Rewolucja, która miała przynieść wolność, zburzyła granice. Tolerancja, która miała budować pokój, zniszczyła rozsądek. Dziś Europa – w imię ideologii – rezygnuje z tożsamości, bezpieczeństwa i przyszłości. To nie inwazja z zewnątrz ją zabije, lecz autoagresja podszyta fałszywym humanizmem.
W dziejach świata niewiele rzeczy powtarza się z tak nieubłaganą konsekwencją, jak losy rewolucji. Każda z nich zaczyna się od górnolotnych haseł o wyzwoleniu, równości, postępie i nowym, wspaniałym świecie. I niemal każda kończy się tak samo – autodestrukcją, paranoją, destabilizacją i pożarciem własnych dzieci. Rewolucja francuska ścięła nawet Robespierre’a bolszewicka strawiła Trockiego i innych maoistowska pochłonęła intelektualną elitę Chin. Dziś Europa Zachodnia – żyjąca złudzeniem, że jej „pokojowa” rewolucja obyczajowa będzie wyjątkiem – zmierza tą samą drogą.
Współczesna Europa nie prowadzi po prostu błędnej polityki. Prowadzi politykę otwarcie sprzeczną z podstawowymi zasadami logiki i instynktu samozachowawczego. Z jednej strony – deklaratywnie popiera Izrael w konflikcie z Hamasem czy Iranem, a więc z przedstawicielami świata islamskiego. Z drugiej strony – bez oporu, a często z entuzjazmem, otwiera granice dla setek tysięcy migrantów z krajów muzułmańskich. Bez kontroli, bez warunków wstępnych, bez wymagań asymilacyjnych.
To nie jest zwykła niespójność polityczna. To czysta schizofrenia – wynik ideologicznego zaczadzenia zachodnich elit. W imię „otwartości”, „tolerancji” i „naprawiania win kolonialnych” zdemontowano podstawowe mechanizmy obronne cywilizacji. Państwa Zachodu zatraciły zdolność odróżniania gościa od agresora, uchodźcy od najeźdźcy, imigranta od kolonizatora.
Jednym z najbardziej groteskowych aspektów tej sytuacji jest fakt, że islam – dziś wspierany przez zachodnie elity z uporem godnym lepszej sprawy – w swojej istocie przewiduje brutalne kary za wszystko to, co stanowi trzon lewicowej ideologii. Aborcja? Kara. Eutanazja? Kara. Gender, dewiacje seksualne, „wolność miłości”? Kara – często śmierci, zgodnie z prawem szariatu. A mimo to elity Zachodu – te same, które krzyczą o „prawie do wszystkiego” – bezmyślnie importują kulturę, która tych „praw” nie tylko nie uznaje, ale aktywnie je zwalcza.
Europa zachowuje się jak fanatyk rewolucji: przekonany, że wyeliminuje przemoc przez rozbrojenie wobec niej; że zwycięży nienawiść przez samonienawiść; że zyska szacunek, płaszcząc się i rozdając tożsamość za darmo.
Jeśli ktoś wierzy, że rewolucje chronią swoich wyznawców – ostatnie lata powinny go z tej iluzji wyleczyć. Wystarczy przypomnieć masowe, nieprzetestowane szczepienia przeciw COVID-19. Nie trzeba sięgać po teorie spiskowe – dziś wiadomo już bardzo wiele o powikłaniach, w tym poważnych, a nierzadko śmiertelnych. Kto był ich najczęstszą ofiarą? Właśnie najbardziej posłuszni – ci, którzy najgorliwiej zakładali maski, przestrzegali lockdownów, przyjmowali kolejne dawki eksperymentalnych preparatów.
To również klasyczny mechanizm każdej rewolucji: pożarcie przez system tych, którzy mu służyli najwierniej. Ci, którzy nosili maski w trzech warstwach i legitymowali się paszportami sanitarnymi, dziś coraz częściej zmagają się z problemami zdrowotnymi, o których do niedawna nie wolno było nawet mówić. Bo rewolucja nigdy nie przyznaje się do błędów. Ona po prostu idzie dalej – po trupach.
Historia uczy jednego: żadna cywilizacja nie przetrwała, rezygnując z własnych granic – zarówno dosłownych, jak i metaforycznych. Rewolucje, które wypierają tradycję, tożsamość i zdrowy rozsądek, zawsze kończą się tak samo – chaosem, tyranią albo całkowitym upadkiem. Dzisiejsza Europa Zachodnia to projekt ideologiczny, który sam siebie znienawidził. I ten mechanizm nie zatrzyma się na białych hetero obywatelach jak dzieje się teraz – rewolucja ostatecznie pożre także swoich architektów: elity medialne, polityczne i akademickie.
Czy można ten proces zatrzymać? Teoretycznie – tak. Praktycznie – nie, dopóki dominująca ideologia nie zostanie uznana nie tylko za błędną, ale przede wszystkim za szkodliwą. To nie są już czasy „dialogu” czy „równowagi poglądów”. To czas powrotu do twardych fundamentów – kultury, religii, prawa i granic. Bez nich Europa nie przetrwa. I nie będzie to skutek żadnej zewnętrznej inwazji, lecz wewnętrznego samobójstwa.
Dzisiejszy Zachód przypomina model czystego komunizmu: niewybieralne elity bogacące się na biurokratycznych mechanizmach, które same kontrolują; propaganda pozbawiona związku z faktami, oparta wyłącznie na pieniądzach pompowanych w media. Tak jak niegdyś „dyktatura proletariatu” nie miała nic wspólnego z ludem, tak dziś mamy do czynienia z czystą dyktaturą – kliki rządzącej, która nie ponosi odpowiedzialności za nic, podczas gdy zwykły obywatel odpowiada za wszystko: za to, co zrobił, czego nie zrobił, a nawet za to, co mógłby kiedyś zrobić.
Chcesz wiedzieć, jak wygląda prawdziwa inwigilacja?
Zacznij pracować z pomocą sztucznej inteligencji, która twierdzi, że nic nie zapamiętuje – a po chwili wykazuje doskonałą orientację w temacie i twojej historii. Pełna, niezakłócona kontrola. To właśnie ta „wolność”, o której marzyli ideolodzy totalnej równości. Ale w prawdziwym świecie wolność nie może istnieć bez obowiązków – wobec Boga, wobec państwa, wobec rodziny. To są fundamenty istnienia. Tymczasem globaliści – podobnie jak niegdyś komuniści – pozostawiają tylko państwo, niszcząc rodzinę i wiarę. A więc stawiają świat na jednej, pokrzywionej nodze, przewróconej dodatkowo do góry nogami.
Zachód złamał jedno z podstawowych praw inteligencji egzystencjalnej: wyjątek potwierdza regułę. W jego miejsce wprowadził nowy dogmat: wyjątki tworzą reguły. To fundamentalna różnica. I to ona właśnie wywraca świat do góry nogami.
Bez szacunku , bez prawdy, oparta na kłamstwie Europa umiera. Jedyne co możesz zrobić to iść zabić swoje dziecko. Na to ci prawo pozwala…możesz też patrzeć jak lewicowe dyktatury niszczą wszystko co ma jakąś wartość historyczną , czy też duchową . Jeżeli coś ma wartość materialną, to po prostu kradną.
Każda rewolucja pożera własne dzieci. Warto o tym pamiętać
Arkadiusz Niewolski


Skomentuj