ROZDZIAŁ XXIX.
W którym poczyna się omawiać piąty rodzaj dóbr, jakimi wola cieszyć się może, to jest dobra nadprzyrodzone. Określa się, czym są i o ile różnią się od duchowych, tudzież jak wola radość swoją zwracać ma od nich do Boga
Mówić mamy obecnie o piątym rodzaju dóbr, jakimi dusza cieszyć się może, nazwanych nadprzyrodzonymi. Rozumiemy tu przez nie wszystkie dary i łaski Boże, przechodzące możność i zdolność naturalną, tak zwane „gratis datas” — darmo dane, jak dar mądrości i umiejętności, użyczony Salomonowi, jak łaski, które wspomina św. Paweł: Wiara, łaska uzdrowienia, czynienie cudów, proroctwo, rozeznawanie duchów, tłumaczenie mów, a także rozmaitość języków (1 Kor.XII, 9. 10). A chociaż prawdą jest, że dobra nadprzyrodzone są równie duchowe, jak te, o których po nich mówić będziemy, to jednak dla wielkiej różnicy, jaka między nimi zachodzi, dokonać chciałem ich rozróżnienia. Używanie ich bowiem zostaje w ścisłym związku z pożytkiem ludzi, jak to powiada św. Paweł, że każdemu bywa dane okazanie ducha, ku pożytkowi innych (Ibid. r. 7), co jest charakterystyczne dla łask nadprzyrodzonych. Natomiast ćwiczenie i używanie dóbr duchowych odbywa się wyłącznie pomiędzy duszą a Bogiem i Bogiem a duszą we włączeniu umysłu i woli, jak to następnie powiemy. Zachodzi tu więc różnica w przedmiocie i kiedy dary duchowe dotyczą Boga i duszy, to tak zwane przez nas „nadprzyrodzone” odnoszą się do innych stworzeń dla ich pożytku, a nadto różnią się od duchowych w istocie swojej, więc, co za tern idzie, w praktyce i w teorii.
Jednakże, gdy mówimy teraz o darach i łaskach nadprzyrodzonych, tak jak je tu rozumiemy, sądzę, że dla oczyszczenia próżnej w nich radości, należy zwrócić uwagę na dwie korzyści, wynikające z tego rodzaju dóbr, na korzyść doczesną i duchową. Doczesną stanowi uzdrawianie chorych, przywracanie wzroku ślepym, wskrzeszanie umarłych, wyrzucanie czartów, przepowiadanie przyszłości dla celów ostrzegawczych i inne tym podobne. Korzyścią zaś duchową i wieczną jest poznawanie Boga i służenie Mu przez te uczynki, tak tego, kto je wypełnia, jak i tych, w których, lub wobec których są spełniane. Co się tyczy pierwszej korzyści doczesnej, to dzieła i cuda nadprzyrodzone najmniejszej lub żadnej radości duszy nie warte, z wyjątkiem bowiem drugiej korzyści duchowej, nieznaczną tylko lub żadnej zgoła człowiekowi nie przynoszą, jako że same przez się nie są środkiem zjednoczenia duszy z Bogiem, a tylko jest nim Miłość.
Dzieł takich dokonywać i łask nadprzyrodzonych doznawać można, nie będąc w stanie łaski i Miłości, czy to, że Bóg prawdziwie ich udziela, jak to był czynił niegodziwemu prorokowi Balaamowi i Salomonowi, czy to, że wykonywa się je zwodniczo z pomocą złego ducha, jak to czynił Szymon Czarnoksiężnik, czy też na podstawie znajomości pewnych ukrytych sił natury.
Jeśli niektóre z tych dzieł cudownych korzyść jakąś przynoszą, to jedynie tylko prawdziwie pochodzące od Boga, ale i ich wartość bez tej drugiej korzyści żadną nie jest, jak naucza św. Paweł, mówiąc: „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów a miłości nie miał, miedzią jestem dźwięczną i cymbałem brzmiącym. I gdybym miał dar proroctwa i wiedział wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę i miałbym wszystką wiarę, tak, iżbym góry przenosił, a miłości nie miał, niczem jestem“ i t. d. (1 Kor. XIII, 1, 2). Stąd Chrystus Pan nasz do wielu ufających w takie dzieła swoje, gdy za nie prosić go będą o chwałę i rzeką mu: „Domine nonne in nomine tuo prophetavimus… et virtutes multas fecimus, — Panie, izaliśmy w imię twoje nie prorokowali… i wielu cudów nie czynili ?, powie: Discedite a me, qui operamini iniquitatem, — odstąpcie ode mnie, którzy nieprawość czynicie!” (Mat. VII, 22,23).
Nie wtedy przeto człowiek powinien się radować, gdy łaski takie posiada i gdy ich używa, lecz gdy z nich zbiera owoc duchowy, to jest, gdy służy w nich Bogu z Miłością prawdziwą i przez to zyskuje żywot wieczny. Dlatego to, gdy uczniowie radować się poczęli z mocy nad złymi duchami, Zbawiciel nasz upomniał ich, mówiąc: „Nie z tego się weselcie,, iż się wam duchowie poddają, ale się weselcie, że imiona wasze napisane są w niebiesiech” (Łuk. X, 20). Teologicznie mówiąc, brzmiałoby to: „Weselcie się,, jeśli imiona wasze zapisane są w księdze żywota”. Stąd jasne jest, że człowiek jedynie z postępowania według niej radować się powinien, a tym postępowaniem według niej jest dokonywanie czynów w Miłości.
Na co się przyda i co warte przed Bogiem to, co nie jest miłością Bożą? Nie jest zaś ona doskonałą, jeżeli nie jest silną i mądrą przez wyrzekanie się radości ze wszelkich rzeczy i przez złożenie jej w samej jedynie woli Bożej. W ten sposób przez dobra nadprzyrodzone wola jednoczy się z Bogiem.
ROZDZIAŁ XXX.
O szkodach, jakie wynikają dla duszy z pokładania radości woli w dobrach tego rodzaju.
Trzy są, jak sądzę, szkody główne, które wyniknąć mogą dla duszy z pokładania radości w dobrach nadprzyrodzonych, a mianowicie: oszukiwanie siebie i drugich, upadek Wiary w duszy, chełpliwość, lub pewna próżność.
Co do pierwszej szkody, jest rzeczą bardzo łatwą w prowadzić w błąd innych i siebie samego, radując się z dzieł tego rodzaju. Ażeby bowiem rozpoznać, które z nich są fałszywe, a które prawdziwe, oraz jak i kiedy ma się je stosować, wielkiej potrzeba mądrości i wielkiego światła Bożego, jednemu zaś i drugiemu przeszkadza bardzo tak radość z dzieł takich, jak i cenienie ich sobie, a to z dwóch powodów:
Najpierw dlatego, że radość przytępia i zaćmiewa rozeznanie, a następnie, że przez nią człowiek nie tylko rozpala się większym ich pożądaniem, ale ponadto przynagla go ona do wykonywania ich nie w porę. Przypuśćmy bowiem, że cuda i nadzwyczajności, jakie czyni, byłyby najprawdziwsze, to te dwa błędy wystarczą do popełniania częstych omyłek,, czy to przez niewłaściwe dzieł tych pojmowanie, czy przez niekorzystanie z nich i niestosowanie, kiedy i jak należy..
Bo chociaż prawdą jest, że gdy Bóg daje te dary i łaski, daje też światło i natchnienie, jak i kiedy je stosować, to jednak ludzie przez właściwą naturze swej niedoskonałość odnośnie do tych rzeczy, mogą też wielce błądzić, nie używając ich z doskonałością, jakiej Bóg pragnie, co do sposobu i czasu.
Tak, czytamy, uczynić chciał Balaam, gdy przeciw woli Bożej postanowił iść złorzeczyć ludowi izraelskiemu, czym rozgniewany Bóg chciał go zabić (Num. XXII, 22, 23). Tak Jakób i Jan, uniesieni żarliwością, rzucić pragnęli ogień z nieba na Samarytan za to, że nie przyjęli Chrystusa Pana naszego, który też zgromił ich za to (Łuk. IX, 54, 55). Widać stąd jasno, jak niewcześnie u ludzi niedoskonałych, o jakich mówimy, cuda te motywuje i spełniać im każe pewna niedoskonała skłonność, kryjąca się w radości i wysokim o nich mniemaniu. Gdy zaś są wolni od tej niedoskonałości, przystępują i biorą się do działania cudów wówczas jedynie, gdy Bóg ich do tego pobudza i w sposób, w jaki ich natchnie, czego nigdy inaczej czynić się nie powinno.
Dlatego skarżył się Bóg na niektórych proroków przez usta Jeremiasza, mówiąc: „Nie posyłałem proroków, a oni biegali; nie mówiłem do nich, a oni prorokowali” (Jer. XXIII,21). I dalej: „Zwiedli mój lud kłamstwem swoim i cudami swymi: gdyżem ja ich nie posyłał, anim im rozkazował” (Jer. XXIII, 32). I mówi tu o nich także, iż widzieli urojenia serca swego i prorokowali je (Ibid. 26), czego nie byłoby, gdyby nie mieli wstrętnego w uczynkach tych upodobania.
Z przytoczonych powyżej świadectw Pisma świętego widać jasno, że szkoda, jaką radość ta sprawia, dochodzi nie tylko do niegodnego i przewrotnego nadużywania łask, udzielanych przez Boga, jak to było u Balaama i u tych, o których tutaj wspomniano, że cudami swymi lud uwodzili, lecz nawet aż do oszukiwania rzekomymi objawieniami, których Bóg nie udzielił, jak to czynili ci, którzy urojenia własne ogłaszali ludowi i wizje, przez nich samych zmyślone, lub też podsuwane im przez szatana. Bo kiedy demon widzi u takich ludzi skłonność ku owym rzeczom, daje im zaraz szerokie pole i materiał obfity, w który na różne sposoby się miesza, oni zaś rozpinają żagle i nabierając bezwstydnej zuchwałości, puszczają się na praktyki cudotwórcze. Ale nie koniec na tym, bo tak dalece potęguje się w nich uciecha z tych uczynków i tak bardzo wzrasta ich pożądliwość, że jeśli dotąd mieli jakoby tajemny układ z szatanem (bo wielu z nich na mocy takiego układu dzieł owych dokonywa), to teraz już dochodzą do odważenia się na układ wyraźny i jawny, stając się na mocy umowy uczniami i poddanymi szatana. Stąd to wywodzą się czarodzieje, zaklinacze, wieszczkowie i czarownicy. Aż do takiego stopnia zła dochodzi radość z tych czynów, że niektórzy nie tylko dla usłużenia szatanowi pragną, jak Szymon Czarnoksiężnik, nabywania darów i łask za pieniądze, ale starają się o posiadanie rzeczy poświęconych i czego wymówić bez drżenia niepodobna, Boskich, jak już widziano przywłaszczających sobie Przenajświętsze Ciało Pana naszego Jezusa Chrystusa na użytek praktyk ohydnych. Niechże rozciągnie i okaże nad nimi Bóg wielkie miłosierdzie Swoje, bo każdy jasno pojmie, jak okropną gotują sobie zgubę i jak bardzo szkodliwi są w społeczności chrześcijańskiej. Przypomnieć tu sobie należy, jako ci wszyscy magowie i wieszczkowie, z pomiędzy synów Izraela, których Saul wytracił z ziemi za udawanie prawdziwych proroków Bożych, oddawali się podobnym obrzydliwościom i oszustwom.
Ten, kto posiada łaskę i dar nadprzyrodzony, powinien wyłączyć z używania ich wszelką pożądliwość i uciechę, nie starając się ich wywoływać, bo Bóg, który ich w sposób nadprzyrodzony użycza dla pożytku Kościoła Swojego czy poszczególnych jego członków, również nadnaturalnym sposobem natchnie go do ich zastosowania, jak i kiedy będzie potrzeba. Ten, który uczniom Swoim przykazywał, ażeby nie troszczyli się o to, jak i co, mieliby mówić, bo było to zadaniem nadprzyrodzonym Wiary, podobnie, (ponieważ tym samym jest spełnianie cudów) pragnie, ażeby człowiek pamiętał, iż to Bóg działa, poruszając serce i Jego mocą spełniać się mają wszelkie dzieła nadprzyrodzone.
Dlatego to uczniowie w Dziejach Apostolskich, mimo że wlał im te łaski i dary, podnieśli głos swój do Boga, błagając Go, by łączył ściągnąć rękę Swoją ku uzdrawianiu, ażeby się znaki i cuda działy przez nich dla zaszczepienia w sercach Wiary Pana naszego Jezusa Chrystusa (Dz Ap IV, 29).
Druga szkoda wyniknąć może z owej pierwszej, a jest nią upadek Wiary, którego dwa mogą być rodzaje. Pierwszy dotyczy innych, albowiem czynienie cudów nie w porę i bez potrzeby, pominąwszy, że jest kuszeniem Boga, a więc grzechem wielkim, może się nie udać i wprowadzić w serca nieufność i lekceważenie Wiary, bo choć udaje się to czasami, ponieważ Bóg chce tego dla jakichś innych powodów i względów, jak to uczynił czarownicy Saula (Król. XXVIII, 12) (jeżeli naprawdę Samuelem był ten, który mu się tam ukazał), to przecież nie zawsze się udają. Gdyby się zaś i udawały, nie wyklucza to bynajmniej błędów, ani nie znosi winy niestosownego łask tych używania. W drugi sposób doznać tu można umniejszenia w sobie samym zasługi z Wiary. Z nadmiernego przywiązywania wagi do tych cudów odchodzi się daleko od istotnego stanu Wiary, który jest stanem ciemnym, a przeto im więcej zdarza się znaków i dowodów , tym mniejsza jest zasługa wierzenia. Dlatego powiada św. Grzegorz, że Wiara jest bez zasługi, gdy rozum ludzki doświadcza jej namacalnie. Cudów tych nigdy nie działa Bóg inaczej, jak tylko, gdy są potrzebne do wzbudzenia Wiary, albo dla innych celów, tak chwały Swojej, jako i Świętych Jego. Dlatego, aby uczniów Swoich nie pozbawić zasługi Wiary, zanim ci się naocznie nie przekonają o Jego Zmartwychwstaniu, uczynił wiele rzeczy, ażeby w nie uwierzyli, nie widząc Go. Dlatego Marii Magdalenie ukazał najpierw grób próżny, a potem dał jej przez usta aniołów potwierdzenie tego, co zaszło, albowiem Wiara jest ze słyszenia, jak mówi św. Paweł, więc chciał, by usłyszawszy, uwierzyła, zanim Go zobaczy. A gdy Go na koniec ujrzała, przybrał na Siebie postać jakoby ogrodnika, ażeby dopełnić udoskonalenia jej we Wierze, zbytecznej już wobec żywej obecności Jego. Do uczniów zaś posłał najpierw niewiasty z wieścią o tym, a potem dopiero dał oglądać grób. A tym w drodze do Emaus, zanim się ukazał, idąc razem z nimi niepoznany, najpierw Wiarą rozpalił serce (Łuk. XXIV, 15),
W końcu wymawiał wszystkim, iż nie wierzyli tym, którzy im powiadali o Jego Zmartwychwstaniu, świętemu zaś Tomaszowi, ponieważ dotknąć pragnął ran Jego, powiedział, że błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli (Jan. XX, 29). Dowodzi to, że Bóg nie podoba Sobie bynajmniej w czynieniu cudów, które, jak mówią, czyni jedynie z konieczności. Dlatego strofował faryzeuszów, iż wierzyli tylko znakom, mówiąc: „Jeśli znaków i cudów nie ujrzycie, nie wierzycie” (Jan. IV, 48). Tracą więc wiele z zasługi Wiary ci, którzy lubują się w tych dziełach nadprzyrodzonych.
Trzecią szkodą jest ta, że pospolicie przez zadowolenie się tymi uczynkami ludzie popadają w chełpliwość lub próżność. Sam a radość z cudów, jeżeli, jak mówiliśmy, nie jest jedynie w Bogu i dla Boga, jest próżnością, czego dowodem upomnienie uczniów przez Pana naszego za to, że weselili się z poddawania się im demonów (Łuk. X, 20). Gdyby ta radość nie była próżna, nigdy by jej Zbawiciel nasz nie zganił.
ROZDZIAŁ XXXI.
O korzyściach, jakie się zbiera z usuwania radości z łask nadprzyrodzonych.
Poza zyskiem, jaki osiąga dusza w samem wyswobodzeniu się z trzech szkód wyżej pomienionych, przez pozbawienie się owej uciechy, dostępuje ponadto dwu nadzwyczajnych korzyści.
Pierwszą stanowi wsławienie i wywyższenie Boga.
Drugą, wywyższenie duszy samej. W podwójny sposób dusza wywyższa tu Boga. Najpierw przez oderwanie serca i radości woli od wszystkiego, co nie jest Bogiem, a złożenie ich w Nim samym, to bowiem właśnie wyrazić chciał Dawid, mówiąc: Przystąpi człowiek do serca głębokiego; a Bóg wywyższon będzie (Ps. LXIII, 7, 8).
Z chwilą wzniesienia serca ponad wszystko, nad wszystko wyższą staje się dusza. Ponieważ zaś w ten sposób składa je w samym Bogu, Bóg wywyższony i wsławiony przez nie objawia duszy doskonałość i wspaniałość Swoją, bo w samem tym podniesieniu radości do Niego daje jej świadectwo, kim jest.
Nie może się zaś to stać bez opróżnienia woli z radości i uciechy ze wszelkich rzeczy, co również znajduje wyraz w słowach Dawida: Uspokójcie się a obaczcie, żem ja jest Bóg (Ps. XLV, 11), i w innem miejscu: W ziemi pustej i bezdrożnej i bezwodnej stawiłem się przed Tobą, ażebym widział moc Twoją i chwałę Twoją (Ps. LXII, 3). Ponieważ
zaś prawdą jest, iż Boga wywyższa się przez złożenie w Nim tylko radości swojej a odstąpienie dla Niego wszelakich rzeczy, tern bardziej wywyższa się Go, wyrzekając się jej w owych nadzwyczajnych, ażeby ją złożyć w Nim jednym, bo one z powodu nadprzyrodzoności swojej do wyższego*należą rzędu. Albowiem pozostawienie ich poza sobą dla złożenia radości swej w Bogu jest przyznaniem Mu większej nad niemi wyższości i oddaniem Mu większej chwały. Im więcej i im większymi gardzi ktoś rzeczami dla innej, tym więcej ją czci i wysławia.
Poza tym wywyższa się Boga w drugi jeszcze sposób, przez odrywanie woli od uciech tego rodzaju. Im goręcej bowiem wierzy się i służy Bogu bez dowodów i znaków, tym bardziej wywyższony jest On w duszy, bo wierzy Mu ona bardziej, niżeli temu, co powiedzieć jej mogą znaki i cuda.
Druga zaś korzyść, wywyższenie duszy, wynika stąd, że po oderwaniu woli od wszystkich świadectw i znaków widzialnych, dusza wywyższa się w najczystszej Wierze, którą w nią wlewa i pomnaża Bóg z siłą bez porównania większą. Równocześnie pomnaża w niej dwie inne cnoty teologiczne, Miłość i Nadzieję, przez co raduje się ona najwyższym poznaniem Boga za pośrednictwem ciemnego i ogołoconego stanu Wiary i przeogromną rozkoszą kochania za pośrednictwem Miłości, z jaką wola nie w innej raduje się rzeczy, jak tylko w żywym Bogu, oraz zadowolenia za pośrednictwem Nadziei.
Wszystko to zaś stanowi korzyść przedziwną, jaką to wyrzeczenie się radości z łask nadprzyrodzonych istotnie i bezpośrednio przynosi dla doskonałego zjednoczenia duszy z Bogiem.
Droga na Górę Karmel – Św. Jan od Krzyża (45) – O dobrach moralnych i szkodach jakie mogą wyrządzać
Św. Jan od Krzyża- Wnijście na Górę Karmelu. We Lwowie. Nakładem i drukiem Towarzystwa „Bibljoteka Religijna” im. X. Arcybiskupa Bilczewskiego 1927
Skomentuj