość serca doprowadzić mogą, pokazuje to dzisiejsza Ewangelia. Naród żydowski, a zwłaszcza starsi z ludu, dziwują się nauce Pana Jezusa, mówiąc „Jakoż ten umie pismo, gdyż się nie uczył?“ Widzą oczywisty cud, jako uzdrowił trzydziestoośmio letniego chorego, pomimo tego nie wierzą mu. Na wszelkie ich złośliwe zarzuty odpowiada im Pan Jezus stanowczo: że naukę, którą im głosi, przyniósł im z nieba od Ojca swego niebieskiego. A jeżeli chcą doświadczyć zbawiennych jej skutków, niech czynią według tejże nauki. Lecz gdzie jest zła wola, tam dowody choćby i najbardziej przekonywające nic nie pomogą.

Cała zatem dzisiejsza Ewangelia obraca się koło tego, że Żydzi ze złości za to, że im Pan Jezus wy­rzucał ich obłudę i przewrotność życia; tudzież z zazdrości, że syn ubogiej Maryi mieni się być obieca­nym Mesjaszem, że mówię, ci Żydzi nie mogąc oprzeć się prawdzie i nie mogąc zabić tej prawdy, którą z ust Zbawiciela słyszą, umyślili zabić głosiciela tej prawdy. Albowiem łatwiej jest zabić głosiciela prawdy, niż prawdę samą. Chcieli Go tedy pojmać, lecz żaden się nań ręką nie targnął, bo jeszcze nie przyszła była godzina Jego, to jest, nie przyszedł jeszcze czas, aby Pan Jezus oddał się im dobrowolnie, jako ofiara za ludzi.

 

Odrzucili Żydzi prawdę, którą Pan Jezus przy­niósł światu z nieba, a my Chrześcijanie z gorącością ducha przyjęliśmy ją i wierzymy we wszystko, czego nas Pan Jezus przez Kościół swój naucza, i chociażby Zbawiciel żadnych innych cudów nie czynił, to już nauka Jego Boska sama w sobie jest cudem, bo jakoż nie nazwać cudem takiej nauki, która w sercach ludzkich tak błogie i zbawienne sprawia skutki? Ka­żda pobożna dusza po stokroć doświadczyła na sobie tych słów Zbawiciela w dzisiejszej Ewangelii wyrze­czonych: „Kto czyni wolę Ojca mego niebieskiego, ten się przekona o nauce mojej, czyli ona jest z Bo­ga
Takiej próbie żaden na ziemi mędrzec nie poddał nauki swojej. Dlatego też my chrześcijanie którzyśmy na sobie próbę tę odbyli, wierzymy w naukę Pana Jezusa sercem i rozumem, i za tę wiarę gotowi jesteśmy położyć życie nasze. Bo jakoż nie wierzyć Jezusowi; który jest drogą, prawdą i żywotem? Jakoż nie powtórzyć z Piotrem one pełne pokory i miłości słowa: „Panie, do kogóż pójdziemy? Słowa żywota wiecznego masz. A my wierzymy i poznaliśmy, żeś ty jest Chrystus Syn Boży„. (Jan 6.).

 

Niestety! wszyscy chrześcijanie radzi o tym mó­wią, że wierzą, ale u bardzo wielu wiara ta jest martwa, bo bez uczynków. I do wielu zastosować można słowa pisma św.: „Ten lud czci mię wargami, ale serce jego dalekie jest ode mnie“.

Dalekie jest serce twoje od Boga, jeżeli myślisz, że tylko powierzchownym odmówieniem dziennych pacierzy, cho­dzeniem do kościoła na nabożeństwa, śpiewaniem pie­śni itd. wysłużyć sobie potrafisz zbawienie wieczne.
Tu trzeba coś więcej, trzeba uczynków wybitniej­szych, a te z takiej tylko duszy wyrastają, gdzie wiara żywa i silna.

Postawimy tu maleńkie próbki na przekonanie dla niektórych chrześcijan, czy mają wiarę żywą, czy martwą. Niech sami się sądzą. Albowiem, jeżeli nie wypełnia się tego w co się wierzy, to taka wiara jest martwa. „Cóż za pożytek — słowa pisma świętego — gdyby kto mówił, iż ma wiarę, a uczynków by nie miał? Izali go może wiara zbawić? A jeśliby brat i siostra byli nadzy i potrzebowaliby żywności, a rzekłby im który z was: Idźcie w pokoju, zagrzejcie się a na­syćcie się, a nie dalibyście im czego potrzeba ciału, cóż pomoże? Także i wiara, jeśliby nie miała uczynków, martwa jest sama w sobie … I czarci wierzą, a drżą“ (Jak. 2).

 

Chrystus Pan uczy: „To jest przykazanie moje, abyście się społecznie miłowali, jakom was umiłował. Miłujcie nieprzyjacioły wasze, dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści…. abyście byli sy­nami Ojca waszego, który jest w niebiesiech“… — Takie to szlachetne ziarno, ziarno z nieba wzięte, ziarno miłości rzucił Zbawiciel na rolę dusz ludzkich, aby obficie zeszło i plon ku żywotowi przyniosło. Nie­stety, złość i zazdrość szatańska, rzuca obok tego szlachetnego ziarna, inne ziarno piekielne, ziarno niezgody, nienawiści i zemsty.
Ludzie się wspólnie gryzą, jak dzikie zwierzęta i zatruwają sobie życie. I o cóż im to chodzi, że się tak gryzą? O kawałek ziemi lub lichą jaką sumkę pieniędzy. Wszakże wiara nas uczy: „Cóż pomoże człowiekowi, chociażby cały świat zyskał, a na duszy swej stratę poniesie”? Z czego widać, że Zbawiciel kładzie cały świat na wagę z duszą ludzką. Trochę więcej wiary, a miłość się obudzi, i zakon Chrystusów będzie wykonywanym.

 

  • Chrystus Pan uczy: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Albowiem, którym byście sądem sądzili, sądzeni będziecie; i którą miarą mierzyć będziecie, odmierzą wam. A cóż widzisz, źdźbło w oku brata twego, a tramu w oku twoim nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć pierwej tram z oka twego, a tedy przejrzysz, abyś wyrzucił źdźbło z oka brata twego”. — Widzisz, jak wielkie zyski obiecuje tu Zbawiciel tym, którzy swych bliźnich złośliwie nie osądzą, a przecież wolą się ludzie pozbyć tych zysków, aby tylko popuścić wodze językowi i wykąsać nim dobrze bliźniego swego.
    Pan Bóg, jako Sędzia surowy i sprawiedliwy, obiecuje grzesznikowi, że go łaskawie i miłosiernie osądzi, i żąda za to tylko tyle, abyśmy braci naszych zło­śliwie nie sądzili. Obiecuje bardzo wiele, a wymaga bardzo mało. Nie jestże to zaślepieniem pozbywać się tak nieocenionych korzyści, częstokroć nie tyle ze zło­ści, ile raczej z głupiego nałogu wielomówstwa i lek­komyślności? Cóż powiedzieć o tych złośnikach, któ­rzy nawet dobre sprawy bliźniego na lewą nicują stronę, podsuwając im zamiary podłe i samolubne? I tu wiara martwa.

 

  • Chrystus Pan uczy: „Kto by zgorszył jednego z tych małych, którzy we mnie wierzą, lepiej mu, aby zawieszono kamień młyński u szyi jego, i zato­piono go w głębokości morskiej. Biada człowiekowi onemu, przez którego zgorszenie przychodzi. — A przecież tak surowej groźby nie bardzo się czegoś ludzie lękają. Począwszy od samych rodziców, którzy w przytomności swych dziatek prowadzą bezwstydne mowy, przekleństwa i obmowy, aż do parobczaków, wyrobników, którzy w towarzystwie dzieci i niewiast nieprzyzwoite toczą rozmowy i żarty, cały świat za­walony zgorszeniami. A chociażby przybyło krocie ty­sięcy młynów, to i tak nie wystarczyłyby kamienie z nich na wiązanie ich u szyj zgorszycieli. Szczęśliwy, kto z tego deszczu zgorszeń wyjdzie cały i czysty. — I tu wiara martwa.

 

  • Chrystus Pan uczy: „Bądźcie miłosierni, jako i Ojciec wasz niebieski miłosiernym jest. Dawajcie, a będzie wam dano, miarę dobrą i natłoczoną, i potrzęsioną, i opływającą dadzą ca łono wasze. Bo tąż miarą, którą mierzycie, będzie wam odmierzono”. Oto widzisz, że za miłosierdzie, które okazujemy nad ubo­gimi, da nam Pan swe miłosierdzie. A wieszże ty, co to waży miłosierdzie Boże? Bo jak je ty otrzymasz, toś otrzymał wielką łaskę i już z ufnością staniesz przed sądem Boga i łatwiej tam obstoisz. Niestety, ani setnej części z tego nie dostają ubodzy, ile ludzie wydają na zbytki. I tu wiara martwa.

 

  • Chrystus Pan uczy: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Albowiem szeroka brama i przestronna jest droga, która wiedzie na zatracenie, a wiele ich jest, którzy przez nią wchodzą. Jakoż ciasna brama i wąska jest droga, która wiedzie do żywota, a mało ich jest, którzy ją najdują“.
    Proszę powiedzieć, kto słucha tej nauki? Wielka liczba chrześcijan mijają wąską i cia­sną bramę, a wchodzą przez bramę szeroką, za którą wystawia im świat na sprzedaż rozkosze zmysłowe, które natychmiast zaspokajają pożądliwości cielesne i pychę żywota. Oby każdy serdecznie rozważył na­stępujące pisma świętego słowa, a nie dałby się tak łatwo pochwycić na tę ponętną światową wędkę: „Nie miłujcie świata, ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim ojcowskiej miłości. Albowiem wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała, i pożądliwość oczu, i pycha żywota, która nie jest z Ojca, ale jest z świata. A świat przemija i pożądliwość jego. Lecz kto czyni wolą Bożą, trwa na wieki” (I. Jan. 2.)

 

Gdybyś wiarą ożywiał w duszy swej te cudowne Pisma świętego słowa, z których tak oczywista i do­tykalna w oczy bije prawda, czybyś zamienił we­wnętrzny pokój duszy i szczęście wiekuiste za krótkie, przemijające i marne, przy szerokiej bramie wysta­wione światowe rozkosze? Niestety! wiara martwa osłabia nasze przekonanie!

 

Lekkie jest brzemię Chrystusowe, kto je dźwiga z wiarą i miłością, słodkie jest jego jarzmo, kto się w nie zaprzągł, powiedzą to ci, co na sobie tę próbę odbyli. A jako ten tylko osądzi o dobroci jakiej po­trawy, kto ją zakosztował i dobrze strawił i sił na sobie doznał, tak ten tylko pozna brzemię i jarzmo Chrystusowe, kto je z wiarą i miłością przyjął na sie­bie. Piękna i zbawienna jest nauka Chrystusa Pana, każdy to przyznaje. I gdyby ją ludzie wykonywali, i tu na ziemi i w wieczności byliby szczęśliwymi, ale brakuje ludziom żywej wiary, bo uczynki, na które się patrzymy, tak pokazują.

Wiara jest darem Bożym, a o dar Boży trzeba prosić. Jeżeli prosimy Pana Boga o przymnożenie i ożywienie wiary, to prosimy o rzecz mądrą i bardzo potrzebną i wysłuchanie pewne. A że pewne, to nam zaręcza nasz Zbawiciel, gdy mówi: „A któryż z was prosi ojca o chleb, ażali mu da ka­mień? Albo jeżeli prosi o rybę, iżali zamiast ryby poda mu węża? Jeżeli tedy wy będąc złymi, umiecie dawać dobre datki dzieciom waszym, jakoż daleko więcej Ojciec wasz z nieba da ducha dobrego tym, którzy Go proszą”.

 

Widzisz tu, obiecuje ci Pan Bóg, że ci da du­cha dobrego, a czegóż ci też już więcej potrzeba? Jak otrzymasz ducha dobrego, to pierwsze lody przełamane. Wtedy przyjmiesz naukę Pana Jezusa z wiarą, żywą, i owionie cię życie. A gdzie życie, tam owoce dobrych uczynków urosną, bo je podsyca i pędzi do wzrostu życie. Spróbuj tylko przy każdym pacierzu, a osobliwie po Komunii św. kiedyś tak blisko twego Pana i Boga, spróbuj krótką modlitwą prosić Go o przymnożenie wiary:

Panie ożyw moją wiarę, udziel mi ducha dobrego, tego ducha, ktoregoś obiecał dać proszącym, abym należycie poznał wolę Twoją świętą, a poznawszy ją, abym ją umiłował i wypełniał.

Co ci to szkodzi spróbować? Wszak taka krótka strze­lista modlitwa niewiele zabierze ci czasu. Powoli przyzwyczaisz się do tego. A tak prosząc i żebrząc, da ci Bóg żywą wiarę. A na tedy doświadczysz na so­bie prawdy tych słów Zbawiciela w dzisiejszej Ewangelii wyrzeczonych: „Jeśli kto będzie chciał czynić wolę Ojca mego, dowie się o nauce, jeśli jest z Boga”

 


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad Ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: