DZIEŃ DWUDZIESTY
Jezus w życiu publicznem
Uczcie się odemnie, żem jest cichy i pokornego serca.
(Mat. XI, 29).
Gdy Pan nasz Jezus Chrystus zaczął swe prace publiczne, okazał wówczas ludziom swą niewyczerpaną dobroć i nie ustawał w okazywaniu cierpiącym najwyższego współczucia. Nie był On tylko hojnym i wspaniałomyślnym przyjacielem: był bratem skorym do poświęceń, prawdziwym ojcem, posiadał dla ludzi miłość macierzyńską, a w dobroci swojej raczył nosić wszystkie te nazwy. I gdyby mógł jeszcze Zbawiciel jakim innym sposobem wyrazić tkliwość i miłość swoją, użyłby Go niewątpliwie, bo „On nas ukochał nieskończenie” lecz to wszystko, co tak niedoskonale słowa wyrażają, dowiódł wszystkimi czynami, całem życiem swojem.
Dziś poznajmy tylko trzy obrazy ewangeliczne; wpatrywanie się w te słodkie wizerunki da nam odczuć i doskonalej ukochać nieskończenie słodkie i pokorne Serce Jego.
Obrazy te są następujące:
1) przedstawia nań Jezusa błogosławiącego maleńkie dziatki:
2) Jezusa przebaczającego grzesznikom.
3) trzeci wreszcie obraz to: Jezus pośród Swych Apostołów.
Najprzód tedy przedstawmy sobie Chrystusa Pana wyciągającego swe ręce do dzieci i mówiącego do tych którzy im przystęp do Zbawiciela utrudniają „pozwólcie dziateczkom przyjść do mnie i nie przeszkadzajcie im!…44 (Mar. X, 22). Rozbierzmy „dozwólcie” które samo, już dostatecznie uczucie Chrystusa Pana! wyraża. A wyrzekł je dla tego Pan Jezus, ponieważ Apostołowie, ludzie prości, nie znali jeszcze dobrze swego Mistrza i nie miłowali tak jak On. Niecierpliwił ich hałas wszczęty przez tą dziatwę, która tłumnie się garnęła do Pana Jezusa po Jego błogostawieństwa, odpychali ją bez litości i zapewne gorzej jeszcze obchodzili się z matkami… Lecz one nie chciały wyrzec się błogosławieństwa dla swych dziatek, zachęcały je do zbliżenia się ku Jezusowi, a same przynosiły doń najmniejsze. Pan Jezus wzruszony tą ich wiarą, przyjmował je z dobrocią; uczniowie gniewali się bardziej jeszcze i odpychali tłumy, w tej oto właśnie chwili Jezus rzekł do nich:; „Dozwólcie dziateczkom zbliżyć się do innie, nie przeszkadzajcie im!“
Wówczas to dzieci, nie obawiając się już, otoczyły Go z miłością i Pan Jezus błogosławił je; wyciągał i kładł swe Boskie ręce na ich główkach i nie czuł wstrętu do złożenia pocałunku na czołach najmniejszych i najroztropniejszych (Mar. X,16) i przytulał je do swego Serca. Zdziwieni Apostołowie nie mogli jeszcze tej Jego dobroci i tkliwości zrozumieć, a matki powracały szczęśliwe widząc, iż nie był to człowiek zwyczajny, a niektóre z nich, po rysach tej niezwykłej dobroci, rozpoznały w Nim Boga i umiłowały Go.
Zdarzenie to może mnóstwo wzruszających uwag nasunąć. Naprzód, wniknijmy do wnętrza Serca naszego Zbawiciela, ażeby poznać najskrytsze myśli Jego. Znajdziem tam to, co tak przyciągało dziatki ku Panu Jezusowi i to, co tak zachęcało Boga naszego. A później przekonamy się, że tylko Kościół Pana Jezusa zrozumiał swego Boskiego Mistrza i czułość tę dla dzieci zachował, że on je kocha i karmi najczystszem mlekiem swej nauki, ażeby utwierdzić w nich niewinność i miłość ku Bogu… Ileż to światła i prawdy w tych słowach ewangelicznych! Ileż to skarbów kryje w sobie miłość Jezusa!
Powtóre, przypatrzmy się Panu Jezusowi przebaczającemu grzesznikom!
Nie patrzmy tu na jeden tylko obraz, ale, przejdźmy w myśli wszystkie. Pan Jezus był dobry dla wszystkich biednych grzeszników. Przejęty współczuciem, sam ich wyszukiwał, ostrzegając ich z nieskończonem miłosierdziem, nieraz nawet jadał z nimi; nieprzyjaciele czynili Mu za to wyrzuty. Innym razem oczekiwał na nich z niewyczerpaną dobrocią i cierpliwością, korzystał z każdej okoliczności, aby im dobrze czynić, jak np. Samarytance… A cóż tu mówić o wielkiej jawno-grzesznicy, lub Magdalenie?…
W pierwszym wypadku niepodobna nie wzruszyć się do głębi wejrzeniem Jezusa na tę niewiastę i jego słowem, całe miłosierdzie Jego wylewa się w tem słowie pełnem łaski i przebaczenia. Niewiasto, gdzież są ci, co. na cię skarżyli? „żaden cię nie potępił?” „Żaden Panie, odrzekła, spuszczając ku ziemi oczy pełne łez i nadziei, a Jezus spojrzał na nią wzrokiem słodkim i przenikliwym i rzekł: „I ja Cię nie potępię!” Cóż to za dobroć i przebaczenie! (Jan VIII, 11).
A Magdalena! Obraz to jeszcze wspanialszy! Jezus przebacza jej z taką miłością! Boski Mistrz wstępuje do domu Faryzeusza, człowieka bogatego, zwanego Szymonem. Usłyszawszy, że Jezus się tam znajduje, Marya-Magdalena biegnie ku Niemu, niosąc alabastrowy słoik oleju i tłucze go, namaszczając nim nogi Zbawiciela. Pada na kolana, płacze rzewnie i łzami skrapia najświętsze nogi Jego, a potem wyciera je rozpuszczonymi włosami. Słodki Zbawiciel patrzał na nią, patrzał również Szymon faryzeusz, lecz co za różnica! Gdyby Jezus był prorokiem, myślał ten człowiek, wiedziałby z pewnością jaka jest ta kobieta! i odepchnąłby ją jak najrychlej. Pan Jezus dobrze o tem wiedział, wzrok Jego sięgnął aż do głębi serca Magdaleny i spostrzegł w niem żal i miłość… I rzekł do niej Pan: „Idź w pokoju, odpuszczone ci są grzechy twoje…” A potem dodał: „Odpuszczone jej są wielkie grzechy, bo wiele umiłowała.” I pokój niebiański napełnił duszę biednej grzesznicy, podniosła się z wyrazem szczęścia, które daje święte i czyste sumienie. Wspomnijmy wreszcie dalej na to przebaczenie o które Pan Jezus umierając błaga dla krzyżujących Go. Nie dość na tem, tłumaczy ich jeszcze przed Ojcem: „Ojcze odpuść im, bo nie wiedzą co czynią.” (Luk. XVIII 34). tu znowu co za dobroć, co za miłosierdzie, co za miłość! Jest to prawdziwie miłość Boga samego!
Trzeci wreszcie obraz to: Jezus pośród uczniów swoich. Ewangelia podaje nam mnóstwo przykładów słodyczy i cierpliwości Zbawiciela z uczniami swymi. Ci biedni, prości, nieokrzesani i niewykształceni ludzie, częstokroć nierozumieli tego, co im Boski Mistrz mówił, sprzeczali się między sobą, a nawet zazdrościli jedni drugim, rościli sobie prawo do jakiegoś pierwszeństwa, chcieliby żeby Pan Jezus ogłosił się Królem, a oni żeby pierwsze miejsca u Jego tronu zajmowali: innym znów razem, uwiedzeni fałszywą i zbyteczną gorliwością, chcieli żeby Bóg zemścił się na nieprzyjaciołach swoich i jak Eliasz spuścił na nich ogień z nieba, a Pan Jezus łagodził ich, uspakajał i tłumaczył im ducha swego, ducha słodyczy i miłosierdzia.
Z pomiędzy wszystkich tych przykładów rozbierzmy jeden przechowany nam w podaniu. Obraz ten jeszcze lepiej wykazuje dobroć Chrystusa Pana.
O tem cudownem zdarzeniu pisze nam święty Klemens, papież i męczennik, usłyszawszy je od św. Piotra. „Święty Piotr, mówi on, nie mógł bez łez o tem wspominać, a ja pisząc to, skrapiam także mojemi ten papier. Święty Apostoł lubił wspominać o niem często, a ja czuję się szczęśliwym, źe mogę ten dowód niezmierzonej dobroci zanotować. Pan Jezus spędzał zwykle noc na modlitwie, lecz i w czasie najgorętszej modlitwy rozmyślał o nas. Ten Mistrz Boski, który nie miał gdzie głowy skłonić, czuwał nad tem, ażeby uczniom niczego nie brakowało… wglądał w nasze pożywienie i troszczył się o nasz spoczynek śród nocy. Widziałem Go—mówił Piotr, plącząc—kiedy zaglądał do komnaty, gdzieśmy spoczywali i obawiając się, ażeby chłód nas nie przejmował, zdejmował płaszcz swój, nie brzydząc się własną ręką przykrywać nim nasze nogi… i znów oddalał się na modlitwę.“
Czyż niesłusznie twierdzimy, że jest On najsłodszym, a miłość Jego macierzyńska?… To matka jedynie taką troskliwość okazać może… nie jeden może nie będzie w stanie zrozumieć i ocenić należycie tego szlachetnego rysu miłości Jezusa.
Lecz my to rozumiemy i dla tego w świętem uniesieniu powiedzmy.
O jakże Pan Jezus jest dobrym! jest to sama dobroć! Jego miłosierdzie przewyższa dzieła Jego! To jest miłość Boga!…
Słodki Pan wszystkim, a litości Jego nad wszystkie uczynki Jego. (Ps. CXLIV, 9).
Ażeby lepiej jeszcze zrozumieć, jak dobrym i skorym był Pan Jezus w przebaczaniu, jak słodkim i cierpliwym dla uczni, pozostaje nam przypomnieć sobie to, co On dla nieszczęsnego Judasza uczynił, co robił, ażeby go uratować, jaką to łaskę swą ofiarował mu nawet w chwili zdrady.
Byłby to może obraz najbardziej wzruszający z całego życia i śmierci Boga na ziemi: Jezus Chrystus odbiera od tego potwora zdradziecki pocałunek i przytula go jeszcze z miłością do swego Serca. Lecz niestety! nie mógł go wzruszyć: Judasz pozostał do końca nieczułym, opierał Mu się aż do śmierci.
W gorącej modlitwie błagajmy Zbawiciela o łaskę oświecenia, o łaskę pociągu i ochoty do zakosztowania tych świętych prawd; starajmy się pocieszyć tego Boskiego Mistrza za niewdzięczność ludzką, a nadewszystko za tych, którzy zdają się liczyć na Jego miłosierdzie, ażeby Go obrażać, ażeby najczulsze wezwanie Jego odrzucać! Amen.
MIESIĄC CZERWIEC. O ŻYCIU WEWNĘTRZNEM CHRYSTUSA. Na wszystkie dnie miesiąca Czerwca. Z dziesiątego wydania francuskiego opracował X. Roman Rembieliński prof. Seminarjum Metr. św. Jana. WARSZAWA. 1897 r. str. 196 – 203.
0 komentarzy dotyczących “Miesiąc z Sercem Jezusa (Dzień 20)”