Jorge Mario Bergoglio nazywa się „skromnie” biskupem Rzymu w bieli. Ta skromność jest oczywiście jak to u apostaty argentyńskiego jest w zwyczaju, tylko w słowach, ponieważ jeżeli chodzi o zwalczanie wszystkiego co ma chociaż lekkie znamiona katolicyzmu Franciszek posługuje się całą władzą papieską bez żadnych skrupułów. Władzą – nie autorytetem, bo taki trzeba posiadać. Bergoglio ma przyjaciela i orędownika wszystkich wynaturzeń jakie tylko u ludzi występują – niejakiego, zwanego w niektórych kręgach księdzem – Jamesa Martina. Ten bliski sercu Franciszka odstępca z dumą stwierdził ostatnio że:
„dwie uroczystości — Miesiąc Najświętszego Serca i Miesiąc Dumy” „nie tylko nie są w konflikcie, ale też głęboko się uzupełniają.
To zdanie jest tak bluźniercze że po długim namyśle postanowiłem zacytować tylko to zdanie, dodać że tak zwany „miesiąc dumy” obchodzony jest też w dzisiejszym kościele i że słowo duma nie ma tutaj nic wspólnego z prawdziwym znaczeniem tego słowa i oznacza raczej pychę i hańbę. Dla nikogo już chyba nie będzie zaskoczeniem że Watykan nie zareaguje na te bluźnierstwa wcale. Chyba że pochwałą i kolejnym spotkaniem Martina z Franciszkiem.
Jednak całkiem inna sytuacja występuje jeżeli Katolicy chcą np. zakładać własne stowarzyszenia w ramach tego dzisiejszego kościoła który na pewno nie jest katolicki . Franciszek tutaj wykazuje się ciągle jakimiś inicjatywami, przepisami, które takie rzeczy utrudniają, a nawet uniemożliwiają . Trzeba tutaj dodać, że przy pełnej aprobacie biskupów i całej hierarchii kościelnej, poza nielicznymi wyjątkami – co jak wiadomo potwierdza regułę.
Prawdziwy obraz dzisiejszego kościoła- na pewno nie świętego i katolickiego!
Szyderstwo jest bronią stosowaną często przez Bergoglio. Oczywiście nikt normalny nie uzna, że pochodzi ono od Boga. Praktycznie co parę dni słyszymy jak szydzi z tradycyjnych katolików, zarzucając im np. „sztywność” i obrzydzając na wszelkie sposoby tradycyjne praktyki. Biorąc pod uwagę stosunek Franciszka do grzechów cielesnych jako mniej ważnych, lubi on rozwiązłość obyczajów, a nie sztywne zasady katolickie.
Będąc na Sycylii Franciszek tym razem zaatakował swoim żmijowym językiem tradycyjne stroje kapłańskie – wykazał pogardę dla księży, którzy używają delikatnych koronkowych komż, tak charakterystycznych dla katolickiej liturgii – i które symbolizują czystość duszy. Zasugerował, że ubierają się jak stare kobiety i jest to hołd dla babci, a nie dla Boga.
Tutaj musimy zrozumieć, że on wyznaje zasadę że jeżeli coś bardziej nowoczesne czyli brzydkie a nawet szkaradne, tym lepsze. Należy zwrócić też uwagę, że jemu podobają się bardziej kolorowe ubrania różnych dziwnych orientacji seksualnych i pogańskich plemion, niż biel czystości i tradycyjne szaty liturgiczne. Przecież to takie staromodne, sztywniackie, a nie idące z postępem czasu.
Niestety Franciszek nigdy nie zaakceptuje zmiany nazwy tego heretyckiego kościoła który reprezentuje. To, że to nie jest ani święty, ani katolicki kościół to widać jak na dłoni. Podejrzewam że nawet podrzędny adwokat udowodniłby w sądzie że ten twór nie ma wiele wspólnego z Kościołem Katolickim i zabranie z nazwy katolicki rozwiązywałoby całkowicie problem. Sugeruję nazwę synagoga szatana. Problem wynika z tego, że moderniści po całkowitym zerwaniu przymierza z Bogiem na ostatnim soborze dążą do całkowitego unicestwienia nawet nazwy, a przede wszystkim imienia Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
Arkadiusz Niewolski
Skomentuj