Rozmyślania Wielkopostne (6) – Na poniedziałek po I Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Poniedziałek
po pierwszej Niedzieli Postu.

(Mat. 25).

Onego czasu rzekł Jezus uczniom swoim: A gdy przyjdzie Syn człowieczy w Majestacie swoim i wszyscy Aniołowie z nim, tedy siądzie na stolicy Majestatu Swego. I będą zgromadzone przedeń wszystkie narody i odłączy je jedne od drugich, jako pasterz odłącza owce od ko­złów. I postawi owce po prawicy swojej, a kozły po lewicy. Tedy rzecze król tym, którzy będą po prawicy jego: Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzymajcie kró­lestwo wam zgotowane od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść; pragnąłem, a napoiliście mnie; byłem gościem, a przyjęliście mnie. Nagim, a przyo­dzialiście mnie; chorym, a nawiedziliście m nie; byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie. Tedy mu odpowiedzą sprawiedliwi, mówiąc: Panie, kiedy żeśmy Cię wi­dzieli łaknącym, a nakarmiliśmy Cię; pragnącym, a da­liśmy Ci pić? Kiedyż my Cię też widzieli gościem, a przy­jęliśmy Cię? Albo nagim, a przyodzialiśmy Cię? Albo kiedyśmy Cię widzieli niemocnym, albo w ciemnicy, i przyszliśmy do Ciebie? A odpowiadając Król, rzecze im: „Zaprawdę powiadam wam, pókiście uczynili je­dnemu z tych braciej mojej najmniejszych, mnieście uczy­nili”.
Tedy rzecze i tym, którzy po lewicy będą: „Idźcie ode mnie przeklęci w ogień wieczny, który zgotowany jest dyabłu i aniołom jego. Albowiem łaknąłem, a nie daliście Mi jeść; pragnąłem, a nie daliście Mi pić. By­łem gościem, a nie przyjęliście Mię; nagim, a nie przyo­dzialiście Mię; niemocnym i w ciemnicy, a nie nawidziliście Mię”. Tedy mu odpowiedzą i oni mówiąc: „Panie, kiedy żeśmy Cię widzieli łaknącym, albo pragnącym, albo gościem, albo nagim, albo niemocnym, albo w cie­mnicy, a nie służyliśmy Tobie“ ? Tedy im odpowie, mó­wiąc: „Pókiście nie uczynili jednemu z tych najmniejszych, aniście mnie uczynili”. I pójdą ci na mękę wie­czną, a sprawiedliwi do żywota wiecznego.

 

ROZMYŚLANIE VI.

Ewangelie pojedyncze, przeznaczone na każdy dzień wielkiego Postu, to jakby osobne kwiaty, które w porządku uwite, przedstawią doskonały wieniec po­kuty. Tego nam też właśnie potrzeba. Weszliśmy na drogę pokuty, a z tej drogi nie damy się zepchnąć.
Wczorajsza Ewangelia wskazała nam pokusy, jakie nas nawiedzać zwykły, poznaliśmy oraz środki, jak się tym pokusom oprzeć można. Do tych wczoraj­szych środków przyczynia nam dzisiejsza Ewangelia, jeszcze jeden bardzo silny środek do pokonania po­kus. Albowiem stawia nam dzisiaj przed oczy straszne sądy Boże, abyśmy przejęci świętą a zbawienną bojaźnią, teraz za życia, póki czas zmiłowania, gar­nęli się w pokucie pod krzyż miłosiernego Zbawi­ciela, i usłyszeli od Niego pocieszające: „Przebaczam ci grzeszniku…. będziesz ze mną, w raju“ ! Albo­wiem tylko z krzyża słowo przebaczenia do duszy na­szej doleci.

Pismo święte mówi, że we wszystkich sprawach twoich, pamiętaj na ostateczne rzeczy, to jest na śmierć i sąd, a na wieki nie zgrzeszysz. Właśnie mamy silne postanowienie, abyśmy nigdy a nigdy nie grzeszyli, przeto też zawsze w życiu będziemy sobie przypominali sądy Boskie.

 

Silny to bodziec te sądy Boskie. Dreszcze prze­szywają nas na tę straszną i aż do szpików przeni­kającą myśl, że każdy z nas doczeka się z pewnością tej chwili, że stanie przed stolicą Chrystusową na sąd.
Wielka liczba Świętych Pańskich, jako z ich żywo­tów wiemy, zawdzięcza swe zbawienie, częstym roz­ważaniem o sądzie Boskim. Pójdziemy i my za nimi, wprawdzie po wąskiej i przykrej drodze pokuty, ale lepiej przecież iść po przykrej drodze i zajść w dobre miejsce, niż iść drogą szeroką światowych mamideł, a zajść w jaskinią diabłów.
Ewangelia dzisiejsza mówi o sądzie powszechnym na końcu świata. Pierwej atoli będziemy rozważali o sądzie szczególnym, bo też ten sąd pierwej, to jest zaraz po śmierci dla każdego z osobna nastąpi. Skoro tylko dusza przez śmierć rozłączy się z ciałem, w mgnieniu oka dostaje się w ręce sprawiedliwego Sędziego-Boga. Zaraz On ją sądzi i to w tym miejscu, gdzie człowiek umiera, bo Bóg jest wszędzie przyto­mny. Zanim ludzie spostrzegą, że chory umarł, zanim ciało martwe ostygnie, zanim mu śmiertelną wdzieją koszulę, dusza już jest osądzoną i jest albo w niebie, albo w piekle, albo w czyśćcu. Przy tym sądzie — jak uczą mężowie święci — jest Anioł-stróż i czart. Czart jest tu oskarżycielem, Anioł-stróż świadkiem, dusza oskarżoną, a Bóg sędzią.

 

Rozważ! kto nas będzie sądził? Oto Bóg w ma­jestacie swym niepojęty; najświętszy, który nienawidzi i najmniejszego grzechu. Wszechmocny, który stworzył niebo dla sprawiedliwych, a piekło dla bezbożnych. Bóg wszystkowiedzący, przenikający skrytości i taj­niki serc naszych. Bóg wszędzie przytomny, który nas wszędzie widział, gdzieśmy grzeszyli. Bóg najsprawie­dliwszy, który za najmniejszy grzeszek, choćby tylko myślą dobrowolnie popełniony ukarze. Ten sam Bóg, który w początkach wieków zbuntowanych osądził anio­łów, strąciwszy ich do piekła. Który występny naród ludzki potopem wygładził; który za cielesne grzechy sprośności, siarczystym ogniem zniszczył miasta: So­domę, Gomorę wraz z mieszkańcami. Który i dotych­czas za grzechy karał i karze: nieurodzajem, głodem, wojną, zarazą i innymi klęskami; który teraz dla nas żyjących jest sprawiedliwym ale i miłosiernym, a po śmierci nie okaże miłosierdzia, tylko sarnę sprawiedli­wość.

Cóż poczniesz grzeszniku w obliczu takiego Sę­dziego? Cóż na obronę twoją przytoczysz takiemu Panu, który ci wskaże każdą twoją myśl, każdy krok życia twego, każdy uczynek? Możeś grzechy twoje dawniej­sze zapomniał, ale tam u góry, tam nie zapomnieli, tam się wszystko złe i dobre składało dla ciebie! Jakiż strach nie przejmie duszy twojej, gdy ci wszystko to odkryją i uwidzisz się sam jeden stojącym przed Sędzią bez obrońcy i przyjaciela? Czart cię ciągle oskarżać będzie, a Anioł-stróż nie będzie cię bronił, bo on jest świętym i wie, że jego Pan wyda wyrok sprawiedliwy.

 

I usłyszysz głos przenikający cię na wskroś: Zdaj liczbę z włodarstwa twego! Zdaj liczbę z tych łask, które ci były dane, a któreś odrzucił i którymiś po­gardził! Zdaj liczbę z czasu, który ci był udzielony do chwalenia Boga, do życia świętego, lub pokuty, a tyś ten czas roztrwonił na rozpustę, próżniactwo, na staranie i prace koło wygodnego żywienia ciała!
Zdaj liczbę z świętokradzkich spowiedzi i Komunii! Zdaj liczbę z tych zgorszeń, które rozkrzewiłeś! Patrz! pod tobą piekielnym ogniem goreją te dusze, które za życia do grzechu przywiodłeś, patrz! to twoje ofiary — inne jeszcze błąkają się po świecie. Zdaj liczbę z tych dusz, które ci powierzyłem, abyś je zbawił, abyś ża­dnej nie utracił — patrz, ileś potracił, reszta się błąka! Zdaj liczbę ojcze, matko, nauczycielu, przełożony świecki i duchowny!
Cóż odpowiesz Sędziemu-Bogu, gdy cię tak pytać będzie? Oto odpowiesz mu z pro­rokiem: „Zelżywość okryła oblicze moje (Ps. 68.), albowiem dusza moja napełniona jest złem, a żywot mój przybli­żył się do piekła” (Ps. 87. ).

Oto taki głos usłyszą ci, co bez pokuty a w grze­chach ciężkich pomarli. Przyjacielu! co te kartki czy­tasz, miej nadzieję w Bogu, że za łaską Jego łago­dniejszy usłyszysz wyrok. Ale… ale, pracuj nad sobą. Teraz, póki czas, proś, błagaj przebaczenia i miłosier­dzia wołając z Dawidem: „Nie wchodź Panie w sąd ze sługą Twoim, albowiem nie będzie usprawiedliwionym przed obliczem Twojem wszelki człowiek“ (Ps. 142.).

 

Teraz jeszcze wszystko złe naprawić można. Nie odwlekaj że zatem pokuty, masz dobrą sposobność w tym poście zrobić porządek z duszą. Róbże czym prędzej, bo w tak ważnej sprawie każdy dzień stracony. Zalej się jeszcze dzisiaj żalem serdecznym za wszystkie po­pełnione grzechy począwszy od młodości, aż do tego czasu. Pomyśl: co za okropny po śmierci nastąpi dla ciebie moment! Umrzeć i wejść duszą w świat poza­grobowy, w świat nowy, nieznany — i to tak nagle !

Rozważ dobrze te słowa: i to tak nagle! Żeby choć dobrze umrzeć! Przeczytaj tę książeczkę z uwagą, ona cię nauczy tej sztuki, jak umrzeć dobrze! To grunt, reszta głupstwo i marność nad marnościami.

 

Ale, jak postanowiono ludziom raz umrzeć, a po­tem sąd z osobna dla każdego, tak jeszcze raz na końcu świata będzie sąd ostateczny czyli powszechny, „i wszyscy musimy się okazać przed stolicą Chrystusową, aby każdy odniósł według tego, co uczynił, dobre lub złe“ (II. Kor. 5. ). „I każdy własne poniesie brzemię“( Gal. 6. ).

  • Będzie sąd — woła Bóg — „osądzę cię i włożę na cię wszystkie złości twoje, i doznasz, że ja Pan, który biję“ (Ezech, 7.) – „ I odkryję sromotę twoję przed obliczem twojem i ukażę narodom nagość twoję” (Nah. 3. 5.). „A sprawiedliwi ujrzą to, i weselić się będą, wszelka nieprawość zatka usta swoje” (Psl. 106.).
  • Będzie sąd, „i poznają wszystkie zgromadzenia, żem ja jest, który badam się nerek i serc, i dam każdemu z was według uczynków jego“ (Objaw. 2).
  • Będzie sąd i dla grzeszników, przewyższy on pie­kielne męki, bo będą wołać górom: „ Upadnijcie na nas i zakryjcie nas od oblicza siedzącego na stolicy, i od gniewu barankowego. Bo przyszedł dzień wielki gniewu, a któż się ostać będzie mógł?”(Objaw. 6. ).
  • Będzie sąd, i zasiędzie Syn człowieczy Jezus Chrystus na tronie, a obok Niego, jako członkowie sądu, Apostołowie. I ukaże światu rany przenajdroższe na uwielbionym Swoim ciele, aby się wypełniło: „Uj­rzą, kogo przebodli„. Ujrzą źli chrześcijanie rany, z któ­rych miał płynąć dla nich zdrój zbawienia, z których popłynie naówczas zdrój wiecznego potępienia.

 

Tak siedząc na tronie z obłoków, rozłoży Sędzia „księgę żywota” (Objaw. 20.), i wykryje całemu światu wszystkie cnoty i zgorszenia, i wyjaśni wszystkie tajemnice ludzi, „oświeci zakrycia ciemności i objawi rady sercu (Kor. 4. ), i po­każe każdemu z osobna wobec wszystkich narodów, cały łańcuch jego dobrych lub złych uczynków. Do­wody będą tak jasne i przekonywające, iż nikt wyma­wiać się nie będzie, „a nadzieja obłudnika zaginie (Job. 8.).

Tak wyjaśnione i z tajemnicy wydobyte sprawy wszy­stkich ludzi razem i każdego z osobna, ukaże Sędzia Apostołom, jako członkom sądu i wybranym, i wszy­stkim Duchom niebieskim. Potem rozkaże Aniołom rozdzielić złych od dobrych, jako pasterz odłącza ko­złów od owiec. Wybranych postawi po prawicy, a potępieńców po lewicy. — Któż pojmie rozpacz przy tym podziale na wieki!

 

I wyda Jezus Chrystus wyrok stanowczy, nieod­wołalny, wyrok na wieki, wyrok albo błogosławieństwa albo przekleństwa. Za co? Oto czytałeś wyraźnie w dzisiejszej Ewangelii za co! za miłość ku bliźniemu okazywaną w uczynkach w Bogu — mówię w Bogu! w tym wszystko zawarte. 

 

O cudzie niepojęty! O potęgo miłości! Groźnym będzie wyrok Zbawiciela na sądzie ostatecznym , a prze­cież w tym wyroku sama miłość! Jezus Chrystus jest miłością! Miłością stało się Jego wcielenie! Miłością był Jego ziemski żywot! Miłością śmierć Jego na krzyżu! Miłością jest teraz z nami — według danej nam obietnicy — aż do skończenia wieków ! Miłością osądzi wszystkich ludzi! Miłością otworzy bramy do królestwa Ojca, zgotowane wybranym od założenia świata! Miłością w trąci szatanów i potępieńców na wieki do piekła, albowiem słuszną rzeczą jest, aby ci, którzy pogardzili miłością, uczuwali jej potęgę w ka­rach na wieki!

 

„I pójdą ci na mękę wieczną, a sprawiedliwi do żywota wiecznego”.

Na mękę wieczną! Łatwo to wymówić lub napi­sać, ale aż dreszcz przeszywa duszę mądrze pomyśleć o tym . Ten jeden wyraz: „Wieczność”, gdyby ciągle żywo stał w pamięci, już by był w stanie napełnić nas świętą bojaźnią. Co czynisz, z życiem swym gdzie idziesz grzeszniku! Stój, zatrzymaj się chwilkę, oto słuchaj wyroku, co go potęga sprawiedliwego Sędziego wyda na ciebie, jeżeli umrzesz w niepokucie! „I pójdą bezbożni na mękę wieczną!

Rozważ dobrze, co zna­czy ten wyraz: wieczność! Gdy komu w nocy słabość dokucza, a w bezsenności rzucać się musi co chwila na łóżku, to noc wydaje się, jakby nie miała końca; gdy kogo z wieczora ząb zaboli, a w boleści czekać przyjdzie dnia, aby go dać wyrwać, to noc wydaje się rokiem i dnia ledwo się doczekać. Ale przecież te bole nocne osładza myśl: noc przejdzie, doczekam się rana. A tu nigdy końca… tu wieczność!

 

Jakby ci było, gdyby skrępowanego powrozami zamknięto do ciemnej piwnicy, mnóstwem wężów, żab, jaszczurek i innego obrzydliwego robactwa napełnionej i powiedziano ci: Będziesz tu siedział rok cały, a lichą żywność spuszczoną po sznurze dostaniesz co dzień na to tylko abyś żył i cierpiał? — Prawda? aż się nie­miło robi pomyśleć o tym. A przecież to byłoby niczym w porównaniu z wiecznością! I jeżeli tyle lat upłynie, ile jest ziaren piasku na całym świecie i ile liści na wszystkich drzewach i kropel wody w morzu, czyli natenczas ubędzie co z wieczności? Dopiero się zaczęła.

A gdy pomyślimy tak wysoką górę, która by szczytem swym sięgała sklepienia niebios i gdyby co tysiąc lat przylatywał ptaszek i unosił z niej jedną okruszynę i tak dzióbkiem swym przeniósłby tę górę na inne miejsce, czy ubędzie natenczas co z wieczno­ści? O! i wtedy dopiero zaczęta. A gdyby też zamiast co tysiąc lat, przylatywał co milion lat i zamiast do przenoszenia jednej góry, miał ich tyle ile kropel wody we wszystkich na świecie morzach. O ! i wtenczas wieczność dopiero zaczęta. Czytelniku! ja cię tu tylko tymi porównaniami łudziłem — na to porównania wcale nie ma.

Wieczność ma źródło w sprawiedliwości Boskiej, a jak Bóg jest wiecznym, tak i nasz żywot po śmierci czy w niebie czy w piekle będzie wiecznym. Kiedy potęga Boska przy końcu świata zniszczy i słońce i księżyc i wszystkie planety, które teraz swym obro­tem mierzą nam czas, na ten czas wskazówka na zegarze czasu, żadnym obrotem niebieskich ciał nie mierzona ,stanie — i stać będzie tak długo, jak Bóg Bogiem, to jest wiecznie.

 

O wieczności! wieczności! Któż cię obejmie my­ślą! I dla tych co przed tysiącami lat pomarli, wie­czność się dopiero zaczęła!

O wieczności! Kto się zastanowi nad tobą, a ży­cia swego nie poprawi, ten albo wiary nie ma, albo jest bez serca!

O wieczności! Gdybyśmy cię tu na świecie tak poznali, jak cię już znają zmarli nasi rodzice, bracia, siostry, przyjaciele i inni znajomi nasi! Zawsze! Nigdy! Zawsze szczęśliwie z Bogiem i nigdy tego szczęścia nie postradać; zawsze potępionym w piekle i nigdy ulgi nie doznawać!

O wieczności! My cię widzimy daleko, a ty tak blisko nas! Jedno mocniejsze uderzenie krwi do głowy, nieco silniejsze przeziębienie, lada błaha przyczyna choroby, ostatnie drgnienie serca — i oto wieczność.
Tu na ziemi nie umiemy należycie ocenić, do jakiego stopnia krótkie jest to życie w porównaniu z wieczno­ścią. Ale po śmierci gdy już upłyną miliony lat, a wie­czność dopiero w zaczątku, ziemskie nasze życie wyda się nam maleńkim punkcikiem, chwilką. A przecież od tej chwilki, od dobrego lub złego użycia czasu ziemskiego życia naszego, zależeć będzie ta wieczność.

O wieczności! O jakże wobec tej wieczności upadają i nikną wszystkie te światowe próżności, o które tyle się niepokoimy! Czemuż nasze doczesne sprawy nie mierzymy łokciem wieczności? Wszakże tylko w ten sposób pokazałaby się każda rzecz w swej istotnej i prawdziwej wartości. Chwilowa, a niechby i kilkoletnia uciecha, wysokie godności, honory u świata, przyjemne i bez trosk życie, wszystko to i inne łokciem wieczności zmierzone, traci swój wdzięk, urok i wartość i staje się bańką mydlaną, z której po rozpryśnięciu pozostaje kupka brudu mydlanego. Zaś cierpienia, poniżenia, żywot twardy i pracowity, zmierzone łokciem wieczności, tracą całkowicie swą przykrość i stają się jeszcze pożądanymi.

 


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: