„To wspaniały kapłan, ale zwierzchnicy mu narzucają niektóre sprawy” – takie słowa usłyszałem po tym, jak pokazano mi zdjęcie z poniższą wypowiedzią kapłana Bractwa:
„Moderniści są innowiercami, nie mamy wspólnej wiary.„
Jest całkowitą prawdą, że jeżeli ktoś jest katolikiem, nie może mieć nic wspólnego ze ściekiem wszystkich herezji. Ta sprawa nie podlega żadnej dyskusji.
Przeraża mnie jednak to, jak daleko w głąb naszej świadomości dotarł ten rak herezji i odstępstwa.
To, że te słowa zaprzeczają postępowaniu kapłanów Bractwa, jest niewątpliwie objawem hipokryzji. Ale czy tylko?
Absolutnie nie, są potwierdzeniem czegoś bardziej strasznego.
Kapłan potępia modernizm zwracając się do ludzi – I to jest godne pochwały, jeżeli jego intencje są czyste .
Jednak jeżeli słowa o innowiercach są prawdziwe, a przecież wiemy że tak, to oznacza, że to co robi jest przejawem masońskiej ideologii (w tym wypadku modernizmu) – stawianie człowieka w centrum, wyżej od Boga.
Dlaczego?
Odpowiedź jest jak zawsze w sprawach wiary bardzo prosta. Chociaż w tym wypadku wnioski przerażające.
Kapłan odprawiając Mszę Świętą, składa ofiarę i informuje Boga, że robi to w jedności z Franciszkiem i całą jego modernistyczną (szatańską) administracją. Zwracając się do ludzi twierdzi, że modernizm to inna wiara i nie ma z nią nic wspólnego…
W pełni świadomie obraża Boga. Przecież wiadomo, że takich jak moderniści Paweł Apostoł nazywa przeklętymi, a św. Jan nakazuje nawet nie pozdrawiać. I kapłan sam twierdzi, że nie ma z nimi nic wspólnego. Jednak składając Ofiarę Bogu robi to w jedności z nimi. Uznaje, że człowiek jest ważniejszy i trzeba mu powiedzieć prawdę, którą chce usłyszeć. Niestety chyba tylko jako sensację. Okłamuje Boga, a mówi prawdę ludziom!
Wykonuje polecenia przełożonych?
To na pewno, tylko że najważniejszym przełożonym kapłana jest Bóg, Pan nasz Jezus Chrystus, a nie inni ludzie.
Zresztą jaką wiarę w Boga ktoś okazuje, jeżeli nie boi się go obrażać i to tak jawnie?
Można powiedzieć, że są tacy, którzy nawet nie muszą się odwracać plecami od Boga, żeby Go obrażać.
Jest to zastawianie pułapki na ludzi, którzy uciekają od modernistycznego, heretyckiego kościoła. Wpadają oni prosto w tunele bez wyjścia, z wyraźnymi cechami sekt. Posłuszeństwo – można nawet powiedzieć , że bezwzględne posłuszeństwo wobec człowieka, nawet przełożonego; czy wiernych wobec kapłana – nie jest cechą pochodząca od Boga.
Wiele lat temu podczas dyskusji na temat s. Faustyny Kowalskiej koronnym argumentem wiernego z Bractwa okazało się to, że obraz Jezusa wg instrukcji z dzienniczka Faustyny wisi w kaplicy…
Podsumowując: Żaden kapłan składający Ofiarę Bogu w jedności z heretykami i bluźniercami nie jest osobą którą warto się zajmować, a zwodzicielem, nie mającym strachu przed Bogiem, tylko przed swoimi ludzkimi przełożonymi.
Tego nic nie zmieni, ponieważ w nauce katolickiej jest wszystko proste i jasne. To że ludzie próbują wykrzywiać i błądzą krętymi drogami szatana nie zmienia Prawdy, tylko tworzy iluzje, które prędzej czy później się rozpadają jak każdy dom budowany na piasku.
Budujmy Kościół w duszach, na skale naszej wiary. Trwałe przepełnione Prawdą a nie kłamstwem i hipokryzją.
Arkadiusz Niewolski


Skomentuj