Rozmyślania Wielkopostne (16) – Na piątek po II Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Piątek po drugiej Niedzieli Postu.

(Mat. 21).

Onego czasu mówił Jezus do rzeszy tę przypowieść: Był człowiek gospodarz, który nasadził winnicę i płotem ją ogrodził i wkopał w niej prasę i zbudował wieżę, najął ją oraczom i odjechał precz. A gdy się przybliżył czas owoców, posłał sługi swe do oraczów, aby odebrali owoce jego. A oracze pojmawszy sługi jego, jednego ubili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Zasię posłał inszych sług więcej, niżli pierwszych, i także im to samo uczynili. A na ostatek posłał do nich syna swego, mówiąc: Uszanują syna mego. A oracze ujrzawszy syna, mówili między sobą: Ten ci jest dziedzic, pójdźcie za­bijmy go, a będziem mieć dziedzictwo jego. I pojmawszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Gdy tedy przyjdzie pan winnicy, co uczyni oraczom onym? Rzekli mu: Złe źle potraci, a winnicę swą najmie inszym oraczom, którzy oddadzą mu owoc czasów swoich. Rzekł im Jezus: Nie czytaliście nigdy w pismach: Kamień, którzy odrzucili budujący, ten się stał głową węgła. Od Pana się to stało, i dziwno jest w oczach naszych? Przetoż powiadam wam, iż będzie odjęte od was królestwo Boże, i bę­dzie dane narodowi czyniącemu owoce jego. A kto pa­dnie na ten kamień, będzie skruszon, a na kogo by upadł, zetrze go. A usłyszawszy przedniejsi kapłani i faryzeuszowie przypowieści jego, poznali, iż o nich mówił. A szukając go pojmać, bali się rzeszy, ponieważ go jako proroka mieli.

 

ROZMYŚLANIE XVI.

Pan Jezus mówi tu w przypowieści, aby go lu­dzie lepiej zrozumieli i te prawdy głębiej w pamięci swej zachowali. Gospodarz najął oraczom winnicę swą, aby czasu swego oddawali mu z niej owoce. Ale oracze nie tylko że owoców nie składali, ale je­szcze do tego sługi i syna pańskiego znieważyli, a po­tem i zabili. Przeto ich też pan za ich bunty osądził i ukarał, winnicę im odebrał, a innym wynajął.

Tę przypowieść trzeba tak rozumieć:
Pan Bóg w miłosierdziu swoim wybrał naród żydowski, dał mu przykazania, przez proroków objawiał mu ciągle wolę swą, aby przez ten naród utrzymywała się wiara w prawdziwego Boga, i nadzieja w przyszłego Mesjasza. Ale jako już nieraz i z innych Ewangelii słyszeliśmy, naród żydowski zawsze chytry, chciwy i obłudny, więcej dbały o złotego cielca, to jest o pieniądz, prawom Bożym zawsze się sprzeciwiał, proroków za­bijał, a co uczynił samemu Synowi Bożemu, to wszystkim wiadomo. Przeto też Pan Bóg odebrał temu narodowi wszystkie swe łaski, odebrał mu Królestwo swoje, a dał nam, powołał nas do swojej win­nicy, to jest do Kościoła swego świętego, a teraz na nas kolej, abyśmy naszemu Gospodarzowi Niebieskiemu składali życia świątobliwego owoce; bo inaczej odrzuci nas, jak to uczynił narodowi żydowskiemu.

Zastanówmy się, jakie też owoce życia naszego złożymy naszemu Panu i najwyższemu niebieskiemu Gospodarzowi, gdy od nas na sądzie swym rachunku żądać będzie? Dał nam Pan Bóg w dzierżawę win­nicę swą, to jest przyjął nas na chrzcie św. do kościoła swego, czy kiedy zastanowiłeś się nad tym największym dobrodziejstwem Pana i Boga naszego? Boć to rzeczą niemałą, żeś się urodził z rodziców chrześcijańskich, a przeto przyjęty do Kościoła świętego, do udziału wszystkich łask, które siedmioma strumie­niami, to jest siedmiu Sakramentami tak obficie płyną na uświęcenie nasze. Wypadałoby zatem nie czekać, aż sam niebieski Pan zażąda rachunku od nas z owo­ców żywota naszego, ale teraz, zwłaszcza w tym Po­ście wglądać do komórki serca naszego, do owej spi­żarni przeznaczonej na skład nieśmiertelnych naszych owoców, i tam się im przypatrzyć dużo już jest naskładane. Niestety, u wielu a bardzo wielu komórka ta pokazałaby się pustą! A tu wieczność długa przy­bliża się do ciebie, koniecznie potrzeba ci naskładać sobie owoców dobrych uczynków, bo to jedyna żywność na czas bardzo długi. Błogosławieni umarli, którzy w Panu umierają, albowiem uczynki ich pójdą za nimi” tak mówi pismo św. — A jakież uczynki pójdą za nami? Może tylko te nasze pacierze często­kroć niedbale i ozięble odmówione i święte spowiedzie niedokładnie odprawione, i święte Komunie niegodnie przyjęte, i może też jeszcze coś drobnego z uczyn­ków miłosierdzia — i na tym koniec.

 

To mało tych owoców, a niektóre może i nadgniłe i mało przyda­tne, których Pan nie przyjmie, jako wyrosłych z win­nicy źle uprawionej.
Ten Post, to czas uprawy i siewu. „Kto skąpo sieje, skąpo też żąć będzie. Kto obficie sieje, obficie też żąć będzie„. — Siejże zatem śmiało a z Bogiem, to jest pracuj usilnie nad uświęceniem żywota twego, a nie oglądaj się na świat. Niech lu­dzie mówią co chcą, żeś świętoszek, nudziarz, pobożniś …., orz, siej i nic na to nie zważaj. Rolnik, który orze, nie ogląda się za siebie, bo wykrzy­wiłby skibę.

 

Idź często — ile ci stosunki stanu twego po­zwalają — na Mszę św., przystępuj często do Sakra­mentów świętych, ale nie z taką oziębłością, jak do­tychczas czyniłeś, ale z ogniem miłości w sercu, bo miłość potężniejszą jest niż śmierć, i zakrywa mnó­stwo grzechów.
Abyś zaś taką miłość zapalił w sercu swym, rozważaj często mękę Pańską, nie tylko teraz w poście, ale i w każdy piątek i zawsze. Czytaj lub słuchaj budujących książek. Nawet i ta książeczka, którą teraz czytasz, zagrzewać będzie serce twe do miłości. Czytaj z niej częściej w roku, a nie dozwól sercu, aby się zaziębiło. Tak uprawiana winnica du­szy twej, wydawać będzie w ciągu żywota twego piękne owoce prawdziwej pobożności i świątobliwo­ści życia.

 

Jeżeli dojdziesz do takiego stanu pobożności, niechby w początkach i z ułomnościami i niedostat­kami, wtedy już innym okiem na swych bliźnich spo­glądać będziesz. Będziesz w nich widział swych braci i współdziedziców królestwa Bożego, skoroś poznał Boga za wspólnego wszystkim ludziom Ojca, a tu wy­rastać będą obfite owoce miłości bliźniego.

Jeżeli cię zły człowiek skrzywdzi, czy to na zdro­wiu, czy na sławie lub majątku, nie będziesz się mścił, ani szukał odwetu. I owszem, gdyby ten twój niby nieprzyjaciel żądał od ciebie jakiej łaski, wyświadczysz mu, urazy chętnie darujesz, i jeszcze mo­dlić się za niego będziesz, a tu wyrastać będą owoce miłości nieprzyjaciół. Daremna rzecz, tak nakazał Zbawiciel, i tak być musi, chociaż się serce na to oburza.

 

Jeżeli jesteś w stanie, nie odmówisz ubogiemu wsparcia według możności. A nade wszystko gdy się dowiesz, że w gminie twej leży chory ubogi, a nie ma się czym ratować. Poratuj takiego pierwej i hojniej, niż takiego, co sobie sam chodząc po domach uprosi. Postaraj mu się także o to, aby go kapłan odwiedził. A jeżeliś sam biedny i nic dać nie możesz, odwiedź go, usłuż mu i pociesz go słowem Bożym. Tak czy­niąc nazbierasz wiele owoców miłosierdzia dla bliźnich.

 

Prosimy Pana Boga, aby nas sądził nie według sprawiedliwości, ale według miłosierdzia swego. Po­przyjmy nasze prośby czynem, a dobry Bóg wysłucha je, i zmiłuje się nad nami i da nam ducha pokuty i odpuści nam grzechy nasze. Najprostsza i najpe­wniejsza droga do znalezienia łaski u Pana Boga, jest miłosierdzie dla bliźnich braci naszych.
W żywocie św. Marcina, który był żołnierzem, czytamy: Pewnego dnia spotkał był św. Marcin u bramy w Amiens we Francji żebraka nagiego prawie, żebrzącego o jałmużnę. Widok nędzy, obudzą w świętym mężu litość, a nie mając przy sobie pieniędzy, ani nic takiego, czym by mógł wesprzeć żebraka, przecina szablą swój płaszcz na połowę i jedną daje żebrakowi, aby się nią przyodział. Następnej nocy widzi św. Marcin w półśnie samego Pana Jezusa ubranego w tę sarnę połowę płaszcza, otoczonego Aniołami i słyszy jak do nich mówi wskazując na swe ubranie: „Patrzcie, ten płaszcz podarował mi Marcin.

Jeżeli cię dobry Bóg nawiedzi jaką klęską, czy chorobą, czy nieurodzajem, czy złodziejem, słowem: jeżeli przypadną na ciebie lekkie czy ciężkie krzyżyki, nie będziesz szemrał przeciw sprawiedliwości Boskiej, nie powiesz jak to ludzie mówią: chyba już Bóg o mnie zapomniał; ale powiesz ze św. Teresą: „albo umrzeć, albo cierpieć” i z Jobem : „Bóg dał, Bóg wziął, niech będzie imię Jego błogosławione” — tak czyniąc nazbierasz wiele owoców cierpliwości i posłuszeństwa woli Bożej.

 

We wszystkich twoich sprawach będziesz pamię­tał na obecność Boga, który na ciebie patrzy i słów twoich słucha. Będziesz się często zapytywał samego siebie: Jakby sobie w tej sprawie postąpił Pan Jezus, gdyby był na moim miejscu? Bądź pewny, że sumienie odpowie ci dobrze. W szelka chciwość, kłamstwo, nierzetelność, dalekie będą od ciebie. Zarobnikowi i słudze wypłacisz umówioną zapłatę, w kupnie i sprzedaży nie oszukasz, fałszywie nie zaświadczysz, zawsze a zawsze prostą pójdziesz drogą, a tak nazbie­rasz sobie wiele owoców sprawiedliwości.

 

Pilną baczność zwrócisz na pożądliwości cielesne. Jest to wróg, który człowieka ciągle niepokoi, a któ­rego nie godzi się nigdy lekceważyć. Jest to lep pie­kielny, na który szatan najwięcej łapie dusz ludzkich. Nigdy twe usta nie splamią się mową bluźnierczą. W stanie małżeńskim zachowasz skromność, w stanie wolnym doskonałą czystość. Modlitwa, męka Pańska, częste myśli o śmierci i sądach Bożych, to broń na pokonanie pożądliwości cielesnych. Tak czyniąc porośnie twój żywot owocami cnoty czystości.

Dla siebiesz będzie ostrym i surowym, dla bliźnich pobłażliwym. Nie będziesz się unosił gniewem, a gdy­byś z natury skłonnym był do wybuchów gniewu, wspomnieniem na Chrystusa złagodzić go możesz: „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca“. Oto lejce Boskie na pohamowanie gniewu i pychy. Własne rozważać będziesz grzechy z jednej, świętość i Majestat Boski z drugiej strony. Tak czy­niąc, żywot twój porośnie owocem skromności i pokory.

 

Każdy człowiek ma jakieś obowiązki do spełnie­nia. Jedni mniejsze, inni większe. Jednakowoż jakie­kolwiek są twoje dzienne sprawy i obowiązki, choćby one na pozór były małe i nic niby nie znaczące, czyń je zawsze w intencji chwały Bożej, czyń je zawsze z tą myślą, że Bóg tak chce. Jeżeliś sługą, to już te twoje drobne usługi: w kuchni, w stajni, w ogrodzie, w roli, przyniosą ci zasługi u Boga, jeżeli je czynić będziesz z myślą tą, że spełniasz tern wolę Boga. — Niechże zatem każdy w swoim stanie, do jakiejkol­wiek zabiera się pracy, niechże to czyni z pobudek woli Bożej. I jakie bądź do pracy bierzesz w rękę na­rzędzie, czy pług, siekierę, piłę, igłę, szydło, łopatę, pióro i t. d. powiedz sobie w duszy: To narzędzie daje mi sam Pan Bóg do ręki, chcę spełniać świętą wolę Jego.

 

A wtedy praca twa zwykła, stanie ci się sto­kroć milszą, bo ci się zdawać musi, że pracujesz w obliczności wszędzie przytomnego Boga, a co wa­żniejsza ustrzeżesz się przy pracy grzechu, mając ciągle na myśli obecność Boga.

Tak czyniąc, żywotem swym zdążać będziesz co­raz to do większej doskonałości chrześcijańskiej i wier­ności ku Bogu w rzeczach małych. A chociaż wobec świata sprawy twe dzienne są małe i prawie nic nie znaczące, nie frasuj się o to, u Boga są one wielkie, bo czynione z świętą wolą Jego. I owszem sprawy ludzkie na pozór wielkie i głośne, ale czynione bez myśli o Bogu, żadnej nie mają wartości na żywot wie­czny, i są mniej niż małe.

 

Nade wszystko religijno-moralne prowadzenie dzia­tek i sług twoich, będzie twoją usilną troskliwością. Tu szerokie pole do zasiewu. Tu tak wiele dobrych owoców nazbierać możesz, że się i tobie i rodzinie, sąsiadom, gminie i całemu dostanie krajowi.

 

Takie to owoce złożysz twemu Panu i niebie­skiemu Gospodarzowi, gdy staniesz przed nim na sąd, a żądać będzie od ciebie obrachunku dzierżawy win­nicy swej. Te owoce wystarczą ci na żywność na całą wieczność, bo one nieśmiertelne. Rozważ tu jeszcze i to, jako dobry i miłosierny jest ten nasz niebieski Pan: Nie odbiera nam tych owoców dla siebie, ale je tylko ogląda i nam je zwróci i będą na wieki nasze. Więc co siejemy tu na świecie, siejemy dla siebie.

 

Siejże zatem teraz póki żyjesz i póki czas, „bo nadchodzi noc, gdzie żaden nie będzie mógł pracować!” (Jan 9.). Jako nieraz rolnik, wymiata na wiosnę z prze­gród w śpichlerzu ostatek zboża, ze smutkiem rzuca ten ostatek w ziemię, a chociaż mu grozi przednówek i głód, zanim się doczeka nowego, przecież po­krzepia się nadzieją obfitego plonu, aby miał czym żyć z rodziną przez zimę, gdzie niema zarobku. Otóż i do ciebie miły bracie zbliża się zima śmierci, a za nią długa a długa wieczność. Jeżeli nie zasiejesz i nie zbierzesz owoców dla duszy, czymże żyć będziesz w wieczności? Wszystko cię przy śmierci opuści, tylko uczynki twoje pójdą z tobą na tamten świat.

 

Rozmyślania Wielkopostne


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888

 

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: