VII.
Owoce pokory
Powiada Pismo święte, że Pan Bóg chętnie patrzy na serce skruszone i upokorzone, gdy tymczasem pycha obmierzłą jest Bogu i ludziom. Lecz cóż to jest pycha i dlaczego tak wielce nie podoba się Bogu ?
Pycha jest to nieporządne pragnienie własnej chwały, — nieporządne, mówię, wolno bowiem starać się o własną chwałę, ale z dobrej pobudki i w sposób godziwy, słowem, wedle woli Bożej. Kto inaczej czyni, kto chwalę swoją uważa za cel i nieumiarkowanie jej pragnie, albo do osiągnięcia tejże nienależytych używa środków, ten grzeszy pychą. Pycha, grzech główny, jest matką wielu występków, a nawet jako królowa berło nad nimi dzierży.
Płodna ta matka wiele wydaje córek, córkami zaś jej są: próżność, chęć podobania się, zamiłowanie w strojach, zarozumiałość, upór, chełpliwość, żądza czci, sławy i panowania, duma czyli wynoszenie się z bogactw, z rodu, z zalet lub cnót, wreszcie obłuda czyli faryzeizm. Chcesz li poznać jej objawy, przypatrz się człowiekowi pysznemu; jak on myśli, mówi i działa.
Oto najprzód wysoko o sobie sądzi, a innymi pomiata; o tym tylko myśli, by zwrócić na siebie uwagę i zyskać poklask ludzki lub podobać się ludziom; chętnie o sobie mówi, i pragnie, by się nim zajmowano; pełen zaufania w sobie, porywa się na rzeczy, którym nie dorósł, a wielkości swojej szuka w tern, co żadnej nie ma ceny lub względną tylko ma wartość, np. w strojach, urodzie, majątku, zaszczytach itp; pełen wiary w swoją mądrość i siłę, nie chce przyjmować cudzego zdania, ani też komuś ulegać, lub przyznać się tylko do swojej niewiadomości i niemocy; pełen roszczeń i względów dla siebie, szuka wszędzie pierwszeństwa i górowania nad drugimi, a oburza się, gdy kogoś nad niego przenoszą, lub komu innemu przyznają słuszność; tak zaś jest drażliwy, że go lada uraza jątrzy, lada upokorzenie gniewa, lada pochlebstwo głaszcze; na wszystkich ma coś do zganienia, a sam uważa się za ideał doskonałości i nie chce nawet przypuścić, iżby mógł zbłądzić, jeżeli ma jakie wady, tedy ukrywa je skrzętnie, — jeżeli ma jakie zalety, wystawia je na jaw, — a jeżeli ich nie ma, tedy je udaje i samą nawet cnotę, pobożność, świętość zmyśla, by tylko być chwalonym od ludzi.
Z tych objawów możesz poznać, jak ohydnym występkiem jest pycha. Zaprawdę, ona nie tylko jest kłamstwem, iż chlubi się z tego, czego nie ma, — i kradzieżą, iż przywłaszcza sobie to, co do niej nie należy, — lecz nadto jest bezbożnością i bałwochwalstwem, iż nie uznaje Boga Stwórcą i Panem wszystkiego a tym samem strąca Go niejako z tronu królewskiego, na który samego człowieka wynosi. Nie dziw zatem, że Pan brzydzi się pychą i słuszne klątwy na nią rzuca: „Pycha jest początkiem grzechu każdego: kto się jej trzymać będzie, pełen będzie przeklęctwa na koniec go wywróci” (1); — „Biada koronie pychy… nogami podeptana będzie korona pychy„(2).
Nic też nad pychę szkodliwszego dla duszy. Pycha nadyma — pycha zaślepia — pycha mnóstwo grzechów rodzi — pycha wszelkie zasługi niweczy — pycha wszystkie cnoty rujnuje — pycha wszelkie łaski wstrzymuje — pycha wszystkie kary sprowadza — pycha nawet z nieba strąca i w piekło pogrąża, — pycha, według słów św. Grzegorza Wielkiego, jest najpewniejszym znakiem potępienia. Lękaj się zatem pychy, — tym więcej, że to wada niebezpieczna, robak bardzo szkodliwy, który nie tylko na liche krzewy ale i na cedry libańskie się rzuca. Brzydź się pychą, jak szatanem, i uciekaj przed pychą, jak przed śmiercią.
A natomiast ukochaj pokorę, bo pokora jest prawdą, iż uznaje, że jest wszystkim, a stworzenie niczym, — jest sprawiedliwością oddaje Bogu, co jest Bożego, a człowiekowi, co jest człowieczego, — jest uwielbieniem Boga, iż Boga tylko na tronie duszy stawia i ze wszystkiego składa mu hołdy. Stąd i Bóg miłuje pokorę, patrzy na nią łaskawie i zlewa na nią swe dary.
Dusza pokorna podobna jest do miłej doliny, dusza pyszna do nagiej skały; z nieba spada łask a, jako deszcz orzeźwiający, lecz spływa po skale pychy bez skutku, tak iż pyszny traci łaskę i miłość Bożą, — na dolinie zaś pokory zbiera się woda łaski, aby duszę pokorną do dobrego użyźnić. Jeżeli zatem chcesz mieć łaskę Bożą, bądźże pokornym; — jeżeli chcesz, by modlitwa twoja przebiła niebiosa i trafiła do Serca Bożego, bądź pokornym — jeżeli chcesz, by cię Pan napoił ze źródła wody żywej, wytryskującej na żywot wieczny, bądź pokornym; bo jako naczynie nie inaczej się napełni, jedno gdy je nachylisz do źródła: tak i dusza nie inaczej napełni się Bogiem, jedno gdy się nachyli i uniży do nicości swojej (3).
Pokora daje mądrość, bo, jak mówi św. Wawrzyniec Justiniani „prawdziwą mądrością jest poznać, że Bóg jest wszystkiem, a my niczem“, — to zaś poznanie daje pokora. Pan też objawia tylko pokornym, jako sam powiedział: „Wyznawam Tobie, Ojcze, Panie nieba i ziemi, żeś te rzeczy zakrył przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je malutkim ” (4). Przedstawił to równie obrazowo, przywracając wzrok ślepemu za pomocą błota. I nas Pan podobnie oświeca; albowiem błotem, z któregośmy ulepieni pomazuje oczy nasze, abyśmy najprzód siebie samych poznali, iż niczym nie jesteśmy jedno garścią błota, a potem poznali Tego który nas oświecił. Bez pokory najgłębsza nauka jest niebezpieczną, bo nadym a i odurza, a często przemienia w Lucyfera.
Pokora daje siłę ; pokorny bowiem nie opiera się na sobie, lecz na Bogu, a iż nie lęka się zawstydzenia, więc na wszystko się odważa, gdzie tylko widzi wolę Bożą. Nie ma też nic trudnego pokornym i nic przykrego cichym. Z drugiej strony Pan Bóg używa tylko pokornych jako narzędzi do wielkich rzeczy, a to dlatego, iż oni wszelką chwałę odnoszą do Boga. Tak brał głupstwo świata tego, aby zawstydził mądrych, podbijając przez dwunastu rybaków świat bałwochwalczy pod chorągiew krzyża. I dzisiaj wielkie dzieła Boże powstają tylko przez pokornych.
Pokora daje zwycięstwo w pokusach, bo odbiera duszy kłamliwe bezpieczeństwo i zgubną ufność w sobie, a natomiast ściąga pomoc Bożą. „Niema też skuteczniejszej broni do zwyciężenia czarta nad pokorę; czart bowiem, książę pychy, jednej tylko pokory nie może pojąć, a stąd nie umie jej naśladować i nie ma przeciw niej żadnej broni” (5). Święty Antoni widział raz w świetle Bożym świat cały pokryty wielką siecią, którą zły duch rozpostarł, iż miejsca nie było wolnego. Strwożony począł wzdychać i żalić się: „Ach Panie, któż uniknie sideł diabelskich? Tedy usłyszał głos wewnętrzny: „Antoni, sama tylko pokora przechodzi bezpiecznie, nie lękając się tych sideł”. A więc potrzeba być pokornym , aby ujść zasadzek.
Pokora daje pokój, a najprzód z Bogiem , bo łagodzi gniew Boży i wytrąca miecz karzący z prawicy Pańskiej. Oto bezbożnemu Achabowi grozi Pan ciężką karą, lecz skoro się tenże upokorzył, zaraz mówi Bóg do Proroka Eliasza: „Ażaś nie widział upokorzonego Achaba przede mną? Ponieważ tedy ukorzył się dla mnie, nie przywiodę złego za dni jego” (5).
A więc pokora zastępuje miejsce pokuty i słusznie powiedział św. Jan pustelnik: „Jeżeli słabości pokutować nie możemy, przynajmniej usiłujmy się uniżać“. Pokora daje pokój z bliźnim, bo, jako córka miłości, ściąga j jednoczy serca. Nie ma skuteczniejszego środka do pozyskania miłości bliźniego nad prawdziwą pokorę, tak dalece, że pokora nawet ludziom pysznym jest miłą, podczas gdy pycha wszystkim jest wstrętną. Pokora daje duszy pokój z sobą. Cóż bowiem jest przyczyną tych trosk, goryczy i zawodów, które nieustannie rozdzierają biedne serca ludzkie, jeżeli nie dumne ich myśli, plany i zachcenia? Otóż pokora przytłumia lub miarkuje takowe, a tym samym wraca duszy pokój. Cóż może zachwiać pokornego? Upokorzenia? — lecz on ich pragnie. Cierpienia? — Lecz on je chętnie przyjmuje. Jakże więc prawdziwe są słowa Zbawiciela: „Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca, a najdziecie odpoczynek duszom waszym” (7).
Pokora jedna cześć u Boga i ludzi. Im głębiej się dusza uniża, tym wyżej ją Bóg podnosi, — im troskliwiej stroni od czci ludzkiej, tym większa ją cześć otacza. Jako na wadze, gdy jedna szala się zniża, druga się dźwiga; tak w życiu duchowym poniżenie nasze sprowadza wywyższenie, — i przeciwnie; bo „wszelki co się wynosi, uniżon będzie; a kto się uniża, wywyższon będzie” (8).
„Bóg składa mocarze ze stolicy, a podwyższa niskie” — tak śpiewa wielka Mistrzyni pokory, która „pokorą swoją zasłużyła — o ile to być mogło — stać się Matką Bożą” (9). Jednym słowem, „Bóg pokornego broni i oswobadza; pokornego miłuje i pociesza; ku pokornemu się skłania; pokornego obdarza łaską wielką, a po uniżeniu wznosi go do chwały; pokornemu objawia tajemnice swoje, i ku sobie słodko pociąga i wzywa”(10).
Jeżeli zaś Pan już w tym życiu wywyższa nieraz pokornych, o ileż więcej wywyższy ich w życiu przyszłym. Opowiada św. Bonawentura, że gdy raz św. Franciszek Seraficki modlił się w opuszczonym kościółku, towarzysz jego, świątobliwy bardzo zakonnik wpadł tymczasem w zachwyt, a przeniesiony duchem w niebo, widział tamże jedną stolicę, nader wspaniałą i nad inne jaśniejszą. Zdumiony pyta, dla kogo by ona była przeznaczona, i otrzymuje odpowiedź, że niegdyś ta stolica należała do jednego z aniołów, z której go atoli strąciła pycha, — teraz zaś ma na niej zasiąg pokorny sługa Franciszek. Oto jak Róg nagradza pokorę.
Taka jest potrzeba i takie są owoce pokory, — któż jej tedy nie ukocha? kto się o nią starać nie będzie? Potrzebną jest ona wszystkim, a szczególnie stojącym w górze, by nie poszli w ślady buntowniczych aniołów — potrzebną bogatym, by nie gardzili Łazarzami — potrzebną możnym, by się nie wynosili nad prostaczków — potrzebną początkującym w drodze Bożej — potrzebną postępującym — potrzebną doskonałym; a im wyżej kto stoi, tym więcej potrzebuje pokory. Bo jako rozbójnicy czyhają szczególnie na okręty obładowane, podobnie czart czyha na dusze doskonałe, iż nikt nie ujdzie jego zasadzki, kto się nie schroni do portu pokory. O ileż dusz bogatych w cnoty zostaje zrabowanych, iż nie wpłynęły do tego portu. Za czasów papieża Eugeniusza IV -go żył pewien zakonnik, imieniem Justyn, którego Bóg obdarzył wielkimi łaskami, a ludzie podziwiali jako świętego. Dowiedział się o nim papież Eugeniusz, a przyzwawszy go do siebie, uściskał po ojcowsku, posadził obok siebie i rozmawiał z nim łaskawie. To przyjęcie zaszczytne ze strony papieża wzbiło nieszczęśliwego w dumę, tak iż według słów św. Kapistrana wszedł na posłuchanie aniołem, a wyszedł szatanem. Wkrótce bowiem zaczął pomiatać przełożonymi i kłócić się z nimi, a nawet jednego z nich zamordował. Po czym uciekł z klasztoru i stał się rozbójnikiem; a gdy go wreszcie schwytano, umarł w więzieniu bez pokuty. O iluż to było takich Justynów, którzy z początku wzbijali się w niebo jak orły, a potem pełzali po ziemi jak węże!
Józef Sebastian Pelczar, biskup – Życie duchowne czyli doskonałość chrześcijańska według najcelniejszych mistrzów duchownych , Kraków, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1886.
1) Ekkli. X.15
2) Izaj. XXVIII. I. 3
3) Ś. Cez. Arel. Hom. 34
4) Mat. XI , 25
5) Św. Jan Klimak
6) III Król. XXI, 29
7) Mat XI, 29
8) Łuk. XIV, 11.
9) Ś. Bern. Hom. 1. super Miss
10) O naślad. Jez. Chr. Ks. II, R. II, 2.
Skomentuj