Najtrudniejszą modlitwą, jaka istnieje, jest modlitwa o uzdrowienie innej osoby. To jedna z najbardziej wymagających form modlitwy, jakie można sobie wyobrazić. Współcześni tak zwani katolicy, często nie mający głębszego zrozumienia wiary katolickiej, mogą uznawać to za niedorzeczność. Wydaje im się, że wystarczy po prostu zanieść prośbę do Boga. Jednak to wcale nie jest takie proste, jeśli naprawdę rozumiemy, jak powinna wyglądać właściwa modlitwa.
Rozpoczynając modlitwę, należy uświadomić sobie, że jednym z najważniejszych zdań i najistotniejszą prawdą wiary, przekazaną nam przez Pana Jezusa Chrystusa, są Jego słowa wypowiedziane w modlitwie w Ogrójcu: „Niech się stanie wola Twoja, a nie moja”. To bardzo krótkie zdanie, które dla wielu wydaje się proste. Jednak w rzeczywistości jest to jedna z najtrudniejszych prawd wiary, jaką musimy przyjąć. Nie ma nic bardziej wymagającego i obciążającego niż pełne zaakceptowanie tej podstawowej zasady.
Podstawą wiary katolickiej są właśnie te słowa. Całkowite oddanie się woli Boga, odrzucenie własnych zachcianek, pożądań i pragnień, a przyjęcie Bożej woli, stanowi istotę chrześcijańskiego życia. Bóg, w swojej nieskończonej dobroci, wie, co jest dla nas najlepsze – czy będzie to cierpienie, czy radość, deszcz czy słońce. To On wie, a my powinniśmy i musimy poddać się Jego woli. W ludzkim wymiarze takie podejście często oznacza bardzo trudne wybory.
Każda modlitwa powinna kończyć się tymi słowami, a może nawet nimi się zaczynać: „Niech się stanie wola Twoja, a nie moja”. Bez nich modlitwa staje się jedynie pustymi słowami wysyłanymi w przestrzeń. Choć nie możemy tego stwierdzić z całą pewnością, ponieważ nie znamy wyroków Bożych, istnieje duże prawdopodobieństwo, że pozostaną bez odpowiedzi.
Dlaczego? Ponieważ modląc się o uzdrowienie, często nie zdajemy sobie sprawy, o co tak naprawdę prosimy. Modlitwa o zabranie cierpienia nie oznacza, że to my mamy decydować, w jaki sposób ma to nastąpić. Powinniśmy oddać tę decyzję Bogu, który wie najlepiej, co jest dobre zarówno dla nas, jak i dla osoby cierpiącej. Każde uzdrowienie, zarówno duchowe, jak i fizyczne, nie nastąpi, dopóki dana osoba nie zaakceptuje woli Boga. Musimy przyjąć założenie, że każde rozwiązanie, które Bóg podsunie, jest tym, które powinniśmy przyjąć i z pełnym zaufaniem realizować.
Musimy uświadomić sobie, że modląc się o uzdrowienie, lub o zabranie cierpienia danej osoby, nasza modlitwa może w rzeczywistości oznaczać prośbę o jej śmierć. Przyjmując wolę Boga, musimy liczyć się z tym, że On może uznać taki sposób za najlepszy, aby uwolnić kogoś od cierpienia. Choć taka perspektywa może budzić w nas rozpacz, zwłaszcza gdy dotyczy osoby nam najbliższej, powinniśmy przyjąć ją w pokoju i uwzględnić w naszej modlitwie. Dlatego właśnie mówimy: „Niech się stanie wola Twoja, a nie moja”. Bóg lepiej wie, co jest dobre zarówno dla nas, jak i dla tej osoby. On wie, jak zabrać cierpienie w sposób, który przyniesie pożytek zarówno jej duszy, jak i naszym.
W swoich modlitwach doświadczyłem momentu, w którym byłem w stu procentach pewny, że moja prośba została wysłuchana, a cierpienie danej osoby zostało zabrane – poprzez śmierć. Patrząc na to z perspektywy naukowej, czy lekarskiej, wydaje się, że było to najlepsze rozwiązanie. Mimo to świadomość tego wydarzenia często do mnie powraca. Śmierć tej osoby nastąpiła w czasie moich gorących modlitw o zabranie jej cierpienia. Czasem zastanawiam się nad tym i wracam do tych myśli. To trudne doświadczenie, które wciąż ze mną pozostaje.
Uzdrowienia nie mają nic wspólnego z szatańskimi występami pseudo charyzmatyków. Zresztą dla normalnego człowieka to co się na takich pokazach dzieje nigdy nie będzie przejawem działania Boga. Trudno skojarzyć nawet bełkot nazywany przez nich „mową językami” z działaniem dobra, czy też ludzi rzucających się po ziemi jak opętani – z czymś innym niż właśnie opętaniem.
Modlitwa o zabranie cierpienia to jest jak wstąpienie w inny wymiar duchowości. Jest pięknym oddaniem się Jogo woli, lecz tylko człowiek, który potrafi się modlić o cierpienie dla siebie jest w stanie tego doświadczyć. Modlitwą o cierpienie jest sprawdzianem wiary człowieka. Jeżeli się boisz, ale się modlisz to jest jak pokonanie wszystkich przeszkód stojących między Tobą, a Bogiem. Jeżeli się nie boisz, to znaczy, że nie wierzysz w moc Boga. Możesz się bać i dlatego się nie modlić o takie rzeczy . To też jest oznaką wiary, ale wiary której brakuje zaufania do Boga, który przecież wie czego naprawdę potrzebujesz.
Wiara potrafi sprawić, że morze się rozstąpi i dlatego każdy jest zdolny do uzdrowienia i do sprawienia że druga osoba wyzdrowieje, jeżeli wierzy mocno i jest gotów w pełni poddać się woli Boga. Tak, to jest w słowach takie proste, a jednocześnie tak trudne i odpowiedzialne dla naszych dusz.
Nie wiem czy mam na tyle siły żeby patrzeć na cierpienie ukochanej osoby, ale też nie wiem czy mam tyle siły żeby widzieć jak taka osoba patrzy na moje cierpienie.
Te ludzkie dylematy najlepiej zastąpić szczerą duchową modlitwą połączoną z oddaniem się woli Pana naszego Jezusa Chrystusa. Lepiej dźwigać krzyż razem z ukochanym Zbawicielem niż w samotności w mroku naszych pragnień i pożądań.
Boże daj mi siłę! Jeżeli możesz zabierz ten kielich, ale niech się stanie wolą Twoja nie moja !
…….
Smutno mi Boże aż do śmierci…
Arkadiusz Niewolski


Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi