Przeczytałem ostatnio wypowiedź że dyktatura potrzebuje ciemnych mas ( niemyślących, niewykształconych), aby istnieć. Wykształcenie nie świadczy o inteligencji, to po pierwsze, a można powiedzieć patrząc na dzisiejsze społeczeństwo, że raczej to działa chyba odwrotnie. Im więcej szkół, tym więcej przyjętych szczepionek. Oczywiście są wyjątki, ale one tylko potwierdzają regułę. W Szkocji są nawet tacy, którzy skarżą się, że im służba zdrowia nie wysłała SMS-a z przypomnieniem że jest dostępna następna dawka… To doprawdy skandal – żeby zdrowy człowiek nie mógł spokojnie zachorować na raka, czy dostać zawału serca, tylko dlatego że służba zdrowia ma taki bałagan. Dla wszystkich przeciwników takich państwowych instytucji, to jest przecież kolejny, niezaprzeczalny dowód że służba zdrowia ratuje życie… Ale to tylko taki śmiech przez łzy.
Wracając do tematu. Dyktatura nie potrzebuje niewykształconych mas tylko tych którzy są pomiędzy „tak”, a „nie”. To jest jakieś 90% każdej społeczności. Optymiści szacują, że „tylko” 70% to pogubione, bezwolne masy podatne na propagandę. Nie wiem, może maja rację, ale ja przyjąłem jako prawdziwą informacje o tym, że około 10 % ludzi odrzuca dzisiejszą synagogę szatana i opiera się na tradycyjnym nauczaniu katolickim; około 10% jest za całkowitym zakazem aborcji. To się pokrywa. A do tego ludzie czerpiący z tradycyjnego nauczania katolickiego w najwyższym chyba stopniu odrzucili zabójcze szczepionki i fałszywa pandemie.
Trzeba zrozumieć, że gdy mówię o ludziach opierających się na tradycyjnej nauce katolickiej, mam na myśli przeważnie zwykłych, prostych katolików, a nie tych, którzy od 60 lat kłócą się o to, czy mamy papieża, czy go nie mamy; czy jest legalny, czy nielegalny; czy mamy go słuchać, czy nie mamy go słuchać. W tym czasie moderniści rozmontowali praktycznie cały Kościół katolicki, jego administrację i nauczanie – a ci wciąż dyskutują i się kłócą. Więc nie mam na myśli tych, którzy prowadzą te spory, lecz z tych, którzy w życiu opierają się na tradycyjnej nauce katolickiej.
Pan nasz Jezus Chrystus wyraźnie nakreślił podział ludzi w społeczeństwie, mówiąc:
Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
Ten prosty podział jest aktualny do dziś. Mamy ludzi, którzy mówią „tak” dla prawdy; po drugiej stronie tych, którzy mówią „nie” dla prawdy – a po środku znajduje się masa ludzi, którzy łączą trochę prawdy, trochę kłamstwa, a najwięcej własnego „ja”.
Jezus Chrystus, mówiąc: „Tak, tak; nie, nie”, wskazywał na konieczność jasności i konsekwencji – tak dla prawdy, nie dla kłamstwa. Warto jednak zwrócić uwagę na pewien paradoks: nawet ci, którzy konsekwentnie mówią nie dla prawdy, są w pewnym sensie lepsi niż ci, którzy stale się wahają – ta szara masa, stanowiąca 90% społeczeństwa, która raz mówi tak, raz nie.
Przypominają oni tłum, który w Niedzielę Palmową witał Jezusa jako Mesjasza, wielbiąc Go i wychwalając, a zaledwie tydzień później krzyczał: „Ukrzyżuj Go! Krew Jego na nas i na dzieci nasze!” To właśnie ci niezdecydowani, zmienni i podatni na wpływy są najgroźniejsi.
Tymczasem ludzie, którzy otwarcie i stanowczo mówią „nie” dla prawdy, są naszymi wrogami, ale przynajmniej wrogami jawnymi. Można ich rozpoznać, spojrzeć im w oczy i wiedzieć, kim są. Nie udają, nie maskują swoich intencji – są, kim są. Przykładem może być Franciszek – człowiek zwany papieżem – który otwarcie odrzuca katolicką naukę i jest komunista co sam przyznaje.Każdy logicznie myślący może to dostrzec.
Taka postawa, choć fałszywa, jest jednak mniej groźna niż ukryty wróg – ten, który publicznie mówi „tak” dla prawdy, ale potajemnie działa wbrew niej, knując swoje plany.
To potwierdza się w historii Kościoła, gdy patrzymy na ludzi, którzy najlepiej rozumieją i nawracają się w kierunku nauki Pana naszego Jezusa Chrystusa. Faktem jest, że najczęściej są to dwie grupy – prości ludzie i inteligentni. Druga grupa to właśnie inteligentni. Prosty człowiek często kojarzy się z kimś niewykształconym, kto pochodzi z zabitej dechami wioski, na przykład z rolnikiem. To jednak nieprawda. Prosty człowiek to ktoś, kto myśli bardzo jasnymi kategoriami – tak, lub nie; bez skrupułów. Widzi, posługuje się tzw. żelazną logiką. Jeśli ktoś zabił, to stwierdza fakt: zabił. Nie ocenia od razu, czy zrobił to w afekcie, w obronie własnej, czy z innych powodów. Po prostu: zabił. Podobnie jest z aborcją. Dla niego aborcja to nie jest „aborcja”, lecz zabicie własnego dziecka. Jeśli mówimy, że jakieś zwierzęta, na przykład małpy, zabijają swoje dzieci w łonach, nazwalibyśmy to zabójstwem. W przypadku ludzi mówimy o „aborcji” – nie wiem, czy to słowo jest ładniejsze, ale na pewno nie wyraża wprost, o co chodzi. Prosty człowiek powiedziałby, że to morderstwo. To jest prostota myślenia. A inteligentni? W pewnym momencie oni również dochodzą do prostego myślenia, poniewaz inteligencja polega na tym zeby w pokretnych drogach ktorymi swiat nas prowadzi odnalesc prosta droge do Prawdy a wiec Boga.Wszystko w Ewangelii opiera się na prostocie. To jest przecież takie proste i logiczne jednak jak zawsze tylko nieliczni odnajdują prawdę.
Kogo więc potrzebuje dyktatura, niezależnie od tego, czy jest to reżim komunistyczny, czy współczesna dyktatura globalistyczna? Potrzebuje tych szarych mas – tych, którzy nie opowiadają się ani za, ani przeciw, którzy pozostają w „neutralnej” strefie. To nimi się rządzi. Tak samo jak faryzeusze kierowali tłumem, który najpierw witał Jezusa, a potem skazał Go na śmierć, tak współczesne reżimy potrzebują tej szarej masy, którą mogą manipulować. Tłumu, który można nastawić przeciwko jakiejś grupie ludzi, ideologii lub na jej rzecz.
Można nimi swobodnie sterować, a oni stanowią podstawę każdej dyktatury. Zresztą, w zasadzie to samo dzieje się w tzw. demokracji, ponieważ wszystko, co ma miejsce przed wyborami, to tylko manipulacja ludzkimi emocjami. Ludzie prości i ci bardziej inteligentni rzadziej dają się na to nabrać, ale reszta społeczeństwa, ta większa część, nieświadomie wpada w tę pułapkę, głosując raz na jednych, raz na drugich. Kluczowe jest, by istniały dwie strony, z których jedna pełni rolę opozycji, a po środku – jako zawór bezpieczeństwa – znajduje się trzecia opcja, aby ci, którzy próbują wyjść poza ten zaklęty krąg, mieli poczucie, że istnieje wybór. Zawsze tak było: dwie partie główne i trzecia żeby oporni nie uciekli po za ramy systemu. W Polsce to kiedyś była Samoobrona , LPR, a teraz jej potomkowie – Konfederacja.
Polityka to taka rosyjska ruletka, tylko że wszystkie komory nabojowe są załadowane – a więc każdy twój ruch doprowadzi do twojej porażki.
Nie trzeba się przerażać ze tylko 10 procent ma szansę na Zbawienie. Tak było, jest i będzie. Tylko nieliczni – jak było powiedziane. Jest to normalne następstwo niezmienności ludzkiego postępowania. Dla większości zawsze kłamstwo jest więcej warte niż Prawda. Zawsze żądze zamiast cnoty.
Tam gdzie prawda i prostota nie ma miejsca dla kłamstwa i zawiłości – a więc i dla dyktatury.
Arkadiusz Niewolski


Skomentuj