Rozmyślania Wielkopostne (33) – Na środę po V Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Środę po piątej Niedzieli Postu.

(Jan 10).

Onego czasu było w Jeruzalem poświęcenie kościoła i zima była. A Jezus chodził w kościele w krużganku Salo­monowym. Obstąpili Go tedy Żydowie a rzekli Mu: Dokądże dusze nasze na rzeczy trzymasz? Jeśliś ty jest Chrystus powiedz nam jawnie. Odpowiedział im Jezus: Powiadam wam, a nie wierzycie. Sprawy, które ja czy­nię w imię Ojca mego, te o mnie świadectwo dają. Ale wy nie wierzycie, iż nie jesteście z owiec moich. Owce moje słuchają głosu mego, a ja je znam i idą za mną. Ja im wieczny żywot dawam i nie zginą na wieki, ani ich żaden wydrze z ręki mojej. Ojciec mój co mi dał, większy jest nade wszystko, a żaden nie może wydrzeć z rąk Ojca mego. Ja i Ojciec jedno jesteśmy. Porwali tedy kamienie żydowie, aby Go ukamienowali. Odpowiedział im Jezus: Wiele dobrych uczynków ukazałem wam, dla którego uczynku z tych kamienujecie mię ? Odpowie­dzieli mu Żydowie: Dla dobrego uczynku nie kamienu­jemy cię, ale dla bluźnierstwa, a iż ty będąc człowie­kiem, czynisz się sam Bogiem. Odpowiedział im Jezus: Izali nie jest napisano w zakonie waszym: Iż jam rzekł: bogowie jesteście? Jeżeli one nazwał bogami, do których stała się Boża mowa, a nie może być pismo skażone. Którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy powiada­cie : że bluźnisz, iżem rzekł, jestem synem Bożym? Jeżeli nie czynię spraw Ojca mego, nie wierzcie mi. A jeśli czynię, chociaż byście mnie wierzyć nie chcieli, wierzcież uczynkom, abyście poznali i wierzyli, że Ojciec jest we mnie, a ja w Ojcu.

ROZMYŚLANIE XXXV.

Uważny czytelnik łatwo mógł poznać, że w dru­giej połowie Postu, przytacza nam Kościół Ewangelie według św. Jana, w których Ewangelista wyświeca i uwydatnia Bóstwo Chrystusowe. Nie bez przyczyny czyni to Kościół, albowiem przy zbliżającym się wiel­kim tygodniu, w którym wyłącznie rozważać będziemy mękę Chrystusa, w śmierci Jego na krzyżu jako jednorodzonego Syna Bożego, widzimy ofiarę nieskoń­czoną, miłość nieskończoną, „bo tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał aby wszelki, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny“ (Jan 3).

Gdybym wam mili bracia z tych Ewangelii wy­kładał Bóstwo Chrystusowe, hurmem zawołalibyście z ewangeliczną Martą: Nie potrzeba tego. „Iście Panie, jam uwierzyła, żeś Ty jest Chrystus syn Boży, któryś na ten świat przyszedł” (Jan 11). A że wasze życzenia łatwo przewidzieć mogłem, przeto też z każdej tych Ewangelii wyciągam, jakby z wianuszka wdzięcznych i wonnych kwiatów, po jednym takim kwiatku i ukazuję go czytelnikom ku roz­myślaniu.

Z Ewangelii św. Jana; owego ucznia, którego Jezus szczególniejszą zaszczycił miłością, który przy świętej wieczerzy miłości na piersiach Jezusowych spo­czywał, wieje ogień Boski. W polocie zachwycenia wzniósł On się jako orzeł wysoko, najwyżej, wzniósł się nad czas i przestrzeń, wzniósł się aż na górę świę­tego Syonu, gdzie widział Baranka niepokalanego. On nas to w swych Ewangeliach przyprowadził do tego „Słowa., które było u Boga, a Bogiem było Słowo, i to Słowo stało się Ciałem i mieszkało między nami”.

Właśnie nam też tego było potrzeba, aby nas kto przyprowadził do tego wcielonego Słowa, do tego niebieskiego Lekarza, który by nas w tym czasie Postu i pokuty uleczył z grzechów naszych.

A tak, jako już wyżej wspomniałem, wyjmuję z dzisiejszej Ewangelii jeden kwiateczek, Boskim miłosierdziem woniejący.

Jako czytałeś w tej Ewangelii, Żydzi nalegają na Jezusa, aby im stanowczo i jawnie wyznał, czyli jest Chrystusem, obiecanym Mesyaszem. Na to odpowie­dział im Jezus: „Powiadam wam, a nie wierzycie. Sprawy, które ja czynię w imię Ojca mego, te o mnie świadectwo dają. Ale wy nie wierzycie, iż nie jesteście z owiec moich. Owce moje słuchają głosu mego, a ja je znam i idą za mną. Ja im wieczny żywot dawam i nie zginą na wieki, ani ich żaden wydrze z ręki mojej„.

I do nas te pocieszające Zbawiciela słowa zasto­sować trzeba. I o nas tu także mówi, o nas, jako chrześcijanach, do owczarni Chrystusowej przez chrzest święty przyjętych. Bo już poznaliśmy naszego najwyż­szego Pasterza i sercem pełnym miłości słuchamy głosu Jego, i za tym głosem idziemy, jako owieczki krok w krok za pasterzem na paszę, która karmi na żywot wieczny. A z ręki wszechmocnego naszego najwyższego Pasterza, jeżeli tylko słuchamy głosu Jego, żadna moc ani ludzka, ani piekielna wydrzeć nas nie zdoła. Co za szczęście należeć do owczarni takiego pasterza, który pasie karmą, na żywot wieczny! Albowiem pasie On nas słowem, „bo nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdem słowem, które pochodzi z ust Bożych”.

Pasie nas w najświętszym Sakramencie Ciałem i Krwią, swoją, jako sam wyrzekł: „Ciało moje prawdziwie jest pokarm, a krew moja prawdziwie jest napój. Jam jest chleb żywy, którym z nieba zstąpił. Kto pożywa tego chleba, żyć będzie na wieki„. A nadto pasie On nas z miłością, bo jako sam mówi: „że większej miłości niema nad tę, aby kto duszę swą położył za przyjacioły swoje„.

Wiem ci ja pewnie, żeś nigdy nie wątpił, iż Chry­stus Pan jest dobrym naszym Pasterzem, że nas pasie taką karmą, która nas zasyci na całą wieczność, że tylko w Jego owczarni, to jest w świętym Jego ko­ściele znaleźć można prawdziwy pokój duszy i błogie wypocznienie, i nadzieję wiecznego żywota.

Kto chce prawdziwie należeć do takiego Pasterza, musi się stać na podobieństwo owieczki. Widzisz, jako każda owieczka jest pokorna, cicha, łagodna, powolna, co nigdy i ni­kogo nie obrazi, co nawet chłosty i wszelkie jej wy­rządzone krzywdy cierpliwie znosi i nie skarży się gło­sem swym na wyrządzoną sobie krzywdę — i owszem za swą krzywdę pożytkiem nam płaci, bo z owieczki mamy mięso, skórę, wełnę i mleko. Takim być mu­sisz, aby cię najwyższy Pasterz poznał i uznał za owieczkę ze swojej owczarni.
Będziesz zatem zawsze pokorny i woli Boskiej we wszystkim posłuszny, bo i nasz Pasterz stał się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej, i dał nam przykład mówiąc: „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca“.

„Wobec twych bliźnich będziesz zawsze cichym i cierpliwym, nie będziesz się za lada obrazą unosił gniewem, nie będziesz szukał zemsty i odwetu, gdy ci twój bliźni krzywdę zrobi, ale ten cios zniesiesz w ci­chości i ofiarujesz to Jezusowi za grzechy twoje, bo i twój najwyższy Pasterz nikomu nie złorzeczył, cho­ciaż go aż do przybicia na krzyż prześladowano, a jak go prorok przepowiada: „jako owca na zabicie wiedzion będzie, a jako baranek przed strzygącym go zamilknie i nie otworzy ust swoich„.

Lecz to wszystko jeszcze nie wystarczy, abyś się stał owieczką z owczarni Chrystusowej. Musisz na podobieństwo owieczek i pożytek ze siebie dawać, ja kto z każdej mamy owieczki, a to się stanie wtedy, jeżeli każdy krok, każde słowo, każdy twój czyn zmierzać będzie do chwały Boga i zbawienia siebie i bliźnich swych.
Dobry pasterz, dobre owieczki. Te tylko dwie rzeczy z sobą pogodzić się mogą. A pogodzą się wtedy, jeżeli w miłości poznasz głos swego Pasterza. A cho­ciaż on teraz w chwale po prawicy Ojca swego niebieskiego, to ustanowił na swoje miejsce kapłanów, im poruczył pieczę owczarni swej, to jest Kościół swój święty, im dał rozkazanie, aby owieczki jego paśli ku żywotowi, a w Kościele swym zostawił w siedmiu Sa­kramentach, pokarm dla swych owieczek, aby się nim zawsze obficie zasilać mogli. Przeto też w kapłanach Bożych masz poznawać pasterzy Chrystusowych, ich głosu słuchać, ich kochać jako ojców duchownych, a w potrzebie wspierać ich według możności, według tego, co już i pismo święte mówi: „Kapłani, którzy dobrze rządzą, niech będą miani godnymi dwojakiej czci, a najwięcej którzy pracują w słowie i w nauce. Kto trzodę pasie, a mleka trzody nie pożywa ? A którzy oł­tarzowi usługują, uczestnikami są ołtarza” (I Kor. 15.).

Rozważ jeszcze i to, że owieczek nie trzeba na paszę popędzać jak woły, konie i nierogaciznę, ale one potulnie i ochoczo same idą za pasterzem. On idzie zawsze naprzód, a owieczki gromadą idą za nim. Do­syć mu tylko odezwać się głosem swym, a one zaraz poznają ten głos i są posłuszne. Weźmij sobie z tego tę naukę dla siebie, abyś życiem gorszącym nie zmu­szał swego pasterza kapłana, iżby karceniem i karą duchowną popędzał cię ku dobremu, bo natenczas stał­byś się według słów pisma świętego „jako koń i muł, którzy nie mają rozumu“ (Ps.31), stałbyś się nieposłusznym i swawolnym kozłem, o jakich Zbawiciel mówi, że ich na sądzie ostatecznym postawi po lewicy.

Oto teraz póki żyjesz, masz czas i dobrą sposobność przygotować sobie miejsce, gdzie staniesz na sądzie Boskim. Jeżeli się trzymasz owczarni Chrystusowej i głosu pasterza swego słuchasz, wtedy będziesz policzon między owce i postawią cię Aniołowie po prawicy. A gdy już tam staniesz, to na pewno usłyszysz głos twego Pasterza, co cię sądzić będzie: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mego, otrzymajcie Królestwo wam zgotowane od zało­żenia świata”. Jeżeli zaś teraz nieposłuszeństwem ku swym pasterzom stajesz się zuchwałym kozłem, to będziesz na sądzie Boskim na wieki odrzuconym i pój­dziesz na męki wieczne.

Jednakowoż nigdy tego nie spuszczaj z pamięci, żeś jest owieczką słabą, a wszelkie twoje bezpieczeństwo i wszelką ufność nie w sobie ale w pasterzu po­kładaj. Albowiem nieprzyjaciele zbawienia twego znają dobrze twoją słabość i krążą jak drapieżne zwierzęta, aby cię zgubili. Zgubić cię chcą, którzy cię nama­wiają do kieliszka i wy włóczą cię na hulanki i inne karczemne rozpusty; zgubić cię chcą, którzy ci pra­wią bezbożne mowy i odwodzą cię od posłuszeństwa dla Kościoła, odwodzą cię od spowiedzi, od ćwiczeń pobożnych, mówiąc: te czasy już minęły. Zgubić cię chcą, którzy cię gorszą lubieżną mową i śpiewkami i buntują cię przeciw twym rodzicom i przełożonym, abyś im nie wierzył; zgubić cię chcą, którzy cię na­mawiają do kradzieży, oszustwa i kłamstwa. Nie wierz takim ludziom , bo to są wilki drapieżne, którzy cię z pewnością poszarpią na ciele i na duszy.

A tu już masz na to ten niezbity dowód, że od początku świata nie było przykładu, aby się każdy nie zgubił, kto takim fałszywym i obłudnym wilkom wie­rzy i za ich pokusą idzie. I ty, przyjacielu, myślisz, że z paszczy takich zgorszycieli wyszedłbyś cały? Dlatego nie ufaj nigdy sobie, nie mów: przecież słuchać mogę, niekoniecznie żebym czynił to, co mi inni radzą. Nie myśl tak, bo taka zuchwałość to obraza Boga. Zbawi­ciel w dzisiejszej Ewangelii zapewnia wprawdzie: że nikt nie wydrze mu owiec z ręki jego, ale to tylko wtenczas, jeżeli owce w posłuszeństwie same się trzy­mają swego pasterza. Lecz jeżeli się same wydrą — albowiem Pan Bóg zostawia nam naszą wolność — na-tenczas nie są już w rękach pasterza, ale są wolne, bez opieki i nadzoru, a jako takie błąkając się po puszczach gorszącego świata, wystawione są na łup nieprzyjaciela, który im też zwykle nie przepuszcza.

Oto i owieczka dla urojonej wolności wyjdzie czasem z owczarni za przegrodę, aby trochę pobujała. Wnet tam spoza krzaka lub skały czyhający na nią wilk podskoczy i zanadto sobie ufającą owieczkę porwie i pożre. Biedaczka, sam a sobie w inna, po co nie słu­chała głosu pasterza swego.

Teraz w tym Poście, kapłani jako wasi pasterze, różne zbawienne nauki do was miewają. Słuchajże ich, a czyń to, co ci nakazują, a nie oddalaj serca swego od tych nauk, które cię do Boga prowadzą, bo przestrzegam cię, że za przegrodą Kościoła, to jest  na wolnym świecie czyhają na cię tysięczne pokusy, które cię zgubić mogą.


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad Ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: