Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz.IX. O‎ ‎wieczności

,

Rozmyślanie‎ ‎dziewiąte.

O‎ ‎wieczności

 

I.‎ ‎Tak‎ ‎szczęście‎ ‎niebieskie,‎ ‎jako też ‎i‎ ‎kary‎ ‎piekielne‎ ‎są‎ ‎wieczne.‎ ‎Stąd‎ ‎też‎ ‎należy‎ ‎się dobrze‎ ‎zastanowić,‎ ‎co‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎wieczność. Wieczność‎ ‎jest to‎ ‎zawsze‎ ‎trwająca‎ ‎teraźniejszość.‎ ‎Jest to‎ ‎jedno‎ ‎i‎ ‎ciągłe‎ ‎dzisiaj,‎ ‎bez‎ ‎początku,‎ ‎środka‎ ‎i‎ ‎końca;‎ ‎nie‎ ‎mające‎ ‎ani przeszłości,‎ ‎ani‎ ‎przyszłości;‎ ‎jest to‎ ‎wiek‎ ‎wieków,‎ ‎w‎ ‎którym‎ ‎błogosławieni‎ ‎zawsze‎ ‎rozpoczynają‎ ‎życie‎ ‎szczęśliwe,‎ ‎a‎ ‎potępieni‎ ‎wiecznie‎ ‎umierają;‎ ‎jest to‎ ‎ciągle‎ ‎obracające się‎ ‎koło‎ ‎i‎ ‎ciągły,‎ ‎nieograniczony‎ ‎i‎ ‎zawsze‎ ‎się rozpoczynający‎ ‎początek.‎ ‎

Wyobraźmy‎ ‎sobie górę,‎ ‎większą‎ ‎niż‎ ‎cały‎ ‎świat,‎ ‎ułożoną‎ ‎z‎ ‎najdrobniejszych‎ ‎ziarnek‎ ‎piasku;‎ ‎z‎ ‎tej‎ ‎góry zabiera‎ ‎Anioł‎ ‎po‎ ‎upływie‎ ‎tysiąca‎ ‎lat‎ ‎jedno ziarnko;‎ ‎ileż‎ ‎tysięcy‎ ‎i‎ ‎milionów‎ ‎lat‎ ‎będzie potrzeba,‎ ‎aby‎ ‎się‎ ‎ta‎ ‎góra‎ ‎zmniejszyła‎‎?‎ ‎Niechaj‎ ‎nam‎ ‎obliczy‎ ‎jaki‎ ‎najbieglejszy‎ ‎rachmistrz, ile‎ ‎potrzeba‎ ‎będzie‎ ‎wieków,‎ ‎aby‎ ‎tak‎ ‎olbrzymią‎ ‎górę‎ ‎chociażby‎ ‎tylko‎ ‎do‎ ‎połowy‎ ‎rozebrać.‎ ‎My‎ ‎sobie‎ ‎tego‎ ‎inaczej‎ ‎nie‎ ‎możemy przedstawić,‎ ‎tylko‎ ‎mówimy,‎ ‎iż‎ ‎to‎ ‎będzie trwało‎ ‎bez‎ ‎końca.‎ ‎A‎ ‎jednak‎ ‎myliłaby‎ ‎się bardzo‎ ‎imaginacya,‎ ‎tak‎ ‎twierdząc;‎ ‎bo‎ ‎przecież ‎kiedyś,‎ ‎kiedyś,‎ ‎musiałoby‎ ‎się‎ ‎dojść‎ ‎do ostatniego‎ ‎ziarnka.‎ ‎A‎ ‎wtenczas,‎ ‎kiedy by‎ ‎już tak‎ ‎olbrzymia‎ ‎góra,‎ ‎tak‎ ‎powolną‎ ‎pracą‎ ‎po milionach‎ ‎milionów‎ ‎lat‎ ‎całkiem‎ ‎była‎ ‎rozebraną,‎ ‎czyżby‎ ‎już‎ ‎ubyło‎ ‎co‎ ‎w‎ ‎wieczności‎? Nie,‎ ‎bynajmniej‎ ‎nie;‎ ‎jeszcze‎ ‎cala‎ ‎jest‎ ‎wieczność,‎ ‎jeszcze‎ ‎nie‎ ‎doszli‎ ‎tymczasem‎ ‎do‎ ‎początku‎ ‎rozpaczliwej‎ ‎wieczności‎ ‎nieszczęśliwi potępieńcy.‎ ‎Wyobraźmy‎ ‎sobie‎ ‎kartkę‎ ‎papieru,‎ ‎szeroką‎ ‎na‎ ‎dwa‎ ‎palce,‎ ‎a‎ ‎tak‎ ‎długą,‎ ‎iżby sięgała‎ ‎aż‎ ‎do‎ ‎nieba.‎ ‎Napiszmy‎ ‎na‎ ‎niej,‎ ‎jak tylko‎ ‎można‎ ‎najbardziej‎ ‎zbitem‎ ‎pismem‎ ‎jedną‎ ‎po‎ ‎drugiej‎ ‎cyfrę‎ ‎od‎ ‎jeden‎ ‎do‎ ‎dziewięciu,‎ ‎powtarzając‎ ‎ten‎ ‎szereg‎ ‎tyle‎ ‎razy,‎ ‎ile się‎ ‎to‎ ‎da‎ ‎na‎ ‎tak‎ ‎długiej‎ ‎karcie‎ ‎uskutecznić. I‎ ‎któż‎ ‎oprócz‎ ‎Boga‎ ‎potrafi‎ ‎tę‎ ‎tak‎ ‎niezmiernie‎ ‎długą‎ ‎i‎ ‎prawie‎ ‎nieskończoną‎ ‎liczbę‎ ‎odczytać‎?‎ ‎Matematycy‎ ‎twierdzą,‎ ‎że‎ ‎gdyby ułożono‎ ‎obok‎ ‎siebie‎ ‎tyle‎ ‎drobnych‎ ‎ziarnek piasku,‎ ‎ile‎ ‎wyraża‎ ‎liczba‎ ‎złożona‎ ‎z‎ ‎pięćdziesięciu‎ ‎cyfr,‎ ‎toby‎ ‎te‎ ‎ziarnka‎ ‎piasku‎ ‎cały świat‎ ‎zapełniły.‎ ‎A‎ ‎skoro‎ ‎tak‎ ‎jest,‎ ‎jakąż liczbę‎ ‎przedstawi‎ ‎nam‎ ‎owa‎ ‎kartka‎ ‎z‎ ‎tak niezmiernie‎ ‎długim‎ ‎szeregiem‎ ‎cyfr?‎ ‎A‎ ‎jednak‎ ‎jestże‎ ‎to‎ ‎wieczność‎ ?‎ ‎Nie‎ ‎!‎ ‎to‎ ‎jeszcze ani‎ ‎początek‎ ‎wieczności.‎ ‎Chociażby‎ ‎upłynęło‎ ‎tyle‎ ‎lat,‎ ‎tyle‎ ‎wieków,‎ ‎tyle‎ ‎milionów‎ ‎lat, ile‎ ‎jednostek‎ ‎wyraża‎ ‎ta‎ ‎liczba,‎ ‎której‎ ‎wyrazie‎ ‎i‎ ‎pojąć‎ ‎nie‎ ‎możemy,‎ ‎jeszcze by‎ ‎nic‎ ‎nie ubyło‎ ‎z‎ ‎wieczności,‎ ‎bo‎ ‎ona‎ ‎jeszcze‎ ‎dłuższa, jeszcze‎ ‎dalsza,‎ ‎aż‎ ‎w‎ ‎nieskończoność.‎ ‎Jeżeli nas‎ ‎ta‎ ‎uwaga‎ ‎nie‎ ‎przeraża,‎ ‎to‎ ‎musimy‎ ‎być twardsi‎ ‎niż‎ ‎głazy.

 

II.‎ ‎Rozmyślałem‎ ‎dni‎ ‎starodawne,‎ ‎powiada‎ ‎Psalmista,‎ ‎i‎ ‎roki‎ ‎wieczne‎ ‎miałem‎ ‎na‎ ‎pamięci‎ ‎i‎ ‎rozważałem‎ ‎w‎ ‎nocy‎ ‎w‎ ‎sercu‎ ‎mojem i‎ ‎wmiatałem‎ ‎ducha‎ ‎mojego…‎ ‎i‎ ‎rzekłem:‎ ‎terazem‎ ‎począł (‎Ps.,‎ ‎LXXI1,‎ ‎6,‎ ‎7,‎ ‎11.).‎ ‎Myśl‎ ‎o‎ ‎wieczności‎ ‎rodzi‎ ‎zastanowienie‎ ‎się‎ ‎nad‎ ‎życiem‎ ‎i‎ ‎poprawą‎ ‎obyczajów‎‎:‎ ‎ona‎ ‎to‎ ‎świętych‎ ‎Męczenników‎ ‎napełniła‎ ‎gotowością‎ ‎ku‎ ‎ponoszeniu‎ ‎wszelkich katuszy‎ ‎i‎ ‎podejmowaniu‎ ‎z‎ ‎weselem‎ ‎i‎ ‎męstwem‎ ‎wszelkiej‎ ‎śmierci;‎ ‎ona‎ ‎tyle‎ ‎tysięcy ludzi‎ ‎zapędziła‎ ‎w‎ ‎pustynie,‎ ‎zamknęła‎ ‎w‎ ‎klasztorach‎ ‎i‎ ‎popchnęła‎ ‎do‎ ‎życia‎ ‎umartwionego; ona‎ ‎największych ‎nieraz‎ ‎zbrodniarzy‎ ‎pociągnęła‎ ‎nagle‎ ‎do‎ ‎cnoty‎ ‎i‎ ‎najdziksze‎ ‎wilki przemieniła‎ ‎w‎ ‎najpotulniejsze‎ ‎jagniątka,‎ ‎bo mieli‎ ‎na‎ ‎pamięci‎ ‎lata‎ ‎wieczne.‎ ‎Ta‎ ‎myśl‎ ‎czyni‎ ‎wszelką‎ ‎pracę‎ ‎lekką,‎ ‎wszelką‎ ‎ostrość‎ ‎życia‎ ‎znośną,‎ ‎wszelkie‎ ‎czuwania‎ ‎nocne‎ ‎rozkosznemi,‎ ‎ona‎ ‎posty‎ ‎ułatwia,‎ ‎biczowania‎ ‎osładza,‎ ‎wszelką‎ ‎boleść‎ ‎uprzyjemnia,‎ ‎a‎ ‎wszelkie kary‎ ‎i‎ ‎umartwienia‎ ‎za‎ ‎krótkotrwałe‎ ‎uważa, ona‎ ‎głodowi‎ ‎i‎ ‎pragnieniu‎ ‎smaku‎ ‎dodaje, ona‎ ‎ciężar‎ ‎ubóstwa‎ ‎osłabia,‎ ‎przy‎ ‎niej‎ ‎i włosiennica‎ ‎wydaj‎ ‎e‎ ‎się‎ ‎miękką,‎ ‎wzgarda przyjemną,‎ ‎a‎ ‎biczowanie‎ ‎słodkiem.‎ ‎

Kto‎ ‎się szczerze‎ ‎zastanawia‎ ‎nad‎ ‎wiecznością,‎ ‎tego nie‎ ‎zniechęcą‎ ‎żadne‎ ‎trudy, nie‎ ‎złamią‎ ‎przeciwności,‎ ‎nie‎ ‎ujarzmią‎ ‎rozkosze,‎ ‎nie‎ ‎uwiodą bogactwa;‎ ‎on‎ ‎wszystko‎ ‎zniesie,‎ ‎wszystki‎‎ego‎ ‎się‎ ‎wyrzecze,‎ ‎wszystkiemu‎ ‎się‎ ‎podda; on‎ ‎jedynie‎ ‎o‎ ‎wieczności‎ ‎myśli,‎ ‎dla‎ ‎wieczności‎ ‎źyje;‎ ‎myśl‎ ‎o‎ ‎wieczności‎ ‎jest‎ ‎sprężyną jego‎ ‎działania.

 

III.‎ ‎Najbardziej‎ ‎dręczy‎ ‎potępionych‎ ‎wieczność.‎ ‎W‎ ‎piekle‎ ‎wszystko‎ ‎jest‎ ‎wieczne, sam‎ ‎potępieniec‎ ‎jest‎ ‎wieczny,‎ ‎ani‎ ‎jeden drugiego,‎ ‎ani‎ ‎żaden‎ ‎siebie‎ ‎samego‎ ‎zabić‎ ‎nie może:‎ ‎samo‎ ‎miejsce‎ ‎i‎ ‎ono‎ ‎więzienie‎ ‎jest wieczne,‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎się‎ ‎zapaść,‎ ‎ani‎ ‎też nie‎ ‎można‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎niego‎ ‎wyłamać;‎ ‎ogień nigdy‎ ‎nie‎ ‎zgaśnie,‎ ‎reszta‎ ‎kar‎ ‎także‎ ‎wieczna. Tego‎ ‎się‎ ‎domaga‎ ‎Sprawiedliwość‎ ‎Boża,‎ ‎aby wieczne‎ ‎ponosili‎ ‎kary‎ ‎ci,‎ ‎którzy‎ ‎za‎ ‎życia bez‎ ‎końca‎ ‎grzeszyli.‎ ‎Domaga‎ ‎się‎ ‎tego‎ ‎i‎ ‎rozum,‎ ‎aby‎ ‎w‎ ‎piekle‎ ‎nigdy‎ ‎nie‎ ‎byli‎ ‎wolnymi od‎ ‎kary‎ ‎ci,‎ ‎co‎ ‎za‎ ‎życia‎ ‎nie‎ ‎chcieli‎ ‎być‎ ‎nigdy‎ ‎wolnymi‎ ‎od‎ ‎winy.‎ ‎Zgadza‎ ‎się‎ ‎to‎ ‎z‎ ‎poczuciem‎ ‎prawa,‎ ‎aby‎ ‎bez‎ ‎końca‎ ‎cierpieli, którzy‎ ‎chcieliby‎ ‎byli‎ ‎żyć‎ ‎wiecznie,‎ ‎aby‎ ‎mogli‎ ‎bez‎ ‎końca‎ ‎grzeszyć.‎ ‎

Słuszną‎ ‎i‎ ‎sprawiedliwą‎ ‎jest‎ ‎rzeczą,‎ ‎aby‎ ‎ci,‎ ‎co‎ ‎Boskiemu‎ ‎majestatowi‎ ‎nieskończoną‎ ‎wyrządzili‎ ‎obrazę, nieskończone‎ ‎co‎ ‎do‎ ‎trwania‎ ‎ponosili‎ ‎męki, skoro‎ ‎nieskończonych‎ ‎co‎ ‎do‎ ‎siły‎ ‎ponosić‎ ‎nie zdołają.‎ ‎Wreszcie‎ ‎zawsze‎ ‎cierpią‎ ‎ci,‎ ‎którzy zawsze‎ ‎w‎ ‎grzechach‎ ‎trwają.‎ ‎O!‎ ‎jakież‎ ‎to nieszczęście‎ ‎zapominać‎ ‎o‎ ‎wieczności‎ ‎i‎ ‎jakby na‎ ‎drwiny‎ ‎popełniać‎ ‎nieprawość!‎ ‎

A‎ ‎jednak wielu‎ ‎z‎ ‎chrześcijan‎ ‎nie‎ ‎wierzy‎ ‎we‎ ‎wieczność, a‎ ‎jeżeli‎ ‎wierzą‎ ‎słowy,‎ ‎to‎ ‎uczynkami‎ ‎jej przeczą,‎ ‎bo‎ ‎w‎ ‎przeciwnym‎ ‎razie‎ ‎inaczej by żyli.‎ ‎Bo‎ ‎któż,‎ ‎nie‎ ‎powiem‎ ‎grzeszyć,‎ ‎ale‎ ‎nawet‎ ‎śmiać‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎żartować‎ ‎zechce,‎ ‎jeżeli‎ ‎będzie‎ ‎miał‎ ‎na‎ ‎pamięci‎ ‎Jata‎ ‎wieczne‎‎?‎ ‎O‎ ‎wieczności,‎ ‎tyś‎ ‎słodkiem‎ ‎upragnieniem‎ ‎wybranych‎ ‎!‎ ‎Tyś‎ ‎straszną‎ ‎zmorą‎ ‎dla‎ ‎grzeszników‎ ‎!‎ ‎Kto‎ ‎dba‎ ‎o‎ ‎wieczność‎ ‎i‎ ‎dla‎ ‎niej żyje,‎ ‎ten‎ ‎nigdy‎ ‎nie‎ ‎zginie.‎ ‎Wszystko przeminie,‎ ‎wszystko‎ ‎się‎ ‎skończy,‎ ‎ona‎ ‎tylko sama‎ ‎trwa,‎ ‎nigdy‎ ‎nienaruszona,‎ ‎niezmierzona,  ‎nieskończona‎ ‎i‎ ‎nieograniczona.

Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona

Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne.  Tarnów, 1891.


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – Cz.IX. O‎ ‎wieczności”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi