zystwa „Bibljoteka Religijna” im. X. Arcybiskupa Bilczewskiego 1927.
ROZDZIAŁ XXIII.
W którym jest mowa o objawieniach — istocie ich i rozróżnieniu.
Z racji wprowadzonego tu przez nas porządku rzeczy, pora obecnie mówić o drugim rodzaju zjawisk duchowych, nazwanych wyżej objawieniami. Niektóre z nich należą do ducha proroctwa, przy czym najpierw stwierdzić należy, że objawienie, to nie co innego, jak odsłonięcie jakiejś prawdy zakrytej, czy wyjawienie pewnej tajemnicy, gdy Bóg użyczy duszy zrozumienia danego faktu, rozjaśniając w umyśle dotyczącą go prawdę, czy też odkryje jej pewne rzeczy, które sprawił, sprawia, lub sprawić zamierza.
Stosownie więc do tego powiedzieć możemy, że dwa są rodzaje objawień.
Jedne z nich odkrywają umysłowi pewne prawdy, więc są to tak zwane poznania umysłowe; drugie natomiast wyjawiają tajemnice, a przeto właściwiej niż tamte zasługują na nazwę objawień, pierwsze bowiem w znaczeniu ścisłym zwać się tak nie mogą, jako że polegają na rozumieniu przez duszę, za sprawą Bożą, nagiej prawdy, nie tylko odnośnie do rzeczy doczesnych, lecz także i do duchowych, okazując je wyraźnie i jawnie. Te jednak chciałem także podciągnąć pod nazwę objawień, po pierwsze dla bliskiej ich z tamtymi styczności i związku, po drugie dla redukcji terminów i rozróżnień.
Stosownie więc do tego dzielić będziemy mogli objawienia na dwa rodzaje. Jeden nazwiemy poznawaniem umysłowym a drugi wyjawianiem zakrytych spraw i tajemnic Bożych; zamkniemy je zaś w dwu rozdziałach, w największym możliwie skróceniu, poczynając od poznawań umysłowych.
ROZDZIAŁ XXIV.
W którym jest mowa o poznawaniach prawd nagich, o dwu ich rodzajach i o tym, jak wobec nich dusza zachować się powinna.
Ażeby w sposób właściwy mówić o owym poznawaniu prawd nagich, jakie przedstawia się umysłowi, potrzeba, aby Bóg ujął rękę i prowadził pióro, bo wiedz, że wyższe jest nad wszelkie słowo to, czym są one same w sobie dla duszy. Nadto, ponieważ nie mówię tu specjalnie o nich, a tylko je wspominam, ażeby uczyć i prowadzić przez nie duszę do Boskiego zjednoczenia, poprzestać trzeba na krótkim i umiarkowanym ich traktowaniu, wystarczającym dla wspomnianego celu.
Ten rodzaj wizji, lub, by rzec lepiej, poznawań prawd nagich, różny jest bardzo od omawianego w rozdziale dwudziestym drugim, ponieważ jest to co innego, niż widzenie umysłem rzeczy doczesnych, czy też materialnych, a zasadza się na pojmowaniu i widzeniu umysłem prawd Bożych w rzeczach i ponad rzeczami, jakie są, były czy będą, co wielkie ma podobieństwo do ducha proroctwa, jak się to później przy sposobności wyjaśni.
Zaznaczyć zaś trzeba, że poznawania te dzielą się na dwa rodzaje, bo jedne przychodzą duszy odnośnie do Stwórcy, drugie zaś odnośnie do stworzeń (jakośmy powiedzieli). A choć dla duszy tak jedne jak drugie bardzo są słodkie, to przecież rozkoszy, jaką powodują w niej te, co się odnoszą do Boga, z niczym nie można porównać, ani niema słów ni określeń, którymi by ją można wyrazić; są to bowiem poznawania samego Boga i rozkosze samego Boga, o którym powiada Dawid: Non est qui similis sit tibi, — niema ktoby podobien był Tobie (Ps. XXXIX, 6). Poznawania te bowiem dotyczą Boga bezpośrednio, odczuwać dając w sposób najgłębszy któryś z Jego przymiotów, czy to wszechmoc, czy siłę, czy dobroć Jego i słodycz, za każdym zaś razem, kiedy się je odczuwa, wnika w duszę to, co się czuje, ponieważ zaś jest to czystą kontemplacją, dusza widzi jasno, że niepodobna jej powiedzieć coś o tym, wyjąwszy pewnych określeń ogólnych, jakie pełność zaznanej rozkoszy, duszom, przez które przechodzi, wyrazić dozwala, chociaż nie tak, by można w zupełności zrozumieć, czego tam zaznały i co odczuły.
Tak Dawid, gdy mu cośkolwiek z poznawań owych przeszło przez duszę, wypowiedział to w zwykłych i ogólnych słowach, mówiąc: Judicia Domini vera justificata in semełipsa. Desiderabilia super aurum et lapidem pretiosum multum; et dulciora su per mel et favum, — sądy Pańskie prawdziwe i usprawiedliwione same w sobie. Pożądliwsze nad złoto i nad mnogie kamienie drogie: i słodsze nad miód i plastr miodowy (Ps. XVIII, 10, 11). Sądy Boże, to znaczy cnoty i przymioty, jakie odczuwamy w Bogu, same w sobie prawdziwe są i usprawiedliwione i pożądańsze niżeli złoto, srebro i klejnoty, a słodsze niźli plastr miodu. Również i o Mojżeszu czytamy, że o pewnym, użyczonym mu przez Boga, wzniosłym bardzo poznaniu, podobnie to tylko powiedział, co się da wyrazić przez wspomniane potoczne słowa i podczas przejścia Pańskiego przypadł twarzą do ziemi, mówiąc: Dominator, Domine Deus, misericors et clemens, patiens, et multae miser at ionis’ ac verax. Qui custodis misericordiam in millia, panujący Panie Boże, miłosierny i łaskawy, cierpliwy i mnogiej litości i prawdziwy. Który strzeżesz miłosierdzia na tysiące (Exod. XXXIV, 6, 7). Z czego widać, jak Mojżesz, nie mogąc określić tego, co poznawał z Boga w tej jednej wizji, użył na to ogromnej ilości wyrażeń. Lecz choć o poznawaniach owych wymawia się słowa, dusza widzi to dobrze, że nic nie wyraziła z tego, co czuła i że nie ma stosownej na to nazwy, a przeto św. Paweł, gdy doznał wzniosłego poznania Boga, nie usiłował rzec o nim czegokolwiek, tylko powiedział, iż się nie godzi człowiekowi mówić o tym (2 Kor.XII, 4).
Te Boskie poznania, dotyczące Boga, nie wyrażają nigdy rzeczy poszczególnych. Odnosząc się bowiem do najwyższego początku, nie dadzą się określić w szczegółach, chyba z wyjątkiem pewnej jakiejś prawdy w rzeczy od Boga mniejszej, jaka w łączności z tym zauważyć się daje, poza tym zaś w żaden sposób.
Wysokich tych poznawań miłosnych doznawać może jedynie tylko dusza, która dochodzi do zjednoczenia z Bogiem, albowiem one same samym są zjednoczeniem, a doznawanie ich polega na pewnym dotykaniu duszą Boskości, samego więc Boga odczuwa się w nim i kosztuje, a chociaż nie tak jawnie i wyraźnie, jak w chwale, to przecież tak wzniosłe jest to dotknięcie poznania i rozkoszy, że przenika istotę duszy.
W nic podobnego demon się wmieszać, ani nic równego sprawić nie może, albowiem nie posiada niczego, co by się z tym dało porównać, ani nie może pogrążyć duszy w podobnej słodyczy i upojeniu. Poznania owe tchną bytem Boga i żywotem wiecznym, a szatan nie może zmyślić rzeczy tak wzniosłej. Mógłby zaledwie wywołać coś w rodzaju przedrzeźniania, stawiając przed duszą jakieś wielkości napuszyste i zmysłowe i usiłując wmówić w nią, że one są Bogiem, nie wnikną one jednak w jej istotę, ani jej nie odnowią, ani nie wzbudzą w niej tej wzniosłej miłości, jaką wzbudzają Boże.
Albowiem poznania i dotknięcia, sprawione w głębi duszy przez Boga, tak niezmiernie ją ubogacają, iż nie tylko jedno z nich wystarcza do usunięcia z niej wszelkich niedoskonałości, których ona przez życie całe pozbyć się nie mogła, lecz nadto zostawiają ją pełną dóbr i cnót Bożych.
Dla duszy zaś tak słodkie i tak wewnętrznie rozkoszne są owe do tknięcia, że jedno z nich opłaca sowicie wszystkie trudy, zniesione przez nią w tym życiu, chociażby niezliczone; a tak się staje uduchowiona i takiej pełna odwagi zniesienia wszystkiego dla Boga, że szczególniejszą dla niej jest męką, widzieć, iż niewiele cierpi.
Do tych wysokich poznawań Boga nie może dusza dojść przez żadne studia, czy wysiłki wyobraźni, bo (jakośmy rzekli) są one ponad to wszystko, a Bóg, bez względu na niesposobność duszy sam je w niej sprawuje. Stąd często wówczas, gdy najmniej myśli o nich i najmniej ich pragnie, Bóg zwykł użyczać jej tych Boskich dotknięć, przez które się jej przypomina. Niejednokrotnie sprawiają w niej to nagle same tylko wspomnienia o jakichś rzeczach niekiedy bardzo drobnych. A tak wielką jest ich siła i dzielność, że często wstrząsają nie tylko duszą, ale i ciałem. Czasem jednakże przychodzą w duchu wielkiego uspokojenia bez żadnych wstrząśnień, z wzniosłem uczuciem rozkoszy i ochłodą ducha.
Kiedy indziej zdarzają się skutkiem pewnych słów, wypowiadanych, czy słyszanych z Pisma, czy jakichkolwiek innych; nie zawsze jednak z tą samą dzielnością i siłą, bo wielokrotnie ledwo dadzą się odczuć, lecz chociażby najmniej były wyraźne, więcej dla duszy znaczy jedno z tych wspomnień i dotknięć Bożych, niż wiele innych rodzajów poznawań i rozpamiętywań stworzenia i dzieł Bożych.
Ponieważ zaś te poznania udzielają się duszy niespodzianie i bez jej woli, nie może ona chcieć ich albo nie chcieć, tylko przyjmować je z pokorą i poddaniem, ażeby Bóg wypełnił dzieło Swoje, kiedy i jak zechce. Pojmowań tych, nie powiem, by dusza miała wyrzekać się, jak reszty innych, bo jakośmy tu powiedzieli, stanowią one część zjednoczenia, ku któremu ją kierujemy. Dlatego uczymy duszę ogołocenia i oderwania się od wszystkich pozostałych, a środkiem, przez który Bóg je powoduje, jest pokora i cierpienie dla miłości Bożej z pominięciem i wyrzeczeniem się wszelkiej nagrody, albowiem łaski owe nie udzielają się duszy, która cośkolwiek na własność posiada, a sprawia je szczególna miłość Boga, który uczuwając ją dla takiej duszy, również wyzbywa się dla niej wszystkiego.
Dlatego to jest, co przez św. Jana chciał powiedzieć Pan, kiedy rzekł: Qui autem diligit me, diligetur a Patre meo, et ego diligam eum, et manifestabo ei me ipsum, — a kto mnie miłuje, będzie miłowan od Ojca mego: i ja go miłować będę i objawię mu siebie samego (Jan XIV, 21). W słowach tych są zamknięte te poznawania i dotknięcia, o których mówiliśmy, objawiane przez Boga duszy, która się doń zbliża i która Go prawdziwie miłuje.
Drugi rodzaj poznawań czy wizji lub prawd wewnętrznych wielce się różni od wspomnianego, dotyczy bowiem rzeczy o wiele od Boga niższych. W nim to zamyka się poznanie istotnego znaczenia rzeczy, czynów i faktów, jakie się zdarzają wśród ludzi.
Poznanie to zaś tego jest rodzaju, że skoro prawdy owe rozjaśnią się w duszy, tak głęboko wrażają się w jej wnętrze bez żadnych dowodzeń, że chociażby przekonywano ją o czymś odmiennym, nie podobna jej zgodzić się na nie, choćby i gwałt sobie zadać chciała, albowiem co innego rozeznaje duchem, w którym ta rzecz się przedstawia, tworząc jakby jasnowidzenie.
Przynależy to, jakośmy rzekli byli, do ducha proroctwa i do łaski, którą św. Paweł nazywa „darem rozeznawania duchów* (1 Kor. XII, 10). A chociaż dusza to zrozumienie swoje uważa za bezwzględnie pewne i prawdziwe, jakośmy powiedzieli i niepodobna jej zmienić tego biernego przeświadczenia, mimo to nie ma zaniedbywać Wiary ani odmawiać słuszności temu, co powie albo rozkaże jej mistrz duchowny, chociażby to zupełnie sprzeciwiało się jej przekonaniu, ażeby przez to podnosić się we Wierze do Boskiego zjednoczenia, do którego dusza dążyć ma, raczej wierząc, niżeli rozumiejąc.
Odnośnie do obydwu rodzajów poznawań posiadamy wyraźne świadectwa w Piśmie świętem. Albowiem o szczegółowym poznaniu dotyczącym rzeczy wyraża się Mędrzec jasno tern i słowy: Ipse enim dedit mihi horum, quae sunt, scientiam veram, ut sciam dispositionem orbis terrarum, et virtutes elementorum, initium et consummationem, ei medietatem temporum, vicissitudinum permutationes, et commuta-tiones temporum, anni cursus, et stellarum dispositiones, naturas animalium, et iras bestiarum, vim ventorum, et cogitationes hominum, differentiae virgultorum, et virtutes radicum, et quaecumque sunt absconsa, et improvisa didici: omnium enim artifex dociiit me sapientia, — On bowiem dał mi tych rzeczy, które są, prawdziwą wiadomość: abym wiedział rozporządzenie okręgu ziemi i mocy żywiołów, początek i dokończenie i środek czasów, przemian odmienności i odmiany pór, roczne biegi i rozrządzenie gwiazd, przyrodzenie zwierząt i gniewy bestyj, moc wiatrów i myśli ludzkie, różności drzewek i moce korzenia i którekolwiek są skryte i niewiadome nauczyłem się, wszystkich bowiem rzeczy robotnica nauczyła mię mądrość (Mądr. VII, 17).
A wprawdzie ta wszystko obejmująca wiedza, o której mówi tu Mędrzec, że mu jej Bóg użyczył, wlana była i ogólna, świadectwo owe stwierdza dostatecznie istnienie poznawań szczegółowych, jakich Bóg, według woli Swojej, udziela duszom drogą nadprzyrodzoną. Nie iżby użyczał im stałego stanu wiedzy ogólnej, jaką dał Salomonowi w rzeczach wymienionych, lecz odkrywając im niejednokrotnie pewne prawdy, dotyczące którejkolwiek ze wspomnianych tutaj przez Mędrca. Zdarza się wprawdzie, że Bóg pod wielu względami użycza licznym duszom wiedzy stałej, nigdy jednakże w tak szerokim zakresie, w jakim dał ją Salomonowi, a podobnie rzecz się ma z rozmaitością darów Bożych, wymienionych przez św. Pawła, do których zalicza mądrość, umiejętność, wiarę, proroctwo, rozróżnianie lub rozeznawanie duchów, rozumienie języków i tłumaczenie mów (1 Kor. XII, 18).
Wszystkie zaś owe znajomości rzeczy są uzdolnieniami wlanymi, które Bóg daje darmo, komu chce, bądź w sposób naturalny, jak Balaamowi i innym wieszczom pogańskim, oraz wielu Sybillom, którym użyczył ducha proroctwa; bądź też w nadnaturalny, jak Apostołom,. Prorokom i innym Świętym.
Ale prócz tych uzdolnień, lub łask darmo danych otrzymują często osoby doskonałe, czy też postępujące w doskonałości, pewne objawienia i pouczenia, dotyczące rzeczy obecnych i nieobecnych, a to przez światło, jakie przyjmują w duchu oczyszczonym już i oświeconym. W związku z tyrn rozumieć możemy owe świadectwo z Przypowieści, które powiada: Qnomodo in aquis resplendent vultus prospicientinm, sic corda hominnm manifesta sunt prudentibus, — jak w wodzie pokazują się twarze patrzających, tak serca człowiecze jawne są mądrym (Przyp. XXVII, 19), przez co rozumie się takich, którzy mają już wiedzę Świętych, jaką Pismo nazywa mądrością.
Tym też sposobem rozpoznają często duchy owe we wszelkich rzeczach, chociaż nie zawsze zgodnie ze swą wolą, ci mianowicie, których to uzdolnienie jest stanem stałym, ale i oni nie zawsze i nie we wszystkim,
zależy to bowiem od Boga, czy wspomóc ich zechce, jednakże wiedzieć należy, iż ci, którzy posiadają czystego ducha, z wielką łatwością rozeznać mogą w sposób naturalny to, co się kryje w sercu, czy też w głębi duszy, oraz skłonności i zdolności osób, a to po znakach zewnętrznych, chociażby tak nieznacznych jak słowa, ruchy i tym podobne wskazówki. Bo tak, jak leży to w mocy demona, dlatego, że jest duchem, tak również człowiek duchowy posiada tę zdolność według określenia Apostoła, który powiada: Spiritualis autem judicat omnia, — duchowny sądzi wszystko (1 Kor. II, 15), a w innem miejscu: Spiritus omnia scurutatur, etiam profunda Dei, — duch wszystko wypatruje i głębokości Boże (Ibid. 10).
Chociażby więc ludzie duchowi nie mogli w sposób przyrodzony rozpoznawać myśli, czy tego, co kryje się we wnętrzu innych, to przez oświecenie nadprzyrodzone rozumieć je mogą ze znaków. A chociaż czasem mylą się w tym rozpoznawaniu, to przecież najczęściej odgadują prawdę. Wszystkiemu temu jednak ufać nie należy, bo zły duch łatwo wmieszać się w to może z wielką zręcznością, jak zaraz powiemy, dlatego zawsze powinno się odstępować takich poznawań.
Podobnie ludzie duchowi posiadać mogą znajomość czynów i przykładów ludzkich, mimo że przebywają gdzie indziej, czego świadectwo mamy w Księdze Królów, w której gdy Geri, sługa Elizeusza, chce ukryć skarby przyjęte od Naamana Syryjczyka, powiada Prorok; Nonne cor meum in praesenti erat, quando reversus est homo de curru u sno in occursum tui? — czyż serce moje nie było przytomne, kiedy się wrócił człowiek z woza swego przeciwko tobie? (4 Król. V, 26). Ma to zaś miejsce w duchu, widziane w nim tak, jak gdyby działo się w obecności człowieka. W tej samej Księdze, o tymże Elizeuszu czytamy, że wiedząc wszystko, co król syryjski mówił z książętami swymi w pokoju swoim, oznajmiał to królowi Izraelskiemu, a przeto podstępy tamtego pełzły na niczym, tak, iż król syryjski, widząc, że wszystko się wykrywało, rzekł do doradców swoich: Quare non indicotis mihi, quisptoditot mci sit upud Re gem Israel? — przecz mi nie powiecie, kto zdrajcą moim jest u króla Izraelskiego? (4 Król. VI, 11). I odpowiedział jeden ze służebników jego: Nequaquam Domine mi Rex, sed Eliseus Propheta, qui est in Israel, indicat Regi Israel omnia verba, quaecumque locutus fueris in conclavi iuo, nie, panie, mój królu; ale Elizeusz prorok, który jest w Izraelu, oznajmuje królowi Izraelskiemu wszystkie słowa, którekolwiek mówisz w pokoju swoim (Ibid. 12).
Obydwa te rodzaje poznawania rzeczy zachodzą w duszy w stanie biernym, bez żadnego jej współudziału. Zdarza się bowiem, że nagle przed osobą, zostającą w oziębłości i zajętą czymś innym, staje w duchu żywe zrozumienie tego, co słyszy lub czyta, o wiele jaśniejsze od brzmienia wyrazów; a często, mimo że obce są dla niej, jeżeli to łacina, której nie zna, przedstawia się jej treść słów, choć ich samych nie rozumie.
Co się zaś tyczy podstępnych złudzeń, jakie zły duch ma moc sprawiać i sprawia przy tym rodzaju poznawań lub rozumień rzeczy, wiele byłoby do powiedzenia, są bowiem bardzo poważne, a bardzo trudne do rozpoznania w tym razie.
Przez sugestię bowiem, posługując się zmysłami ciała, nasunąć może duszy przeróżne myśli z taką intensywnością, iż zdawać się może, że niema nic pewniejszego, a dusza, jeżeli nie jest pokorna i ostrożna, bez wątpienia po tysiąc razy da się okłamać.
Sugestia bowiem często tak silnie działa na duszę, w szczególności zaś na jej uczuciowość, przez którą pojęcia owe uważa z ogromną pewnością i mocą, że wówczas wysokiej potrzeba modlitwy i wielkiej siły, ażeby wyobrażenia te odsunąć.
I tak niejednokrotnie demon przedstawiać zwykł grzechy i nieczyste sumienia i złe dusze drugich, fałszywie, ale wyraźnie, ażeby zniesławić, ciesząc się, jeśli cośkolwiek się odkryje i stanie się pow odem grzechu, a w duszy rozbudzi się jakoby żarliwość polecania dusz owych Bogu. Bo chociaż prawdą jest, że Bóg czasami stawia przed wzrokiem dusz świętych niedostatki bliźnich, ażeby Mu je polecały, albo też zapobiegały im same, jak to czytamy, iż odkrył Jeremiaszowi słabość Proroka Barucha, ażeby go odnośnie do niej pouczył (Jer. XLV, 3 et sqns); częściej jednakże czyni to demon, ażeby doprowadzić do zniesławień, przykrości i grzechów, jakeśmy po wielekroć doświadczyli.
Kiedy indziej podsuwa z wielką wyrazistością inne znów wiadomości i każe w nie wierzyć. Wszystkie zaś one, czy byłyby od Boga, czy nie, bardzo niewiele pomóc mogą duszy w dążeniu do Niego, jeśliby na nich oprzeć się pragnęła i gdyby raczej nie starała się ich odrzucać, nie tylko przeszkadzałyby jej, ale ogromną przyniosłyby szkodę i o wielkie przyprawiłyby ją błędy.
Wszystkie bowiem wspomniane niebezpieczeństwa i przeszkody, jakie zdarzają się skutkiem pojmowań nadprzyrodzonych, o których dotąd mówiliśmy, i więcej jeszcze ukrywać się może w ostatnich.
Dlatego powiem tylko, że należy usilnie oddalać je od siebie, jeśli się chce iść do Boga przez Wiarę i zawsze zdawać z nich sprawę swemu spowiednikowi lub mistrzowi duchownemu, zgadzając się zawsze na to, co powie. On bowiem najbardziej ułatwia duszy ich przebycie, bez zatrzymywania się na tym, co jest niczym i co jej na drodze zjednoczenia niepotrzebne, bo, jakośmy rzekli, w tych rzeczach, które udzielają się duszy bez jej współudziału, zawsze zostaje w niej pożądany przez Boga skutek, choć ona ze swej strony starań nie dokłada.
Nie uważam przeto za stosowne mówię tu o działaniu poznawań prawdziwych, ani o tym, co powodują fałszywe, byłby to bowiem trud próżny, jako że na podstawie pobieżnego opisu wpływu ich zrozumieć nie podobna. Jak pojmowania te są liczne i rozmaite, tak samo i ich skutki; jakkolwiek prawdziwe sprawiają zawsze dobre, w dobrym celu, a fałszywe, w złym celu, złe. Sam o zaś powiedzenie, że wszystkie odrzucać należy, dostatecznie wyraża to, czego potrzeba, ażeby się w nich uchronić przed błędem.
Św. Jan od Krzyża- Wnijście na Górę Karmelu. We Lwowie. Nakładem i drukiem Towarzystwa „Bibljoteka Religijna” im. X. Arcybiskupa Bilczewskiego 1927.
Skomentuj