Bóg przez całe nasze życie próbuje nas nauczyć pływać w oceanie piękna naszej duszy. Wskazuje nam jak uciszyć burze i sztormy zdarzające się w naszym życiu, a nawet można powiedzieć więcej – które są nieodłączną częścią naszego marnego ziemskiego życia. Jednak żeby zobaczyć spokojną taflę wody i bezpieczną przystań, musimy ściągnąć okulary przez które patrzymy na świat. Obojętnie jakie one są, czy ciemne, ponieważ patrzymy na wszystko co nas otacza z pesymizmem, czy też różowe.
Musimy widzieć świat takim jaki jest naprawdę, inaczej nigdy nie ujrzymy Prawdy. Grzechy zamiecione pod dywan nie są wcale niewidoczne. Bije od nich poświata zła, a wokół gromadzą się groźne chmury, które w pewnym momencie naszego życia wywołają potężną burzę – która niczym tsunami zniszczy wszystkie kłamstwa, którymi się otoczyliśmy.
Tylko czysta dusza pozwala nam płynąć spokojnie po tym oceanie i zanurzyć się w spokoju i ciszy. I tego też uczy nas Bóg. Mówi nam w każdej sekundzie naszego życia: Zamknij oczy, zaufaj i chodź że Mną. Odrzuć zbędny balast kłamstw, grzechów i zwykłych ludzkich namiętności. To są rzeczy które ciągną cię na dno i poprzez które niezawodnie utoniesz.
Niczym serfer pędzić do przodu – tylko bez fali i wiatru, a nawet deski . Płynąć na fali prawdy, zanurzyć się w ocenie czystości duszy i połączyć się z Bogiem nierozerwalnym węzłem miłości. Są to marzenia tak łatwe do zrealizowania, a jednocześnie tak trudne i odległe, że dla większości nierealne.
Tak mało z nas wierzy. Tak mało z nas zamyka oczy i ufa. Ale tak wielu krzyczy: ja wierzę. Z otwartymi oczami idą bez zaufania, niestety z pewnością siebie, nie Boga … i toną zdziwieni i jednocześnie przerażeni. Tak jest zawsze kiedy płyniesz po oceanie własnej próżności, kiedy zamykasz oczy by nie widzieć, a nie po to, by zaufać.
Nasze duszę są stworzone do współistnienia z Bogiem; są Jego domem, ale niestety my tak bardzo chcemy dorównać Bogu, że najpierw w swojej pysze zaczynamy Go traktować jak kolegę, a przykazania jak niepotrzebny balast, więc usuwamy Go – w swojej głupocie myśląc że nic się nie stało. Szukamy wolności, a odnajdujemy kajdany, niewolę i śmierć (wieczne potępienie). Zachowujemy się jak pijani buntownicy, którzy opanowali okręt, wyrzucili sternika i kapitana za burtę, a teraz pływają bez celu i kierunku skazani na zagładę, choć nie znając dnia, ani godziny kiedy to nastąpi.
Pragniemy rzeczy, uczuć i akceptacji. Tak gorączkowo chcemy być akceptowani przez innych ludzi, że nie potrafimy zrozumieć, że to tylko złuda i kłamstwo; chwilowy zawrót głowy, który szybko mija i musisz znowu zrezygnować z części siebie, żeby powrócił. I tak bez końca…
Uczucia. Chcemy być kochani, ale czy sami potrafimy kochać? Jakiej miłości pragniemy, skoro nie znamy innej tylko opartej na grzechach ciała. Odrzucamy Boga – czystą nieskażoną ludzkimi namiętnościami miłość, pełną oddania i bezinteresowności. Jeżeli nie potrafimy kochać Boga, to nie znamy prawdziwej miłości. Znamy tylko pociąg fizyczny, czy tez umysłowy, do rzeczy martwych, ponieważ nawet ludzi traktujemy jak przedmioty , które nam się po pewnym czasie nudzą i wyrzucamy je na śmietnik (rozwody). Szukamy wtedy innych zabawek, ale nie zauważamy że cały czas grzebiemy na śmietniku naszego życia.
W taki sposób nigdy nie zaznamy spokoju, ukojenia bólu i pragnienia, ponieważ idziemy ścieżką szatana, a nie Boga.
Naszym celem jest odnalezienie miłości w Bogu, dla Boga i z Bogiem. To jest cel naszego życia. To jest największy skarb, który uspokoi wszystkie sztormy i burze szalejące wokół. Ta jedna sprawa pozwoli nam się zanurzyć w czystości naszych dusz i płynąć spokojnie, aż po kres naszych dni .
Kluczem do bram Nieba jest całkowite odrzucenie grzechu, zostawienie wszystkiego i podążanie za Bogiem. A każda akceptacja nawet najmniejszych grzechów powoduje złamanie tego klucza, a więc następnie mozolne naprawianie zła które uczyniliśmy.
Zapytaj się sam siebie, czy warto dla chwilowych pożądań, które szybko mijają i pozostawiają najczęściej tylko gorzki smak porażki, rezygnować z najcenniejszego klejnotu jaki mamy – prezentu od Najwyższego Boga Żywego – naszej duszy ?
Czy naprawdę warto ?
Czy nie lepiej budować w sobie wiarę?
Krok po kroku , przykazanie po przykazaniu. Może mozolnie, powoli, ale zawsze iść do przodu.
Nie ważne jest kim byłeś a nawet kim jesteś. Najważniejsze jest żebyś teraz postanowił walczyć o swoje zbawienie. Może patrzysz się bezsilnie jak twoi bliscy oddalili się od wiary , nie widzą kłamstw którymi karmi ich świat. Może myślisz że przegrywamy ,ponieważ oni mają władze, pieniądze i zawładnęli umysłami naszych dzieci. Jednak musisz zawsze pamiętać o tym że oni mogą mieć wszystko to co ludzkie lecz nie mają jednego najważniejszego.
Nie mają Boga w sercu ani w duszy , a więc przegrają !
Pan nasz Jezus Chrystus niech was wszystkich prowadzi teraz i zawsze .
Jeżeli Bóg jest z nami to jakie ma znaczenie kto jest przeciwko nam?
Żadne !
Arkadiusz Niewolski


Skomentuj