„Będziesz kochał Pana i Boga twego nade wszystko”.
I.
Święty Augustyn słusznie się dziwi, że człowiek potrzebował wyraźnego przykazania miłości Bożej; jak gdyby to prawo w naturze ludzkiej i na dnie serca ludzkiego samo przez się wyrytem nie było. Dziwi się, że trzeba było aż groźby kary piekielnej dla tych, którzy by Boga kochać nie chcieli: jak gdyby brak miłości Bożej nie był już i tak dostateczną a nawet największą karą, jaka człowieka spotkać może. Nic dziwnego, że podobne uczucia przejmowały duszę tego świętego, który tak gorąco Pana Boga ukochał.
Niestety jednak, od chwili, w której grzech skaził naturę naszą, przykazanie to i ta groźba stały się koniecznemi i to właśnie głęboko upokorzyć nas powinno, bo to daje nam miarę jak dalece po grzechu pierworodnym natura nasza skażoną została, ta natura przed upadkiem tak czysta i szlachetna, uzdolniona w całej pełni do ukochania Boga i do ześrodkowania w Nim wszystkich swoich uczuć.
Szczyt upokorzenia a tem samem i nędzy naszej, widzieć musimy, iż pomimo tego przykazania i tak strasznej groźby, albo Boga słabo, lub też i wcale nie kochamy; albo wreszcie ta miłość nasza ku Bogu którą w sercach wzniecić pragniemy, tyle nam przedstawia trudności i walki; natomiast do stworzeń, do rzeczy znikomych, tak łatwo, nieraz do szaleństwa nawet się przywiązujemy. Zawstydźmy się i upokorzmy, i w tem uczuciu najgłębszej pokory, przystąpmy do rozważania wstępnych słów tej naszej medytacji.
Zastanówmy się najpierw nad znaczeniem tego, co Chrystus Pan powiedział: że
„to przykazanie miłości jest najpierwszem i największem ze wszystkich przykazań„.
Jest NAJPIERWSZEM; – nie było i być nie mogło przed niem innego; z porządku rzeczy wypływa, że musi stać na czele wszystkich innych i że na niem cała nauka Kościoła św. się opiera.
Jest zarazem NAJWIĘKSZEM, ze względu na przedmiot który obejmuje, to jest, że się odnosi wprost do Samego Boga, w stosunku do nas, istot nędznych i niedoskonałych; jest największem, bo mieści w sobie całą potęgę najszlachetniejszych uczuć, miłości ku Bogu; bo objętość jego nie ma granic, ono jest źródłem wszystkiego, i do niego wszystko odnosić się musi; na niem polega chwała Boża i szczyt szczęścia ludzkiego w wieczności, jest największem w reszcie, z powodu niezmiernej ścisłości i wierności z jaką obowiązani jesteśmy go wykonywać, a od czego żadne stworzenie nigdy zwolnionem być nie może, z powodu kary, jaką przekroczenie tegoż ściąga na ludzi: to jest przekleństw a Bożego, a tem samem największego nieszczęścia, jakie człowieka spotkać może, a które spada na głowę winowajcy tej samej chwili, w której on się odważa łamać to przykazanie; i choć on sam, nie jest w stanie pojąć całej doniosłości i znaczenia swego nieszczęścia, z chwilą w której staje się nieprzyjacielem Boga, jest zarazem i swoim własnym największym nieprzyjacielem .
„Kochać będziesz„
I jakąż to miłością? Nie tem uczuciem filozoficznem, pochodzącem z rozumu ludzkiego, które hipokryci, fałszywi mędrcy, nieprzyjaciele Kościoła chcieli zaszczepić w chrześcijaństwie przez swą przewrotność i wbrew objawionej prawdzie; ale miłością nadnaturalną, przez Ducha św. natchnioną; miłością, którą łatwo rozpoznamy, że nie z nas samych, ale od Boga pochodzi, i taka też tylko jako największy dar Boży, prawdziwą Bogu chwałę przynieść może; uczucie takie polegające na najgłębszej pokorze, nigdy nas w pychę nie w zbije, lecz przeciwnie, odkrywając przed nami coraz jaśniej doskonałość Boga a nieudolność naszą, coraz bardziej też w pokorze utwierdzać nas będzie.
Przeznaczenie nasze w wieczności jest oparte na nadnaturalnej łasce; powołani jesteśmy do oglądania Boga „twarzą w twarz“, do dzielenia z Nim Jego szczęścia w niebie. Trzeba zatem aby i miłość nasza, która jest głównym i koniecznym środkiem do osiągnienia tego celu, pochodziła także z nadnaturalnych pobudek.
„Kochać będziesz” nade wszystko, nad wszelkie stworzenia, i nad siebie samego. Miłość nasza ku Bogu musi przewyższać wszelkie inne uczucia o tyle, o ile Bóg nad wszystkiem góruje i wszystko przewyższa. Powinniśmy być gotowi, gdyby tego była potrzeba, poświęcić Mu wszystko, i raczej umrzeć niż Go obrazić.
Grzech najmniejszy, ze względu, że się Bogu nie podoba, powinien nas trwogą i wstrętem przejmować i przedstawiać nam stokroć większe zło, od innego rodzaju nieszczęść. Najgorętszem pragnieniem naszem, bez względu na uboczne cele, powinna być chęć podobania się Panu Bogu, choćby to pociągało za sobą jak największe z naszej strony ofiary; i nad wszelkie zaszczyty i godności tego świata, powinniśmy tę chęć przypodobania się Panu Bogu przekładać; szanując nietylko wyraźną wolę Bożą i widząc w niej niezłomne prawo i podstawę naszego życia: ale co więcej, pragnąć i dążyć winniśmy do tego, by spełnić wiernie i najmniejsze nawet Boskie życzenie, depcząc w tym celu bez wahania wszelki wzgląd ludzki, wszelkie groźby i obietnice, a mężnie wszelkie zwyciężając przeszkody.
„Kochać będziesz” miłością pokorną i poddaną;
wielbiąc z radosnem w sercu uczuciem niezrównane przymioty Boskie, winszując Bogu, że jest tak nieskończenie doskonałym i ciesząc się radością niebiańską z tej zależności, z tego poddania się istocie najwyższej, i w tem poddaniu, widząc stokroć wyższe szczęście, niż w posiadaniu świata całego.
„Kochać będziesz” miłością serdeczną,
wylaną; a nie mogąc życzyć Bogu żadnego dobra, ponieważ On sam ze względu Swej natury jest uosobieniem wszelkiego dobra, pragnąć będziesz aby wszystkie stworzenia oddawały Mu tę cześć i uwielbienie, jakich On od nich wymaga i jakie Mu się słusznie należą. Będziesz o tę cześć Boską gorliwym, i o ile to w twojej mocy, wszelkich możliwych użyjesz sposobów, aby Mu tej chwały przysporzyć, przynajmniej pragnieniem i modlitwą.
Największą radość w sercu twojem obudzą wieści, że cześć Boska szerzy się u narodów niewiernych; cieszyć cię będzie rozkrzewianie wiary św., powodzenie religii i Kościoła; natomiast wszelkie zbrodnie, występki, grzechy i bezbożności, jakie świat przepełniają, przejmą duszę twoją głęboką boleścią; na wzór Dawida króla, „usychać będziesz z gorliwości, omdlewać na myśl o grzesznikach, którzy depczą prawo Boże“.
Kto podobnych uczuć nie doświadcza, ten nie pojmuje gruntownie miłości Bożej i nie kocha Boga tak, jak powinien.
„Kochasz będziesz” miłością czynną,
nie zadawalniając się wyłącznie słowami i uczuciami, któreby nas łatwo na fałszywą sprowadziły drogę, gdybyśmy na nich polegali tylko; miłość własna i nieprzyjaciel naszego zbawienia, oszukać nas mogą, Bóg jednak omylić się nie da; uczucia nasze o tyle są szczere o ile są oparte na dobrych uczynkach.
„Kochać będziesz’’ zawsze, bez przerwy,
bez względu na własne usposobienia i zachcianki; a okazywać tę miłość Bogu masz obowiązek tak często, jak tylko to uczynić zdołasz: życie danem ci zostało w tym jedynie celu, i każda chwila, w której z własnej winy sprzeciwiłeś się miłości Bożej i oddaliłeś się od niej, jest bezpowrotnie straconą, tak dla Boga jak dla ciebie, jeśli nie starasz się natychmiast tę niewierność nagrodzić i znów łaskę Bożą odzyskać.
Starać się będziesz tę miłość Bożą z dniem każdym pomnażać, kierując ku niej wszystkie wypadki życia twego, wszystkie twoje prace, uczynki i cierpienia, a nawet wszystkie, które do twej wiadomości przyjdą, obojętne zdarzenia w świecie: stosując się wiernie do tych słów św. Pawła, że: „Miłującym Boga, wszystko pomaga do dobrego„. Żałować będziesz, że tak późno dopiero ukochałeś Boga; i z głębi serca ze świętym Augustynem powtórzysz: „Piękności dawna, a zawsze nowa, jakżeż późno zacząłem Cię kochać!”
Na koniec, w upokorzeniu ducha wyrzucać sobie będziesz tę miłość tak nędzną i słabą, łącząc ją nieustannie z miłością aniołów, świętych w niebie i dusz błogosławionych na ziemi, a przede wszystkiem z miłością Najśw. Panny i Pana naszego Jezusa Chrystusa: i stosownie do udzielonego nam prawa, tę miłość Zbawiciela naszego ofiarujesz Bogu, jako jedynie godną Jego niepojętej doskonałości.
II.
„Kochać będziesz Pana“
Pana w całem słowa tego znaczeniu, któremu ten tytuł ze wszechmiar się należy; Pana, wobec którego wszyscy władzcy świata są marnym pyłkiem ziemi, przed którym korzyć się powinni w swojej nędzy i nicości, który dzierży w Swem ręku wszelkie władze i dostojeństwa i udziela je stworzeniom według Swej woli i upodobania w tym celu, aby ich używali w jego Imieniu i dla Jego wyłącznie chwały: On to jest tym Panem, tą Istotą najwyższą, doskonały Sam w sobie i tylko przez Siebie, nieskończenie dobry łaskawy i miłosierny!
Nędzne stworzenia, przed potęgą i majestatem wszechmocnego Pana, powinniśmy drżeć raczej z przerażenia i trwogi On jednak rozkazuje: byśmy Go kochali, byśmy do Niego przemawiali z ufnością, z pewnym rodzajem serdecznej poufałości, równa się niemal z nami, i przez związek gorącego wzajemnego uczucia przypuszcza nas do wszystkich praw Swoich, i wszystkie Swe bogactwa i skarby pragnie podzielić z nami w wieczności. On nas tak ukochał i tak pragnie dobra naszego, jakby ono było jedynym warunkiem Jego własnego szczęścia.
Zniża się ku nam, tysiącznych używa sposobów, aby w sercach naszych obudzić miłość ku Sobie, podnieść nas z nędzy i upadku i na wieki ze Sobą połączyć.
Cóż to za dobroć niezrównana!.. Jakaż to trudna do pojęcia dobrotliwość i łaska!..
Ukrywa przed nami Swój majestat, bo nie chce wzbudzać w nas trwogi służalczej i niewolniczej, ale wymaga byśmy lękali się grzechu dla Jego miłości, jak dobre dziecko, względem ukochanego ojca.
Uczucia naszej czci i uwielbienia są Mu stokroć milsze, gdy je nam serce a nie prawo dyktuje. On nas miłością Swoją uprzedził i domaga się tylko odwzajemnienia tego uczucia, którego nam tak liczne i niepojęte dawał i daje dowody, i to już jest z Jego strony nowym dowodem łaski i największego dobrodziejstwa, że tak wytrwale i cierpliwie domaga się i szuka serc naszych.
Wszak ta miłość nasza najzupełniej w niczem do szczęścia Jego przyczynie się nie może : a my natomiast tracimy wszystko, gdy się oddalamy od Niego.
„Kochać zatem będziesz Pana twego„, bo wiele, bardzo wiele powodów zmusza cię do tej miłości;
w tem uczuciu widzieć powinieneś, twój najpierwszy, najświętszy i najdroższy obowiązek i całe szczęście twoje, tak w tem życiu, jak i w wieczności; a czując najwyższą nagrodę i zapłatę w tem właśnie uczuciu gorącego przywiązania, będziesz mógł w raz ze świętym Bernardem powtórzyć: „Kocham bo kocham; kocham, w nadziei kochania!”
III.
„Kochać będziesz Pana i Boga Twojego”.
Co to znaczy twego Boga?… Boga, który jest twojem dobrem , twojem jedynem i najwyższem dobrem . On cię stworzył, abyś Go posiadać mógł; On się Sam tobie oddaje; On chce i wymaga aby był z tobą ściślej i niepodzielniej złączony, od wszystkich rzeczy tego świata.
Jeśli go kochasz, jakkolwiek potężny i niepojęty, całkowicie należy On do ciebie, i coraz ściślej i więcej należeć będzie, w miarę wzrastania twej miłości ku Niemu. Zastosuj kiedykolwiek całą potęgę twojej wiary, nadziei i miłości do tego jednego tylko słowa, „mój Boże!!„, które jest tak krótkie a w którem przecież mieści się wszystko.
Ach! Panie! Ty jesteś Bogiem moim z porządku natury; Tyś mnie stworzył, i jako dzieło rąk Twoich i teraz jeszcze utrzymujesz każdej chwili mego życia. Twoja wszechpotężna wola, która mnie z nicości wyprowadziła, czuwa nieustannie nade mną, abym na powrót przez nędzę moją, w tę nicość nie zapadł. Z Twojej to szczodrobliwości jedynie, otrzymałem potrzebne mi do życia wszelkie dobra doczesne i nadal od Ciebie tylko spodziewać się mogę tego wszystkiego co uznasz, że mi jest do końca życia niezbędnem. Do pozyskania i utrzymania tych dóbr doczesnych, przyczyniłem się w prawdzie własną pracą, przemysłem talentami; cóżby jednak moja praca znaczyła, gdyby mnie Twoja Opatrzność nie była wspierała?!
Lecz coż za znaczenie mieć mogą, choćby i największe skarby tego świata, w porównaniu z Tobą, o mój Boże, który jesteś ich Stwórcą i Panem, w tym celu jedynie, abyś mnie za ich pomocą zbliżył do Siebie. Świat ten znikomy; wszelkie dobra jego wraz z nim przeminąć muszą; ale Ty trwać będziesz wiecznie, a jeżeli Ciebie, niewysłowione szczęście moje, uda mi się pozyskać, czyż mógłbym w takim razie za czemkolwiem przemijającem i nietrwałem tęsknić? ja, nędzne stworzenie, marny pyłek ziemi, nie mam prawa powiedzieć: „Mój świat”; ale za to wolno mi każdej chwili z głębi serca zawołać: „Mój Bóg” i to uczucie, to przekonanie, czyni mnie stokroć bogatszym, niż gdyby tysiące światów, wraz z całą wszechpotężną naturą należały do mnie!
Prócz porządku natury, jesteś zarazem Bogiem moim z nieporównanie wyższych powodów, to jest z porządku łaski; a to dlatego, że ta łaska wywyższa mnie nad wszelkie pojęcie i wcale konieczną nie była do zwykłych warunków mego istnienia, a zawdzięczam ją jedynie bezgranicznej dobroci Twojej.
Przed upadkiem pierwszych rodziców, postawiłeś mnie najpierw w ich osobie w stanie tak doskonałym, o jakim myśl i wyobraźnia moja nie może nawet stworzyć sobie pojęcia; łaska to była niezmierna, ponieważ uniemożliwiała i oddalała mnie od wszelkiego zła i wszelkich cierpień!
Gdy straciłem później tę łaskę przez grzech pierworodny, podniosłeś mnie niemal do doskonalszego jeszcze stanu, przyjmując w Osobie Swego jednorodzonego Syna, za dziecko Swoje. W stanie tym nie szczędzisz mi pomocy, ale nieustannie wspierasz i prowadzisz do ostatecznego celu.
Gdy obraziwszy Ciebie, ze skruchą w sercu wyznaję mą winę i pragnę do Ciebie powrócić, wówczas przebaczasz mi zawsze; a nawet Sam pierwszy wzywasz mnie do powrotu, i otwierasz mi miłościwie Swe ojcowskie ramiona.
Ileż zatem słusznych i koniecznych skłania mnie do tego powodów, abym ukocha! Tego bez miary, który mnie wpierw, tak bezinteresownie ukochał! Tyś mnie stworzył, udarował łaskami i ukochał w tym celu, abym odwzajemnił Ci miłość Twoją, powtarzając w uczuciu głębokiej wdzięczności:
„Kocham Cię, o mój Boże!”
Na koniec chcesz być Bogiem moim na wieki, w porządku chwały; i przeznaczyłeś mnie do posiadania Ciebie w wieczności. I to jest dziedzictwem, które wiernym dzieciom Swoim przyobiecać raczyłeś. Przez niepojęty wysiłek wszechmocy i dobroci Twojej, rozum mój niedołężny i słaby tak usposobisz, że stanie się zdolnym wpatrywać się w Ciebie twarzą w twarz i podziwiać blask niezrównanego Twego majestatu; serce moje ciasnej i małej objętości, tak rozszerzysz, że obejmie i pomieści w sobie olbrzymie strumienie niebiańskich, czystych rozkoszy, których Boska Istota Twoja niewyczerpanem jest źródłem. Wtedy to z całą gorącością ducha i bez niepewności i obawy będę mógł zawołać: „Jesteś Panem i Bogiem moim i będziesz Nim przez wieczność całą!”
Duszo moja, oto ten Bóg, który cię od wieków ukochał i pragnie kochać cię przez wieczność całą; teraz w tem krótkiem, ziemskiem życiu twojem, chce i wymaga, abyś Go kochała z własnej chęci i woli, za co, gdy Go po przyjściu do lepszego świata ujrzysz w całym Jego blasku i okazałości, nagrodzi cię tem wielkiem szczęściem, że już nie z nakazu, ale z koniecznej serca potrzeby, ukochasz tego Boga na wieki, i nie będziesz już w stanie innej pojąć miłości jak w Nim i przez Niego tylko!
Ileż słodyczy i piękna mieści w sobie to przykazanie miłości, które polega jedynie na tem tylko abym Boga mego nade wszystko ukochał, za co czeka mnie nagroda w wieczności, nagroda polegająca na tej samej miłości, tylko w wyższem pojęciu i wyższem zrozumieniu.
Niepodobna zatem zaprzeczyć, że przykazanie to jest ze wszechmiar słuszne, sprawiedliwe i zarazem oparte na niewypowiedzianem względem nas miłosierdziu Bożem; jednocześnie przyznać trzeba, że zobowiązaniem , które na nas wkłada, otwiera nam już w tem życiu drogę do tego niezrównanego szczęścia, które ma być naszym udziałem w wieczności.
https://www.niewolnikmaryi.com/2022/08/29/o-przykazaniu-milosci-bozej-cz-2/
Ks. Jean Nicolas Grou T. J. – Rozmyślania o miłości Bożej. Warszawa 1910.
Skomentuj