Rozmyślanie dziewiętnaste.
O miłości Bożej.
I. Doskonała miłość Boża na tem się zasadza. że miłujemy Boga nade wszystko. z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił, nie z bojaźni kary, lub w nadziei nagrody, lecz dla Niego samego i dla Jego nieskończonej dobroci. Mamy wiele pobudek do tego.
Pierwszą jest sam Bóg, najwyższa piękność, nieskończona dobroć, miłości najgodniejsza: On jest źródłem i początkiem wszelkiego dobra, naszem szczęściem i zbawieniem i nie masz nic tak godnego miłości, co by się z Nim dało porównać. Któżby Go więc nie ukochał jak najwyższą miłością?
Drugą pobudką jest Chrystus, który przyszedł ogień puścić na świat i tak wiele dla nas uczynił i wycierpiał. Ta pobudka jest tak silną, że musielibyśmy być głazami, gdybyśmy się nie tylko skłonionymi, ale nawet zmuszonymi nie czuli do miłości Bożej.
Trzecią pobudką jest cały ten świat, bo niebo i ziemia i cokolwiek na nich się znajduje, nie przestaje codziennie na nas wołać, abyśmy miłowali Boga, który dla nas wszystko stworzył, wszystko utrzymuje i wszystkiem rządzi.
Na czwartem miejscu wymieniamy niezliczone dobrodziejstwa Boże, tak ogólne jak i szczególne, które jako promienie z ognistego pieca na nas padają i rozniecają ogień miłości względem Najłaskawszego Dobrodzieja.
Wreszcie do miłości pobudzają nas i sama piękność i tak wielka zacność tej cnoty, że bez niej nic nie znaczą anielskie języki, i cuda, i proroctwa, a nawet sama śmierć męczeńska: i niepojęta miłość Boga ku nam niegodnym; bo On nas ukochał pierwej, niż świat stworzył, i nie zapomina o nas nigdy, obsypując nas ciągle swymi dobrodziejstwy.
II. Objawy miłości Bożej są następujące- miłować Boga miłością czystą, dla Niego samego: cieszyć się Jego chwałą i doskonałościami, cieszyć się, że Go czczą i wielbią Aniołowie i Święci, i że mu służą nawet nierozumne twory: pragnąc, aby Go uznawało i wielbiło wszelkie stworzenie, aby się niewierni do wiary, a grzesznicy na dobrą drogę nawrócili : za wszystkie grzechy własne i cudze jak najserdeczniej żałować dlatego jedynie, że one są obrazą Jego majestatu: postanowić sobie stale, że się będzie wiernie przestrzegać wszystkich przykazań Pańskich : brzydzić się tern wszystkiem, co się Jemu nie podoba, a cieszyć się tern wszystkiem, co się Jemu podoba, chociażby to było dla nas przykre i uciążliwe: prosić gorąco o wzrost i wytrwanie w miłości: pragną, jak najgoręcej oglądania Pana Boga i połączenia się z Nim na wieki: wreszcie być gotowym na śmierć dla Pana Boga, gdyby tego zaszła potrzeba, co jest najwyższym szczytem miłości, a dla prawdziwego miłośnika szczerem pragnieniem. Wszak większej miłości nikt nie ma, nad tę iż duszę swą dąje za przyjacioły swoje (Jan, XV, 13.). Okoliczności, obudzające w nas miłość ku Bogu, są prawie tak nieprzeliczone, jak niezliczone są Jego dobrodziejstwa, tak ogółowe, jak szczegółowe, a mianowicie ta łaska, źeśmy z mlekiem macierzyńskiem prawdziwą wiarę wyssali, źeśmy otrzymali dobrą duszę, źeśmy uszli wielu przeszkód i niebezpieczeństw, źeśmy otrzymali łaskę powołania zakonnego i wiele tym podobnych. Inną i dość często nastręczającą się ku temu okolicznością jest przypomnienie sobie przymiotów i doskonałości Boskich, jako też niewyczerpanej miłości Boga ku ludziom. Rozmyślanie tych prawd musi nas pobudzać do najgorętszej miłości względem Boga, nad którego nawet pomyśleć się nie da nic lepszego i doskonal szego.
III. Wreszcie i o tem pamiętać należy, że nam Pan Bóg nie nakazuje, byśmy byli uczonymi, mądrymi, walecznymi i przemyślnymi, abyśmy przyszłość przepowiadali lub umarłych wskrzeszali, lecz abyśmy Go ponad wszystko miłowali.
Miłość zaś ku Bogu nie zasadza się na jak najdokladniejszem poznaniu Boga, ani na pragnieniu cnoty i myśleniu o niej, ani na zatapianiu się w rzeczach niebieskich, ani na pociechach wyraźnie odczuwanych w duszy, ale na ścislem zachowaniu przykazań: bo dowodem miłości jest spełnienie powinności.
A chociaźbyśmy posiedli wszelką wiedzę i cnotę, nigdy nie będziemy Boga doskonale miłować, dopokąd się zupełnie nie pozbędziemy miłości własnej. Tej pracy musimy się oddać, jeżeli chcemy dojść do szczytu miłości Bożej. Ku temu powinny zmierzać nasze pragnienia i zamiary, około tego powinny się obracać wszystkie nasze starania i zabiegi. Wtenczas zaś poznamy, że już doskonale miłujemy Pana Boga, kiedy będziemy wszystkie przeciwności i nieszczęścia cierpliwie dla niego znosili, kiedy potęga miłości tak nami owładnie, że o wszystkiem innem zapomnimy, kiedy dojdziemy do zamiłowania w ustawicznej modlitwie i takową bez nudów i roztargnienia odprawiać, a wszystko, co nie jest Bogiem, od naszej miłości usuwać będziemy.
FENIKS ODRODZONY, CZYLI ĆWICZENIA DUCHOWNE. KARD. J. BONA
Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne. Tarnów, 1891.


Skomentuj