Ewangelia na Czwartek po piątej Niedzieli Postu.
(Łuk. 7).
Onego czasu niektóry z faryzeuszów prosił Jezusa, aby z nim jadł. I wszedłszy w dom faryzeuszów siadł do stołu. A oto niewiasta, która była w mieście grzesznica, skoro się dowiedziała, iż siedział u stołu w domu faryzeuszowym, przyniosła alabastr olejku. I stanąwszy z tyłu u nóg jego, poczęła łzami polewać nogi jego, a włosami głowy swojej ucierała i całowała nogi jego i olejkiem mazała. A widząc faryzeusz, który go był wezwał, rzekł sam w sobie, mówiąc: By ten był prorokiem, tedy by wiedział która i jaka jest niewiasta, co się go dotyka, bo jest grzesznica. A Jezus odpowiedziawszy rzekł do niego: Szymonie mam ci coś powiedzieć. A on rzekł: Mistrzu powiedz. Dwu dłużników miał niektóry lichwiarz, jeden dłużen był pięćset groszy, a drugi pięćdziesiąt. A gdy oni nie mieli czym płacić, darował obiema: któryż tedy więcej go miłuje? A Szymon odpowiedziawszy rzekł: Mniemam iż ten, któremu więcej darował. A on mu powiedział: Dobrześ rozsądził. I obróciwszy się do niewiasty rzekł Szymonowi: Widzisz tę niewiastę? W szedłem do domu twego, nie dałeś wody na nogi moje, a ta łzami polała nogi moje i włosami swymi otarła. Nie dałeś mi pocałowania, a ta jakoż weszła nie przestała całować nóg moich. Nie pomazałeś oliwą głowy mojej, a ta olejkiem nogi moje pomazała. Przeto powiadam ci, od puszczają się jej wiele grzechów, iż wielce umiłowała. A komu mniej odpuszczają, mniej miłuje. I rzekł do niej: Odpuszczają się tobie grzechy. I poczęli którzy spółu stołu siedzieli mówić między sobą: Któż jest ten, który i grzechy odpuszcza. I rzekł do niewiasty: Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju.
ROZMYŚLANIE XXXVI.
Przeczytawszy dzisiejszą Ewangelią, powiesz w sercu swym, miły czytelniku: „Znalazłem, czegom szukał”. I jestem pewny, że chociaż tego nie wymówisz słowy, ale wypowie to serce twoje. I ja, co to piszę, powtórzę ci : Znalazłeś, czegoś szukał. Albowiem czytając tę książkę, czegóż właściwie w niej szukasz?
Oto szukasz sposobu, abyś tak zakierował duszą swą, żebyś mógł wiarą usłyszeć słowa Boga: „Odpuszczam ci grzechy”. To grunt. Koło tego wszystko się kręci. Rzeczą jest naturalną i jasną, że jeżeli usłyszysz zapewnienie od takiej osoby, co ma od Boga władzę odpuszczania lub zatrzymywania grzechów, jeżeli mówię usłyszysz: „idź w pokoju; odpuszczam ci grzechy w imię Boga“, toś już znalazł to, coś zgubił. A cóż to takiego zgubiłeś? Oto przez grzechy, zgubiłeś duszę swą, a czytając dzisiejszą Ewangelią, znalazłeś pewną drogę, po której z łaską Boską idąc, odnajdziesz tę tak dla ciebie kosztowną rzecz.
Oto w dzisiejszej Ewangelii patrzysz się na grzesznicę, patrzysz się na niebieskiego Lekarza, patrzysz się i widzisz jak na dłoni, jak ona czyni, co ona czyni, aby usłyszała pocieszające niebieskiego Lekarza słowa: „Odpuszczone są tobie grzechy”.
Łaska Boska przy dobrej jej woli, poruszyła jej duszę, że szukała uleczenia z grzechów swoich. Ona to przedtem słuchała nauki Pana Jezusa, i słuchała nie uszami tylko, ale sercem i duszą. A tak tknięta w sumieniu, nie zwleka pokuty, nie czeka okazji gdzieby Pana Jezusa na osobnym znaleźć mogła miejscu, żeby swe grzechy z mniejszym mogła wyznać wstydem, ale dowiedziawszy się, że on siedział u stołu w domu faryzeuszowym, biegnie tam, aby usłyszała słowa miłosierdzia i przebaczenia.
Wiem ja , że z całego serca i z całej duszy pragniesz pojednania się z Bogiem przez pokutę, bo któżby tak mądrej rzeczy nie pragnął? Skoro tak, to czyńże tak, jak to czyniła grzesznica. Miłosierdzie Boskie skorsze jest ku przebaczeniu, jeżeli grzesznik na pierwszy głos Boski i sumienia, nie zatykając uszu, nawraca się i pokutuje. „Szukajcie Pana, póki nalezion być może“, mówi Pismo święte.
Szukała go grzesznica i nalazła, bo kto szuka ten znajdzie. Niestety, wielka liczba chrześcijan, odkładają pokutę z dnia na dzień, a wreszcie i na godzinę śmierci. Ależ od tak ryzykownego i niebezpiecznego kroku, przestrzegam cię słowy pisma świętego: „Nie błądźcie nie da się Bóg z siebie naśmiewać. Albowiem co będzie siał człowiek, to też będzie żął” (Gal. 6). Zasiejesz niepokutę, zbierzesz owoc potępienia wiekuistego. Dlatego proszę cię, nie uwodź się zbytnią nadzieją, pomnąc na przestrogę pisma świętego: „A jeśli sprawiedliwy ledwie zbawion będzie, niezbożny i grzeszny gdzież się okażą?“
Czy jesteś pewny, że otrzymasz dla pokuty tę godzinkę przed śmiercią? A gdybyś ją i otrzymał, to na bardzo niebezpieczną grę narażasz zbawienie swe, bo do pokuty potrzebna jest miłość ku Bogu i obrzydzenie grzechów a w ostatniej godzinie to nie miłość, ale bojaźń sądów Bożych kieruje duszą.
Idźże zatem w ślady za Maryą Magdaleną, a zajdziesz tam, gdzie i ona zaszła. Oto ona na pierwsze wyrzuty sumienia nie namyśla się długo, nie zastanawia się nad tym, co ludzie powiedzą, że publicznie wyznaje się grzesznicą, ale idzie z żalem i z miłością, wchodzi w pośrodek zgromadzonych przy stole gości, upada Panu Jezusowi z tyłu do nóg, łzami i drogim olejkiem namazuje nogi jego i ociera je włosami swymi.
Uczuwa wprawdzie na wstępie jako znana grzesznica wstyd przed gośćmi i nie idzie przed oczy siedzących, bo nie śmie oczu podnieść przed tak wielką Świętością, jaką widzi w Zbawicielu, przeto też przypada do nóg z tyłu, ale żal i miłość odnoszą zwycięstwo nad wszelkimi względami ludzkimi, a ona klęcząc u nóg Chrystusowych, nic już nie widzi, nic nie słyszy, tylko swe grzechy i niebieskiego Lekarza. Miłość przygłusza wszystko. Nie wylicza wprawdzie grzechów swoich, bo wie, że ten u którego nóg spoczywa, przenika skrytości serc ludzkich, lecz jej łzy wyraźniej przemawiają, niżby to słowy uczynić mogła.
Czytając ten pokutny czyn tej grzesznicy, mimo woli wyrywają się z duszy słowa, które Kościół w wielką Sobotę przy ceremoniach śpiewa: „O szczęśliwa wino, co na takiego i tak wielkiego zasłużyłaś
Odkupiciela!” O szczęśliwa niewiasto, żeś u nóg Zbawiciela twego, złożyła to brzemię grzechów, co duszę twą do ziemi przyciskało! I siebie zbawiłaś i nam też przykład żywy do naśladowania zostawiłaś! O już teraz nauczeni twoim przykładem, uczuwszy w duszy napominający głos naszego Boga, głos i wyrzuty sumienia, nie będziemy się oglądali na ludzi, co oni o nas powiedzą, gdy nas uwidzą nawracających się z drogi grzechowej; nie będziemy zważali, chociaż byśmy się na śmiech i pociski świata narazić mieli, pójdziemy śmiało z wiarą i ufnością do twego najdroższy Jezu zastępcy kapłana, i tam u stop jego wyznamy z żalem i miłością nieprawości nasze prawdzie już to nieraz czyniliśmy, ale czyniliśmy naszą spowiedź nie jako Marya Magdalena, ale jako ten faryzeusz w dzisiejszej Ewangielii, który się poczytywał za sprawiedliwego i który też potępiał serdeczną pokutę tej grzesznicy.
I czyż się dziwić mamy, że nie usłyszeliśmy wiarą w duszy naszej pocieszających słów: „odpuszczają się grzechy twoje? — Serca nasze zimne, obojętne, myślami światowymi zajęte, nie mogły w duszy naszej sprawić tej odmiany, jaką nam przedstawia dzisiejsza grzesznica. Wskazałem ci miły bracie tę niewiastę, abyś ją zawsze miał przed oczyma duszy, ile razy przystępujesz do spowiedzi. Na przypadek atoli, gdybyś we mnie nie widział tak wielkiej powagi, to już nie ja. ale sam Chrystus Pan wskazuje ci ją mówiąc do Szymona, a przez niego i do nas: „Widzisz tę niewiastę!“ Jeżeli ci ją sam Pan Jezus wyraźnie wskazuje jako wzór do naśladowania, będziesz się jeszcze ociągał iść za nią? I nie tylko że ją Chrystus Pan wskazuje jako wzór miłości i pokuty, i nie tylko że jej odpuszcza grzechy, i nie czyni jej żadnych wyrzutów przeszłego jej żywota, ale ją jeszcze broni przed obłudą faryzeuszowską, wymawia ją przed fałszywym sądem wszystkich obecnych.
Co za zmiana! Przed chwilą grzesznica, teraz święta pokutnica! Niedawno obrzydzeniem wobec najwyższej Świętości, teraz odszukaną i upragnioną owieczką Chrystusową, niedawno wstrętną wonią i brudem grzechowym, teraz „dobrą wonią Chrystusową“ (2 Kor. 2).
„Widzisz tę niewiastę?“ Widzisz jej dawniejszy grzeszny żywot? Przypatrz się teraz jej pokucie, abyś ją naśladował. Wszakże ją niezliczona liczba ludzi, osobliwie po większych miastach dobrze naśladuje. Niestety! naśladują ją w grzechach. Jeżeli już kogo naśladować w złem, to szaleństwem byłoby nie naśladować tej samej osoby i w dobrem.
Widzisz tę niewiastę? Patrz jak wielka w niej zaszła zmiana wobec niebieskiego Lekarza. Pierwej wydawała członki swe na nieczystość i nieprawość, teraz wydaje je na pokutę i świątobliwość żywota. Pierwej wydawała oczy swe na pożądliwości cielesne, teraz z tych samych ócz wylewa łzy żalu i obmywa niemi nogi Chrystusowe. Pierwej trefiła włosy dla stroju i przypodobania się światu, teraz te same włosy rozpuszcza i poświęca je na otarcie nóg Chrystusowych. Pierwej usta jej wylane były na gorszące mowy, teraz niemi całuje nogi Chrystusowe. Pierwej używała olejków dla próżności i wonności ciała swego, teraz te same olejki wylewa w pokucie na nogi Chrystusowe. Pierwej w świecie lubująca i rozkoszująca, teraz jej wszystko obrzydło. Co za zmiana! I to zmiana na całe życie aż do śmierci.
Ona to później, jak świadczy Pismo święte, siedziała u nóg Zbawiciela i słuchała nauki jego, podczas gdy jej siostra Marta troszczyła się około domowej posługi. Ona-to wraz z Matką bolesną stała pod krzyżem Zbawiciela. Ona-to pierwszego dnia szabatu przyszła rano, gdy były jeszcze ciemności, przyszła do grobu, chcąc namazać ciało Jego. Ona to zmartwychwstałego Chrystusa z wielką pilnością szukała i jej też Zmartwychwstały najpierw się ukazał. Ona-to po Wniebowstąpieniu Pańskim poszła na puszczę, i tam aż do śmierci ostrą pokutą zakończyła żywot swój święty.
Tę to świętą pokutnicę, wskazuje Chrystus Pan całemu światu, wskazuje wyraźnie i rozkazująco, aby się na nią patrzał jako na wzór do naśladowania. „Widzisz tę niewiastę “. „ Zaprawdę mówię wam, gdziekolwiek będzie przepowiadana ta Ewangelia po wszystkim świecie, i to, co ona uczyniła, będzie powiadano na jej pamiątkę“ ( Mat. 26).
Jaka zmiana w tej świętej pokutnicy! Pierwej jako jawnogrzesznica w pogardzie u świata, teraz w honorze w całym chrześcijańskim świecie i w niebie po wszystkie wieki wieków.
Prawda czytelniku, że tak dobrze ? Czyńże tak, masz pole przed sobą otwarte. Jesteś w tym samem położeniu, w jakiem była Marya Magdalena. Grzesznikiem jesteś, niebieskiego Lekarza masz też w Kościele. Niestety, brakuje tylko dobrej woli, albowiem wielu wyznają na spowiedzi swe grzechy, żałują, i błagają miłosierdzia bożego, ale w krótkim czasie na wszystko zapominają, bo im żal rozstać się z rozkoszami świata. Chcieliby grzesznicy i Bogu służyć i zarazem pić z kielicha uciech światowych, chcieliby dwom panom służyć — i to jakim dwom panom? Takim, co się mają w nienawiści, bo Bóg i czart nienawidzą się. Toć to jest nieszczęście, że ludzie mało mają odwagi przerwać te powrozy, co ich z grzesznym wiążą światem. Pismo święte wręcz potępia taką służbę: „Cudzołożnicy — oto woła sam Bóg — nie wiecie, iż przyjaźń tego świata, jest nieprzyjaciółką Bożą? Ktobykolwiek kiedy chciał być przyjacielem tego świata, stawa się nieprzyjacielem Bożym (Jak. 4).
Wiem ja, że każda tkliwa i pobożna dusza, z błogim uczuciem czytała dzisiejszą Ewangelią. To mało czytać, bo to rzecz łatwa i nic nie kosztuje. Zmiana, i jeszcze raz powtarzam zmiana żywota i zupełny odwrót w przeciwną drogę, oto zadanie nasze. Masz teraz w tym Poście sposobność ku temu dobrą i od tej spowiedzi uczyń tę zmianę. Wylej ze łzami pokuty drogi olejek na nogi Chrystusowe.
Spytasz mnie jak to uczynić? Oto owoce pokuty, uczynki dobre, to olejek woniejący, to wonność Chrystusowa. Przeczytaj jeszcze raz 16-te rozmyślanie, a tam ci nawyliczałem różne gatunki tego dobrego olejku, tej wonności Chrystusowej. Wszystko uczynić możesz, co czyniła Marya Magdalena. Wprawdzie w odmienny sposób, ale zasługa i owoc dla ciebie te same. Nawet włosami ocierać możesz święte nogi Jego. Bo cóż są włosy? Oto zbyteczna część ciała naszego, które nożycami ustrzygnąć można i bez nich się obejść i podarować je komu. Jeżeli ci zatem co zbywa od twego przyzwoitego życia i okrycia, dajże to ubogim, bo to są te włosy, którymi ucierasz nogi Chrystusowe. On to przyjmie od ciebie, bo mówi: Ubogi, to ja. A gdy przyjmie, toś wygrał wiele, bo usłyszysz taką samą od niego podziękę, jaką usłyszała Marya Magdalena: „od puszczone są tobie grzech”.
Nade wszystko wyjdźże już raz z tej zaklętej ciemności grzechu, wyjdźże na światło Chrystusowe. Oto jak woła Apostoł: „Noc przeminęła, a dzień się przybliżył. Odrzućmyż tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroje światłości. Jako we dnie uczciwie chodźmy: nie w biesiadach i pijaństwach, nie w łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i w zazdrości, ale się obleczcie w Pana Jezusa Chrystusa a starania o ciele nie czyńcie w pożądliwościach” (Rzym. 13)
Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad Ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888
Skomentuj