O ofiarowaniu się Jezusowi przez Maryję


Poniżej publikujemy przedmowę do „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”, św. Ludwika Grignon de Montfort, napisaną przez ojca Prokopa, Kapucyna. Jest to wydanie z 1893 r. pod inaczej brzmiącym tytułem: „O zaofiarowaniu się Jezusowi przez Marją”. Jest to piękne wprowadzenie które nie tylko powinno się przeczytać ale należy to zrobić żeby traktat w pełni zrozumieć .

Razu pewnego spytano świętego Filipa Nereusza, najbieglejszego za jego czasów przewodnika dusz do wyższej pobożności dążących, jakie zdaniem jego dzieła ascetyczne są najpożyteczniejsze. A na to następującą dał on odpowiedź: „Każde tego rodzaju dzieło, zatwierdzone przez władzę kościelną, czyta się z pożytkiem. Lecz co do mnie najbardziej mi się podobają dzieła, w których nazwisko autora poprzedza litera S…“ to jest dzieła przez Świętych pisane.

Otóż książeczka, którą tu pobożnemu czytelnikowi podajemy w przekładzie, jest właśnie taką. Jej bowiem autor, w roku 1888, przez Ojca świętego Leona XIII, w poczet Błogosławionych uroczyście wpisanym został.

Lecz nie dość na tem, że dziełko niniejsze, jako wyszłe spod pióra Świętego, już przez to samo poleca się pobożnym czytelnikom. Prócz tego pragnęlibyśmy zwrócić ich uwagę na fenomenalną, że użyję tego wyrażenia, jego wartość. Z kilku bowiem powodów wskazane i nauczane w niem nabożeństwo do Matki Bożej, można poczytywać za nabożeństwo, ze szczególnego miłosierdzia Boskiego przeznaczone, jako najskuteczniejszy środek przeciw wszelkim wysilaniem piekła, na gubienie dusz przenajdroższą krwią Syna Bożego okupionych.

Żeby jednak to, co na wyświecenie wyjątkowego znaczenia tej książeczki powiedzieć byśmy mogli, nie było poczytane za przesadę z naszej strony, nie sami o niej mówić będziemy, lecz przytoczymy zdania bardzo co do tego wysokiej powagi.

Rzymscy teologowie którym powierzone jest wydawnictwo najpoważniejszego peryodycznego pisma kościelnego: Analecta juris pontificii, tak się wyrażają w ogólności o pismach błogosławionego Montforta: „Wrażenie jakie się odbiera z czytania dzieł tego sługi Bożego, jest zupełnie wyjątkowe. Czuć tam wielkie namaszczenie, jakie napotykamy tylko w pismach dusz, które Pan Bóg obdarza szczególnemi oświeceniami Ducha Świętego.“

Autor zaś znakomicie napisanego żywotu błogosławionego Montforta, niedawno wydanego po francusku, przytoczywszy umieszczony przez duchowieństwo francuskie na grobie jego napis, gdzie powiedziano: „w nabożeństwie do Maryi, nikt podobniejszy od niego świętemu Bernardowi„, o niniejszej jego książce tak pisze: „Dzieł odnoszących się do czci należnej Przenajświętszej Pannie, jest mnóstwo. Jeden z wydawców w naszych czasach, zebrawszy jakie mu były znane, wydrukował z nich szesnaście grubych tomów. Lecz drugie tyle, wydać by można z tych które on pominął. Każdy z zakonów ma swoich pisarzy, odznaczających się wielką gorliwością w szerzeniu czci Matki Bożej i wyjaśnianiu Jej niezrównanych przywilejów i wielkości; w każdym wieku było wielu takichże z duchowieństwa świeckiego. Lecz po przeczytaniu dzieła błogosławionego Ludwika Grignon de Montfort o Przenajświętszej Pannie, trzeba uznać, że nikt tak jak on nie zgłębił wielkiej tajemnicy Maryi.”

Przegląd Katolicki w 2 numerze 1891 roku, w artykułach pod tytułem Agenda Pasterska, podając pasterzom dusz różne środki uświątobliwienia ich parafijan, w tych słowach poleca im jako środek do tego najskuteczniejszy, Nabożeństwa do Przenajświętszej Panny w tej książeczce wskazane.

Ludwik Grignon de Montfort, beatyfikowany w 1888 r., otrzymał opatrznościowe posłannictwo ożywienia kultu Maryi, i w tym celu nauczał bardzo skutecznego nabożeństwa. Zależy one na podarowaniu Maryi, a przez Nią Jezusowi nas samych, naszej duszy, naszego ciała, wszystkich naszych dóbr duchownych i doczesnych; następnie na usiłowaniu dopełnienia wszystkich spraw naszych przez Nią, wraz z Nią i w Niej, to jest w Jej duchu.

„Ojciec Faber twierdzi, że nabożeństwo to wywołuje nadzwyczajne zmiany. My tedy kapłani, co pragnęlibyśmy, aby się parafye nasze przemieniły na lepsze, czyż nie popróbujemy tego środka? Lekarstwo jakiego nam brak, powiada błogosławiony Grignon de Montfort, to niezmierzona pobożność do Najświętszej Dziewicy; ale uważcie dobrze, dodaje Ojciec Faber, niezmierzone nie ma granic.“ (1). I w końcu dla wyuczenia się tego nabożeństwa, powyższy artykuł odsyła do niniejszego dziełka.

Podobnież ocenią to Nabożeństwo i Ojciec Honorat Kapucyn, w kazaniu wyświecającem takowe, piękną i głęboką myśl rozwijając. Zwraca on najprzód uwagę na to, że wiek bieżący na szczęście nasze przedstawia kilka już objawów coraz żywiej rozbudzającego się nabożeństwa do Przenajświętszej Panny. Za dni to bowiem naszych, tajemnica Jej Niepokalanego Poczęcia do dogmatów wiary policzoną została, następnie ustalił się zwyczaj, już we wszystkich krajach katolickich wiernie dochowywany, odprawiania miesiąca Maryi; i oto od lat kilku Różaniec, ta najłaskawiej przez Nią przyjmowana modlitwa, a która już nieraz cudowną pomoc niebieską wyjednywała strapionemu Kościołowi,—nie tylko w miesiącu październiku jak to zostało nakazane przez Ojca świętego Leona XIII, lecz w wielu miejscowościach co dzień po kościołach, przy licznem zebraniu wiernych, bywa odmawiany.

„Otóż Nabożeństwo do Matki Bożej w tej książeczce zawarte, można, (powiedziano w wyżej wymienionem kazaniu) uważać za dalszy ciąg tego coraz większego, coraz serdeczniejszego garnięcia się wiernych pod stopy naszej Przenajświętszej Matki niebieskiej. Zaofiarowanie się bowiem przez Nią Panu Jezusowi, podarowanie się Jej z duszą i z ciałem, oddanie się Jej w poddaństwo bezwarunkowe, jakiego naucza błogosławiony Montfort, czyż nie będzie tego zwrotu do Niej, ukoronowaniem, bo jakby przykuciem nas do Jej stóp macierzyńskich, żeby nas od nich nic oderwać nie mogło, a przez to żeby nas nie tylko nic nie mogło odłączyć od Jezusa, lecz owszem wszystko coraz ściślej z Nim jednoczyło.”

I to kazanie swoje, Ojciec ten kończy wnioskiem który wziąć powinni do serca, przede wszystkiem czciciele Przenajświętszej Maryi.
Powiada: „że wiele dusz świętych w rozżywianiu się za dni naszych Nabożeństwa do Matki miłosierdzia, upatruje znak, że Pan Bóg chce Kościół pocieszyć jakiemciś szczególnem i wielkiem miłosierdziem Swojem. Lecz jeśli tak jest, tedy bez wątpienia chce, żeby to wyjednanem zostało nie inaczej jak przez Tę, przez której ręce wszelkie Swoje miłosierdzia zlewa On na ludzi. A więc: im kto więcej w Nabożeństwie do Przenajświętszej Panny, o które tu chodzi, okaże się gorliwszym i wierniejszym, tem bardziej tę chwilę przyśpieszać będzie“ (2). Czyż tedy trzeba czego jeszcze więcej dla zachęcenia do niego duszę wierną?

Ale posłuchajmy najznakomitszego obecnych czasów pisarza ascetycznego, Ojca Fabera, Filipina. On nie waha się Nabożeństwo wskazane w książeczce błogosławionego Montforta, uważać za uniwersalne paladium, za najdzielniejszą obronę przeciw wszystkiemu co dziś skądkolwiek zagraża duszom. W przedmowie swojej do niniejszego dzieła, które na język angielski przełożył, tak pisze:
Pan Jezus nie dość jest znanym za naszych czasów, a to dlatego, że Przenajświętsza Panna nie jest dość znaną. Tysiące dusz ginie z tego powodu, że dla nich Marya jest czemciś obcem. To nawet co nazywamy nabożeństwem do Niej tegoczesnem, jest słabym cieniem tego czem być powinno, i to jest źródłem wszystkich tych nędz duchownych, tego braku oświecenia religijnego, tego zaniedbania się w obowiązkach chrześcijańskich, i tego rozluźnienia obyczajów nad któremi ubolewamy. A jednakże różne objawienia Świętych których lekceważyć nie można, upewniają nas, że za dni naszych Pan Bóg wyraźnie domaga się po dzieciach Kościoła Swojego, większego głębszego, gruntowniejszego i serdeczniejszego nabożeństwa do Jego Przenajświętszej Matki.
Przekonany zaś jestem, że dla dopięcia tego celu, nie masz skuteczniejszego środka, nad rozpowszechnienie nabożeństwa do Maryi, wskazanego w niniejszem dziele przez błogosławionego Montforta.“ (3).

Ale O. Faber, ten wielki mistrz życia wewnętrznego, życia do wyższej pobożności dążącego, nie ogranicza się na poczytywaniu Nabożeństwa o które rzecz idzie, za najskuteczniejszy środek zaradzaniu temu wszystkiemu nad czem dziś ubolewa Kościół. On w niem widzi razem i środek najprędszego i najłatwiejszego dostąpienia doskonałości chrześcijańskiej. Tak bowiem kończy to, co o nabożeństwie do Przenajświętszej Panny błogosławionego Montforta napisał:

„Niech tylko kto sam spróbuje tego nabożeństwa, a podziwiać będzie łaski jakie ono sprowadza, a najzbawienniejsze zmiany jakie z tego zajdą w jego duszy rychło go przekonają o jego skuteczności w istocie trudnej do uwierzenia, do ułatwienia i zapewnienia duszom zbawienia i szerzenia na ziemi królestwa Jezusowego. O! gdyby tylko Marya była znaną tak, jak znać Ją uczy nas błogosławiony Montfort, nie byłoby oziębłości dla Jezusa i jakżeby żywszą była nasza wiara, jak innemi aniżeli są zwykle nasze Komunje, jak nierównie łatwiej i prędzej stawalibyśmy się żywemi wizerunkami Pana naszego Zbawcy i Odkupiciela, a Jej najdroższego i Boskiego Syna!“(4).

Owóż, po takich a takiej powagi i tak pochlebnych o książce którą tu podajemy czytelnikom zdaniach, cóżbym już więcej jeszcze od siebie przydać ośmielił się? Chyba to jedno, że gdyby nigdy nie wyszło było to wszystko co z moich piśmidełek drukiem ogłoszono, ale żeby w miejsce tego ta jedna książeczka rozpowszechnioną została,—za najszczęśliwszego bym się poczytał.

Kończę więc tę pokorną lecz gorącą prośbą do kochanego czytelnika.

Duszo wierna! jeśli ta książeczka wpadnie ci w ręce, nie wahaj się i nie zwlekaj pilnego jej odczytania, i nie tylko według wskazanego w niej sposobu sam zaofiaruj się Jezusowi przez Maryą i w Niej się jakby zatop, lecz i jaknajwięcej dusz pobożnych do tego nakłoń. Sądzę, że często odmawiasz tę modlitewkę do Przenajświętszej Panny nadaną odpustem: O! Pani moja, o! Matko moja, pomnij żem Twój, strzeż mnie i broń mnie jako rzeczy i własności Twojej.
Otóż nabożeństwo jakiego tu wyucza Cię błogosławiony Montfort, jest nie czem innem jak takiem podarowaniem się Przenajświętszej Pannie, w całej swojej zbawczodawczej pełni rozwiniętem. Czyżbyś się więc go nie chwycił całą duszą i całem sercem, i nie starał i jak najwięcej i innych dusz wiernych do tego skłonić?
Do czego niech cię zachęcą te piękne słowa najznakomitszego dzisiejszego pisarza Kościelnego we Francyi, biskupa Gay:„ W raju to, w raju, dopiero dowiesz się, pisze on, co to jest mieć Maryą za Matkę, za Królowę, za Panią i Władczynię swoją. Staraj się więc takowe przekonanie i tę w Niej ufność i w sobie samym i w sercach twoich bliźnich utwierdzać, a bądź pewien, że jak nad tobą ,tak i nad nimi, spełni się ta wyrocznia Świętych, że prawdziwy Syn i wierny poddany Maryi nigdy nie zginie. “ (5).

A teraz kilka słów jeszcze tylko, usprawiedliwiających to cośmy powiedzieli, że nabożeństwo tu wskazane, ze szczególnego miłosierdzia Boskiego przeznaczone jest na obecne czasy.

Błogosławiony Montfort żył na początku zeszłego wieku. Zamianowany Misyonarzem Apostolskim przez Ojca świętego Klemensa XI, przeznaczony był przez niego, do zwalczania we Francyi odszczepieństwa Jansenistów. Oddał się też temu zawodowi całą duszą; zajaśniał wysoką świątobliwością i licznemi cudami, a tak skutecznie i gorliwie apostolstwo swoje chociaż niedługie, bo w sile wieku umarł, sprawował, tak wiele dusz oderwanych od jedności Kościoła nawrócił, że słusznie porównywany jest co do tego ze świętym Antonim Padewskim. Lecz przede wszystkiem, odznaczył się on niezrównaną gorliwością w szerzeniu czci Matki Przenajświętszej, i z tego znowu poczytany jest powszechnie, wraz ze świętym Alfonsem Liguorym, za największego ostatnich czasów Apostoła nabożeństwa do Niej. W tem zaś, najobfitsze i najzbawienniejsze dał mu Pan Bóg zbierać owoce, wtedy gdy zaczął szerzyć Nabożeństwo do Przenajświętszej Panny w tej oto książeczce wskazane, i dlatego ją napisał, a rzecz dziwna przewidując i najwyraźniej przepowiadając, że ona dlatego właśnie, że zawiera w sobie najdzielniejszą broń przeciw wszelkim wysiłkom piekła, za sprawą złych duchów nieprędko drukiem ogłoszoną zostanie. Tak bowiem przy końcu pierwszej części tego dziełka mówi o tem: „Łatwo przewiduję, że zażarci szatani jak drapieżne zwierzęta rzucą się na to małe pisemko, dla poszarpania go swojemi piekielnemi zębami, albo co najmniej żeby je zamknąć w głębi jakiej skrzyni, żeby nie zostało wydrukowane (6).

I to przewidywanie błogosławionego autora, ziściło się jakby co do litery. Albowiem gdy wszystkie pozostałe po nim rękopisma, podczas rewolucyi francuskiej w r. 1793, przed rabującymi bibliotekę Misyonarzy świętego Wawrzyńca założonych przez niego, ukryte zostały i ocalone, tego jednego długo wyszukać nie można było. Dopiero w r. 1842 jeden z kapłanów tegoż zgromadzenia wypadkiem go znalazł, zarzucony w bibliotece tegoż klasztoru i zaraz drukiem ogłosił.

A więc czy z tego wszystkiego nie możnaby następujące wyprowadzać wnioski: Różne objawienia Świętych, a które, jak słuszną robi uwagę wyżej przytoczony Ojciec Faber, lekceważyć nie można, upewniają nas, że za dni naszych domaga się
Pan Bóg po dzieciach Kościoła św. jaknajżywszego, najgruntowniejszego, jak najserdeczniejszego nabożeństwa do Tej której nigdy nic nie odmawia. Z tego zaś, cośmy przytaczając wielkiej powagi zdania, o niniejszej książeczce powiedzieli, musimy przyznać, że w niej święty autor podaje sposób najdoskonalszego Nabożeństwa do Przenajświętszej Panny. A więc czyż jakby zagrzebanie dzieła tak nieocenione skarby zamykającego, przez blizko półtora wieku, a ogłoszenie go drukiem dopiero w tych czasach,—nie można uważać jakby za wyraźną wskazówkę, że w niem to mamy podany najpewniejszy sposób rozżywiania w sercach naszych takiego Nabożeństwa do Przenajdroższej naszej Matki niebieskiej jakie dziś bardziej aniżeli kiedy, powinno być cechą każdej duszy wiernej.

Bo oto jedna co do tego uwaga:
Każdy Święty do czci powszechnej przez Kościół podany, ma swoją odrębną cechę.
Każdy z nich jaśniejąc wielo cnotami, wielo zasługami położonemi przed Bogiem, najbardziej odznaczał się w czemściś, w czem podając go do czci publicznej, chce Kościół żebyśmy go nietylko głównie wielbili lecz i według możności naszej naśladowali.
Ótóż w błogosławionym Montforcie taką charakterystyczną cechą jego świętości, było bezwątpienia jego nadzwyczajne nabożeństwo do Matki Bożej. A znowu tego jego nabożeństwa szczególną i odrębną cechą, był ten rodzaj nabożeństwa którego on przez całe swoje życie nauczał wiernych i do niego pociągał, a które w tej oto książce zawarł.

Gdy więc wpisanie go w poczet Błogosławionych przez obecnie zasiadającego na Stolicy Apostolskiej Leona XIII, za dni naszych nastąpiło, czyż i z tego nie wnosić: że Digitus DEI est hic, że Palec to Boży jest. (7). Można bowiem nie bez zasady przypuszczać, że nawet sama najwyższą władza Kościelna chce, żebyśmy tego Świętego, świeżo do czci publicznej podanego, naśladując w tern co stanowiło główną cechę jego świętości, tego Nabożeństwa do Przenajświętszej Panny, którego on był najdoskonalszym wzorem, i którego nas wyucza, ujęli się całem sercem. Słowem, żebyśmy w tern nabożeństwie widzieli najpewniejszy środek wyjednywania przez pośrednictwo Tej, której Pan Bóg zwierzył szafarstwo wszelkich łask Swoich, tych łask, jakich dziś i każda dusza w szczególności i cały Kościół w powszechności potrzebują.
Któż mądry i strzedz będzie tego? a wyrozumie miłosierdzia Pańskie (8).

Pisałem w uroczystość Zaślubin Matki Bożej ze św. Józefem roku Pańskiego 1891 w klasztorze Zakroczymskim.


Św. Ludwik-Marya Grignon-Montfort – „O zaofiarowaniu się Jezusowi przez Marją”. Przekład O. Prokopa, Kapucyna. Wydanie czwarte poprawione. Warszawa. 1893 r. Druk Synów ST. NIEMIRY. Plac Warecki 4.

Przypisy:

1) Przegląd, katolicki N2 48 z roku 1890.
2) O. Honorat Kapucyn. „Kazanie O zaofiarowaniu się Jezusowi przez Maryą.“
3) O. Faber. Przedmowa do tłumaczonego przez niego dzieła błogosławionego Montforta.
4) Tamże.
5) Biskup G-ay. Fleurs de doctrine et de piete p. 34.
6) O Zaofiarowaniu się Jezusowi przez Maryą. Cz. 1, roz. 4.
7) Exod. 8, 19.
8) Psalm 106, 43.


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Create a website or blog at WordPress.com