Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP – Cz.VIII – Pośrednictwo 


ROZDZIAŁ IV
Pośrednictwo

1. Potrzeba pośrednictwa u Boga.

Czwarta prawda: — Rzeczą doskonalszą, bo skromniejszą jest nie zbliżać się do Boga wprost, lecz przez pośrednika. Ponieważ natura nasza tak jest skażona, jak dopiero co wykazaliśmy, nie podobna dojść do Boga i Jemu się podobać, opie­rając się na własnej pracy, na własnych staraniach i przygotowaniach, gdyż wszystkie nasze dobre uczynki są. skażone i zbyt małej przed Bogiem wartości, by Go mogły zniewolić do połącze­nia się z nami i wysłuchania nas. Nie bez powodu dał nam Bóg pośredników wobec Swego Majestatu. Widział on naszą, niegodność i niezdolność, miał litość nad nami, i aby nam dać przystęp do Swego miłosierdzia, dał nam możnych orędowników u Swej wielmożności. Pomijać tych pośred­ników i zbliżać się do Jego świętości wprost i bez wszelkie­go poparcia, znaczyłoby uchy­biać pokorze, uchybiać szacun­kowi wobec Boga tak wielkiego i tak świętego; znaczyłoby to Króla królów mniej cenić i po­ważać, niż zwykłego króla lub księcia ziemskiego, do którego nie ośmielamy się zbliżać bez przyjaciela, który by za nami przemówił.

2. Jezus Chrystus jest na­szym Pośrednikiem u Bo­ga Ojca.

Pan nasz jest mocą, dzieła od­kupienia naszym Rzecznikiem i Pośrednikiem u Boga Ojca. Przez Niego mamy się modlić z całym Kościołem triumfują­cym i wojującym; przez Niego mamy przystęp do Majestatu Bożego i nie wolno nam ukazy­wać się przed obliczem Boga ina­czej jak wsparci na zasługach Jezusa Chrystusa i nimi niejako przyobleczeni, jak mały Jakub przyobleczony w koźlą, skórę stanął przed ojcem swym Izaa­kiem, by uzyskać błogosławień­stwo.

 

3. Maria naszą Pośredniczką u Jezusa Chrystusa.

Czy jednak nie potrzebujemy pośrednika u samego Pośredni­ka? Jestże czystość nasza dość wielka, byśmy wprost i bezpo­średnio z Nim się połączyć mo­gli? Nie jestże On Bogiem rów­nym we wszystkim Ojcu, a więc Świętym świętych, godnym te­goż szacunku co Ojciec? Jeśli z nieskończonego Swego miłosier­dzia stał się naszym zakładni­kiem i pośrednikiem u Boga, Oj­ca Swego, by Go pojednać i spłacić Mu nasz dług, czyż mielibyśmy dlatego mieć mniej szacunku i bojaźni dla Jego ma­jestatu i świętości?

Powiedzmy śmiało, za św. Ber­nardem (1), że u samego Pośredni­ka potrzebujemy pośrednika i że Najśw. Panna jest jedyna, która może spełnić to miłościwe posłannictwo. Przez Nią Chry­stus przyszedł do nas, przez Nią też mamy pójść do Niego. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, który jest Bogiem, czy to przez wzgląd na Jego nieskończoną wielkość, czy też z powodu naszej nikczemności lub grzechów naszych, śmiało błagamy Marię, Matkę naszą o pomoc i orędownictwo.

Ona jest dobra i czuła; nie ma w Niej nic surowego, nic od­straszającego, nic zbyt wzniosłe­go lub olśniewającego; patrząc na Nią; nie widzimy nic innego, jeno istotę o naturze jak nasza. Ona nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas słabych oślepić, lecz jest ra­czej piękna i łagodna jak księ­życ (2), który światło swe otrzy­muje od słońca i je łagodzi, by nie raziło naszej słabości. Jest Ona tak miłosierna, że nie od­rzuca nikogo, kto Ją o pośredni­ctwo prosi, choćby był najwięk­szym grzesznikiem. Gdyż, jak mówię święci, nie słyszano ni­gdy, jak świat światem, by kto­kolwiek, co się do Najśw. Dzie­wicy z ufnością i wytrwałością udał, od Niej został odrzucony (3), jest Ona tak można, że Jej prośba nigdy odrzucona nie była. Dość, że stanie przed Swym Synem, a prośba Jej natychmiast wysłuchana bywa. Miłość i prośby ukochanej Matki zwycię­żają Go zawsze.

Powyższą naukę zaczerpnęli­śmy z pism św. Bernarda i św. Bonawentury. Podług nich win­niśmy po trzech stopniach wstępować do Boga: Pierwszy, naj­bliższy i najwięcej odpowiada­jący naszym zdolnościom — to Maria; drugim jest Chrystus, a trzecim Bóg Ojciec (4). By dojść do Jezusa, trzeba iść do Marii, bo Ona jest naszą pośre­dniczką w orędownictwie. By dojść do Ojca Przedwiecznego, trzeba iść do Jezusa, bo to nasz Pośrednik mocą odkupienia (5).

Nabożeństwo, o którym teraz mówić będziemy, zachowuje ści­śle wymieniony porządek.

ROZDZIAŁ V

Nasza słabość i niestałość

Piąta prawda: — Słabość na­sza i ułomność sprawiają, że bardzo nam trudno zachować odebrane od Boga łaski i skarby :

1) Dlatego, że te skarby, któ­re są więcej warte niż niebo i ziemia, w kruchych nosimy naczyniach (2 Kor. 4,7.), mianowicie w cie­le podlegającym zepsuciu i w du­szy słabej i niestałej, którą najmniejsza, drobnostka niepokoi i zniechęca.

2) Dlatego, że złe duchy, ci przebiegli złodzieje, czyhają na to, by nas napaść znienacka, okraść i obedrzeć. Dniem i no­cą czatują, by korzystną, upa­trzyć chwilę; kręcą się w koło nas bezustannie, by nas pożreć (Piotr 5, 8.) i w jednej chwili wydrzeć nam przez grzech wszystkie łaski i zasługi, któreśmy długoletnią pracę zdobyli. Zważywszy ich złość i doświadczenie, chytrość i wielką, ich liczbę, bardzo musimy się lękać, zwłaszcza, że osoby, które więcej miały łaski, bogat­sze były w cnoty i doświadcze­nie, i dalej posunięte w świąto­bliwości, niestety nędznie zosta­ły zaskoczone, okradzione i ob­rabowane.

Mój Boże! Ileż to wi­dziano już cedrów Libanu, ile gwiazd na firmamencie, co mar­nie upadły i w krótkim czasie straciły całą swą wzniosłość i świetność. Skąd ta dziwna zmiana? Zaiste, nie skutkiem niedostatecznej łaski, na której nie zbywa nikomu, lecz dla bra­ku pokory. Czuli się oni sil­niejszymi i pewniejszymi niż byli w rzeczywistości; zdawało im się, że wystarczają sami so­bie, że potrafią o własnych si­łach zachować swe skarby, ufa­li samym sobie, opierali się na sobie, zdawało im się, że dom ich dość jest pewny a skarbiec ich dość silny, by kosztowny skarb łaski bezpiecznie przecho­wać. I właśnie, że zbytnio ufa­li samym sobie, jakkolwiek zda­wało im się,, że opierają, się je­dynie na łasce Bożej, nieskończenie sprawiedliwy Pan pozo­stawił ich samym sobie i zezwo­lił, że haniebnie zostali okradzeni. Niestety! Gdyby byli znali to cudowne nabożeństwo, które przedstawię niebawem, byleby skarb /swój powierzyli możnej i wiernej Dziewicy, a Ona była­by go strzegła jako Swej wła­sności, a nawet poczytałaby to sobie za obowiązek sprawiedli­wości.

 

3) Ponieważ świat pogrążony jest w nadzwyczajnej złości, dlatego trudno wytrwać w spra­wiedliwości. Świat jest teraz tak zepsuty, że zdaje się, jakoby każde serce musiało koniecznie zaznać skalania, jeśli już nie błotem ziemskim, to przynaj­mniej pyłem tego świata. To istny cud, jeżeli kto wśród tego rozhukanego potoku zła, mężnie się ostoi i nie da porwać się prądowi, jeśli kto w tym burzli­wym morzu nie utonie lub nie wpadnie w ręce rozbójników morskich i korsarzy, jeśli wśród zatrutego powietrza nie ulegnie zarazie. Tylko Maria, wierna Dziewica, której wąż piekielny nie tknął, dokonywa tego cudu wobec tych, co Jej wiernie służą.

 

 

 

 

Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP – Cz.VII – Śmierć starego człowieka 


Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort – O DOSKONAŁYM NABOŻEŃSTWIE DO NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY. Księgarnia św. Wojciecha. Poznań. 1947.

Przypisy:

1) Sw. Bernard, Serm. de 12 praerogative B. M. V., n. 2,
2) Pieśń nad pieśniami 6, 9.
3) Sw Bernard, Memorare.

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj