Chciałbym wyjechać, Boże,
daleko – zapomnieć to, co widzę.
Jeszcze dalej – zapomnieć to, co słyszę.
Dusza pogrążona w ciszy,
w braku medialnego krzyku.
Zbyt wiele dostrzega,
zbyt wiele rozumie,
cierpi samotnie, katowana kłamstwami,
krwawymi łzami płacze.
Czasem jedno zdanie
wznieca obrazy wielu fałszywych,
zbyt wielu…
jak puzzle
układają się w śmietnisko,
które ludzie uważają za swój piękny świat.
Otworzyłeś oczy – to piękny dar.
Otworzyłeś uszy – to piękny dar.
To wszystko to ciężki krzyż,
zbyt ciężki, bym uniósł go sam.
Matko Najświętsza, pomóż mi!
Ciężar mnie przygniata,
rzuca w proch tego świata.
Wiesz, że zło tylko czeka,
żebym uciekł i powrócił,
znów siejąc zniszczenie i strach.
Bez Ciebie moja dusza umiera,
bez Ciebie szubienica na mnie czeka.
Kiedy nadzieja umiera – umieram i ja.
Ty jesteś moją nadzieją, obroną i ostoją.
Bądź ze mną, gdy przyjdzie na mnie czas,
lecz proszę, bądź i teraz,
gdy upadam kolejny raz.
Arkadiusz Niewolski


Skomentuj