UWAGI.
O dobrodziejstwach Bożych.
Każde rozważanie o dowodach Boskiej ku nam miłości, mimo woli nasuwa nam zawsze te same słowa: że jest ono najłatwiejszym środkiem do obudzenia nawzajem w sercach naszych, najgorętszych uczuć wdzięczności i uwielbienia. I w rzeczy samej, cokolwiek z artykułów świętej naszej wiary, nasunie się przed oczy nasze wszystko w dalszem lub bliższem określeniu, wskazuje nam wyraźnie niewysławioną względem nas dobroć Bożą i zmusza niejako do ukochania również tego tak miłosiernego i dobrego Boga.
Rozważanie o dobrodziejstwach Bożych, te same uczucia budzić w nas powinno, a jeśli serce nasze pozostaje zimne i nieczułe, znakiem to jest żeśmy o nich pamięć utracili! Lecz czyż jest to rzeczą możliwą, abyśmy o dobrodziejstwach Bożych zapomnieć mogli? Wszak one otaczają nas w około; gdziekolwiek spojrzymy czegokolwiek się dotkniemy, spotykamy je wszędzie olbrzymie, nieustanne i niepoliczone, tak w dziedzinie natury, a stokroć jeszcze w wyższym stopniu — w drodze laski nadnaturalnej, w sprawach dotyczących potrzeb naszej duszy.
Gdybyśmy posiadali wdzięczne i czule serce wówczas najmilszem naszem zajęciem byłoby nieustanne rozpamiętywanie i zgłębianie tych niezliczonych dobrodziejstw Bożych. Temat to niewyczerpany i trudno doprawdy wynaleźć bardziej pouczający, wartościowy, rzewny, a tak bardzo skłaniający nas do nabrania odwagi w ciężkich chwilach życia. A przytem nie potrzebujemy go szukać daleko, mamy go tuż pod ręką; obfitej treści do tego rozmyślania dostarczyć nam może każdej chwili, wszystko na cokolwiek wzrok nasz padnie. Życzeniem Bożem jest, jak nam to Pism o św. potwierdza, abyśmy o tych dobrodziejstwach Jego jak najczęściej rozmyślali, i aby pamięć o nich nieustannie myśli naszej obecną była. Bóg przywiązuje do tego ćwiczenia nadzwyczajne łaski, zachęca nas i przynagla abyśmy pilny udział w niem brali, ku pomnożeniu Jego chwały i zbawieniu dusz naszych; podczas gdy my niewdzięczni, roztargnieni i nieczuli, używamy tych darów Bożych bez zastanowienia, jako należną nam własność, i zaledwie od czasu do czasu raczymy głębiej zastanowić się nad niemi, i krótką, przelotną modlitwą wdzięczność naszą wyrazić! Jeśli o co Boga prosimy, w tedy potrafimy modlić się gorąco i długo; rzadko jednak dziękczynna modlitwa nasza jest długotrwała i wierna!
Czyż byłoby to za wiele poświęcić co dzień pół godziny, lub przynajmniej kwadrans czasu, rozmyślaniu o niewypowiedzianych dobrodziejstwach Bożych, pobudzając się do jak najgorętszych aktów wdzięczności, które się Bogu tak słusznie należą?! Ćwiczenie to wielką przyniosłoby duszy naszej korzyść, przyczyniłoby się do osłabienia w nas skłonności do grzechu; a natomiast pobudziło do aktów cnót heroicznych i do utrzymania w nas ducha pobożności i wiary! A przede wszystkiem ściągnęłoby nam łaskę coraz silniejszego rozgrzewania serc naszych ogniem miłości Bożej!
(…) Ciężki przed Bogiem zdadzą rachunek, [ci którzy] wolnych chwil swego czasu, których często sami nie wiedzieli czem zapełnić, nie używali na medytację, lub pobożne czytanie, któreby ich pobudzało do miłości ku Bogu i zarazem przypominało im te niezliczone dobrodziejstwa, jakiemi nas Bóg udarować raczył. (…)
Bez wątpienia zatem, jak już wyżej powiedzieliśmy, będą musieli zdać kiedyś przed Bogiem rachunek, z tych korzyści i ułatwień, jakie im Opatrzność Boska dostarczyła. Dlaczego,—zapyta ich Bóg wtedy—nie rozważaliście nigdy prawie o tak rozlicznych moich wzlędem was dobrodziejstwach i łaskach? Dlaczego tajemnice mojej wiary, nie miały dla was powabu i nie zastanawialiście się wcale nad niemi? Brakiem czasu zasłaniać się nie możecie, bo z mojej to właśnie łaski, mieliście tego czasu aż za wiele.
Woleliście jednak obrócić go na niepożyteczne wizyty, gry, widowiska i płoche a niemądre zabawy. Umysł wasz był przenikliwy i bystry, nadto odebraliście wyższe wykształcenie; a zatem posiadaliście w wysokim stopniu uzdolnienie do medytacji i do pojmowania wyższych dzieł duchownych; lecz dla was milsze były studia i nauki światowe, traktujące częstokroć nawet o przedmiotach zgubnych i niebezpiecznych…
I cóż na to odpowiedzą ci ludzie? Cóż od powiem ja sam? Gdyż w każdym razie i do mnie to zapytanie w pewnej mierze zastosowanem być może: gdyż niestety, sumienie mi mówi, iż w ciągu życia mojego, wiele zmarnowałem czasu, który mogłem i powinienem był służbie Bożej poświęcić. Ileż to takich upłynęło godzin, które sam nie wiedząc czem mam zapełnić, wynajdywałem rozmaite możliwe sposoby, aby zabić ogarniające mnie znudzenie, i tym sposobem oszukiwałem sam siebie: bo czyż nie mogłem tych chwil raczej użyć na rozpamiętywanie o Bogu i o niezliczonych Jego dobrodziejstwach?!
Przebacz mi tę moją niewierność, miłosierny Boże; i dopomóż łaskawie, abym to moje przyrzeczenie, które w tej chwili czynię, że w przyszłości każdą chwilę życia mego Tobie poświęcić pragnę; jak najwierniej zachował i starał się coraz bardziej serce moje miłością Twoją rozgrzewać.
Rozmyślania o miłości Bożej (12) – O łaskach Bożych wypływających z darowania nam Najdroższego Syna
Ks. Jean Nicolas Grou T. J. – Rozmyślania o miłości Bożej. Warszawa 1910.
Skomentuj