Jak kochać Jezusa (4) – Unikanie oziębłości cz.2 – Św. A.M. Liguori


Jak kochać Jezusa (3) – Unikanie oziębłości cz.1 – Św. A.M. Liguori

ROZMYŚLANIE

18. Trzecim środkiem służącym do tego, aby świętym zostać, jest modlitwa wewnętrzna czyli rozmyślanie. Kto nie rozmyśla nad prawdami wiecznemi, nie może bez cudu żyć po chrześcijańsku. A to z tej przyczyny, że bez mo­dlitwy wewnętrznej, bez rozmyślania, nie nabywa się oświecenia duchownego i postępuje się jakby wśród ciemności. Prawdy wiary oczami ciała dojrzane być nie mogą, lecz duszą tylko, myślą zapatrywać się na nie możemy, co wła­śnie ma miejsce wtedy, gdy się nad niemi roz­myśla; kto nad niemi nie rozmyśla, nie widzi ich, nie przyświecają mu one, i stąd postępuje on wśród grubej ciemności; w stanie takim nic dziwnego, że łatwiej dajemy się uwieść zamiło­waniu rzeczy stworzonych, a w zgubną oboję­tność względem dóbr wiecznych wpadamy.
Lubo zdaje się nam, mówi święta Teresa, że w nas nie masz niedoskonałości, to jednak skoro Pan Bóg oświeci duszę naszą, jak to czyni w rozmy­ślaniu, na jaw one wychodzą. Święty Bernard jest zdania, że nieodprawiający rozmyślania, nie brzydzi się sobą, a tem samem i nie pogardzi sobą, z powodu że się nie zna wcale. Rozmy­ślanie, wprowadza w ład wszelkie uczucia ser­ca, i sprawy nasze zwraca ku Bogu; inaczej uczucia nasze grzęzną w błocie ziemskiem, na­stępnie cały sposób życia stosuje się do uczuć, a tak wszystko w wielki nieład wpada.

 

19. Pewna zakonnica odprawiając rozmyśla­nie, usłyszała jak szatan chlubił się z tego, iż przywiódł inną zakonnicę do opuszczenia wspól­nej medytacji, i ujrzała w duchu, że ośmielo­ny tem pierwszem powodzeniem, już przywo­dził ją do grzechu ciężkiego, którego byłaby się dopuściła, gdyby niezwłoczna przestroga tejże siostry nie uchroniła ją była od upadku. Święta Teresa mawiała: kto nie odprawia rozmyślania, ten wkrótce staje się podobnym do zwierzęcia albo szatana.

 

20. Kto przeto zaniedbuje modlitwy wnętrznej, kto w ćwiczeniu tem ustaje, ustanie także i w miłości Jezusa. Rozmyślanie jest świętem ogniskiem, od którego roznieca się i przy którem przechowuje się płomień miłości bożej. Święta Katarzyna Bonońska mówiła, że kto nie ćwiczy się w modlitwie wnętrznej, ten sam zry­wa błogosławione więzy, łączące duszę z Bo­giem; stąd nic dziwnego, że szatan korzystając ze stanu oziębłości, w jakiej dusza wtedy zostaje, łatwo przywodzi ją do grzechu. Przeciwnie zaś święta Teresa upewnia, że kto wytrwałym jest w modlitwie wnętrznej, ten pomimo wszel­kich zasadzek złego ducha usiłującego przywieść go do upadku, dojdzie nieochybnie za szczególną łaską Boską, do portu zbawienia. Kto dążąc do doskonałości na drodze modlitwy wewnętrz­nej nie ustaje, ten chociaż niekiedy późno, nie­chybnie atoli dojdzie do celu. Mówiła także, że jeśli szatan tyle usilności dokłada, aby odwieść dusze od rozmyślania, to z tego jedy­nie powodu, że wie, iż dusza wytrwała w tem zbawiennem ćwiczeniu jest dla niego straconą.

Ileż to pożytku odnosi się z modlitwy wewnętrz­nej! Ona to nastręcza nam święte i pożyteczne myśli; ona rozbudza pobożne uczucia, jest źródłem wzniosłych i zbawiennych pragnień i wy­trwałych postanowień oddania się całkowicie Bogu; i nareszcie za pomocą to tej modlitwy dusza czyni Panu Bogu ofiarę z wszelkich uciech ziemskich, z wszelkich namiętności. „Nikt nie nabędzie wyższej doskonałości,” mawiał święty Alojzy Gonzaga „jeśli ciągle nie będzie się ćwiczył w rozmyślaniu.” Miejmyż zawsze na pamięci wyrytą tę nadzwyczaj wielkiej wagi przestrogę.

 

21. Nie należy oddawać się modlitwie we­wnętrznej w celu doznawania na niej pociech wewnętrznych, żywszemu uczuciu miłości bo­skiej zwykle towarzyszących; byłoby to stratą czasu albo małym pożytkiem. Rozmyślanie po­winno odbywać się jedynie dla przypodobania się Bogu, to jest dla zbadania jego świętej woli i uproszenia sobie łaski aby ją wiernie speł­nić. Błogosławiony ojciec Antoni Tores, mó­wił, że niosąc krzyż bez pociech wewnętrznych, nie tylko dążymy lecz biegniemy, lecimy do doskonałości. Modlitwa wewnętrzna ogołocona z pociech uczuciowych, jest dla nas najpoży­teczniejszą; lecz biada tej duszy, która jej odstępuje z powodu, że tych pociech w niej nie znajduje. Zaprzestać modlitwy wewnętrznej, mó­wiła święta Teresa, jest-to samemu, bez napaści szatanów pogrążać się w piekło.

22. Przez rozmyślanie nawykamy zwracać ciągle myśl naszą na Boga. Wierny oblubieniec bezustannie ma na pamięci osobę ukochaną. Stąd-to osoby oddane modlitwie wewnętrznej, przy każdej sposobności zawsze mówią o Bogu, wiedząc jak Mu to jest miłem, gdy ci, którzy go kochają, całą swoją uciechę zakładają na rozmowie o nim i o miłości, jaką ma dla nich, a to aby i drugich do jego miłości pobudzić. Pan Jezus zawsze jest obecnym rozmowie wier­nych sług swoich, i rozkoszą jest jego słuchać ich, gdy widzi, że im jest najmilej o nim tylko mówić.

 

23. Rozmyślanie obudzą także pragnienie samotności, aby na niej swobodniej porozma­wiać sam na sam z Bogiem, i potem łatwiej zachować się w skupieniu wewnętrznem wśród zajęć zewnętrznych, jakiemi obowiązki nasze obarczać nas mogą, a więc od których uwolniać się nie powinniśmy; a mówię, jakiemi obowiązki nas obarczają, odnosząc to do starań około ro­dziny albo do powinności nałożonych na nas przez posłuszeństwo; gdyż osoba oddana mo­dlitwie wewnętrznej, powinna miłować samotność i nie rozrywać się zajęciami zewnętrznemi dobrowolnemi, a nie obowiązkowemi, żadnego dla duszy nieprzynoszącemi pożytku; inaczej utraci ona ducha skupienia wewnętrznego, będącego głównym środkiem do utrzymania duszy w sta­nie ciągłego zjednoczenia z Bogiem. Dusza miłująca Pana Jezusa, powinna być jak ogród zamknięty (1), do którego nic stworzonego przy­stępu nie ma; nie powinna zaprzątać serca swojego żadnemi myślami, ani chęciami nie zwróconemi wprost i jedynie do Boga.

Niepodobna dostąpić świątobliwości, trzymając serce otworem dla każdego przybysza, to jest rozmaitemi uczuciami je zaprzątając. Z tego to powodu święci oddający się najmozolniejszym nawet pracom nawracania dusz do Boga, najusilniej starają się, aby ani na chwilę nie stracili skupienia wewnętrznego wśród największych trudów swoich, czy to każąc, czy spo­wiedzi słuchając, czy godząc powaśnionych, czy oddając się nauce. Niektórzy wiele czasu po­święcając naukom, ani uczonymi, ani świętymi nie stają się, bo prawdziwa mądrość i praw­dziwa nauka, a którą właśnie święci posiadają, jest kochać Pana Jezusa, miłość Boga, jak wszelkiem dobrem, tak i prawdziwą mądrością i najpożyteczniejszą nauką nas obdarza. Bło­gosławiony Jan Berkmans nadzwyczajne miał zamiłowanie w naukach, lecz chronił się naj­pilniej, aby zajęcia tego rodzaju, nie przeszka­dzały mu do postępu duchownego. Potrzeba aby kapłan był uczonym, gdyż obowiązkiem jest jego nauczać drugich prawd religii świętej i prawa bożego, lecz w nabywaniu nawet tak wielce potrzebnej nauki, my kapłani miejmy zawsze na pamięci prawidła roztropnego umiar­kowania. Zaniechać modlitwę wewnętrzną, aby się oddawać nauce, byłoby dowodem, że w na­uce nie szuka się Boga, lecz siebie samego. Mający na głównym celu Boga, przerwie swoje ćwiczenie naukowe, jeśli ono nie jest w jakim razie niezbędnem, byle nie opuścić rozmyślania.

 

24. Co najważniejsza, to, że bez ćwiczenia się w rozmyślaniu, niepodobieństwem jest mo­dlić się; modlitwa zaś jest niezbędną do zba­wienia. Często nastawałem na to w różnych pismach moich, a mianowicie w książce pod tytułem: O wielkiej potrzebie modlitwy (2). Jakżebyśmy potrafili wytrwać w miłości boskiej, gdyby nam Pan Bóg nie udzielał łaski wy­trwałości? Jakże znowu możemy tę łaskę wy­trwałości otrzymać od Boga, jeśli o nią pro­sić nie będziemy? A czy o nią prosić potra­fimy bez ćwiczenia się w modlitwie wewnętrz­nej? Bez modlitwy wewnętrznej, nie dostępujemy zjednoczenia się z Bogiem, niezbędnego do wytrwania w cnocie. Bez modlitwy we­wnętrznej, słabo się dopatruje potrzeb własnej duszy, słabo się widzi niebezpieczeństwa, na które wystawione jest zbawienie, i z trudnością rozpoznaje się środki do przezwyciężenia pokus niezbędne; stąd słabo się ocenia konieczność modlitwy, skutkiem czego zaniedbujemy się w niej i dusza gubi się nieochybnie.

 

25. Co do przedmiotu rozmyślania, najpożyteczniejszem jest rozważać rzeczy ostateczne: śmierć, sąd boski, piekło, niebo, lecz przede wszystkiem śmierć, wyobrażając sobie, żeśmy zło­żeni na łożu śmiertelnem, z krucyfiksem w ręku już bliscy przejścia do wieczności. Męka Pańska, jest podobnież przedmiotem rozmyślania bardzo pożytecznym dla miłującego Pana Jezusa i pra­gnącego czynić w tej świętej miłości postęp.
Święty Franciszek Salezy powiada, że góra Kalwaryi jest górą kochanków; tam oni mieszkanie swoje zakładają. Cóż skuteczniejszego być może do rozbudzenia w sercu naszem miłości boskiej, jak widok Boga umierającego za nas i z miło­ści ku nam? Ile ran w ciele Zbawiciela, tyle pocisków przeszywających najzatwardzialsze ser­ca. Szczęśliwy, kto na tym świecie założył mie­szkanie swoje na Kalwaryi! O! błogosławiona, ukochana i najdroższa góro! któżby z ciebie chciał schodzić? Rozpalasz i pochłaniasz ogniem miłości dusze obierające cię za swoje stałe mieszkanie.

 

KOMUNIA ŚW.

26. Czwartym środkiem do nabycia doskona­łości i otrzymania łaski wytrwałości w dobrem, jest uczęszczanie do Komunii świętej. Powie­dzieliśmy już w rozdziale II, że dusza nic mil­szego dla Pana Jezusa uczynić nie może, jak gdy często przyjmuje go w Sakramencie Ołta­rza. Święta Teresa sądzi, że nie masz pewniej­szego środka dla dojścia do doskonałości nad częstą Komunię, jak to doświadczenie stwier­dza na przystępujących do niej jak najczęściej.
Dekret Innocentego XI z roku 1679 przypo­mina, że ojcowie święci wielce pochwalali zwy­czaj częstej komunii, a nawet codziennej. Święty Sobór Trydencki powiedział, że Komunia uwal­nia nas od win codziennych i zabezpiecza od śmiertelnych. Święty Bernard upewnia, że Ko­munia uśmierza poruszenia gniewu i pożądliwo­ści, dwóch najgwałtowniejszych i najpowszechniej­szych w człowieku namiętności. Komunia niszczy podniety szatańskie. Święty Chryzostom naucza, że Komunia obudzą w duszy wielką skłonność do cnoty; sprawia, że z pośpiechem szczególnym ćwiczy się w nich człowiek, obdarza wielkim pokojem, i czyni nam łatwą i słodką drogę do­skonałości. Nie masz Sakramentu bardziej za­palającego duszę miłością boską, jak Sakrament Eucharystyi, w którym Pan Jezus cały się oddaje, aby nas całkiem połączyć z sobą przez miłość swoją. Stąd-to błogosławiony ojciec Jan Awila mówił, że kto odstręcza drugich od czę­stej Komunii, zastępuje szatana, gdyż szatan w największej nienawiści ma ten Sakrament, z którego dusze zaczerpują tak wielką moc i siłę do postępu w miłości Boga.

 

27. Aby godnie przystępować do Stołu Pań­skiego, dwa są rodzaje usposobienia się czyli przygotowania, które zachować należy. Przygo­towanie odległe do Komunii częstej, a nawet codziennej jest: l-o aby się wyrzec wszelkiego nagannego a dobrowolnego zamiłowania; 2-o aby odprawiać długie modlitwy wewnętrzne czyli roz­myślania; 3-o aby umartwiać zmysły i namię­tności. Święty Franciszek Salezy naucza, że mo­żna codziennie komunikować, gdy się po większej części przezwyciężyło złe skłonności i do wyż­szego stopnia doskonałości się doszło; a według świętego Tomasza, gdy spostrzegamy, że komu­nikując codziennie, robimy postęp w pobożności i miłości Boga. Innocenty XI powiada, że czę­stsze lub mniej częste przystępowanie do Ko­munii świętej, powinno być określone przez spowiednika, a to stosownie do mniejszego lub większego pożytku, jak widzi, że odnieść może penitent o to pytający. Przygotowanie bliższe, zawisło na ten, aby z rana tegoż dnia w którym się przystępuje do Komunii, odbyć przynajmniej pół godzinne rozmyślanie, do tego głównie zwró­cone.

 

28. Aby odnieść wielki pożytek z Komunii, trzeba prócz tego dłuższe nieco czynić dzięk­czynienie po przyjęciu przenajświętszego Sa­kramentu. Ojciec Jan Awila, święta Magdalena de Pazzis, święta Teresa, mówią., że po Komu­nii jest chwila najsposobniejsza ku nabyciu wiel­kich skarbów łask boskich; pora najwłaściwsza do rozniecenia w sercu najgorętszej miłości bo­skiej, i że nie należy tracić tak szczęśliwej sposobności najbliższego obcowania z Bogiem, gdyż Pan Jezus nie zostawi bez sowitej nagrody tego, który przyjmując go do domu serca swo­jego, zdobywa się na jak może najlepsze przy­jęcie gościa boskiego.

 

29. Niektóre dusze trwożliwe, gdy spo­wiednik nakłania je do częstszej Komunii, odpowiadają: Ależ ja niegodnym tego jestem. Lecz czyż nie wiesz o tem, że im bardziej odkła­dać będziesz przyjęcie Komunii, tem bardziej czynisz się jej niegodnym? bez Komunii bo­wiem jeszcze mniej silną będzie dusza twoja i częściej upadniesz. Bądź posłusznym przewo­dnikowi duchownemu i powoduj się jego zdaniem; mniejsze grzechy nie są przeszkodą do Komunii, gdy są niezupełnie dobrowolnemi; naj­większą twoją winą jest, że nie słuchasz Ojca duchownego.

 

30. Ależ ja wiodłem życie bardzo grzeszne, odpowiesz znowu. A czyż nie wiesz, że im kto bardziej chory, tem bardziej potrzebuje lekarza i lekarstwa? Pan Jezus w przenajświętszym Sa­kramencie jest właśnie i jednym i drugiem. Lecz mój spowiednik nie polecił mi wyraźnie, żebym często do komunii przystępował. Nie polecił tego, a więc go sam proś o pozwolenie na to; jeśli odmówi, usłuchaj; lecz próbuj i proś. Mnie wydałoby się to pychą. Byłoby to pychą, gdybyś chciał przystępować do Komunii pomimo przeciwnego w tej mierze zdania spowiednika, lecz nie będzie tem wcale, gdy o to poprosisz z pokorą. Pan Jezus chce, abyśmy łaknęli (3) chleba tego. Gdy się pomyśli: „Dziś komuniko­wałem” albo „jutro mam komunikować” o jakże myśl taka skuteczną jest do odwrócenia nas od grzechu a nakłonienia do ćwiczenia się w cno­cie. Lecz ja nie czuję w sobie gorącości ducha, nie widzę w sobie potrzebnej w takim razie po­bożności. Jeśli mówisz o pobożności uczuciowej, to ta nie jest konieczną i Bóg nie zawsze jej udziela nawet duszom najbardziej od niego udarowanym; dość, żebyś miał pobożność za­wisłą na silnej woli, którą stanowisz jak naj­mocniej całkiem się oddać Bogu i kochać go coraz więcej. Znakomity mistrz życia wewnę­trznego Gerson powiada, że powstrzymujący się od Komunii dla braku pobożności uczuciowej, podobnym jest do nieprzybliżającego się do ognia na kominie rozpalonego dlatego, że mu nie gorąco.

 

31. Niestety! jak wielu nie komunikuje często z tego jedynie powodu, że nie chcą doło­żyć starania, aby żyć w większem skupieniu ducha i większem oderwaniu od rzeczy ziem­skich! Wiemy, że częsta Komunia nie zgadza się z zabiegami próżności światowej, z wykwitnością w strojach, ani z zamiłowaniem przysma­ków. wygódek i rozmów próżnych. Wiemy, że należałoby więcej poświęcić czasu modlitwie we­wnętrznej, więcej umartwiać zmysły i serce, i więcej usunąć się od świata; wiemy o tem wszystkiem, a że się na to nie zdobywamy, dla­tego wstyd nam często przystępować do StołuPańskiego.

W takiem usposobieniu zostające dusze, powinne bez wątpienia powstrzymać się od częstej Komunii, dopóki pozostają w tym nieszczęsnym stanie oziębłości; lecz powinne dołożyć wszelkiej usilności, aby wyjść z niego, jeśli są powołane do wyższej doskonałości, ina­czej na niebezpieczeństwo wielkie narażą swoje zbawienie.

 

32. Aby dochować w sercu gorącość ducha, pożytecznem jest także często odbywać Komu­nią duchową, tak szczególnie zaleconą przez Sobór Trydencki, zachęcający do niej wszy­stkich wiernych. Komunia duchowna, zawisła na żywem pragnieniu przyjęcia Pana Jezusa w prze­najświętszym Sakramencie Ołtarza. Dlatego świę­ci Komunią duchowną po kilka razy na dzień czynili.

Odbywać ją można przez następujące akty: Jezu Chryste, Panie mój, wierzę, iżeś jest prawdziwie obecny w przenajświętszym, Sakra­mencie Ołtarza. Kocham Cię i pragnę Ciebie; przyjdź do duszy mojej. Jednoczę się z tobą i proszę, abyś nie dozwolił, iżbym się od Ciebie odłączył. 

Albo też jeszcze krótszym sposobem: Jezu Chryste, Panie mój, wstąp we mnie; pragnę Cię i jednoczę się z tobą, niech zawsze z tobą połączonym będę.

Komunią duchowną kilkakro­tnie w ciągu dnia przyjmować można, jako to: podczas rozmyślania, podczas nawiedzin przenaj­świętszego Sakramentu i przy Mszy świętej, w chwili gdy kapłan komunikuje. Błogosławiona Aniela od Krzyża mawiała: „Gdyby spowiednik mój nie wyuczył mnie był przyjmowania komu­nii duchownej co dzień kilka razy, zdaje mi się iż byłabym już dawno umarła.“

 

 

MODLITWA

33. Piątym i ze wszystkich najniezbędniej­szym środkiem nabycia doskonałości i otrzyma­nia miłości Pana Jezusa, jest modlitwa. W modlitwie-to daje nam Pan Jezus poznać wielką miłość, jaką ma ku nam. Czyż można dać wię­kszy dowód przywiązania przyjacielowi, jak gdy mu się powie: „Drogi przyjacielu, proś mnie o co tylko ci się podoba, a ja ci niczego nie odmówię.” Otóż właśnie-to takie zapewnienie daje nam Pan Jezus (4). Na mocy tego przyrzeczenia najwyraźniejszego, modlitwa jest wszech­władną przed Bogiem do otrzymania wszelkiej łaski. Kto się modli, otrzymuje od Boga wszyst­ko o co prosić będzie. Dopokąd ustawać nie będziesz w modlitwie, bądź pewnym, powiada święty Augustyn, że cię miłosierdzie boże nie opuści.

Święty Chryzostom przydaje: „gdy się modlimy, to zanim jeszcze modlitwę ukończymy, Pan Bóg już udziela nam łaskę, o którą go prosimy.“ Jeśliby więc w niedostatku, co do potrzeb duszy naszej, nie na kogo innego, tylko na siebie samych się uskarżajmy; bośmy w nę­dzy o tyle, o ile na to sami się zgadzamy, a przeto żadnej niegodniśmy litości. Czyżby zasługiwał na jaką litość żebrak, który pomimo iż człowiek bardzo zamożny obowiązuje się za­opatrywać go we wszystko, byle go oto prosił, wołałby jednak pozostawać w biedzie, aniżeli prosić o to, czego potrzebuje? Pan Bóg goto­wym jest, mówi Apostoł, obdarzać każdego wzy­wającego jego darów. Pan wszystkich, bogaty na wszystkich, którzy go wzywają.(5)

 

34. Modlitwa prawdziwie pokorna wszyst­ko od Boga otrzymuje, jest ona nie tylko poży­teczną, ale nawet niezbędną dla dostąpienia zbawienia. Nie masz wątpliwości, że aby prze­zwyciężyć pokusy, potrzeba koniecznie pomocy boskiej; przeciw natarczywościom gwałtownym, łaska zwyczajna, której Bóg wszystkim udziela, mogłaby nam dostarczyć dość siły, aby się im oprzeć; lecz w skutek naszych złych skłonno­ści wystarczającą ona nie będzie, i potrzebna nam wtenczas łaska szczególna. Owóż, modlący się otrzymuje takową łaskę, lecz niemodlący nie otrzymuje jej i gubi się. Co się zaś tyczy daru łaski ostatecznej, najniezbędniejszej do zbawienia a zawisłej na tem abyś był w stanie łaski w chwili śmierci, święty Augustyn wy­raźnie mówi, że Bóg udziela jej tylko modlą­cemu się o nią. Z tej też-to przyczyny tak małą jest liczba zbawionych, gdyż mało jest modlących się do Boga o dar łaski ostatecznej.

 

35. Ojcowie święci utrzymują, że modlitwa jest nam potrzebną nie tylko jako ścisłe naka­zana, necessitate praecepti (tak, że się popeł­nia grzech śmiertelny, jeśli miesiąc cały opusz­cza się modlitwę i tak długi przeciąg czasu nie wzywa się w potrzebach duszy pomocy boskiej), lecz oraz jest nam potrzebną, jako środek do zbawienia niezbędny, necessitate medii, to jest, być ciągłe i nieustanne.

Stąd-to święty Tomasz mówi, że człowiek, aby się zbawić, powinien ko­niecznie modlić się bezustannie. Sam Pan Jezus to powiedział (6), a święty Pawał powtórzył( 7).

Skoro tylko przestaniemy przez modlitwę pole­cać się Bogu, szatan nas przemoże i zwycięży. Chociaż nie możemy zasłużyć sami przez się na łaskę ostateczną, według nauki Soboru Try­denckiego, możemy jednak otrzymać ją przez mo­dlitwę. Pan Bóg chce udzielać nam łaski swoje, lecz chce, aby go o nie prosić; dice, przydaje święty Grzegorz, aby mu się naprzykrzać i ażeby przez modlitwę niejako gwałt mu zadawano.  Święta Magdalena de Pazzis powiada nawet, że kiedy prosimy Boga o łaski, nie tylko on nas wysłuchuje, lecz poniekąd jest nam za to wdzię­cznym, gdyż będąc dobrocią nieskończoną, pra­gnie udzielać się ludziom i obsypywać ich swojemi darami; lecz że chce aby go o to prosić, więc, gdy widzi, iż się kto modli, jest z tego tak zadowolnionym, że jeśli tak wyrazić się można, wdzięcznością przejętym jest dla modlących się.

 

 

36. Jeśli chcemy wytrwać w łasce boskiej aż do śmierci, potrzeba abyśmy jak żebracy, którzy nieustannie żebrzą i proszą, też bezustannie wzywali pomocy boskiej, mówiąc: Najsłodszy, mój Jezu, zlituj się nademną; nie do­zwól, abym kiedykolwiek miał się odłączyć od ciebie. Panie wesprzyj mnie: Boże mój wspomagaj mnie. Dawni święci pustelnicy egipscy, bez­ustannie powtarzali następującą modlitwę: Bo­że wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie po­śpiesz się ku ratunkowi mojemu, (8), bo jeśli wesprzeć mnie omieszkasz, upadnę i zginę.
Tak należy się modlić, a szczególnie w chwi­lach pokusy; zaniedbujący tego gubi swoją duszę.

 

37. Pokładajmy jak największą ufność w mo­dlitwie: Pan Bóg przyrzekł wysłuchać modlą­cego się, nie przypuszczajmy więc najmniejszej w tej mierze wątpliwości. Pan Jezus zobowią­zał się dać nam łaski, o które prosić go bę­dziemy, nie zawiedzie nas. Gdy polecamy się Bogu, powinniśmy mieć zupełną ufność że nas wysłucha, a otrzymamy wszystko, o co tylko prosić będziemy, sam to Zbawiciel powiedział.

 

38. Lecz ja jestem grzesznikiem, powie kto, niegodzien jestem, aby mnie Pan Bóg wysłu­chał. Lecz cóż mówi Pan Jezus? Wszelki, który prosi, bierze (9). Powiada wszelki: a więc czy sprawiedliwy, czy grzesznik. Skuteczność modlitwy ma swoje źródło nie w naszych własnych zasługach, lecz w miłosierdziu Bożem, który przyrzekł wysłuchać każdego modlącego się, ktokolwiek by on był. Aby do modlitwy ośmielić, Zbawiciel nam mówi: Grzesznicy nie posiadacie żadnych zasług do uzyskania łaski, lecz gdy jej pragniecie, proście o nią Ojca mo­jego w imię moje, to jest przez moje zasługi i przez moją miłość, proście, o co tylko chcecie, a da wam.

Lecz uważajmy na te słowa w imię moje, albo jak to wykłada święty To­masz w imię Zbawiciela, to jest, że łaski, o które prosimy powinny odnosić się do zbawie­nia, gdyż przyrzeczenie takowe nie tyczy się łask doczesnych; Pan Bóg udziela ich tylko o tyle, o ile przydatne są one do naszego zba­wienia, inaczej odmawia takowych. Dlatego o łaski doczesne powinniśmy modlić się pod warunkiem, to jest, jeśli one przydatne być mo­gą dla dobra duszy naszej. Lecz, co do łask duchownych, co do łask tyczących się duszy, powinniśmy o nie prosić z wielką, z zupełną ufnością, mówiąc: Panie, Boże mój, w imię Jezusa Chrystusa, wyzwól mnie od tej pokusy, daj mi świętą wytrwałość w cnocie, daj mi mi­łość twoją, daj mi niebo. Możemy nawet o to prosić Pana Jezusa samego w imię jego, to jest przez jego zasługi; sam nas tego naucza (10).
Lecz także uciekajmy się do Maryi szafarki łask wszystkich, bo chociaż Bóg-to sam dawcą jest łask wszelkich, to jednak każdą z nich udziela przez ręce Maryi. Jeśli Marya pomo­dli się za nas, bądźmy pewni skutku modlitwy, gdyż wszystkie Jej prośby są wysłuchane i ża­dnej z nich Bóg nie odrzuca.

 

MODLITWA.

Jezu! miłości moja, już odtąd chcę cię ko­chać całem sercem mojem i zostać świętym; pra­gnę uświęcić się, aby przez to stać się tobie miłym i miłować cię w tern życiu i w wieczno­ści. Na nic dobrego zdobyć się nie potrafię, lecz Ty możesz wszystko, i wiem, że wolą twoją jest, abym był świętym. Widzę już, że skutkiem łaski Twojej dusza moja wzdycha za Tobą i Cie­bie tylko szuka. Nie chcę odtąd żyć dla siebie samego; Ty chcesz, abym wszystek był Twoim, i ja chcę tego. Przyjdź więc, połącz się ze mną, a ja z Tobą. Tyś dobrocią nieskończoną, tyś mnie bez miary umiłował z tak wielką łaska­wością, jakżebym mógł co innego jak Ciebie miłować? Miłość twoją przekładam nad wszel­kie dobra świata. Tyś sam jest jedynym przedmiotem wszystkich moich uczuć. Wyrzekam się wszystkiego, aby cały oddać się miłości Twojej, o mój Stwórco! mój Zbawco, mój Po­cieszycielu, nadziejo moja, miłości moja i wszyst­ko moje! Jakkolwiek wielkie są dawne moje grzechy, nie tracę nadziei, że się uświęcić mogę.
Wiem o mój Jezu! żeś umarł, aby przebaczyć każdemu żałującemu za grzechy. Już odtąd kocham Cię z całego serca mojego, z całej duszy mojej, kocham Cię więcej jak siebie samego i żałuję nade wszystko żem Cię obrażał i po­gardzał Tobą, któryś jest dobro najwyższe. Wy­rzekam się siebie samego i już swój nie jestem, odtąd do Ciebie tylko chcę należeć, Boże serca mojego, rozporządzaj mną według upodobania swego. Przyjmuję dla przypodobania się Tobie wszelkie utrapienia, jakie na mnie zesłać zechcesz choroby, cierpienia, boleści, uciski we­wnętrzne, zniewagi, ubóstwo, prześladowanie, smutki, wszystko przyjmuję, aby ci się przypodobać; przyjmuję także i śmierć ze wszystkiemi cierpieniami konania i krzyżami jej towarzyszącemi; dość mi na tem, byś mi udzielił łaski kochania Cię calem sercem. Daj mi łaskę i siłę wynagrodzenia miłością ku tobie mojego przeszłego przeniewierzenia się, o Boże mój, jedyna miłości duszy mojej. O Królowo niebieska! Matko Boga mojego, Maryo przenajświętsza, obronicielko grzeszników, całą ufność moją w Twojem pośrednictwie pokładam.

 


Św. Alfons Maria Liguori – Jak kochać Jezusa: nauka podana duszom pragnącym zapewnić zbawienie swoje i dążącym do doskonałości. Warszawa. 1888 r.

 

1) Ogród zamkniony… oblubienica moja (Pieśń. IV. 21).
2) O modlitwie jako środku otrzymania wszelkich łask Boskich.
3) Jeśli kto pragnie niech do mnie przyjdzie (Jan VII. 36). Daje pokarm łaknącym (Psalm. CXLV. 7),
4) ) Zaprawdę, zaprawdę wam powiadam, jeśli o co prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam. (Jap XVI. 23),
5) Rzym X. 12.
6) Zawidy modlić Się potrzeba, a nie ustawać. (Łuk. XVIII).
7) Bez przestanku się módlcie, (1 Tesal. V. 17).
8) Psal. LXIX. 2.
9) Mat. VII, 8.
10) ’) Jeśli mnie o co prosić będziecie w imię moje, to uczynię. (Jan XIV. 14).


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Jak kochać Jezusa (4) – Unikanie oziębłości cz.2 – Św. A.M. Liguori”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubione przez 1 osoba

Skomentuj