ROZDZIAŁ IV
Pośrednictwo
1. Potrzeba pośrednictwa u Boga.
Czwarta prawda: — Rzeczą doskonalszą, bo skromniejszą jest nie zbliżać się do Boga wprost, lecz przez pośrednika. Ponieważ natura nasza tak jest skażona, jak dopiero co wykazaliśmy, nie podobna dojść do Boga i Jemu się podobać, opierając się na własnej pracy, na własnych staraniach i przygotowaniach, gdyż wszystkie nasze dobre uczynki są. skażone i zbyt małej przed Bogiem wartości, by Go mogły zniewolić do połączenia się z nami i wysłuchania nas. Nie bez powodu dał nam Bóg pośredników wobec Swego Majestatu. Widział on naszą, niegodność i niezdolność, miał litość nad nami, i aby nam dać przystęp do Swego miłosierdzia, dał nam możnych orędowników u Swej wielmożności. Pomijać tych pośredników i zbliżać się do Jego świętości wprost i bez wszelkiego poparcia, znaczyłoby uchybiać pokorze, uchybiać szacunkowi wobec Boga tak wielkiego i tak świętego; znaczyłoby to Króla królów mniej cenić i poważać, niż zwykłego króla lub księcia ziemskiego, do którego nie ośmielamy się zbliżać bez przyjaciela, który by za nami przemówił.
2. Jezus Chrystus jest naszym Pośrednikiem u Boga Ojca.
Pan nasz jest mocą, dzieła odkupienia naszym Rzecznikiem i Pośrednikiem u Boga Ojca. Przez Niego mamy się modlić z całym Kościołem triumfującym i wojującym; przez Niego mamy przystęp do Majestatu Bożego i nie wolno nam ukazywać się przed obliczem Boga inaczej jak wsparci na zasługach Jezusa Chrystusa i nimi niejako przyobleczeni, jak mały Jakub przyobleczony w koźlą, skórę stanął przed ojcem swym Izaakiem, by uzyskać błogosławieństwo.
3. Maria naszą Pośredniczką u Jezusa Chrystusa.
Czy jednak nie potrzebujemy pośrednika u samego Pośrednika? Jestże czystość nasza dość wielka, byśmy wprost i bezpośrednio z Nim się połączyć mogli? Nie jestże On Bogiem równym we wszystkim Ojcu, a więc Świętym świętych, godnym tegoż szacunku co Ojciec? Jeśli z nieskończonego Swego miłosierdzia stał się naszym zakładnikiem i pośrednikiem u Boga, Ojca Swego, by Go pojednać i spłacić Mu nasz dług, czyż mielibyśmy dlatego mieć mniej szacunku i bojaźni dla Jego majestatu i świętości?
Powiedzmy śmiało, za św. Bernardem (1), że u samego Pośrednika potrzebujemy pośrednika i że Najśw. Panna jest jedyna, która może spełnić to miłościwe posłannictwo. Przez Nią Chrystus przyszedł do nas, przez Nią też mamy pójść do Niego. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, który jest Bogiem, czy to przez wzgląd na Jego nieskończoną wielkość, czy też z powodu naszej nikczemności lub grzechów naszych, śmiało błagamy Marię, Matkę naszą o pomoc i orędownictwo.
Ona jest dobra i czuła; nie ma w Niej nic surowego, nic odstraszającego, nic zbyt wzniosłego lub olśniewającego; patrząc na Nią; nie widzimy nic innego, jeno istotę o naturze jak nasza. Ona nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas słabych oślepić, lecz jest raczej piękna i łagodna jak księżyc (2), który światło swe otrzymuje od słońca i je łagodzi, by nie raziło naszej słabości. Jest Ona tak miłosierna, że nie odrzuca nikogo, kto Ją o pośrednictwo prosi, choćby był największym grzesznikiem. Gdyż, jak mówię święci, nie słyszano nigdy, jak świat światem, by ktokolwiek, co się do Najśw. Dziewicy z ufnością i wytrwałością udał, od Niej został odrzucony (3), jest Ona tak można, że Jej prośba nigdy odrzucona nie była. Dość, że stanie przed Swym Synem, a prośba Jej natychmiast wysłuchana bywa. Miłość i prośby ukochanej Matki zwyciężają Go zawsze.
Powyższą naukę zaczerpnęliśmy z pism św. Bernarda i św. Bonawentury. Podług nich winniśmy po trzech stopniach wstępować do Boga: Pierwszy, najbliższy i najwięcej odpowiadający naszym zdolnościom — to Maria; drugim jest Chrystus, a trzecim Bóg Ojciec (4). By dojść do Jezusa, trzeba iść do Marii, bo Ona jest naszą pośredniczką w orędownictwie. By dojść do Ojca Przedwiecznego, trzeba iść do Jezusa, bo to nasz Pośrednik mocą odkupienia (5).
Nabożeństwo, o którym teraz mówić będziemy, zachowuje ściśle wymieniony porządek.
ROZDZIAŁ V
Nasza słabość i niestałość
Piąta prawda: — Słabość nasza i ułomność sprawiają, że bardzo nam trudno zachować odebrane od Boga łaski i skarby :
1) Dlatego, że te skarby, które są więcej warte niż niebo i ziemia, w kruchych nosimy naczyniach (2 Kor. 4,7.), mianowicie w ciele podlegającym zepsuciu i w duszy słabej i niestałej, którą najmniejsza, drobnostka niepokoi i zniechęca.
2) Dlatego, że złe duchy, ci przebiegli złodzieje, czyhają na to, by nas napaść znienacka, okraść i obedrzeć. Dniem i nocą czatują, by korzystną, upatrzyć chwilę; kręcą się w koło nas bezustannie, by nas pożreć (Piotr 5, 8.) i w jednej chwili wydrzeć nam przez grzech wszystkie łaski i zasługi, któreśmy długoletnią pracę zdobyli. Zważywszy ich złość i doświadczenie, chytrość i wielką, ich liczbę, bardzo musimy się lękać, zwłaszcza, że osoby, które więcej miały łaski, bogatsze były w cnoty i doświadczenie, i dalej posunięte w świątobliwości, niestety nędznie zostały zaskoczone, okradzione i obrabowane.
Mój Boże! Ileż to widziano już cedrów Libanu, ile gwiazd na firmamencie, co marnie upadły i w krótkim czasie straciły całą swą wzniosłość i świetność. Skąd ta dziwna zmiana? Zaiste, nie skutkiem niedostatecznej łaski, na której nie zbywa nikomu, lecz dla braku pokory. Czuli się oni silniejszymi i pewniejszymi niż byli w rzeczywistości; zdawało im się, że wystarczają sami sobie, że potrafią o własnych siłach zachować swe skarby, ufali samym sobie, opierali się na sobie, zdawało im się, że dom ich dość jest pewny a skarbiec ich dość silny, by kosztowny skarb łaski bezpiecznie przechować. I właśnie, że zbytnio ufali samym sobie, jakkolwiek zdawało im się,, że opierają, się jedynie na łasce Bożej, nieskończenie sprawiedliwy Pan pozostawił ich samym sobie i zezwolił, że haniebnie zostali okradzeni. Niestety! Gdyby byli znali to cudowne nabożeństwo, które przedstawię niebawem, byleby skarb /swój powierzyli możnej i wiernej Dziewicy, a Ona byłaby go strzegła jako Swej własności, a nawet poczytałaby to sobie za obowiązek sprawiedliwości.
3) Ponieważ świat pogrążony jest w nadzwyczajnej złości, dlatego trudno wytrwać w sprawiedliwości. Świat jest teraz tak zepsuty, że zdaje się, jakoby każde serce musiało koniecznie zaznać skalania, jeśli już nie błotem ziemskim, to przynajmniej pyłem tego świata. To istny cud, jeżeli kto wśród tego rozhukanego potoku zła, mężnie się ostoi i nie da porwać się prądowi, jeśli kto w tym burzliwym morzu nie utonie lub nie wpadnie w ręce rozbójników morskich i korsarzy, jeśli wśród zatrutego powietrza nie ulegnie zarazie. Tylko Maria, wierna Dziewica, której wąż piekielny nie tknął, dokonywa tego cudu wobec tych, co Jej wiernie służą.
Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP – Cz.VII – Śmierć starego człowieka
Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort – O DOSKONAŁYM NABOŻEŃSTWIE DO NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY. Księgarnia św. Wojciecha. Poznań. 1947.
Przypisy:
1) Sw. Bernard, Serm. de 12 praerogative B. M. V., n. 2,
2) Pieśń nad pieśniami 6, 9.
3) Sw Bernard, Memorare.


Skomentuj