Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – XIII. O‎ ‎ćwiczeniu‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎cnotach


Rozmyślanie‎ ‎trzynaste

O‎ ‎ćwiczeniu‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎cnotach.

 

I.‎ ‎Wyzuwszy‎ ‎z ‎siebie‎ ‎człowieka‎ ‎starego‎ ‎za pomocą‎ ‎umartwienia,‎ ‎potrzeba‎ ‎nam‎ ‎koniecznie‎ ‎przyodziać‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎nowego‎ ‎za pomocą‎ ‎wiary,‎ ‎nadziei,‎ ‎miłości‎ ‎i‎ ‎innych‎ ‎cnót;‎ ‎one są‎ ‎niejako‎ ‎szatami‎ ‎i‎ ‎ubiorem‎ ‎duszy,‎ ‎a‎ ‎na nich‎ ‎zasadza‎ ‎się‎ ‎naśladowanie‎ ‎Chrystusa,‎ ‎naszego‎ ‎króla.‎ ‎

Cnota‎ ‎jest to‎ ‎skłonność‎ ‎do‎ ‎wykonania‎ ‎dobrego,‎ ‎czyniąca‎ ‎dobrym‎ ‎swego właściciela;‎ ‎jest to‎ ‎dobry‎ ‎przymiot‎ ‎duszy, za pomocą‎ ‎którego‎ ‎dobrze‎ ‎się‎ ‎żyje,‎ ‎a‎ ‎którego‎ ‎nikt‎ ‎na‎ ‎złe‎ ‎nie‎ ‎używa;‎ ‎jest to‎ ‎uzupełnienie‎ ‎natury,‎ ‎niezdolnej‎ ‎ze‎ ‎siebie‎ ‎do‎ ‎czynów nadnaturalnych;‎ ‎jest to‎ ‎łatwość‎ ‎wykonywania dobrych‎ ‎uczynków,‎ ‎za‎ ‎pomocą‎ ‎której‎ ‎prawdziwemu‎ ‎złemu,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎grzechowi,‎ ‎opieramy‎ ‎się;‎ ‎za‎ ‎pomocą‎ ‎której‎ ‎zbieramy‎ ‎zasługi i‎ ‎wyjednywamy‎ ‎sobie‎ ‎żywot‎ ‎wieczny.‎ ‎

Jedne‎ ‎z‎ ‎cnót‎ ‎są‎ ‎teologiczne,‎ ‎czyli‎ ‎Boskie,‎ ‎to jest‎ ‎te,‎ ‎które‎ ‎wprost‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎istoty‎ ‎swojej‎ ‎odnoszą‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎Boga;‎ ‎inne‎ ‎zaś‎ ‎moralne,‎ ‎czyli obyczajowe,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎te,‎ ‎których‎ ‎przedmiotem jest‎ ‎jakaś‎ ‎rzecz‎ ‎stworzona,‎ ‎a‎ ‎są‎ ‎skierowane‎ ‎do‎ ‎urządzenia‎ ‎życia‎ ‎obyczajowego.‎

‎Cnót teologicznych‎ ‎jest‎ ‎trzy:‎ ‎wiara,‎ ‎nadzieja‎ ‎i miłość;‎ ‎obyczajowych‎ ‎jest‎ ‎bardzo‎ ‎wiele; jednak‎ ‎można‎ ‎je‎ ‎zebrać‎ ‎w‎ ‎czterech,‎ ‎które dlatego,‎ ‎źe‎ ‎są‎ ‎niejako‎ ‎głowami‎ ‎i‎ ‎zawiasami (po‎ ‎łacinie:‎ ‎cardines)‎ ‎cnót‎ ‎innych,‎ ‎nazywają się‎ ‎kardynalnymi,‎ ‎a‎ ‎takiemi‎ ‎są:‎ ‎roztropność, sprawiedliwość,‎ ‎męstwo‎ ‎i‎ ‎wstrzemięźliwość.

O‎ ‎te‎ ‎cnoty‎ ‎powinniśmy‎ ‎się‎ ‎usilnie‎ ‎starać‎ ‎i troskliwie‎ ‎wypełniać‎ ‎ich‎ ‎dzieła.‎ ‎Każda‎ ‎zaś cnota‎ ‎ma‎ ‎trzy‎ ‎stopnie.‎ ‎Pierwszym‎ ‎stopniem jest‎ ‎początek‎ ‎cnoty;‎ ‎znachodzi‎ ‎się‎ ‎go‎ ‎u początkujących.‎ ‎Cnota‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎stopniu‎ ‎działa‎ ‎z‎ ‎trudnością,‎ ‎a‎ ‎niekiedy‎ ‎ustępuje‎ ‎przed przeciwnościami‎ ‎i‎ ‎więcej‎ ‎się‎ ‎zasadza‎ ‎na uczynkach‎ ‎zewnętrznych,‎ ‎niż‎ ‎wewnętrznych.

Drugim‎ ‎stopniem‎ ‎jest‎ ‎postęp‎ ‎w‎ ‎cnocie;‎ ‎jest on‎ ‎udziałem‎ ‎postępujących;‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎stanie cnota‎ ‎działa‎ ‎już‎ ‎łatwiej,‎ ‎mężniej‎ ‎się‎ ‎opiera i‎ ‎od‎ ‎zewnątrz‎ ‎podnosi‎ ‎się‎ ‎ku‎ ‎stronie‎ ‎wewnętrznej.‎ ‎

Trzecim‎ ‎jest‎ ‎doskonałość‎ ‎cnoty;‎ ‎po siadają‎ ‎ją‎ ‎doskonali;‎ ‎cnota‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎stopniu działa‎ ‎bez‎ ‎najmniejszej‎ ‎trudności‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎największym‎ ‎spokojem.‎ ‎Zobaczmyź‎ ‎teraz,‎ ‎na‎ ‎którym‎ ‎stopniu‎ ‎stoimy‎ ‎i‎ ‎starajmy‎ ‎się‎ ‎ostatni osiągnąć.

 

II.‎ ‎Wszystkie‎ ‎cnoty‎ ‎są‎ ‎owocem‎ ‎ludzkich‎ ‎uczynków;‎ ‎można‎ ‎to‎ ‎powiedzieć‎ ‎pod pewnym‎ ‎względem‎ ‎nie‎ ‎tylko‎ ‎o‎ ‎cnotach‎ ‎nabytych,‎ ‎ale‎ ‎nawet‎ ‎o‎ ‎wlanych;‎ ‎bo‎ ‎jakkolwiek‎ ‎ich‎ ‎Pan‎ ‎Bóg‎ ‎udziela,‎ ‎to‎ ‎jednak‎ ‎przez częste‎ ‎wykonywanie‎ ‎ich‎ ‎dziel‎ ‎wysługujemy sobie‎ ‎pomnożenie‎ ‎takowych.‎ ‎Stąd‎ ‎pierwszym warunkiem‎ ‎nabycia‎ ‎i‎ ‎rozwoju‎ ‎jakiejkolwiek cnoty‎ ‎jest‎ ‎dokładne‎ ‎poznanie‎ ‎takowej,‎ ‎a mianowicie‎ ‎jej‎ ‎istoty,‎ ‎dzieł‎ ‎i‎ ‎właściwości.

Poznaną‎ ‎zaś‎ ‎cnotę‎ ‎należy‎ ‎cenić‎ ‎ponad‎ ‎wszystkie‎ ‎dobra‎ ‎doczesne‎ ‎i‎ ‎starać‎ ‎się‎ ‎jak‎ ‎najgoręcej‎ ‎o‎ ‎jej‎ ‎nabycie.‎ ‎Ponieważ‎ ‎zaś‎ ‎cnota jest‎ ‎zarazem‎ ‎dziełem‎ ‎laski,‎ ‎należy‎ ‎o‎ ‎nią prosić‎ ‎Pana‎ ‎Boga‎ ‎pokorną,‎ ‎ustawiczną‎ ‎i‎ ‎gorącą‎ ‎modlitwą.‎ ‎Następnie‎ ‎nie‎ ‎opuszczając żadnej‎ ‎nadarzającej‎ ‎się‎ ‎sposobności,‎ ‎należy cnotę‎ ‎wykonywać‎ ‎wśród‎ ‎wszelkich‎ ‎pomyślnych‎ ‎lub‎ ‎niepomyślnych‎ ‎okoliczności.‎ ‎Bo szczególniejszym‎ ‎warunkiem‎ ‎nabycia‎ ‎i‎ ‎zachowania‎ ‎cnoty‎ ‎jest‎ ‎ustawiczne‎ ‎jej‎ wykonywanie:‎ ‎to‎ ‎też‎ ‎należy‎ ‎się‎ ‎ćwiczyć‎ ‎przede wszystkiem‎ ‎w‎ ‎tych‎ ‎cnotach,‎ ‎których‎ ‎nam częściej‎ ‎w‎ ‎życiu‎ ‎potrzeba,‎ ‎jak:‎ ‎cierpliwości, umiarkowania,‎ ‎pokory,‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎tych,‎ ‎które‎ ‎naszemu‎ ‎stanowi‎ ‎więcej‎ ‎odpowiadają.‎ ‎Następnie‎ ‎należy‎ ‎sobie‎ ‎jedną‎ ‎przede wszystkiem wybrać‎ ‎i‎ ‎z‎ ‎niej‎ ‎dwa‎ ‎razy‎ ‎dziennie‎ ‎robić szczegółowy‎ ‎rachunek‎ ‎sumienia.‎ ‎Ponieważ zaś‎ ‎łudzimy‎ ‎się‎ ‎niekiedy‎ ‎pozorami‎ ‎dobrego, przeto‎ ‎należy‎ ‎dobrze‎ ‎odróżnić‎ ‎prawdziwe cnoty‎ ‎od‎ ‎fałszywych,‎ ‎do‎ ‎czego‎ ‎mogą‎ ‎nam posłużyć‎ ‎następujące‎ ‎znamiona:‎ ‎Ta‎ ‎cnotą jest‎ ‎prawdziwa,‎ ‎za‎ ‎pomocą‎ ‎której‎ ‎stosuje się‎ ‎człowiek‎ ‎do‎ ‎przykładu,‎ ‎słów‎ ‎i‎ ‎czynów Pana‎ ‎Jezusa,‎ ‎a‎ ‎przede wszystkiem‎ ‎do‎ ‎Jego pokory‎ ‎i‎ ‎miłości.‎ ‎Innym‎ ‎znakiem‎ ‎jest‎ ‎naśladownictwo‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎cnocie‎ ‎mężów‎ ‎świętych tak,‎ ‎iżbyśmy‎ ‎w‎ ‎niczem‎ ‎nie‎ ‎mieli‎ ‎upodobania,‎ ‎co‎ ‎nie‎ ‎jest‎ ‎zgodne‎ ‎z‎ ‎ich‎ ‎wskazówkami‎ ‎i‎ ‎obyczajami.‎ ‎Trzecim‎ ‎jest‎ ‎roztropność, ta‎ ‎matka‎ ‎innych‎ ‎cnót,‎ ‎bez‎ ‎której‎ ‎nie‎ ‎może się‎ ‎obyć‎ ‎żadna‎ ‎cnota.‎ ‎

Czwartym‎ ‎wreszcie jest‎ ‎łączność‎ ‎i‎ ‎spójnia‎ ‎z‎ ‎innymi‎ ‎cnotami: bo‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎to‎ ‎być‎ ‎cnota‎ ‎prawdziwa,‎ ‎która sama‎ ‎luźnie‎ ‎przychodzi,‎ ‎nie‎ ‎prowadząc‎ ‎za sobą‎ ‎innych

 

III.‎ ‎Wtenczas‎ ‎zaś‎ ‎poznamy,‎ ‎żeśmy‎ ‎jakąś‎ ‎cnotę‎ ‎posiedli,‎ ‎kiedy‎ ‎przeciwne‎ ‎jej‎ ‎grzechy‎ ‎zupełnie‎ ‎w‎ ‎nas‎ ‎znikną,‎ ‎lub‎ ‎przynajmniej w‎ ‎znacznej‎ ‎części‎ ‎osłabną:‎ ‎kiedy‎ ‎ujrzymy, że‎ ‎nasze‎ ‎żądze‎ ‎poddawane‎ ‎są‎ ‎pod‎ ‎wędzidła‎ ‎rozumu:‎ ‎kiedy‎ ‎z‎ łatwością‎ ‎i‎ ‎przyjemnością‎ ‎spełniamy‎ ‎jej‎ ‎dzieła:‎ ‎kiedy‎ ‎czujemy‎ ‎w sobie‎ ‎gorące‎ ‎pragnienie‎ ‎wzrastania‎ ‎w‎ ‎cnocie‎‎:‎ ‎kiedy‎ ‎odczuwamy‎ ‎boleść‎ ‎po‎ ‎spełnieniu wskutek‎ ‎słabości‎ ‎ludzkiej‎ ‎uczynku‎ ‎jej‎ ‎przeciwnego:‎ ‎kiedy‎ ‎na‎ ‎przygany‎ ‎ludzi‎ ‎oziębłych i‎ ‎na‎ ‎przycinki‎ ‎innych‎ ‎osób‎ ‎nie‎ ‎zważamy; kiedy‎ ‎we‎ ‎wszystkiem‎ ‎szukamy‎ prawdziwej korzyści;‎ ‎kiedy‎ ‎się‎ ‎zadawalniamy‎ ‎świadectwem‎ ‎sumienia‎ ‎i‎ ‎dobre‎  uczynki‎ ‎zachowujemy‎ ‎w‎ ‎ukryciu‎ ‎własnego‎ ‎sumienia:‎ ‎kiedy‎ ‎się‎ ‎nam‎ ‎już‎ ‎droga‎ cnoty‎ ‎nie‎ ‎wydaje trudną,‎ ‎przykrą,‎ ‎lecz‎ ‎równą‎ ‎i‎ ‎wygodną.‎ ‎

To są‎ ‎znaki‎ ‎nabytej‎ ‎cnoty:‎ ‎jeżeli‎ ‎je‎ ‎w‎ ‎sobie znajdziemy,‎ ‎dziękujmy‎ ‎Panu‎ ‎Bogu;‎ ‎kiedy się‎ ‎zaś‎ ‎przekonamy,‎ ‎że‎ ‎nam‎ ‎ich‎ ‎nie‎ ‎dostawa,‎ ‎starajmyż‎ ‎się‎ ‎usilniej‎ ‎pracować‎ ‎nad‎ ‎ich pozyskaniem,‎ ‎abyśmy‎ ‎postępując‎ ‎od‎ ‎jednej do‎ ‎drugiej,‎ ‎stali‎ ‎się‎ ‎wreszcie‎ ‎podobnymi Panu‎ ‎Jezusowi,‎ ‎temu‎ ‎wzorowi‎ ‎wszelkich cnót.

 

FENIKS ODRODZONY, CZYLI ĆWICZENIA DUCHOWNE. KARD. J. BONA

 


Pisma ascetyczne kardynała Jana Bony. I, Feniks odrodzony czyli Ćwiczenia duchowne.  Tarnów, 1891.

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Feniks odrodzony, czyli Ćwiczenia duchowne. Kard. J. Bona – XIII. O‎ ‎ćwiczeniu‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎cnotach”

  1. Awatar Zbyszek
    Zbyszek

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

    Polubienie

Skomentuj