6 sierpnia 1945 roku.
O godzinie 8:15 nad japońskim miastem Hiroszima eksplodowała pierwsza w dziejach bomba atomowa użyta w działaniach wojennych. W jednej chwili życie straciło ponad 70 tysięcy ludzi. Do końca roku liczba ofiar sięgnęła 140 tysięcy.
Wybuch zamienił miasto w morze ognia. Beton rozpadł się w pył, stal wygięła się jak papier. Fala uderzeniowa zmiotła całe dzielnice, a promieniowanie zebrało żniwo jeszcze przez dekady.
Z wyjątkiem jednego domu.
Zaledwie ok. 1 kilometra od epicentrum, niemal w samym sercu zniszczenia, znajdował się skromny budynek misji jezuickiej. Stał tam już od lat – zamieszkany przez ośmiu niemieckich księży, którzy od lat prowadzili w Japonii pracę misyjną.
Gdy bomba wybuchła, ojciec Hubert Schiffer SJ, mający wówczas 30 lat, właśnie kończył Mszę świętą. Wraz z resztą wspólnoty został rzucony na ziemię. Wydawało się, że nie ma prawa przeżyć. A jednak – on i siedmiu innych jezuitów nie tylko przeżyli wybuch, ale również nie doznali żadnych trwałych obrażeń.
Jeszcze bardziej zadziwiające jest to, że żaden z nich nie zachorował na chorobę popromienną, mimo że znajdowali się w strefie intensywnego promieniowania, które zabiło dziesiątki tysięcy ludzi.
Ojciec Schiffer żył jeszcze przez ponad 30 lat. Przez całe życie powtarzał jednoznacznie:
„Codziennie odmawialiśmy różaniec. Wierzymy, że zostaliśmy ocaleni dzięki opiece Matki Bożej. Ona nas chroniła.”
Wielu z nich odnosiło się bezpośrednio do orędzia Matki Bożej z Fatimy i wezwania do nawrócenia, modlitwy i pokuty.
Relacje ocalonych jezuitów zostały udokumentowane, m.in. przez świadectwa ustne, raporty wojenne i badania lekarskie. Ojciec Schiffer był poddany ponad 200 badaniom lekarskim prowadzonym przez amerykańskich i japońskich lekarzy. Żaden z nich nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego on i jego współbracia nie chorują, nie mają uszkodzeń narządów wewnętrznych ani żadnych symptomów typowych dla ofiar promieniowania.
Budynek misji również przetrwał w stanie, który wymykał się logicznemu wytłumaczeniu. Zniszczenia w bezpośrednim sąsiedztwie były totalne – a mimo to dom jezuitów pozostał niemal nienaruszony.
Został później nazwany przez mieszkańców „domem cudownym”.
Ks. Hubert Schiffer, który przewodził wspólnocie, pozostał praktycznie nietknięty przez wybuch jądrowy, a w jego ciele nie stwierdzono. Opisuje on przerażający koszmar z 6 sierpnia 1945 roku:
„Nagle, niczym potężny grzmot, powietrze wypełniła potężna eksplozja. Niewidzialna siła uniosła mnie z krzesła, rzuciła w powietrze, potrząsnęła mną, omotała, zakręciła mną w kółko jak liściem w podmuchu jesiennego wiatru”.
Następną rzeczą, jaką ks. Schiffer pamiętał, było to, że otworzył oczy i stwierdził, że leży na ziemi. Rozejrzał się i NIC nie było w żadnym kierunku: dworzec kolejowy i budynki dookoła były zrównane z ziemią. Jedynym fizycznym urazem, jaki odniósł, było to, że czuł kilka kawałków szkła w karku. O ile mógł stwierdzić, poza tym nic mu fizycznie nie dolegało.
Sceptycy próbowali tłumaczyć to zjawisko przypadkiem, konstrukcją budynku lub jego specyficznym położeniem względem linii fali uderzeniowej. Jednak te same fale zmiotły o wiele bardziej masywne konstrukcje w podobnej odległości.
Lekarze i fizycy przyznawali – takie przetrwanie było niemożliwe według znanych praw fizyki i medycyny.
Dla wierzących odpowiedź była prosta: była to interwencja Boża.
Wielu katolików odczytało to wydarzenie jako znak potwierdzający aktualność orędzia fatimskiego – wezwania do modlitwy różańcowej, pokuty i poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi. Przypomnijmy, że objawienia w 1917 roku – zawierała m.in. wizję „ognia spadającego z nieba” i przestrogi przed karą dla świata, który odrzuci Boga.
W 1945 roku – dokładnie 28 lat po objawieniach w Fatimie – ogień ten rzeczywiście spadł.
Cud w Hiroszimie pozostaje jednym z najbardziej wstrząsających i tajemniczych świadectw XX wieku.
W sercu piekła wojny, pośród totalnego zniszczenia, jeden dom i ośmiu ludzi ocalało – nie dzięki technice, nie dzięki przypadkowi, lecz dzięki modlitwie i opiece Matki Bożej.
W dniu 9 sierpnia 1945 roku, w chwili zrzucenia bomby atomowej na Nagasaki, proboszcz miejscowej parafii, ojciec Saburo Nishida, znajdował się w pobliżu wejścia do katedry Urakami, przygotowując się do przyjęcia sakramentu pokuty. Wraz z nim zginęło około dziesięciu wiernych, przygniecionych przez gruzy świątyni.
„Proboszcz parafii, Saburo Nishida, miał właśnie wejść do kościoła, by przyjąć sakrament pokuty… około dziesięciu parafian zostało przygniecionych przez spadające gruzy.”
— Źródło: Oficjalna strona Miasta Nagasaki – Ruins of Urakami Cathedral
W miejscu śmierci o. Nishidy znaleziono jego różaniec, który przetrwał mimo całkowitego zniszczenia świątyni. Stał się on symbolem duchowej niezniszczalności wiary katolickiej w obliczu apokaliptycznego zniszczenia.
Warto również zauważyć, że klasztor franciszkanów w Nagasaki, założony przez św. Maksymiliana Marię Kolbego, który oddał życie w Auschwitz trzy lata wcześniej, znajdował się stosunkowo blisko epicentrum bomby – a jednak ocalał niemal nietknięty, podobnie jak jego mieszkańcy.
Parę lat wczesniej wydarzyło się cos tez potwierdzające prawdziwość Orędzi Fatimskich.
Znak na niebie zapowiedziany przez Matkę Bożą w Fatimie jako zapowiedź II wojny światowej miał miejsce nocą z 25 na 26 stycznia 1938 roku. To zjawisko zostało zaobserwowane na większości terytorium Europy, części Azji, Ameryki Północnej, a nawet Afryki Północnej. Była to nadzwyczajna zorza polarna, jakiej nie widziano wcześniej w tej formie i skali.
Podczas objawienia 13 lipca 1917 roku Matka Boża powiedziała do Łucji:
„Gdy zobaczycie noc rozświetloną nieznanym światłem, wiedzcie, że jest to wielki znak dany wam przez Boga, że ma się rozpocząć kara za grzechy świata przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i papieża.”
W tę noc doszło do ogromnej, niezwykle jasnej zorzy polarnej, która sięgnęła aż do południowej Europy – widziano ją m.in. we Francji, Hiszpanii, Włoszech, a także w Szwajcarii, Austrii, Niemczech i nawet w Portugalii.
Niebo było czerwone, lśniące i falujące. W wielu miejscach ludzie myśleli, że wybuchł ogromny pożar, np. w Paryżu i w Londynie straż pożarna została wezwana z powodu „światła ognia” na niebie.
Dokładnie miesiąc później, 25 lutego 1938 roku, Hitler podpisał rozkaz przygotowania inwazji na Austrię (plan Anschlussu), a 12 marca 1938 roku wojska niemieckie wkroczyły do Austrii bez oporu. Był to pierwszy krok ekspansji III Rzeszy, który rozpoczął lawinę wydarzeń prowadzących do wybuchu II wojny światowej w 1939
Siostra Łucja dos Santos, wizjonerka z Fatimy, jednoznacznie potwierdziła, że zjawisko zorzy z 1938 roku było znakiem zapowiedzianym przez Matkę Bożą:
„Bóg dał znak, który zapowiedziała Najświętsza Maryja Panna – była to niezwykła zorza polarna. Ludzie powiedzą, że to naturalne zjawisko. Ale Bóg używa natury, by przemówić do świata.”
Różaniec jedna z najpiękniejszych i najprostszych modlitw. Modlitwa życia czyli duszy. Jeżeli ponad wszelką wątpliwość udowodniono, że szczere odmawianie raz dziennie „Zdrowaś Maryjo” może uratować duszę człowieka, to jak wielką pomoc nam okaże Matka Boga kiedy zanosimy do Niej prośby poprzez modlitwę różańcową.
Modlitwa życia, ponieważ daje nam nowe życie, prowadzi nas najkrótsza droga do Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Czytając o cudach które są efektem modlitwy różańcowej, nie możemy się dziwić ze wszyscy wrogowie Kościoła pierwsze co robią to atakują nasze oddanie Matce Bożej.
Modlitwa duszy, ponieważ można ją odmawiać w duszy, w każdym momencie naszego życia. Jadąc samochodem , sprzątając, pracując itp. Możemy się modlić, możemy tym samym wszystkie nasze czynności oddawać Bogu.
Nie oczekujmy wielkich cudów jak ten w Hiroszimie, ale pamiętajmy ze Najświętsza Panienka zawsze nam pomoże może choćby w tych drobnych, codziennych sprawach – ale zawsze!
Arkadiusz Niewolski


Dodaj odpowiedź do Zbyszek Anuluj pisanie odpowiedzi