zbroczony krwią własnych myśli
z modlitwą która wyciska łzy
czołgam się do Twoich stóp
próbuje wstać
chwiejnym krokiem dalej iść
kolejny cios wspomnienie złych dni
twarzą uderzam w rozpaczy dno
nie widzę nic
nadzieje pochłonęły mroczne sny
po omacku wyciągam ręce
lecz ludzie nie widzą ich
Podnosisz mnie
ocierasz łzy
ocierasz krew
mocno przytulając mówisz
Nie obiecałam ci dobrych dni
w blasku Twoich słów podnoszę głowę
nic co ludzkie
nic co ziemskie
nie zabije mnie
i będę wstawał
nawet tylko po to by móc padać
na kolana przed obliczem Twym
Arkadiusz Niewolski
Skomentuj