DZIEŃ PIĘTNASTY
Wylanie uczuć Jezusa (ciąg dalszy).
Rozmowa w wieczerniku.
Z obfitości serca usta mówią.
(Mat. XII, 34).
Umiłowawszy swe… do końca je umiłował.
(Jan XIII, 1).
Temi słowy ukochany apostoł Jan św. zaczyna rozdział swej Ewangielii, w którym zawiera się najpiękniejsza i najtkliwsza rozmowa Pana;Jezusa w wieczerniku. Słusznem jest, Ażeby ten uczeń, który głowę swą kładł na Sercu Jezusa, jak gdyby dla tego, aby ztamtąd wszystkie tajemnice miłości zaczerpnąć, był wybrany do ogłoszenia nam Jego uczuć najtkliwszych.
Jednakże cóż my i tu uczynić możemy. Potrzeba by było przytoczyć całą rozmowę, rozmyślać w głębi duszy nad każdem słowem, bo każde z nich tchnie najwyższem uczuciem. Jest to testament Jezusa, ostatnie i zupełne wylanie się Jego miłości.
Rozmowę tę można na trzy główne części podzielić: I-sza zawiera Pocieszenie, II-ga Rady i upomnienia, Ill-cia Obietnice.
I.
Najwpierw uwaźmy w jaki to sposób Pan Jezus pociesza swych uczniów. Chrystus wiedział, że godzina Jego przyszła, że musi umrzeć, a mając na myśli ukochanych swych uczni, pragnie ich o hańbie swej męki i śmierci uprzedzić. Zaczyna więc słowami, które odrazu całą miłość Jego, cały smutek, który Go ogarniał w chwili rozłączenia z przyjaciół mi wyrażały: „Niechaj się serce wasze nie zatrważa… Nie zostawię was sierotami” (Jan XIV, 1, 18).
Czy ojciec umierający, widząc swe dzieci we łzach, mógłby się zdobyć na słowa tkliwsze, bardziej pocieszające? Nie trwóżcie się dzieci moje, woła Pan Jezus, prawda, że was porzucam, że nie ujrzycie mnie tu więcej, że was już nie będę nauczał… Osłuchajcie ostatniej woli mojej, niechaj słowa te będą na waszych sercach wyryte: pragnę wam ducha mego pozostawić oddaję wam serce, pozostanę pośród was, nie będziecie sierotami. Pokój więc daje on swym uczniom, pokój, którego świat nie zna, którego dać nie może, którego nic nie zamąci i nie zburzy. Ten pokój będzie siłą i pociechą dla tych, co Go miłują; to ich dziedzictwo, ich skarb. On go obiecał na świat przychodząc, a umierając daje go przyjaciołom swoim.
„Niechaj się nie trwoży serce wasze, nie obawiajcie się niczego” (Jan XIV, 27) Oto nadchodzi chwila, w której wypełni się wszystko, cokolwiek było o Synu Człowieczym przez proroków przepowiedzianem… będzie ubiczowany, ukrzyżowany i śmierć poniesie… Pamiętajcie jednakże o tem, com wam powiedział, strzeżcie pokoju serca waszego, to jest mój pokój, niechaj go w was nic nie zamąci.
„Nie pozostawię was sierotami.” Jakże łatwo słowa te były zrozumiane przez Apostołów po ostatniej wieczerzy, jak mniema wielu tłumaczy i doktorów, a choćby nawet i przed ustanowieniem tej tajemnicy! Pan Jezus prawdziwie ich nie opuszczał; Serce jego odkryło tajemnicę, jak i obmyśliło sposób, aby umrzeć za ukochanych i jednocześnie pozostać z tymi, których „do końca umiłował.”
II.
Powtóre, uważmy ostatnie upomnienie Pana Jezusa, które stanowią najgłówniejszą część rozmowy w wieczerniku i można powiedzieć, że te wszystkie Boskie rady w dwóch słowach dadzą się streścić. Przypominą On Apostołom podwójne przykazanie modlitwy i bratniej miłości.
Co się tyczy modlitwy, Chrystus Pan aby zachęcić uczni do tem wierniejszego wypełnienia tego świętego obowiązku, obiecuje pod przysięgą, że Ojciec Niebieski udzieli im wszystkiego, o cokolwiek w święte Imię Jego prosić będą: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, cokolwiek prosić będziecie Ojca mojego w Imię Moje da wam„(Jan XVI, 23), a później czyni im wymówkę, że o nic jeszcze w Imię Jego nie prosili: „Aż dotąd o niceście w imię moje nie prosili” Proście więc, a będzie wam dano, ażeby radość wasza była zupełna: Czyż to nie Serce i nie miłość Boża przemawia! Lecz wykładając przykazanie miłości, miłość Jezusa wylała się wówczas całkowicie. Nigdy jeszcze nie tłumaczył go w sposób bardziej wzruszający.
Zaczyna od miłości bratniej: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali„ (Jan XV, 12), i powtarza je w tych samych słowach po kilka razy, aby je wyryć niejako na sercach uczniów swoich. Rozkazuję wam miłować jeden drugiego. Dalej, tłumaczy, w jaki sposób mają dać dowód tej miłości, która w ich sercach królować powinna: mają mieć jedne myśli, jedne uczucia, ich dusze i serca w jedno zlane być mają. A dowód tej miłości dadzą wówczas, gdy gotowi będą do poświęceń, a w razie potrzeby i do poniesienia śmierci za brata, bo nie masz większej miłości, jak położyć życie swoje za przyjaciół swoich.
I natychmiast po ogłoszeniu tego świętego prawa, Pan Jezus wzrusza się i trwoży, zwraca więc z płomienną modlitwą do Ojca Swego niebieskiego: „O mój Ojcze, mówi On, błagam Cię za nich, ażeby byli jedno, tak, jak my jedno jesteśmy„
Jestem w nich jako i Ty we mnie, ażeby doskonale byli zjednoczeni… Ta wzniosła modlitwa stanowi jakoby wstęp do całego przemówienia i trzeba by było przytoczyć ją całkowicie, bo niema tu ani jednego słowa, któreby tego Boskiego Serca nie zdradzało, Serca najlepszego i najmilszego ze wszystkich.
O miłości Bożej Pan Jezus naucza w równie wzruszających słowach. Trwajcie, mówi On, w mojej miłości (Jan XV, 9). Kto Mnie miłuje i Ojciec mój umiłuje go, przyjdziemy do niego i mieszkanie u niego uczynimy. Potrzykroć powtarza On te wzniosłe słowa, aby je tem silniej wrazić w serce uczniów swoich.
Jakiegoż żąda On dowodu tej miłości bratniej? Ten, który zna i strzeże przykazania moje, ten jest co mię miłuje... Jeżeli zachowujecie przykazania moje, posiadacie miłość moją. Czyjaż to mowa? Czyż to nie miłość Boga, która pragnie jedynie chwały Ojca Niebieskiego i szczęścia ludzi? Tak jest, my to zrozumiemy i z całego serca pokochamy Go.
III.
Wreszcie obietnice Chrystusa Pana przed śmiercią i tkliwe Jego pożegnanie z Apostołami w chwili, gdy się z nimi żegnał, są dla nas niemniej wzruszającym dowodem Jego miłości. Te obietnice, które z serca wiernego wypłynęły, będą siłą i szczęściem tych wszystkich, do których się stosują, to jest do Jego uczniów i tych wszystkich, którzy będą wierni Jego miłości.
Rozważmy szczególnie tę tajemnicę, którą Jezus uczniowi swym daje, że ześle na nich Ducha Świętego, który im całą prawdę wytłumaczy.
„On, t. j. Duch św., mnie chwalić będzie,” mówi Zbawiciel (Jan XVI, 14). Dla dobra to waszego ja odchodzę, bo gdybym nie odszedł, Pocieszyciel nie zstąpiłby na was, lecz ja idę i ześlę Go wam. Czyż można powiedzieć do przyjaciół, których się opuszcza, coś bardziej pocieszającego? Apostołowie nie zapomnieli o tej obietnicy i po śmierci Pana Jezus, po Jego chwalebnem Wniebowstąpieniu zachowali ją w swem sercu, a Chrystus Pan, tak jak powiedział, zesłał im Ducha prawdy i miłości. On ich napełnił i przez Niego zwyciężyli wszystkie walki, które musieli dla chwały dobrego Mistrza staczać! On sam im te walki i prześladowania przepowiedział, obiecując jednocześnie swą pomnoc i zwycięstwo. „Będziecie płakać i smucić się, mówi On, lecz smutek wasz, zamieni się w radość. Ja was nawiedzę i rozleję radość w sercach waszych, której nikt nie będzie w stanie wam odjąć, bo nie jesteście sługami mymi, lecz przyjaciółmi i braćmi. “
Przy końcu tej rozmowy, podczas wylania uczuć swoich, Pan Jezus porównywa się z winną macicą, a uczniów swych z winnymi latoroślami: Jest to pień, który życie gałęziom daje!“ Jeśli więc mieszkacie we mnie, a ja w was, będę życiem waszem i przynosić będziecie owoce. A przeciwnie, rozłączeni ze mną, bezemnie nie będziecie mieć życia, lecz ja pozostanę z wami, zamieszkam w was i będę życiem waszem.
Nie trwóżcie się i nie bójcie niczego, dziateczki moje, miejcie ufność, musicie tak jak i ja cierpieć, będą was jako i mnie prześladowali i będą wam źle czynili, lecz ufajcie, ja będę pośród was, nie opuszczę was, nie pozostawię sierotami i wasz smutek zamieni się w radość, jam zwyciężył świat, ja wasz Bóg, Przyjaciel i Ojciec wasz. Odwagi i ufności, w Imię moje zwyciężycie!
O jakież to tkliwe pożegnanie, co za wspaniałe obietnice! co za miłość nieskończona! Tak jest, mowa ta pochodzi z Serca Ojca i Przyjaciela. Tu miłość Boga przemawia.
Błagajmy Zbawiciela o łaskę zrozumienia tych słów Boskich i zachowania ich na zawsze w wiernem i hojnem sercu. Amen!
MIESIĄC CZERWIEC. O ŻYCIU WEWNĘTRZNEM CHRYSTUSA. Na wszystkie dnie miesiąca Czerwca. Z dziesiątego wydania francuskiego opracował X. Roman Rembieliński prof. Seminarjum Metr. św. Jana. WARSZAWA. 1897 r. str. 151 – 158.


Skomentuj