Rozmyślania Wielkopostne (25) – Na poniedziałek po IV Niedzieli Wielkiego Postu


Ewangelia na Poniedziałek po czwartej Niedzieli Postu,

(Jan 2).

Onego czasu była blisko Pascha żydowska i wstąpił Jezus do Jeruzalem. I znalazł w kościele przedawające woły i owce i gołębie i bankierze siedzące. A uczyniwszy jakoby bicz z powrózków, wyrzucił wszystkie z kościoła, owce też i woły, a bankierów pieniądze rozsypał i stoły poprzewracał. A tym, co gołębie przedawali rzekł: Wy­nieście to stąd, a nie czyńcie domu Ojca mego domem kupiectwa. I wspomnieli uczniowie Jego, iż jest napisano: Żarliwość domu twego zjadła mię. Żydowie tedy odpo­wiedzieli i rzekli mu: Cóż za znak okazujesz nam, iż to czynisz? Odpowiedział Jezus i rzekł im : Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach wystawię go. Rzekli tedy Żydowie: Czterdzieści i sześć lat budowano ten kościół, a Ty go we trzech dniach wystawisz? Lecz On mówił o kościele ciała swojego. Gdy tedy zmartwychwstał, wspo­mnieli uczniowie jego, iż to mówił i uwierzyli pismu i mo­wie, którą, wyrzekł Jezus. A gdy był w Jeruzalem w Pa­schę w dzień święty, wiele ich uwierzyło w imię Jego, widząc Jego cuda, które czynił. Lecz sam Jezus nie zwie­rzał samego siebie im, dlatego, iż On znał wszystkie. A iż nie trzeba mu było, aby kto dał świadectwo o czło­wieku, albowiem wiedział, co było w człowieku.

 

ROZMYŚLANIE XXVI.

Dla wyrozumienia dzisiejszej Ewangelii, trzeba nam wiedzieć, że kościół Jerozolimski w budowie swej wcale nie był podobnym do naszych kościołów. Był to bowiem gmach wielki i okazały, w którym było kilka przedsionków. Ostatni z takich przedsionków był przeznaczony dla pogan, aby swe nabożeństwa w nim od­prawiać mogli. W całym kraju żydowskim był tylko ten jeden kościół w Jeruzalem, a Żydzi nawet i poganie z dalekich stron przychodzili do niego kilka razy do roku, zwłaszcza na Święta żydowskie uroczyste.

 

Ponieważ niepodobieństwem było, aby ci, którzy przybywali z dalekich okolic, przynosili ze sobą potrzebne ofiary, jako to: woły, owce i gołębie, przeto kupowali te rzeczy na miejscu, pieniądze też na mo­netę kościelną wymieniali, bo przepisane ofiary tą mo­netą składali. Starsi żydowscy zapewne przekupstwem ujęci, pozwalali przekupniom i bankierom , aby dla lepszego utargowania i wygody, towary swe do przed­sionka pogan wnosili. Właśnie z tego przedsionka dla pogan na modlitwę przeznaczonego, wygania Zbawiciel gwałtownym sposobem przekupniów wraz z ich towarem. Albowiem obok kościoła dosyć mieli miejsca, aby się tam te targi odbywać mogły. (1).

Dziwne się może niejednemu wyda, jak ten sam Pan Jezus, który gdzie indziej tak się okazywał łago­dnym i pełen dobroci i miłosierdzia, jak ten sam Pan Jezus, który do publicznej cudzołożnicy wyrzekł w do­broci słowa przebaczenia, i do innej grzesznicy, która mu łzami pokuty nogi umywała, wyrzekł: idź w po­koju, odpuszczają, ci się grzechy, i tak samo Samary­tance z łagodnością wytyka jej grzeszny żywot i Zacheusza celnika dobrocią nawraca i dom jego zwie­dza — jak ten sam Pan Jezus zapala się świętym gniewem i oburzeniem, bierze bicz z powrózków i nim gwałtownym sposobem wyrzuca z przedsionka świątyni przekupniów i bankierów, wyrzuca ich towar za drzwi, przewraca stoły z pieniędzmi i rozsypuje je śród na­tłoku ludu. Zagniewanym swym głosem: precz stąd … nie czyńcie domu Ojca mego domem kupiectwa, bo dom mój, dom modlitwy jest, a wyście go uczynili jaskinią zbójców — objawia wyraźnie swą potęgę, moc i wszechmocność Boską. A ten głos, jakby piorunujący, stra­chem przenika tylotysięczną zgraję przekupniów i lud, że wszyscy bez cienia oporu, uciekają ze świątyni, nie mogąc się oprzeć gromiącej potędze jego Boskiego głosu. Już z tego Jego głosu, w którym tak niepojęta moc i potęga była, mogli się przekonać faryzeusze, że Ten, na którego głos wszystko drży jak listek, nie jest zwykłym człowiekiem, ale istotą nadludzką, Bo­ską. O zaiste, my się temu nie dziwujemy, bo wie­rzymy, że Pan Jezus jako Bóg, jest wszechwładnym Panem życia i śmierci, i potęgą niezmierzoną w niebie i na ziemi.

 

A tak ta sama ręka, która ujęła bicz z powró­zków i nim gwałtownie wyrzucała przekupniów i ban­kierów z ich towarami ze świątyni, ta sama Boska karząca ręka i dzisiaj to samo czyni. Albowiem, kto rzuca codziennie tyle tysięcy ludzi na łóżko w choroby z tak rozlicznymi i ciężkimi boleściami? Kto dopu­szcza tyle krwawych wojen jako karę za grzechy, gdzie krocie tysięcy ludzi z posiekanymi członkami od bólu jęczą prosząc, aby ich kto dobił? Kto niszczy gradem, wylewem, posuchą pola nasze, aby po tych klęskach ponosili ludzie utrapienia głodu i wszelkiej nędzy? Kto osieroca tysiące rodzin , zsyłając na ludzi jako karę za grzechy mory i powietrze? „Zmiłujcie się, zmi­łujcie, przynajmniej wy przyjaciele moi — woła w bo­leści Job — albowiem ręka boska dotknęła mię”. Tak jest. Ta sama potężna ręka, która w dzisiejszej Ewangelii bierze bicz i nim karze złośników, ta sama to tak dotyka ludzkość dziś, zawsze i dotykać będzie aż do skończenia wieków.

Obyśmy w karach Bożych uznawali ojcowską jego rękę, bo tylko na ten czas kara stałaby się dla nas zba­wienną !

 

Doświadczyliśmy już nieraz potęgi karzącej ręki Boskiej, doświadczać jej ludzie będą do skończenia wieków, bo zgorszenia przyjść muszą. Ale potęgi głosu Bożego jeszcześmy nie słyszeli. Przyjdzie czas dla wszystkich ludzi, że i tego doświadczą. I aby już teraz przeniknąć się na wskroś świętą a zbawienną bojaźnią, dopóki czas przebłagania majestatu Bożego, dosyć po­myśleć, że jeżeli na głos potęgi Boskiej Zbawiciela, nieprzyjaciele w Ogrojcu ze strachu na ziemię padają; jeżeli na ten sam głos — jako w dzisiejszej Ewangelii czytaliśmy— cała ludność jarmarczna strwożona ucieka, jakiż to będzie głos, kiedy Pan Jezus w majestacie swym otoczony całym niebem zasiądzie na stolicy, aby sądził świat cały, jeżeli tym głosem gniewu: „Idźcie precz przeklęci w ogień wieczny“ wyda wyrok sprawie­dliwy? Któż pojmie, któż bez trwogi pomyśli o tej strasznej chwili sądu, którego wszyscy doczekamy, wszyscy na własne oczy patrzeć będziemy i na własne uszy słyszeć ten głos zagniewanego Zbawiciela, ten głos, co przeklina grzesznika…. Bóg w potędze swej przeklina grzesznika…. mróz przechodzi po ciele, gdy to piszę. A Święci ze strachu drżeć będą… Słuchaj: Święci… ze strachu…, drżeć będą! a ty mizerny grzeszniku, który teraz na łagodny i pe­łen miłosierdzia głos Zbawiciela twego, na ten głos, co cię przez usta kapłanów prosi, zachęca, napomina, do poprawy życia i do pokuty namawia, na ten do­brotliwy głos zatykasz uszy i nie chcesz słuchać ka­płanów, o których Zbawiciel mówi: „Kto was słucha, mię słucha“? Kiedy nie chcesz tego głosu słuchać, to usłyszysz inny: usłyszysz: Idź przeklęty w ogień wie­czny. A w rozpaczy będą grzesznicy wołali: „Góry i pagórki upadnijcie na nas, i zakryjcie nas od oblicza siedzącego na stolicy i od gniewu barankowego, bo ‚przy­szedł dzień wielki gniewu, a któż są ostać będzie mógł„. (Obj. 6.).

 

Miłosiernym jest Bóg dla grzeszników szczerze pokutujących, surowym i sprawiedliwym dla grzeszni­ków zatwardziałych. Chcesz się o tym przekonać, chcesz widzieć, chociaż jakby tylko slaby cień zagnie­wanego Boga, przypatrz się tym, co pijaństwu oddani, jak ich Pan Bóg już na tym świecie srodze karze, a jaka kara czeka ich dopiero po śmierci?

Pijaństwo nawet małe i mierne, jest jednym z największych grzechów, bo obfitym w najopłakańsze skutki, źródłem i przyczyną tysiąca innych ciężkich zbrodni. Ono-to czyni największe w świecie spustosze­nia moralne i majątkowe, napełnia piekło potępieńcami, i jest głuchym na wszelki głos Boga, sumienia, kapłanów i ludzi poczciwych. Dlatego też Pan Bóg za ten występek surowo karze i to natychmiast już tu na świecie. Albowiem może być surowsza kara, jaką Bóg dotyka pijaków? Ruina zdrowia, przedwczesna, a często i nagła śmierć, ruina majątkowa, kalectwo, hańba u ludzi, nędza w całej nagości, zaślepienie ro­zumu, zatwardziałość serca — czyż to małe kary?

 

Ani rabuś, ani złodziej, ani ogień, ani woda tyle klęsk i spustoszeń dokazać nie mogą, ile rodzi para gorzałczana. Rabusie, złodzieje tego lub owego skrzy­wdzą, ale całych okolic nie pustoszą, każdy się strzeże jak może. Ogień zniszczy czasem kilka chat, lub z połowę jakiego miasta, ale i ta klęska zwykle nawiedza w latach suchych. Śród ognia da się przecież coś wy­ratować i gdyby gospodarza ze wszystkim zniszczył, rola mu pozostanie. Wylewy wody pustoszą wprawdzie niższe miejsca, ale za to użyźniają grunt. Zresztą dzieje się to raz w kilka lat i to w okolicach nad rzekami.

Lecz gdy gorzałka zapanuje w jakiej okolicy, pustoszy wszystko i nic nie da się uratować. Rozpo­czyna się spustoszenie od gotówki, szerzy się jak zja­dliwy rak na ciele, a zrabowawszy wszystko co jest w domu i około domu, zapuszcza spustoszenia na pola, zastawia grunta, w końcu je też sprzedaje. Ale go­rzałka nie kontentuje się tym, że niszczy do szczętu majątek, ona wraz niszczy i tego, co ją pije. Niszczy go na ciele, zabija mu czerstwe zdrowie i żywot jego spokojny, i tak się długo nad nim pastwi, aż go w końcu wepchnie do piekła na męki na całą wieczność, od­ dawszy go w szpony czartowskie. Dopiero tu się zasyci.(…)

Czyż w tych widocznych karach nie widzisz tego sa­mego zagniewanego Pana Boga, który w świętym gnie­wie wyrzucał przekupniów z kościoła Jeruzalemskiego ?

Jeżeli, miły czytelniku, jesteś zawsze trzeźwym, a jako taki czuwasz nad sobą, abyś w grzech nie wpadł; jeżeli serce twe ciągnie cię do Pana Jezusa, przyrzucę chociaż jedną iskierkę ognia do twego serca aby odtąd gorętszą ku Zbawicielowi paliło się miłością.

Na początku tego rozmyślania czytałeś, że Pan Jezus w kościele Jeruzalemskim z przedsionka dla pogan na modlitwy przeznaczonego, wyrzucał przekupniów i ban­kierów, przez co oczyścił to miejsce z brudów podłego zysku i wszelkich oszustw i nieprawości jarmarcznych, aby poganie bez przeszkody i w spokoju mogli po swojemu modlitwy swe odprawiać. Na tę nowinę my­ślę, że do twego serca przybyła niechby iskierka ognia miłości, bo tu Pan Jezus ujął się za nami. Wszakże my nie pochodzimy od Żydów, tylko od pogan, gdyż nasi prapraojcowie byli to poganie czystej krwi. Proroczym i Boskim swym okiem patrzał się Pan Jezus na ten przedsionek, którego ściany rozszerzyć się miały (moralnie) w przyszłości wieków aż na krańce świata.
Tak jest. Rozszerzyły się ściany tego przedsionka aż do nas, aż za nas, aż do lodowatego morza na północ, i tak samo na południe i na wszystkie strony świata.
A Pan Jezus patrzał się Boskiem swym okiem w tę przyszłość, jako w teraźniejszość, patrzał się na nas i na nasze kościoły, które z postępem wieków dźwi­gnęły się i stanęły w tym przedsionku rozszerzonym i dźwigać się będą aż do skończenia świata. Jakże nie oddać całkowicie serca takim u Miłośnikowi, który nas już umiłował i za nami się ujmował, chociaż nas jeszcze na świecie nie było?

 


Ks. Feliks Gondek – Rozmyślania nad ewangeliami każdego dnia Wielkiego Postu. Dla zbudowania i uświęcenia ludu chrześcijańskiego. Kraków. 1888

1) Kiedym przed dwudziestu laty był w Jeruzalemie, pa­trzałem się na bankierów, którzy na podworcu przed głównemi drzwiami kościoła św. Grobu poustawiali rzędem stoły, na któ­rych kupkami w porządku poukładane były pieniądze różnego rodzaju: Widziałem stosy talarów Maryi Terezyi, dawniejsze cwancygiery nasze, luidory, frankówki, ruble — słowem, wszelką europejską monetę po jednej stronie stołu, za którym siedział bankier. Z drugiej zaś strony ułożone były pieniądze azyatyckie w złotej i srebrnej monecie. Papierków nie widziałem. Kto z Europy przybył świeżo, ten wymieniał swoje pieniądze na monetę krajową. Kto zaś miał odjeżdżać, ten wymieniał na pie­niądz europejski. Tak patrząc, przypomniała się mi dzisiejsza Ewangelia i to przypomnienie do łez mnie rozrzewniło. Jeden z towarzyszów podróży rzecze do mnie: Patrz, oto mamy żywą Ewangielią. Przed dwoma tysiącami lat wypędził ich Zbawiciel z kościoła i od tych czas nie ważą się już wnosić swych sto­łów do kościoła, bicz z powrózków poskutkował dobrze. Jakie zamieszanie zrobiłoby się, gdyby im kto te stoły poprzewracał.

 

 


ZASADY PUBLIKOWANIA KOMENTARZY
Prosimy o merytoryczne komentarze. Naszym celem jest obnażanie kłamstwa, a nie przyczynianie się do potęgowania zamętu. Dlatego bezpodstawne opinie zaprzeczające obiektywnej prawdzie publikujemy wyłącznie, gdy zachodzi potrzeba reakcji na fałszywe informacje.

Jedna odpowiedź do „Rozmyślania Wielkopostne (25) – Na poniedziałek po IV Niedzieli Wielkiego Postu”

  1. Awatar vrs

    Ilekroć czytam ten fragment Ewangelii przypomina mi się ten fragment jednego z wierszy Chestertona:
    No battle-noise and no battle-news.
    But shaking of shekels and laughter of Jews,
    And a rattle of golden balls they toss
    High over the ruin of Crescent and Cross,
    And a usurer’s voice in cold command,
    These are the sounds from the Holy Land.

    Gdzie kiedyś trąb odgłos i oręża szczęk
    śmiech żydów dziś słychać i szekli ich brzęk.
    Chrzęst słychać kul złotych, rzucanych wciąż wzwyż,
    nad wzgórza, gdzie stały Półksiężyc i Krzyż.
    Głos zimny lichwiarza co twardą ma treść,
    ta z Ziemi dziś Świętej dociera nas wieść.

    I niestety, dziś po prawie 100 latach tekst ten można traktować nie tylko dosłownie jako obraz sytuacji w ziemskiej Jerozolimie lecz również jako obraz sytuacji tam, gdzie powinno się ukazywać Jerozolimę niebieską.

    Polubione przez 2 ludzi

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Create a website or blog at WordPress.com

%d blogerów lubi to: