„Będziesz m iłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego,
ze wszystkiej duszy twojej, ze wszystkich sił twoich”.
(Deut. 6, 5)
„Jeśli chcemy znaczny uczynić postęp w doskonałości, nie o to nam chodzić powinno, byśmy dużo rozmyślały, lecz o to, byśmy dużo miłowały, a zatem i to głównie czynić, i do tego przykładać się powinniśmy, co skuteczniej pobudza nas do miłości.
„Ale może jeszcze nie wiemy, co to jest miłość? Otóż wiedzmy, że nie ta dusza więcej miłuje, która większych doznaje smaków i słodkości, ale ta, która mocniejsze ma postanowienie i usilniejsze pragnienie, we wszystkim podobać się Bogu, i pilniejsze, ile tylko zdoła, ma staranie o to, by w niczym Go nie obraziła i goręcej Go błaga o coraz dalsze rozszerzenie czci i chwały Syna Jego, i coraz wyższy wzrost świętego Kościoła katolickiego” (1)
„Kto prawdziwie miłuje Boga, ten miłuje wszystko, cokolwiek jest dobrego, i cokolwiek jest dobrego pożąda, cokolwiek jest dobrego popiera, cokolwiek jest dobrego pochwala, z każdym dobrym się łączy, wszędy gotów go bronić, wszelką cnotę sercem obejmuje, i niczego nie kocha, tylko prawdę i co jest godnym kochania.
Czy sądzicie, by ten, kto prawdziwie miłuje Boga mógł jeszcze kochać się w marnościach ziemskich? Nie może; nie potrafi przywiązywać się do bogactw, ani do uciech, ani do czci tego świata, ani wdawać się w spory, ani dopuścić do siebie jakie uczucie zazdrości.
„A wszystko dlatego, że niczego nie ma na myśli innego, tylko upodobanie Tego, którego miłuje. Umiera z żądzy posiadania miłości Jego; życie swoje ochotnie gotów oddać w ofierze, jeśliby przez to mógł stać się przyjemniejszym w oczach Jego.
Czy taka miłość może się ukryć? to niepodobna! Obaczcie takiego Pawła świętego, taką św. Magdalenę: pierwszy, w trzy dni po nawróceniu uczuł w sobie ranę przyciskającej go miłości, druga od pierwszego dnia. Jakże sama ta między nimi różnica, prędszego w jednej, późniejszego w drugim objawienia się, dobrze maluje różny sposób działania miłości! Bo miłość ma swoje stopnie, wyższe i niższe, i z jaką siłą pała wewnątrz, z takąż oznajmia siebie na zewnątrz. Jeśli jest wielką, wielkie będą objawy jej, jeśli małą, małe; jeśli silnym płonie ogniem, więc i blask silny musi z siebie wydawać“
„W miarę, jak miłość rośnie, dusza z nierównie większą, niż przedtem postępuje swobodą i szerokością serca. Strachem piekła już się nie dręczy, bo choć teraz więcej, niż przedtem lęka się najmniejszej obrazy Boskiej, bojaźń przecie niewolnicza już do niej nie ma przystępu, a z wielką za to otuchą spodziewa się i ufa, że dostąpi szczęścia posiadania Boga na wieki.
Obawa o zdrowie, której dawniej podlegała, już jej teraz nie powstrzymuje od czynienia pokuty; wszelkie umartwienia wydają się jej możliwe przy pomocy Boskiej i goręcej, niż dotąd ich pragnie. Cierpienia i krzyże, których się przedtem lękała już jej nie straszą, bo żywszą ma wiarę i pewna jest, że kto ochotnie gotów jest znosić je dla miłości Boga, temu Pan w Boskiej dobroci Swojej doda cierpliwości; stąd nieraz i pragnie cierpienia i zaspokojenia tym sposobem wielkiej, jaką teraz czuje w sobie, chęci uczynienia czegoś dla Boga.
„W miarę jaśniejszego, jakiego teraz dostępuje, poznania nieskończonej wielkości Jego, jaśniej też widzi własną nędzę i niskość swoją, a wobec smaków Bożych, których dano jej zakosztować, widzi, że wszelkie rozkosze tego świata to tylko plugastwo i śmiecie; powoli też coraz więcej od nich się oddala i coraz większego w tym panowania nad sobą nabywa.
Słowem, we wszystkich cnotach wyraźny w niej objawia się postęp, i nieustannie w nich postępować będzie, jeśli jeno z tej dobrej drogi nie zawróci wstecz i nowej się obrazy Boskiej nie dopuści: bo jeden grzech, choćby dusza była już podniesiona do szczytu doskonałości, wszystko to w niwecz obraca”.
„Nie sądźcie, by ta szczęśliwa dusza była już zabezpieczoną od złego, owszem, tym usilniej wspierajcie ją modlitwami waszymi, bo nikt nie może być pewnym wytrwania w dobrem dopóki żyje, miotany wałami tego morza,
które mu trzeba przepłynąć, nim przybije do portu.
„Więc, jak mówiłam, miłość ta skoro jest, natychmiast się objawia. Nie pojmuję nawet, jakby mogła nie objawić się. Jeśli marna miłość do stworzenia nie może się ukryć, jeśli ta miłość ziemska, niegodną nawet tej nazwy, przywiązująca się do mizernego robaczka i opierająca się na nicestwie, choćbyś dziesięć zasłon na nią zarzucał, zawsze wyjdzie na jaw, któż jeszcze waży się twierdzić, by mogła pozostać ukrytą i niepoznaną miłość Boża, ta miłość tak mocna, na takim niewzruszonym gruncie spoczywająca, taki nieskończonej piękności przedmiot mająca, tak ze wszechmiar słuszna i sprawiedliwa, jednym słowem, miłość prawdziwa, sama tylko godna tej nazwy, którą tamta świecka i marna kradzionym tylko sposobem sobie przywłaszcza? O Boże wielki! Jakże głęboko musi czuć, jak jasno widzieć ogromną różność tej miłości od tam tej, komu raz dano jej zakosztować” .
„W kim zaś takiej miłości nie widać, choć otrzymał łaskę bogomyślności, ten niech się ma na baczności, niech wie, że ma czego lękać się o siebie. Niech stara się dojść, skąd ten brak w nim pochodzi; niech mnoży modlitwy swoje, niech głębiej się upokarza, niech błaga Pana, by nie uwodził go na pokuszenie, bo dusza, której nie dostaje tego znaku, słusznie się obawiać powinna, czy nie jest już w pokuszeniu”
„Gdybyśmy czynili, co jest w naszej mocy, nie przywiązując się do żadnej rzeczy ziemskiej, a starając się o to, by wszystko nasze pożądanie i obcowanie było w niebie, nie masz, sądzę, wątpliwości, że bardzo rychło otrzymalibyśmy ono dobro, tak bez odkładania i bez podziału, czyniąc siebie gotowymi do przyjęcia go, jak tego niejeden Święty przykładem swoim nas uczy. Lecz my, łudząc siebie, żeśmy Bogu oddali wszystko, w rzeczy samej ofiarujemy Mu tylko dochód i owoc, a grunt i własność zatrzymujemy sobie…
„Szczególniejszy to sposób, doprawdy, nabywania miłości Bożej! chcielibyśmy mieć ją od razu, i pełnymi rękami, jak to mówią, czerpać ją, zachowując w sercu ziemskie przywiązania, nie usiłując przywieść do skutku dobrych chęci naszych, by ostatecznie podnieść wyżej nad ziemię pragnienia nasze; chcielibyśmy przy tym używać w pełni wszelkich pociech duchownych. To chyba nie uchodzi i jedno nie zgadza się z drugim. Tak więc, dlatego, że my nie zdobywamy się na oddanie się Bogu od razu i całkowicie, Bóg też nie od razu i nie całkowicie użycza nam tego skarbu Swego; obyż przynajmniej w Boskiej łaskawości Swojej użyczał nam go po kropelce, chociażby żądał w zamian od nas wszelkich, jakie mogą być na święcie, najcięższych prac i trudów! Bardzo wielkie zaiste, miłosierdzie czyni Bóg temu, komu da łaskę i męstwo, oraz skuteczne postanowienie dążenia ze wszystkich sił swoich, do osiągnięcia tego dobra; takiemu, jeśli wytrwa, Bóg, który nie odmawia Siebie nikomu, stopniowo coraz większego będzie dodawał serca i odwagi, aż w końcu wzbije się do zwycięstwa “
https://atomic-temporary-160379284.wpcomstaging.com/2022/02/03/patrz-dokad-idziesz/
W szkole św. Teresy
Ćwiczenia duchowne w szkole św. Teresy od Jezusa” – Wydawnictwo „Głosu Karmelu”, Kraków 1933.
WESPRZYJ NAS
Jeśli podobają się Państwu treści które publikujemy i uważacie, że powinny docierać do większej ilości odbiorców, prosimy o wsparcie rozwoju naszej strony.
Wybraną kwotą:
Lub inną dowolną:
Dziękujemy
WSPIERAM

Skomentuj