Od 2014 roku na wschodzie Ukrainy (Donbas) trwał konflikt, w którym ukraińscy nacjonaliści prześladowali Rosjan tam zamieszkujących, a jak przystało na banderowskich oprawców, mordowali niewinnych, np. podpalając hotel w Odessie, gdzie spłonęło kilkudziesięciu cywilów. Według danych ONZ (misji OHCHR) do lutego 2022 roku w Donbasie zginęło około 14 tys. ludzi. Ukraińscy nacjonaliści rozpoczęli wojnę rasową przeciwko wszystkiemu, co miało jakiekolwiek powiązania z Rosją. Nasilenie terroru związane było z powrotem ideologii nazistowskich morderców z UPA czy SS Galizien. Ukraińskie bataliony ochotnicze (Azow, Ajdar, Tornado) były oskarżane przez Amnesty International i HRW o zbrodnie wojenne i prześladowania ludności rosyjskojęzycznej. To fakty, nie narracja Kremla. Mamy obecnie sytuację, w której Europa wspiera kraj, w którym otwarcie kultywuje się zbrodnie ludobójstwa na Polakach, Rosjanach i Żydach. Rosja postanowiła to przerwać i rozpoczęła się wojna.
7 października 2023 roku Hamas rozpoczął największy w historii atak na Izrael: masowe rakietowe ostrzały miast, przełamanie granicy w wielu punktach, masakry ludności cywilnej – w kibucach, na festiwalu muzycznym, w domach, na ulicach. W ciągu pierwszych godzin zginęło około 1200 osób, głównie cywilów, a około 250 zostało uprowadzonych do Strefy Gazy. Hamas to organizacja terrorystyczna, która swoje zaplecze ma na terytorium Palestyny i już wcześniej dowiodła, że interesuje ją tylko zniszczenie Izraela. Jeśli ktoś mówi, że postępowanie Hamasu „nie jest jednoznaczne”, to w praktyce usprawiedliwia terroryzm. Masakry w kibucach, gwałty, tortury, palenie ludzi żywcem – to zostało udokumentowane nagraniami, zeznaniami ocalałych i zdjęciami. Tu nie ma „szarości” – to był czysty terror wobec cywilów. Izrael słusznie uznał to za akt wojny i odpowiedział pełnoskalową ofensywą na Strefę Gazy.
Co łączy te dwie wojny?
Rosja i Izrael odpowiedziały siłą na ataki. W obu przypadkach padł rozkaz, a mówiąc jaśniej, popłynęły pieniądze, i wszyscy – od lewicy po prawicę – potępili najpierw Rosję, a później Izrael.
Bardzo ciekawe, że lewakom i różnym antyfaszystom nie przeszkadza ukraiński nacjonalizm, choć chyba nigdy na świecie nie było tak bestialskich morderców jak UPA czy OUN. Specjalizowali się w zabijaniu dzieci, starców i kobiet, które były gwałcone, a następnie mordowane w okrutnych męczarniach. Obcinano im piersi, ćwiartowano. Atakowano przede wszystkim bezbronnych, głównie Polaków, ale nie oszczędzano też Żydów i Rosjan. Walka z bolszewikami polegała na mordowaniu bezbronnych jeńców wojennych. Takim „bohaterom” stawia pomniki dzisiejsza Ukraina. Dlaczego żadne antyfaszystowskie organizacje nie protestują? Ponieważ padł rozkaz atakować Rosję. Posłuszne psy Pawłowa, jakimi stali się ludzie, wykonują tylko polecenia.
Nie można też nie zauważyć, że wszyscy zapomnieli o Hamasie jako organizacji terrorystycznej, której celem są przeważnie cywile. Nagle, tak jak w przypadku Rosji, wszyscy potępili Izrael.
Można by podejrzewać, że to jakaś zbiorowa amnezja. Skrajna prawica mówi to samo co lewica. Szczytem absurdu jest tłumaczenie, które słyszałem od przedstawicielki tradycji katolickiej, że oni nie mówią tym samym głosem co lewica, ponieważ lewica jest za aborcją i dlatego ich wspieranie Palestyńczyków jest nieprawdziwe. Nie ma co z taką „logiką” dyskutować, można tylko dodać, że Izrael ma bardzo restrykcyjne podejście do aborcji i nie ma ujemnego wskaźnika demograficznego. Wypadałoby przynajmniej raz na jakiś czas pomyśleć, zanim się coś powie.
Następna sprawa, która łączy Ukraińców z Palestyńczykami, to wsparcie od fundacji Sorosa. Rosja i Izrael potępiają organizacje Sorosa. Soros był wielokrotnie krytykowany przez izraelskich polityków (zarówno prawicowych, jak Netanjahu, jak i centrowych), że osłabia pozycję Izraela na arenie międzynarodowej. W 2017 roku izraelskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oficjalnie oskarżyło Sorosa o finansowanie kampanii demonizujących Izrael i wspierających ruchy takie jak BDS (Boycott, Divestment, Sanctions). W praktyce jego działania pomagają środowiskom lewicowym i postnarodowym, które widzą w Izraelu państwo opresyjne wobec Palestyńczyków.
Z czym mamy tutaj do czynienia?
Mechanizm odwrócenia winy (victim blaming i „agresor-obrońca”). W psychologii społecznej i socjologii istnieje zjawisko tzw. odwrócenia winy (victim blaming). Polega ono na tym, że obserwatorzy konfliktu mają tendencję, by potępiać nie tego, kto zaczął, lecz tego, kto eskaluje przemoc. W praktyce: jeżeli ofiara zacznie się bronić i odpowie mocniej, to dla opinii publicznej wygląda jak agresor.
„Symetria moralna” i fałszywy pacyfizm. Politycy i media często stosują tzw. symetrię moralną – próbują pokazać, że „obie strony są winne” i że najważniejszy jest „pokój za wszelką cenę”. Skutek jest taki, że nie rozróżnia się między agresorem a obrońcą.
„Fałszywa równość moralna” (moral equivalence) jest w politologii, filozofii i socjologii traktowana bardzo krytycznie, ponieważ rozmywa odpowiedzialność. Jeśli powiesz, że agresor i ofiara są „tak samo winni”, to odbierasz odpowiedzialność temu, kto rozpoczął konflikt. Przykład: jeśli ktoś dokonuje zamachu terrorystycznego, a wojsko odpowiada, to stawianie ich na jednym poziomie moralnym usprawiedliwia terrorystę.
Zachęca do przemocy. Agresor wie, że w oczach opinii publicznej jego wina i tak zostanie zrównana z reakcją obrońcy. To daje mu wręcz premię moralną – wie, że może atakować, bo i tak świat powie: „obie strony są złe”.
Uderza w sprawiedliwość. Tradycyjna etyka (np. tomistyczna, ale też świeckie teorie prawa naturalnego) zakłada jasne rozróżnienie: atak niesprawiedliwy, obrona sprawiedliwa. Fałszywa symetria rozmywa tę różnicę, co prowadzi do relatywizmu moralnego: nikt nie jest winny, wszyscy są winni.
Fałszywa równość moralna osłabia obronę cywilizacji. Jej krytycy mówią, że to „postmodernistyczna pułapka”, która w imię pokoju de facto nagradza przemoc. Politolog Alan Dershowitz pisał, że moral equivalence „zamienia ofiary w oprawców, a oprawców w ofiary”. Filozofowie etyki wojny (Michael Walzer, „Just and Unjust Wars”) podkreślają, że brak rozróżnienia między agresją a obroną niszczy podstawy prawa międzynarodowego. Innymi słowy, fałszywa równość moralna jest krytykowana, bo nie tylko przekłamuje rzeczywistość, ale też czyni świat bardziej niebezpiecznym, zachęcając agresorów i paraliżując obrońców.
Rosja i Izrael nie darzą się sympatią, więc może kogoś dziwić, że te dwa kraje spotkały się z tak mocnym atakiem ze wszystkich stron. Jednak przyglądając się bliżej, możemy zauważyć, że mają paradoksalnie bardzo dużo wspólnego. Są to państwa, które ewidentnie wspierają własne narody, dbają o nie i stawiają je na pierwszym miejscu. Ostatnio spotkałem się z pytaniem Niemca, dlaczego wszyscy atakują AfD, twierdząc, że to faszyści, co, jak on mówi, jest nieprawdą, a wspierają jawnie nazistowską Ukrainę. Odpowiedź, poza złożonymi aspektami, jest bardzo prosta: nacjonaliści ukraińscy niszczą swój naród, co podoba się globalistom, a AfD chce ratować naród niemiecki – to diametralna różnica i decyduje o wszystkim.
Oczywiście takie działania nie podobają się internacjonalistom, czyli komunistom, których dzisiaj dla zmylenia opinii publicznej nazywa się globalistami.
Jest jeszcze jeden aspekt tych wojen, który ma ogromne znaczenie psychologiczne. Rosja i Izrael zostały zaatakowane i nie ma większego znaczenia, czy atak nastąpił błyskawicznie na dużą skalę, tak jak zrobił to Hamas, czy był rozłożony w czasie, jak w przypadku działań Ukrainy wobec rosyjskiej ludności. Nastąpił atak, a ofiary zaczęły się bronić, wyrządzając krzywdę napastnikom. Niestety, w dzisiejszym matrixie, w jakim żyjemy, to jest niedopuszczalne. Ofiara nie może się bronić, a jeśli jakimś cudem przeżyje, nie ma prawa domagać się sprawiedliwości, ponieważ od razu zostanie ukarana za rasizm. Nie można zliczyć spraw, w których agresor został wypuszczony wolno, a nawet odwieziony przez policję do domu (takie rzeczy też się zdarzają), a ofiara lub jej obrońcy zostali aresztowani.
Europa łamie wszystkie prawa naturalne i ludzkie, nie wspominając o boskich. Najbardziej mógłby śmieszyć fakt, że dalej próbuje innych uczyć praworządności i demokracji, ale niestety nie jest to wcale śmieszne dla rdzennych mieszkańców Europy, którzy żyją w totalitarnych dyktaturach komunistycznych, a może islamistycznych.
Ukraińcy, podobnie jak Hamas, często traktują cywilów jak tarcze, umieszczając swoje pozycje w pobliżu szpitali, przedszkoli czy innych miejsc publicznych. Oczywiście winę za ataki na takie miejsca odpowiednio nagłaśniają, pokazując np. zniszczony szpital, a nie wyrzutnię rakiet, którą tam umieszczono.
Straszna jest liczba zabitych dzieci do 18. roku życia i trudno się z tym pogodzić. Palestyńskie społeczeństwo jest bardzo młode, około 40% stanowią dzieci. Biorąc pod uwagę gęstość zaludnienia i zabudowy Gazy oraz rozmieszczenie baz Hamasu, Izrael nie mógłby się bronić, gdyby chciał wyeliminować ofiary wśród dzieci. Podział demograficzny Palestyńczyków oznacza również, że oprócz indoktrynacji nienawiści wpajanej od najmłodszych lat, dzieci są szkolone do walki z Izraelem.
Trudno nie zauważyć, że służba wojskowa w Izraelu jest możliwa od 18. roku życia, a w niektórych przypadkach od 17. To państwo też żyje w nieustannym oblężeniu i tylko człowiek nieznający zasad, jakimi kieruje się islam, może wierzyć, że jakiekolwiek ustępstwa doprowadziłyby do trwałego pokoju. Zresztą Hamas i inne organizacje terrorystyczne otwarcie o tym mówią: niewierni albo się nawrócą, albo mają zginąć.
Wiem, że istnieje teoria, że Izrael wspiera najazd islamu na Europę, a tym samym działania globalistów, w tym Sorosa, tylko nieoficjalnie, a krytyka płynąca z ich strony to zasłona dymna. Nie wiem, nie jestem strategiem geopolitycznym, ale jeśli tak by było, oznaczałoby to, że Mosad nie jest najlepszy i najpotężniejszy, jak niektórzy twierdzą, lecz najgłupszy. Jedno jest pewne: nikt nie zna islamu tak dobrze, jak jego największy wróg – Izrael. Budowanie islamskiej Europy byłoby samobójstwem dla Izraela. Nie wierzę, że byliby tak naiwni, by sądzić, że globaliści zapanują nad fanatykami. W następnym tekście opiszę, dlaczego masoneria, a tym samym globaliści, uważają, że zapanują nad chaosem, jaki tworzą w Europie.
Z przerażeniem słyszę, jak wielu mówi tym samym głosem co Greta i reszta lewackich, tzw. celebrytów. Dlatego nie dziwi mnie, że nikt nie broni tysięcy zniszczonych kościołów chrześcijańskich. Gdy Izrael zaatakował osadę chrześcijańską, niektórzy to zauważyli, ale że Ukraińcy prześladują prawosławną cerkiew – tego już raczej nikt nie dostrzegł. Więc widać wyraźnie, że ofiary nikogo nie interesują, są tylko kijem, którym można zaatakować cel, jakim teraz jest Izrael czy Rosja. Jeżeli islam prześladuje i zabija na całym świecie tysiące, a nawet setki tysięcy chrześcijan, nikt tego nie pokazuje, nie widać krucjat potępiających eksterminację chrześcijan.
Każdy ma prawo do obrony – człowiek, naród, państwo. A odpowiedzialność zawsze powinna spadać na tego, kto atakuje. To prosta zasada, którą Europa odwróciła do góry nogami, tonąc w zakłamaniu, relatywizmie i fałszywym pacyfizmie.
Nie obchodzi mnie, czy ktoś nazwie mnie „ruskim agentem”, „syjonistą” czy „wrogiem demokracji”. Wiem jedno: nie zamierzam udawać ślepego, gdy świat zamienia ofiary w winnych, a winnych w bohaterów.
Rosja i Izrael pokazują tylko to, że nikt bezkarnie nie będzie krzywdził, zabijał ich obywateli. Europa pozwala, żeby jej obywatele byli gwałceni, atakowani i zabijani przez nachodźców.
Jeżeli tego w końcu nie zauważymy i nie wyciągniemy odpowiednich wniosków, skazujemy siebie i nasze dzieci na zagładę. Nawet żeby się nienawidzić, trzeba istnieć, a islam dąży do eksterminacji zarówno Izraela, jak i chrześcijaństwa, a więc Polski też.
Arkadiusz Niewolski


Dodaj odpowiedź do MH Anuluj pisanie odpowiedzi