Rozmyślania Wielkopostne (5) – Na I Niedzielę Wielkiego Postu


Ewangelia na Niedzielę pierwszą Postu.

(Mat. 4).

Onego czasu był zawiedzion Jezus na puszczę od ducha, aby był kuszon od diabła. A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, potem łaknął. I przystąpiwszy kusiciel, rzekł mu: Jeśliś jest Syn Boży, rzecz, aby te kamienie stały się chlebem. Który odpowiadając rzekł: „Napisano jest, nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Tedy Go wziął diabeł do miasta świętego i postawił Go na ganku kościelnym, i rzekł Mu: Jeśliś jest Syn Boży, spuść się na dół. Albowiem napisano jest: Iż Aniołom swoim rozkazał o Tobie, i będą Cię na ręku nosić, abyś snać nie obraził o kamień nogi swojej. Rzekł mu Jezus: „Zasie napisano jest: nie będziesz ku­sił Pana Boga twego. Wziął Go zaś diabeł na górę wysoką, i ukazał mu wszystkie królestwa świata i chwałę ich. I rzekł mu: To wszystko dam Tobie, jeśli upadłszy, uczynisz mi pokłon. Tedy mu rzekł Jezus: „Pójdź precz szatanie. Albowiem napisano jest: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz, a Jem u samemu służyć będziesz. Tedy opuścił Go diabeł, a oto Aniołowie przystąpili, i służyli Jemu.

ROZMYŚLANIE V.

Z sercem szczerym i z ochotą rozpoczęliśmy post święty. Po drodze pokuty, wewnętrznego umartwienia i świętego smutku kroczyć będziecie aż do tego czasu, kiedy wam Kościół zaśpiewa wesołe: Alleluja. Jeżeli ten post w duchu Bożym dokonacie, to wasze dusze oddźwiękną głosem Alleluja. Zaczęliśmy w świętym smutku, skończymy z weselem. Czy nie lepiej tak?
Ale…. ale, pomnijmy, że przeciwnik nasz czart, swej szatańskiej sprawy nie zasypia, nie rad on z tego, żeście wstąpili na drogę pokuty. Oto upomina nas pismo św. „ Trzeźwymi bądźcie, a czujcie, boć przeciwnik wasz diabeł, jako lew ryczący krąży, szukając kogo by pożarł. Któremu się sprzeciwiajcie mocni wierze.” — Kiedy on się odważył — jako słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii — pokusić samego Zbawiciela, toć biedny grzeszniku myślisz, że on ci przepuści? Ale niech kusi, ile mu Pan Bóg dozwolił, my się go teraz nie boimy, on nam nic złego zrobić nie może, i pokonać nas nie może, bo nam Pan Jezus zostawił i dał taką broń, która go wszędzie i zawsze pobije. Przed przyjściem Pana Jezusa, wojował on w świecie i miał większą moc, ale go Zbawiciel uwiązał na grubym i mocnym łańcuchu. Szarpie on się i teraz wprawdzie, jak uwiązany zły pies, i szczeka i dojada i ukąsić chce, ale z łańcucha nie dostanie, chyba, że mu człowiek sam blisko przyjdzie pod długość łańcucha, natedy ukąsi, bo dostanie. Co znaczy: że i teraz z dopuszczenia Bożego pokusą i podszepty zgubić chce szatan człowieka, przywodząc go do grzechu, ale tylko tego pokona i zgubi, co sam chce, co się nie broni, i od pokus nie ucieka i owszem ich szuka.

„Ufajcie, jam zwyciężył świat* — tak pociesza Zbawiciel swych uczniów, tak pociesza i nas grzeszników. A komuż będziemy na świecie ufali, czy ludziom fałszywym i wszelkiej obłudzie świata, czy Zbawicielowi, który jest drogą, prawdą i życiem? A jako matka miłująca swe dziecko, bierze je za rękę i prowadzi po dobrej i bezpiecznej drodze, tak Zbawiciel bierze nas przez Kościół swój za rękę i prowadzi nas po pewnej i bezpiecznej drodze, aż nas doprowadzi tam ,gdzie sam jest; chyba, że się mu sami z rąk wyrwiemy.

 

A tak powoli, po trosze, a w porządku przeprowadza nas Kościół na wzór naszego Zbawiciela przez wszystkie drogi i pokusy, przez jakie Zbawicie nas przechodził, a jeżeli w posłuszeństwie i pokorze pójdziemy z Kościołem, z tą matką naszą duchowną, Idziemy tam, dokąd doszedł Zbawiciel, to jest, chwały niebieskiej.

,Pan Jezus — jak czytamy w Ewangelii były najprzód od Ducha Św. zawiedzion na puszczę, to jest na miejsce samotne i odludne. Tam pościł przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy, był od diabła kuszony, pokonał go, a swym przykładem nauczył nas, jak  mamy zwyciężać tego naszego nieprzyjaciela.

Kościół św., który jest Duchem Świętym rządzony, już nas zawiódł na puszczę. Od dzieci, od domu, od gospodarstwa odejść ciałem na puszczę nie możecie i tej ofiary Pan Bóg po was nie wymaga, ale duchem możecie wyjść na puszczę. A ja myślę, że już na niej jesteście. Albowiem, jeżeli codziennie — o ile się da — przychodzicie na Mszę św., i w pieśniach żało­snych mękę Zbawiciela rozpamiętywacie, i za grzechy żalem się zalewacie, i co Piątek na stacjach mękę Pańską rozważacie i w Niedziele większą część dnia nauce, rozmyślaniom, śpiewom i nabożeństwu poświę­cacie, i z grzechów się waszych spowiadacie, i po­stem, umartwieniem wewnętrznym, ciała i dusze wa­sze trapicie, toście się po części oderwali od gwaru i trosk domowych, i jesteście już duszą na puszczy, o ile was na to stać.
Teraz was szatan będzie kusił, bo on z tego nie rad, żeście duszą wyszli na puszczę. Bo takich, co umiłowali świat, co nie poszczą, nie modlą się, do spowiedzi nie chodzą, co im tyle zna­czy Wielki Piątek, co i Wtorek zapustny, a w lubieżności i miękkości życia się kochają, słowem, takich niepoprawnych grzeszników, szatan wiele nie kusi, bo ich już ma; zresztą po co ich ma kusić, fatygi sobie zadawać, skoro oni bez tego wszystko czynią po diabelsku.

My zaś pójdziemy krok w krok za naszym Zba­wicielem, bo my chcemy tam dojść, gdzie On jest. A zatem, przyjacielu! baczność! baczność! Skoro wstą­piłeś w tym poście na drogę pokuty, jesteś duszą z Bogiem na puszczy. Baczność! bo teraz przyjdzie się spotkać z naszym nieubłaganym wrogiem. Chrystus Pan nauczył nas słowy i przykładem, jak pokonywać pokusy szatańskie. Oto jak go kusi szatan: „Jeśliś jest Syn Boży, uczyń, aby te kamienie stały się Chle­bem. Jeśliś jest Syn Boży, spuść się ze szczytu tego kościoła na dół, a będzie ci chwała i honor od tego ludu, który stojąc na dole, podziwiać będzie Twoją wielkość i cuda. Dam ci wszystkie bogactwa świata, jeżeli upadłszy, uczynisz mi pokłon”.

Na te wszystkie pokuszenia, Zbawiciel nie wdaje się ze szatanem w żadne dysputy, ani długie roz­mowy, ale krótko a dobitnie odpędza go od siebie kilku słowy: „nie tylko chlebem, ale i słowem Bożym żyje człowiek — idź precz szatanie — Panu Bogu twemu kłaniać się. będziesz8. . . A tak szatan od­szedł zawstydzony, a Aniołowie przystąpili i służyli Jemu.

 

Św. Jan Ewangelista w kilku słowach streszcza te pokusy; „Albowiem wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha ży­wota”  (I Jan. 2). Tę to trójkę zastawia szatan zdradziecko na Zbawiciela. „Pożądliwość ciała, bo łaknącemu pod­suwa sposób, jakimby zaspokoił potrzeby ciała, „uczyń, aby te kamienie stały się chlebem“. „Pożądliwość oczu“, bo ukazuje Zbawicielowi bogactwa świata, aby je pożądał i posiadł. — „Pycha żywota”, bo podsuwa Zbawicielowi łatwy sposób do próżnej chwały, aby spuściwszy się z wysokości kościoła na dół wobec zgromadzonego ludu, wywołał pochwały i oklaski gminu. Bo czart swej zdradzieckiej natury nie zmienił.
Wszakże już Adamowi i Ewie tę samą trójkę podsu­wał, i na nią ich złowił i zgubił: W postaci węża na pozór uniżonego, ale chytrego, przystępuje najprzód do Ewy w chwili tej, gdy oboje znajdowali się przy zakazanym drzewie, to jest przy okazji do grzechu. Rozpoczyna pokusę z niewiastą, jako z natury z istotą słabszą. Pyta się tedy Ewy: Czemu wam Pan Bóg przykazał, żebyście nie jedli z każdego drzewa raj­skiego? Na to odpowiada niewiasta: Z owocu drzew, które są w raju, pożywamy, ale z owocu drzewa, które jest w środku raju, rozkazał nam Bóg, abyśmy nie jedli i nie dotykali się go, byśmy snać nie pomarli. I rzekł wąż do niewiasty: Żadną miarą nie umrzecie śmiercią, bo wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie jeść, otworzą się oczy wasze i będziecie jako bo­gowie wiedząc dobre i złe. Ujrzała tedy niewiasta, że dobre było drzewo ku jedzeniu i piękne oczom, i na wejrzeniu rozkoszne i jadła, i dała mężowi swemu, który jadł“.

Otóż tą trójką, to jest pożądliwością ciała, po­żądliwością oczu i pychą żywota, przywiódł szatan pierwszych naszych rodziców do upadku. „Pychą ży­wota bo mówi: jedzcie, a będziecie jako bogowie. Pożądliwością ciała i oczu, bo im ukazuje drzewo do­bre ku jedzeniu i piękne oczom i na wejrzenie roz­koszne. Te same sidła zastawia na Zbawiciela, te same zastawia i na nas ludzi. Niestety! do tej pie­kielnej sieci najwięcej łowi on ludzi na pożądliwość cielesną, a z małym wyjątkiem kilka pobożnych osób, których Bogu dzięki w każdej wiosce i miasteczku znaleźć można, cały prawie nasz świat tarza się w bło­cie pożądliwości cielesnej. Wszak wszystkie ludzkie troski, zabiegi i prace, koło tego się obracają, żeby tylko ciału dobrze dogadzać. A co mówi gorzałka ? Biedny ludu! na tym świecie nic dobrego nie uży­jesz, a po śmierci niczego się też lepszego spodziewać nie możesz, dopóki nie przestaniesz całkowicie go­rzałki. Na te ponętę złowił szatan do swej piekielnej sieci nieprzeliczoną- liczbę dusz. I ludzie o tym wie­dzą i na to się patrzą, a i tak na złamanie karku lecą po szerokiej drodze zatracenia do tej piekiel­nej sieci.

 

Jeżeli ptaszek uwikła się w sidła, a jeżeli mu się uda wywikłać się z nich i uciec, to już on nigdy nie pójdzie na te sidła, chociażby był i głodnym, a żer silnie nęcił. Jeżeli zatrutej rybie, która nie wiele połknęła trutki, uda się do głębokiej i zimniejszej wody dostać, i tam się powoli wytrzeźwi i wyśpi, to już taka ryba nigdy nie pochwyci rzuconej trutki, chociażby była i głodną, a trutka mięsem zapra­wiona. Jeżeli jaki koń raz załamał się na lodzie lub na słabym mostku, to chociażbyś i bat potrzaskał na nim, nie pójdzie tam. A lubownicy gorzałki, chociaż wiedzą i są przekonani, że im pijaństwo rujnuje zdro­wie, grób zawczasu kopie, niebo zamyka, a piekło otwiera; chociaż wiedzą, że im szatan tę truciznę pod­suwa, aby ich docześnie i wiecznie zgubił, pomimo tego na oślep lecą w tę piekielną przepaść i piją — przeklinają sami ten trunek, a piją.

Spomiędzy grze­chów, to jest pożądliwości ciała, wspominam tu tylko o gorzałce, bo ta szatańska trucizna, wymyślona przez samego Lucyfera, rozgościła się w naszej biednej Galicyi z Krakowem na dobre, a biedny i pracowity nasz lud, pod swe panowanie podbiła, i rządzi nim, jak jaka królowa na sposób szatański, obdziera go z ostatniego grosza, popycha go do wszelkich zbrodni, a gdy go ze wszystkim zrujnuje, zniszczy, obedrze, spodli, zhańbi, a na duszy i ciele zabije, oddaje na, tymczasem duszę jego w paszczę szatana, w nadziei pewnej, że kiedyś na sądzie Boskim odda i ciało, które zmartwychwstanie i z duszą, się połączy. — A chociaż pijacy tej nauki może nie usłyszą, ale wy im to przy sposobności powiecie. Sami się też na baczności mieć będziecie, albowiem gdy już nałóg ogarnie i usidli człowieka, to wtedy już trudno a bar­dzo trudno wywikłać się z niego.

 

A tak wszelką pożądliwość ciała, zatem i pożą­dliwość gorzałki, będziesz zwalczał słowem Bożym, jakoś w dzisiejszej Ewangelii słyszał. Trzeba zatem pilnie słuchać, co kapłani nauczają w kościele, trzeba te nauki opowiadać w domu tym, co nie byli przez jaką ważną przeszkodę w kościele. W chwilach od pracy wolnych, trzeba czytać książki budujące, lub czytających słuchać. W reszcie wszystkie ćwiczenia po­bożne i inne wspólne pieśni i modlitwy w domu, wszy­stko to jest owym pokarmem duszy, owym słowem Bożym, które żywi człowieka na żywot wieczny. Co i łatwo pojąć. Jak się dusza dobrze nakarmi słowem Bożem, to będzie silną, a jak będzie silną, to weźmie górę nad ciałem i podbije je pod panowanie swoje. W takim razie szatan, który podszepty swymi, będzie cię chciał odwieść od postów i umartwień, odejdzie z kwitkiem i nic nie poradzi.

 

Jeżeli pierwszą pokusę zwalczysz, to nabierzesz sił, wzmocnisz się na duchu i zwalczysz drugą, a ta jest pycha żywota. „Spuść się ze szczytu ganku ko­ścielnego na dół“, dla próżnej chwały, tak kusi sza­tan Zbawiciela. Oto podsuwa próżną chwałę i pychę, na którą złowił pierwszych naszych rodziców, gdy im rzekł: „Jedzcie z tego drzewa, a będziecie jako bogo­wie”. — Ale co mu się z pierwszym Adamem w raju rozkoszy powiodło, to mu się z drugim Adamem na puszczy nie udało. Bo w raju rozkoszy, gdy się opływa we wszystko, i ma się chleba pod dostatkiem, to czło­wiek wypieszczony rozkoszami, chciałby błyszczeć po­śród ludzi i unosi go pycha i zarozumiałość. Jeżeli się zaś człowiek zastanowi nad stanem duszy swej i pozna, że wobec Boga najświętszego jest nędznym grzesznikiem i marnym prochem, to nie tylko, że się upokorzy przed Bogiem, ale i wobec bliźnich swych będzie się miał za malutkiego, lada bagatelką, się nie obrazi, urazy chętnie daruje, a uprzejmością i grze­cznością, zachowa zgodę i pokój między braćmi.

Atoli dzięki Bogu, naszego ludu pycha nie na­dyma. Wszakże mamy wzór w Zbawicielu naszym, „który wyniszczył samego siebie, przyjąwszy postać sługi…. sam poniżył się, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej“ (Filii. 2). Zbawiciel na krzyżu pośród dwóch łotrów, to lekarstwo niezawodne na tę pokusę. Gdyby cię zatem choć cień jakiej pychy lub zarozumiałości owładnąć miał, to popatrz na krzyż, ale patrz z wiarą i miłością. Patrz! a powiesz w du­szy swej: Zbawiciel mój, Pan nieba i ziemi, Pan ży­cia i śmierci, przedwieczny Syn Boga Ojca, Książe pokoju, tak się uniżył z miłości ku mnie, że ludzki rozum nigdy nie pojął i nigdy nie pojmie tego nie­skończonego uniżenia, a ja nędzny grzesznik, marny proch, miałbym się dać unosić pysze i próżnej chwale? O nigdy! bo nigdy nie zapomnę Zbawiciela na krzyżu.

 

Ale nie tu koniec pokusom. Pókiśmy w śmiertelnym ciele, póty bez pokusy być nie możemy. Po jednej i drugiej, spodziewaj się trzeciej, a ustawicznie czujnym bądź i gotowym, a nigdy sobie pokoju na świecie nie obiecuj. Oto trzecia pokusa, którą czart kusi Zbawiciela: „Wziął go na górę wysoką bardzo i ukazał mu wszystkie królestwa świata i chwałę ich. I rzekł mu: To wszystko dam tobie, jeśli upadłszy uczynisz mi pokłon” Tedy mu rzekł Jezus: „idź precz szatanie” . Jak wtenczas kusił Zbawiciela, tak teraz kusi i ludzi. Masz tu pożądliwość oczu, łakomstwo, chciwość pieniędzy. „Którzy chcą być bogatymi, uwikłali się w sidła dyabelskie” — mówi pismo święte.

Patrz oto, co ci czart obiecuje, patrz czego za to w zamian żąda. Obiecuje ci dawać majętności, ale za to żąda, abyś upadłszy pokłonił się jem u, to jest, abyś się stał jego niewolnikiem, abyś się mu za pie­niądze sprzedał.

Wielka to pokusa ten pieniądz, a ci, którzy się uwikłali w te sidła, gotowi wszystko poświęcić i wiel­kich dopuścić się zbrodni, byle zyskać tego złotego cielca, to jest pieniądz i wszelkiego rodzaju majętno­ści. Jak to często zdarza się słyszeć lub czytać: brat zamordował brata, syn umorzył ojca, ów zamordował tego a tego, podpalił, fałszywie przysiągł, oszukał, okradł…. a to wszystko dla pieniędzy. Jeżeli, przy­jacielu, zastanowisz się nad tylu zbrodniami, ile chci­wość bogactw dokazała, to jakbyś się patrzał i na własne uszy słuchał obietnice szatana: Dam ci pie­niędzy, ale za to upadłszy, pokłonisz mi się, to jest, staniesz się moim niewolnikiem. Gdyby cię kiedyś ku­sił szatan, żebyś zbrodniczym i niesprawiedliwym spo­sobem miał przyjść łatwo do posiadania majątku, pieniędzy, to cię tu uczy Zbawiciel, jak sobie postą­pić masz. Nie będziesz się wdawał w żadne namysły, w żadne rozmowy z tymi, którzy cię do tego nama­wiają, nawet się nie będziesz zastanawiał nad tą po­kusą, ale krótko a stanowczo powiesz sobie: Idz precz, pokuso! droższy mi Bóg i zbawienie duszy, niż wszystkie skarby świata. Dosyć tyle. A już naj­przód zachowaj sobie te słowa pisma świętego głęboko w pamięci: „Cóż pomoże człowiekowi, chociażby cały świat zyskał, a na duszy swej stratę poniesie”?

 

Majątek, sam przez się, nie jest grzechem, bo nie mówi pismo święte, którzy są bogaci, wikłają się w sidła diabelskie, ale którzy chcą być bogatymi. Kto zatem, czy to przez pracę, czy przez sprawie­dliwe dziedzictwo, lub uczciwą darowiznę przyszedł do posiadania majątku, ten go ma od Boga. Kto prze­ciwnie przez oszustwo, krętarstwo, lichwę, kradzież, niesprawiedliwie wygrany proces, fałszywą przysięgę, krzywdę swej rodziny lub bliźnich — słowem, kto niesprawiedliwie przyszedł do posiadania majątku, ten go ma od szatana. Bo chociaż szatan nikomu nic dać nie może, bo sam nic nie ma, ale kto chciwością party niesprawiedliwie i zbrodniczym sposobem się bogaci, to jakby mu szatan to wszystko dawał. To też wi­dzimy, że niesprawiedliwie nabyte majątki, po jakimś czasie w pierwszym lub drugim pokoleniu, skąd przy­szły, tam idą. Przyszły od czarta, idą do czarta jak mówi przysłowie.

 

Nade wszystko proszę cię miły bracie! abyś prze­ciw wszelkim pokusom zażywał tego lekarstwa, które sam Zbawiciel ten niebieski Lekarz przepisuje tymi słowy: „Cóż pomoże człowiekowi, chociażby cały świat zyskał, a na duszy swej stratę poniesie”? Za­chowaj to niebieskie lekarstwo głęboko w sercu twym, abyś je zawsze z sobą nosił i miał w pogotowiu, a dla rzeczy przemijającej nigdy już nie obrazisz Ma­jestatu Bożego. Za kilka chwil rozkoszy cielesnej, za kilka godzin rozpusty karczemnej, za kilka zago­nów gruntu, za kilka reńskich, a choćby i za miliony, nie dawajże w zamian duszy twojej, wobec Boga i całego nieba droższej, niż cały świat. Nie sprzedawajże dziedzictwa twego w niebie za rzeczy marne i znikome, na które nie warto nawet splunąć, gdy się je porówna z wiecznością.

Rozmyślania Wielkopostne (4) – Na sobotę po Popielcu

 


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: