1. Roztropnością nazywamy tę sprawność naszego rozumu praktycznego, która sprawia, że w każdej okoliczności życia umiemy postąpić jak należy. Daje nam ona pewną umiejętność, pewną łatwość stosowania ogólnych zasad moralnych do poszczególnych i konkretnych warunków życiowych, w których się nasza praktyczna działalność rozwija.
Konieczność podobnej cnoty jest aż nadto jasna. Bez niej nasze teoretyczne wiadomości, mające zawsze mniej lub więcej charakter oderwany i ogólny, nie miałyby dla praktycznego życia wielkiej wartości wobec tego, że nie są one w stanie przewidzieć tych wszystkich poszczególnych okoliczności, w których może zajść potrzeba ich zastosowania. To samo widzimy i w innych dziedzinach praktycznego życia, np. w technice: tam także nie wystarcza teoretyczna wiedza, ale konieczna jest oprócz tego pewna praktyka, dająca umiejętność wprowadzania w czyn poznanych teorii.
Bez roztropności wszystkie pozostałe cnoty są jakby ślepe i pozbawione kierownictwa. Im większą skłonność ma człowiek w swej naturze do tej lub owej cnoty, tym bardziej potrzebna mu jest roztropność, aby nadać tej skłonności rozumny umiar wewnętrzy: koń, gdy jest ślepy, tern silniej się potłucze, im szybciej będzie biegł.
Nieraz w życiu spotykamy się z ludźmi, którym tego wewnętrznego umiaru brak i których dobre skłonności wyradzają się przez to w wady: odwaga w zuchwalstwo, sprawiedliwość w manię równości, oszczędność w skąpstwo, umartwienie w znęcanie się nad sobą ze szkodą ducha i ciała i t. d.
Każda cnota potrzebuje przeto, aby roztropność dała jej wewnętrzny umiar jej czynów i aby nią kierowała w wyborze środków, prowadzących do jej własnych celów. Stosuje się to nawet do cnót teologicznych, choć tylko w pewnej mierze: istotne ich czynności miary ludzkiej nie potrzebują ale zewnętrznymi przejawami cnót teologicznych musi też roztropność kierować na to, aby odpowiadały dokładnie zadaniom samej cnoty.
Oprócz kierowania poszczególnymi cnotami roztropność ma jeszcze za zadanie wiązać je wszystkie w jedną całość, zwaną charakterem. W porządku przyrodzonym ona to zespala wszystkie nasze sprawności moralne jakby w jedną organizację duchową, nadającą indywidualne piętno osobiste całemu naszemu życiu i postępowaniu.
W niej jest źródło u solidarności, panującej między cnotami, roztropność bowiem jest ściśle zależna od wszystkich innych cnót moralnych, tak iż brak którejkolwiek z nich natychmiast się na niej odbija i pozbawiają pewności i sprawności w kierowaniu postępowaniem. Że zaś wszystkie cnoty potrzebują tego pokierowania ze strony roztropności, przeto niedomagania jej, wywołane brakiem jednej z nich, odbijają się tą drogą i na wszystkich innych i wprowadzają nieład i rozstrój w całym życiu moralnym.
Aczkolwiek roztropność jest usprawnieniem władzy poznawczej t. j. rozumu, to jednak musi ona mieć silne podstawy w woli, bez tego bowiem nie byłaby cnotą moralną: wola jest motorem całego naszego życia moralnego, i każda inna władza duszy o tyle tylko bierze udział w życiu moralnym i może się stać siedliskiem cnoty t.j. sprawności moralnej, o ile ją przenika życiowy wpływ woli.
Nie należy przeto uważać roztropności za jakieś czysto intelektualne wyćwiczenie do kierowania życiem, za jakąś przemyślność lub nawet chytrość życiową: nie, ona obejmuje także sferę woli i od stopnia wychowania woli jest w najwyższym stopniu zależna.
Dopiero gdy wola jest silnie i stale zorientowana do celów wskazanych człowiekowi przez jego naturę i jej przeznaczenie, dopiero wtedy rozum pod jej impulsem nabiera tej jakiejś sprawności do wyszukiwania najlepszych pod względem moralnym dróg postępowania.
Oprócz rozumu i woli biorą jeszcze w działalności roztropności szczególny udział i niektóre nasze zmysłowe władze psychiczne, jak pamięć, wyobraźnia i zwłaszcza ten zmysł kierowniczy, który u zwierząt nazywamy instynktem, a którego działalność w życiu człowieka tak bardzo zapoznajemy na rzecz rozumu.
Rozum, jako władza duchowa, nie może wchodzić w kontakt ze światem materialnym inaczej jak przez zmysły; nie może on więc i kierować naszymi uczynkami, które wciąż się ze światem materialnym stykają, inaczej, jak za pośrednictwem tego zmysłu kierowniczego, dającego mu poszczególną ocenę otaczających nas przedmiotów. I roztropność przeto musi wciągnąć do swej działalności ten zmysł kierowniczy, bez którego pomocy nie byłaby ona w stanie stosować oderwanych prawd moralnych do konkretnych i materialnych warunków naszego postępowania.
Roztropność ma właściwie zrobić z rozumu praktycznego dla dziedziny ducha to, czym zmysł kierowniczy, albo, jak u zwierząt, instynkt jest w dziedzinie działalności zmysłowej.
W tej niższej sferze naszego życia psychicznego, gdzie wszystko jest ściśle określone wymaganiami materii, tę funkcję kierowniczą spełnia specjalny organ zmysłowy, oceniający instynktownie, czy dany przedmiot odpowiada lub nie potrzebom dziedziny zmysłowej. W wyższej duchowej sferze takiego organu być nie może, rozum bowiem ze swymi aspiracjami do dobra nieskończonego nie da się zamknąć i skrępować ciasnymi i określonymi wymaganiami materii.
Zamiast takiego organu musi on sobie wytworzyć w swym własnym łonie pewną organizację duchową, która by stosowała oderwane prawa ducha do konkretnych warunków materii i harmonijnie wiązała z sobą działalność rozumu- praktycznego i działalność zmysłu kierowniczego. Tę funkcję ma właśnie wypełniać w naszym życiu moralnym roztropność.
Czynność rozumu praktycznego, którą roztropność ma kierować, nie jest niczym innym, jak głosem sumienia. Sumieniem bowiem nazywamy pozostający pod wpływem woli praktyczny sąd rozumu, dyktujący nam przed każdym naszym czynem, co mamy robić (sumienie przeduczynkowe), lub oceniający, gdy już czyn został dokonany, jego wartość moralną (sumienie po uczynkowe). Do wypełniania sprawnego tego zadania rozum musi być należycie wyćwiczony i wychowany, rezultatem zaś tego wychowania jest właśnie cnota roztropności.
Człowiek prawdziwie roztropny, to człowiek mający dobrze urobione sumienie i umiejący sprawnie wyrabiać sobie sądy praktyczne, w których ogólne prawa moralne byłyby dobrze dostosowane do przemijających zadań życiowych.
Jak wiemy działalność naszego rozumu w kierowaniu naszymi czynami przechodzi kilka faz: od poznania celu i wskazania go woli, przez wyszukanie środków i rozsądzenie ich wartości, do wydania rozkazu po wyborze, dokonanym przez wolę i do osądzenia całego procesu, gdy już został ukończony (1).
Sumieniem możemy nazwać wszystkie te funkcje rozumu, szczególnie zaś: ostatni sąd, poprzedzający wybór, rozkaz wykonawczy i sąd o dokonanym uczynku. Roztropność ma za szczególne zadanie usprawnienie rozumu do doskonałego wypełniania tej czynności, którą nazywamy rozkazem. Jest ona sztuką, czy też sprawnością rozkazywania.
Sprawność dobrego wyszukiwania środków, prowadzących do celu, nazywamy rozwagą lub zaradnością, zaś sprawność dobrego rozsądzania, który z nich jest najodpowiedniejszy, nazywamy rozsądkiem.
Są to cnoty najściślej z roztropnością związane, a jednak od niej różne; wiemy z codziennego doświadczenia, że są
ludzie, umiejący szybko wskazać różne sposoby postępowania, które w danych warunkach moźna by zastosować, a jednak niezdolni rozsądzić, który z nich najlepiej odpowiada potrzebom chwili i niezdolni żadnego z nich sprawnie w czyn wprowadzić. Inni i zaradzić i rozsądzić potrafią, ale i im brak sprawności w wykonaniu i stąd też nie będziemy mogli ich nazwać roztropnymi.
Dopiero gdy z zaradnością i rozsądkiem połączy się umiejętność sprawnego wprowadzania w czyn powziętych zamierzeń, wtedy dopiero będziemy mieli do czynienia z prawdziwą roztropnością.
Zależnie od zakresu wpływów rozróżniamy rozmaite gatunki roztropności.
Pierwsze miejsce zajmuje, ma się rozumieć, roztropność osobista, indywidualna, za pomocą której każdy człowiek powinien kierować własnym swym życiem: ona jest punktem wyjścia naszego życia moralnego i jakby latarnią, oświecającą całą naszą działalność duchową; komu jej brak na własne potrzeby, ten będzie tym bardziej niezdolnym do kierowania za jej pomocą innymi.
Ponieważ jednak człowiek jest istotą społeczną, niezdolną dojść o własnych siłach bez pomocy społeczeństwa do pełnego rozwoju wszystkich sił swego ducha, przeto musi on umieć ustosunkować swe postępowanie do potrzeb ogólnego dobra całego społeczeństwa, w którym żyje.
Każdy więc winien w pewnej mierze posiadać i roztropność społeczną, dającą mu umiejętność wpływania na wspólne sprawy tej społeczności mniejszej czy większej, wśród której się obraca. W miarę rozwoju społeczeństwa i jego demokratyzacji wychowywanie we wszystkich warstwach narodu roztropności społecznej staje się wprost koniecznością polityczną. Ma się jednak rozumieć, że w dużo większym stopniu winni ją mieć ci wszyscy, którzy są nad jakimś społeczeństwem przełożeni i za jego dobro odpowiedzialni; u nich cnota ta jest najkardynalniejszym warunkiem należytego spełniania przez nich obowiązków rządzenia; winni sobie oni toteż doskonale zdawać z tego sprawę i nieraz nad pogłębieniem w swym charakterze roztropności społecznej poważnie się zastanowić.
Oprócz tych wszystkich, którzy biorą udział w rządzeniu społeczeństwem, cnotę roztropności społecznej z pewnemi odmianami winni mieć i ci, którzy mają pewne szczególne zadania społeczne do wypełnienia. Można więc mówić o roztropności rodzinnej w rządzeniu rodziną, o roztropności wojennej w dowodzeniu wojskiem, o roztropności wychowawczej w wychowaniu młodzieży i t. p.
W każdej z tych poszczególnych dziedzin ta sama cnota musi przybrać inne właściwości. Roztropność wojskowych winna się odznaczać szybkością orientowania się i jakąś mocą duchową i stanowczością; sztuka rozkazywania nikomu nie jest potrzebna w tym stopniu, co oficerowi, który ma prawo narażać swym rozkazem życie swych podwładnych. Roztropność wychowawcza musi ze stanowczością łączyć więcej łagodności, a szczególniej wyrozumiałości i długomyślności.
We wszystkich tych formach roztropności społecznej koniecznym jest należyte usposobienie woli w stosunku do tych społeczności, którymi ma ona kierować; tylko bowiem wola ożywiona pragnieniem dobra ogólnego poszczególnych grup może sprawić, że rozum będzie starannie wyszukiwał środki, prowadzące do wspólnego celu.
Dla wychowania jednak roztropności we wszystkich jej formach, a także i najbardziej pokrewnych jej cnót,rozwagi i rozsądku, koniecznym jest poznać ich składniki i ich proces rozwoju.

Dusza bez roztropności nie utrzyma się na drodze do Boga – Św. J. Pelczar
Studjum nad kardynalną cnotą roztropności przez O. JACKA WORONIECKIEGO. Rektora Uniwersytetu Lubelskiego. Wilno 1923.
1) Analizę tego procesu, w którym rozum i wola wciąż nawzajem na siebie oddziaływują, znajdujemy u Sw. Tomasza w I—Il-ae, qu U—17. Patrz: Gardeil, Diet, de Theol. v. Acte Z e h n, Philosophia moralis et socialis.T. I, p. 61.
Skomentuj