Rozmyślania Wielkopostne (17) – Na sobotę po II Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Sobotę po drugiej Niedzieli Postu.

(Łuk. 15).

Onego czasu mówił Jezus do Faryzeuszów to po­dobieństwo: Człowiek niektóry miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze daj mi część majętności, która na mnie przypada. I rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach, zebrawszy wszystko młodszy syn odje­chał w daleką krainę i rozproszył tam majętność swą żyjąc rozpustnie. A gdy wszystko utracił, stał się głód wielki w onej krainie, i on począł niedostatek cierpieć. A szedł i przystał do jednego obywatela onej krainy. I postał go do wsi swojej, aby pasł wieprze. I rad by był  napełnił brzuch swój młotem, które jadali wieprze, a nikt mu nie dawał. A przyszedłszy ku sobie, rzekł: Jako wiele najemników w domu ojca mego mają dosyć chleba, a ja tu głodem umieram ? W stanę i pójdę do ojca mego i rzekę mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i przed tobą. Jużem nie jest godzien, być zwan synem twoim, uczyń mię jako jednego z najemników twoich. A wstawszy szedł do ojca swego. A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go ojciec jego i miłosierdziem wzruszony jest, a przybieżawszy upadł na szyję jego i pocałował go. I rzekł mu syn: Ojcze zgrzeszyłem przeciw niebu i przed tobą, jużem me jest godzien być zwan synem twoim. I rzekł ojciec do sług swoich: Rychło przynieście pier­wszą szatę, a obleczcie go, i dajcie pierścień na rękę jego i buty na nogi jego. I przywiedźcie cielca utuczo­nego i zabijcie, a jedzmy i używajmy. Albowiem ten mój syn umarł był, a ożył; zginął był, a nalazł się. I poczęli używać. A starszy syn jego był na polu. A gdy przy­chodził i przybliżał się do domu, usłyszał muzykę i taniec. T przyzwał jednego ze służebników i spytał co by to było. A on mu powiedział: Brat twój przyszedł, i za­bił ojciec twój cielca utuczonego, iż go zdrowego zaś dostał. I rozgniewał się i nie chciał wnijść. A tak ojciec jego wyszedłszy począł go prosić. Lecz on odpowiedziawszy rzekł ojcu swemu: Oto tak wiele lat służę tobie i nigdym nie przestąpił rozkazania twego, a nigdyś mi nie dał koźlęcia, żebym używał z przyjacioły moimi. Ale gdy ten syn twój, który pożarł majętność swą z nierządnicami przyszedł, zabiłeś mu utuczonego cielca. A on mu powiedział: Synu tyś zawsze jest ze mną i wszystko moje twoje jest. Lecz trzeba było używać i weselić się, iż ten brat twój był umarły, a ożył; zginął był, a nalezion jest.

 

ROZMYŚLANIE XVII.

Kogóż nie wzruszy przedziwna rzewność tego podobieństwa! Tu mamy całą pokutę. Tego nam też właśnie potrzeba, albowiem wszystkie nasze pobożne ćwiczenia w tym Poście dążą do tego. Ale gdzież on jest ten marnotrawny syn? Radzi byśmy go teraz wi­dzieć i mieć go pod ręką, aby nam jeszcze raz sze­rzej sam opowiedział te swoją nędze i biedy, których do syta zażywał, gdy się oddalił z domu ojcowskiego. Gdzież go zatem szukać? Oho! nie trzeba go daleko szukać, wszędzie go znaleźć można, i nie potrzeba koniecznie dopuszczać się ciężkich grzechów, aby być jemu podobnym. Ktokolwiek nie idzie w ślady za Chrystusem i nie dźwiga z miłości ku niemu własnych krzyżów, ten błąkając się, oddala się od Boga. Ta­kiego serce lgnie i przywiązane jest jeszcze do świata.-  A to, co nam świat dać może i czego tak chciwie po­żądamy, w porównaniu z tern, co nam Bóg w Króle­stwie swym dać przyobiecał, czym że jest, jeżeli nie tym młotem, którym karmił się marnotrawny syn?

Dostatki, a przy nich smaczna kuchnia, drogie suknie, znaczenie u świata, nawet na pozór niewinne rozrywki i zabawy ludzkie, czymże to wszystko jest w poró­wnaniu z życiem w Bogu, jeżeli nie tą karmą marno­trawnego syna? Niech sobie zatem miłość własna tłumaczy swoje czyny jak chce, nikt się wyłamać nie zdoła spod podobieństwa marnotrawnego syna, bo jak mówi sam Bóg przez proroka: „Myśli moje, nie myśli wasze” (Izaj. 55.). Tylko czyny nasze w Bogu i dla Boga i dla wieczności, tylko te są, pokarmem prawdziwym dla du­szy nieśmiertelnej.

A teraz gdyśmy pod marnotrawnego syna pod­ciągnęli małych i wielkich grzeszników, zwłaszcza tych ostatnich, którymi cały świat zawalony, przypatrzmy się im bliżej.
Jeżeli więcej kochasz siebie samego, i ludzi i świat z jego ponętą i ułudą niż Boga, od którego grzesząc oddalasz się daleko, to jesteś tym marnotrawnym synem. W taki sposób pierwsza po­łowa tego podobieństwa jest historią twoją, jest zwierciadłem najwierniejszym, w którem siebie sa­mego widzisz. Większego szczęścia życzyć ci nie mogę nad to, żeby i druga połowa tego podobieństwa tobie podobną była.

Mamy zatem tego marnotrawnego syna, a mamy go na miejscu. Tym lepiej, bo łatwiej mu poradzimy, aby on się nie błąkał zgłodniały, wynędzniały i ob­darty po obcym świecie i tam pasał wieprze w takiej nędzy i głodzie, żeby się był chwycił karmy z wie­przami w korycie, ale i tego mu nie dano. O, jakże on nisko upadł, że się oddalił od ojca! Syn zamo­żnego i dobrego ojca, którego ojciec kochał i którego wszyscy domownicy jako przyszłego dziedzica powa­żali, teraz tuła się w nędzy po świecie, odepchnięty, ba, nawet pogardzany od tych, z którymi w rozpuście strwonił majętność swą! Za krótki czas hulanki i roz­pusty, na tak wielką przyjść nędzę i pogardę — czyż to nie zaślepienie? Niestety, przejrzał on z tego zaślepienia, ale dopiero wtenczas gdy się spostrzegł, że tak nisko upadł. Jednak szczęście dla niego, że chociaż wtenczas przejrzał i stan swój opłakany poznał. Szczęśliwy i stokroć szczęśliwy jest ten, kto uzna swe zdrożności, komu mniej lub więcej gruby i lichy pokarm uciech światowych nie wystarcza, kogo drę­czy i niepokoi „łaknienie i pragnienie sprawiedli­wości (Mat.4).

O, wy wszyscy, którzy przez grzechy i niepra­wości wasze, oddalacie się od Boga, przypatrzcie się dobrze temu marnotrawnemu synowi. To wasz portret. Albowiem, kto popełnia grzech, ten się oddala od Boga Ojca swego niebieskiego, a oddala się bardzo daleko, jak niebo od piekła, bo grzech bardzo daleko oddala grzesznika od Boga.

Pan Jezus wysłużył nam wszystkim przez mękę i śmierć swą. synostwo Boskie i dziedzictwo w nie­bie, które nas czeka i które jest nasze,  nie mamy tu stałego mieszkania, ale przyszłego szukamy. I mo­żna sobie myśleć, jak wspaniałe będzie to dziedzi­ctwo, które zgotował tak możny Pan dla nas. A my dla krótkich i lichych światowych uciech, które się nam nawet w końcu uprzykrzą i znudzą nas, kwitujemy z tego dziedzictwa — w zamian za co? za miskę so­czewicy, bo za taką cenę sprzedał brat bratu, Ezaw Jakubowi dziedzictwo swoje. Nie jest że to zaślepieniem. Wszakże już to, co nam świat daje, w porównaniu z tą błogością serca i spokojem duszy, którym już tu na świecie napełnia nas żywot nasz świątobliwy, nie warto nawet misy soczewicy. Bo ta licha strawa, którą nam świat daje, nigdy nie zaspokoi głodu na­szego duchownego. Stąd to ludzie podobnie jak ów marnotrawny syn, cierpią głód jakiś, bo pragną go za­spokoić, ale go nigdy nie zaspokoją tą nędzną karmą, którą żebrzą u świata. Pragną i całe życie pragnąć nie przestaną, dopóki się nie nawrócą do Ojca swego niebieskiego, który jedynie nasycić może.
Kto ma dostatki, czy kiedy nasycił się niemi ? Kto na urzędzie niskim, czy nie pragnie wyższego? A gdy go już osią­gnął, czy nie pragnie jeszcze wyższego? Kto na sta­nowisku honorowym, czy po krótkim czasie nie pra­gnie wyższego? Kto służbę ma dobrą, czy nie pragnie lepszej ? Kto lubieżnością i smaczną kuchnią rozpuścił lejce swej zmysłowej naturze, czy nie pragnie i szuka coraz to nowej podniety dla swego ciała? Czy w końcu nie zanurza się taki w obrzydliwą kałużę zmysłowo­ści? Czy się i tu zaspokoił? Nie… nigdy … ziewa z nudów. Co za zaślepienie! Czemuż nie zawołamy z Dawidem: „Jako pragnie jeleń do źródeł wodnych, tak pragnie dusza moja do Ciebie’ Boże“!

Na naszym świecie łatwo wszystko sprowadzić do liczby trzy: Bóg, dusza ludzka nieśmiertelna i zie­mia. Ciało ludzkie czy piękne czy brzydkie, czy młode czy stare, to wszystko ziemia. Złoto i wszelki kruszec, klejnoty, suknie, miasta, pałace, lasy i wszelkie ma­jętności, przepychy na zabawach choćby i z czarującym oświetleniem, muzyki, parady ludzkie — słowem, wszystko co jest na świecie i do czego ludzie serce swe przywiązują… to wszystko zrobione jest ze ziemi. Ręce ludzkie nadały temu tylko formę różną, która w zastosowaniu z powietrzem i światłem słonecznym, wydaje takie cacka i bawidełka dla oka i ucha ludzkiego. Człowiek stoi pośrodku. Po prawej ma Boga do którego jest stworzonym, po lewej ziemię, która dla niego jest stworzona. Jeżeli przewróci ten porządek, to jest, jeżeli zamiast do Boga zwróci całkowicie swe serce do ziemi, natedy zawsze będzie pragnął i nigdy się nie nasyci. Albowiem ziemia służyć ma człowie­kowi o tyle, aby przez pewien czas ciepłem, odzieżą i pokarmem podtrzymywała w całości tymczasowe mieszkanie duszy. Niestety jedni mniej, drudzy więcej odwracają się od Boga, a swój cały żywot zwracają do ziemi jako celu, chociaż ona tylko środkiem być powinna. Tu sęk. Cała nasza praca jako sług Bożych, polega na tym, abyśmy przywracali ten Boski porzą­dek, to jest, nawracali ludzi do Boga, który jedynie nasze wszystkie pragnienia nasycić może.

W podobieństwie o marnotrawnym synu, odma­lowany jest żywo pędzlem i ręką Boską obraz tej nędzoty ludzkiej. Precz z nędzą! Już się poczyna ze swego upadku dźwigać marnotrawny syn. Idźmy zanim, a zajdziemy tam, gdzie i on zaszedł. Idźmy śmiało, nie oglądajmy się na ludzi, co oni powiedzą. Oto marnotrawny syn poczyna rozmyślać nad swoim opłakanym stanem; żałuje, że dobrego ojca swego opuścił i obraził, wraca się, z żalem i łzami wyznaje swą winę, błaga o przebaczenie. Po chwilce już jest w objęciach dobrego ojca, który mu przebacza, synowstwo przywraca i przyjmuje go z weselem w dom swój, jako dziedzica swojego majątku. Skończył nędzę, teraz ma chwałę.

Otóż i tobie, grzeszniku czy mały, czy wielki, stanie się taka chwała, jeżeli się nawrócisz do Boga. „Szukajcie Pana, póki nalezion być może, wzywajcie go póki jest blizko. Niech opuści złośnik drogę stroję, i niech się nawróci do Pana a zmiłuje się nad nim, bo hojny jest ku odpuszczeniu“ (Izaj.55) tak napomina prorok.

O człowiecze! ty masz taką moc w sobie, że potrafisz sprawić radość i wesele Świętym i Aniołom w niebie. Użyjże tej mocy, sprawże już raz radość niebu, od ciebie to zależy. A sprawisz to wtenczas, jeżeli się z grzechów swych ze skruchą wyspowiadasz, krzywdy bliźniemu wynagrodzisz, a unikając, o ile można okazji do grzechu, na przyszłość żywotem twoim za łaską Boską tak zakierujesz, abyś się już nigdy a nigdy od twego Boga i Ojca nie oddalał.
A gdybyś kiedy przez prędkość, słabość, nierozwagę, lub jakąkolwiek bądź pokusę, oddalił się znowu od Ojca twego niebieskiego, czym prędzej wracaj, to jest czyń na nowo pokutę, abyś znowu nie zaszedł tam, gdzie za­szedł marnotrawny syn.

Ach! wracam już wracam do Ciebie, Zbawicielu mój! wracam z tej nieszczęśliwej dla mnie krainy grzechu, gdzie wszystko, co miałem najkosztowniej­szego, straciłem. Oddaliwszy się od Ciebie, Zbawicielu mój, od Ciebie, jako od źródła wszelkiego dobra, szczęścia i prawdziwego pokoju, straciłem, zmarnotra­wiłem wszystkie łaski, które tak hojnie z dobroci Twej przez ciąg życia mego na mnie spływały. Stra­ciłem wewnętrzny pokój duszy, nade wszystko straci­łem Ciebie Zbawicielu mój, który jesteś jedynym Do­brem moim.

Któż zdoła wypowiedzieć nędzę moją, w którą popadłem, oddaliwszy się od Twego Boskiego serca! Okrutny głód począł dokuczać duszy mojej, żebra­łem u świata pociech doczesnych, a trawiących żądz moich, nie mogłem zaspokoić. Myśl ta, że niegdyś, dopóki przez grzechy nie oddaliłem się od Ciebie, za­żywałem u Twego Boskiego serca tyle wewnętrznego szczęścia, zadowolenia i spokoju duszy, żem obfito­wał w tyle łask spływających na mię, myśl ta, że teraz zmarnowawszy to wszystko, tak nisko wobec Cie­bie, Boże mój, i wobec własnego upadłem sumienia, myśl ta szarpała duszę moją na dwie strony. Świat ze swymi zmysłowymi ponętami, ciągnął mię do sie­bie, serce moje nie mogło znaleźć spokoju i rwało się do Ciebie.

Ach! Panie, Tyś się patrzał na to udręczenie du­szy mojej i na tę wewnętrzną walkę, którą z sobą to­czyłem i na tę moją nędzę duchowną. Tyś czytał w sercu moim, że tam jeszcze nie wystygła miłość ku Tobie dobry Jezu!

Zrzuciłem z siebie brzemię Twoje, które przy pomocy Twojej jest lekkie, i jarzmo woli Twojej świę­tej, które jest słodkie i wdzięczne, a przyjąłem brze­mię i jarzmo świata, które mię bez pociechy cięża­rem prac i trudów doczesnych przyciskało do ziemi. A tak w tym moim opłakanym stanie, „wyschło serce moje… dni moje zeszły jako cień, a jam usechł jako siano. Bom popiół jako chleb jadał, a picie moje mie­szałem z płaczem“ (Ps.101). „Bo we dnie i w nocy ociężała nade mną ręka twoja, nawróciłem się w nędzy mojej… Grzech mój oznajmiłem tobie, a niesprawiedliwości mojej nie kryłem. Rzekłem, wyznam przeciwko sobie niesprawiedliwość moją Panu, a Tyś odpuścił niezbożności grze­chu mego” (Ps. 31).

O, już teraz skoroś mnie na powrót przyjął do Twego Boskiego serca, teraz, skoro już uczuwam w duszy mojej pocałunek pokoju i przebaczenia, już teraz i zawsze z psalmistą: „miłosierdzie Twoje na wieki wyśpiewywać będę“ (Ps.88). Wszakże to Twoją łaską jest, żem rzekł w sercu swoim: „ Wstaną i pójdą do Ojca mego i rzeką mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw niebu i przed Tobą” — O Boże! przebacz mi niezliczone nieprawości moje, a daj mi tę czułość sumienia, która i cienia grzechu się boi. O już teraz, skoro spadła ślepota z ócz duszy mojej, całym sercem pragnę do Ciebie, dobry Jezu! „Jako pragnie jeleń do źródeł wo­dnych, tak pragnie dusza moja do Ciebie Boże! Pragnęła dusza moja do Boga mocnego, żywego, kiedyż przyjdą, a okażą sią przed obliczem Bożem“ (Ps.41). .

Oto już teraz i zawsze nie przestanę wołać z Dawidem: „Zmiłuj sią nade mną Boże„, nie we­dług zwyczajnego, ale „według wielkiego miłosierdzia Twego” (Ps.50).

A jeśliby nie dość było jednego miłosierdzia na zgładzenie niezliczonych nieprawości moich, więc bła­gam Cię, dobry Jezu, o wszystko mnóstwo niezliczo­nych zmiłowań Twoich, ażebyś „według mnóstwa litości Twoich, zgładził nieprawości moje”..

Oto dzisiaj, kiedy już wszedłem na drogę pra­wdziwej pokuty, rozważam nad stanem duszy mojej: Jakże czystą ona była za dni niewinności mojej! A te­raz jakąż się ukazuje przed Tobą, Boże, Świętości niestworzona! Błagam Cię przeto miłosierny Panie, oczyść ją teraz „i jeszcze więcej omyj mię od nieprawo­ści mojej i od grzechu mojego oczyść mię„.

I chociaż widzę i wyznaję, „żem niegodzien jest zwać się synem twoim“, ale gdzież pójdę, jeżeli, o do­bry Jezu, oddalisz mię od Siebie ?  Więc w imię nie­wyczerpanej dobroci Twojej błagam Cię: „Nie odrzu­caj mię od oblicza Twego i Ducha świętego Twego„, tego Ducha świętego, który mi daje chęć i wolę nawróce­nia się do Ciebie i nadzieję, że jeszcze otrzymam prze­baczenie, tego Ducha świętego „nie bierz ode mnie*.

Od czasu, jakem przez grzechy moje oddalił się od Ciebie, o Dobro najwyższe, nie miałem ani jednej chwili szczęśliwej. Albowiem „obtoczyły mię złe, któ­rym nie masz liczby; pojmały mię nieprawości moje i nie mogłem przejrzeć. Rozmnożyły się nad włosy głowy mo­jej i serce moje opuściło mię„1(Ps.39.). Ach! jakież to smutne przeżyłem dni! Panie i Boże mój „przywróć że mi radość zbawienia Twego i Duchem przedniejszym po­twierdź mię”.

A gdy mi już przywrócisz tą zbawienną radość przebaczenia i umocnisz mię łaską Twoją, będę do ufności i do pokuty pobudzał zbłąkanych braci moich, „będę nauczał nieprawe dróg Twoich, a niezbożni do Ciebie się nawrócą”.

Albowiem czymże mógłbym Ci, miłosierny Panie, okazać moją wdzięczność i miłość? Życie moje oddał­bym Ci dzisiaj na zadośćuczynienie za wszystkie prze­winienia moje, „i gdybyś chciał tej ofiary, dałbym ci ją ale w całopalonych nie będziesz się kochał. Ofiara Bogu duch strapiony. Serca skruszonego i uniżonego, Boże, nie wzgardzisz” (Chaignon T. J.).

 


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: