Czemu modlitwa tak często bezskuteczna? Bóg może i chce wysłuchać prośby nasze. – Sami winniśmy, że Bóg nas nie wysłuchuje, bo się źle modlimy. – Sam Chrystus uczy nas się modlić. – Modlitwa ma być szczerą nie dla oka ludzkiego, jedynie do Boga skierowaną; pokorną, skupioną, gorącą, z żywą wiarą, wytrwałą. – „Wszystkie uczynki modlitwą uświęcajmy i w modlitwę je zmieniajmy. – Wierzmy, a skutków wiary doznamy. – Prośby dobrych odrzuca Bóg czasem dla ich zbawienia, wiedząc lepiej, czego im potrzeba.
Gdy uczniowie przystąpiwszy do Chrystusa Pana, prosili Go, aby ich nauczył, w jaki sposób modlić się mają, Zbawiciel wyłożywszy im modlitwę, którą my modlitwą Pańską czyli Ojcze nasz nazywamy, dodał: Proście a otrzymacie, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a będzie wam otworzono. Też same słowa na pocieszenie nasze i dziś Zbawiciel do nas powtarza: Módlcie się, a otrzymacie to wszystko, co do zbawienia wiecznego i do szczęścia doczesnego jest potrzebne, o ile zbawieniu nie jest na przeszkodzie; módlcie się, a będą wam otworzone wrota, a znajdziecie drogę do niebieskiej Jerozolimy żywota wiecznego.
Czemuż więc od czasu, w którym Chrystus Pan Prawda nieomylna, one słowa wyrzekł do uczniów swoich, aż do dziś dnia ta obietnica tak małej liczby ludzi udziałem? Czemuż tak mało próśb do Boga zanoszonych się spełnia?
O! jak wielu jest proszących ale jak mało bywa wysłuchanych! Jak wielu kołacze do bram niebieskich, które niestety, może nigdy dla nich się nie otworzą! Jak wielu szukając drogi żywota, lecą na drogę zagłady, na przepaść wieczną! Czyli przyczyna tego pochodzi od Boga czyli od nas samych?
Gdyby od Boga, zdałoby się, jakoby Bóg próśb naszych wysłuchać nie chciał, lub nie mógł! Ależ On sam wyrzekł: Jam Jest prawda. Niebo i ziemia przeminie, ale słowa moje nie przeminą.
Czyliż Ten, który duszę naszą z niczego wyprowadził, nie byłby w stanie jej zbawić? Czyliż Ten, który jest Panem nieba i ziemi, nie mógłby ulżyć nędzy biednego człowieka? Czyliż Ten, który jednem skinieniem wszechmocnej woli swojej, stworzył bramy piekła dla potępienców, nie byłby w stanie otworzyć bramy nieba dla wybranych sług swoich? Czyliż Ten, który sam jest drogą, życiem i światłem, nie byłby w stanie oświecić drogi, która do życia prowadzi?
Lecz może On nie chce? Ach! mój Boże! Któż do takiego mógłby dojść niewdzięczności stopnia, aby podobną myśl do serca przypuścił! Taki niech tylko spojrzy na obraz Zbawiciela na krzyżu rozpiętego, z tego krzyża miłość nieskończona, wymownem do niego przemówi milczeniem! Na cóż te ręce ciągle rozpięte, jeżeli nie na to, aby świat cały przyjąć w objęcia swoje? Na cóż ta rana Serca ciągle otwarta, jeżeli nie na to, aby świat cały przyjąć do Serca tego? Na cóż ta rana Serca ciągle otwarta, jeżeli nie na to, aby Krwią Swoją zmazać grzechy pokutującego?
Przystąpmy myślą do Betlejem. Tu znajdziemy miłość w postaci biednej dziewicy za nas cierpiącą. Wstąpmy do wieczernika, tu znajdziemy miłość siebie samą na pokarm duszy naszej przemieniającą. Wejdźmy na Kalwaryę, tu znajdziemy miłość za nas na krzyżu konającą!
Ach, zaiste! Bóg może, Bóg chce wysłuchać prośby nasze; więc jeżeli nie doznajemy skutku próśb naszych, przyczynę samym sobie przypisać powinniśmy.
Modlimy się, ale jak?
Czyż taka modlitwa, modlitwą nazwana być może? Zapytajmy się sumienia naszego, a cóż nam odpowie?
My, którzy nędznym, lichym prochem jesteśmy, który dziś jest, a jutro we wieczności stanie, my mówię, gdyby nas kto w podobny sposób odważył się prosić o co, czylibyśmy chętnie wypełnili żądanie Jego? Nie do takich to modlitw przywiązał Chrystus Pan obietnice swoje! – ale raczej bójmy się, jeżeli modlitw naszych nie poprawimy, aby się nie spełniły na nas owe straszne słowa Apostoła Jakuba św.: Petetis et non accipietis. – Prosić będziecie, ale nie otrzymacie, albo one słowa cierpiącego proroka: Clamabunt et non exaudiam. – Wołać będą, a nie wysłucham, i one słowa Ezechiela: Et cum extenderitis manus vestras avertam oculos meos. – A gdy wyciqgniecie ręce wasze odwrócę oczy moje.
Aby więc uniknąć tak wielkiego nieszczęścia, zastanówmy się w krótkości, jak mamy urządzić modlitwy nasze, aby i Bogu miłemi i nam pożytecznemi się stały.
Otwórzmy świętą księgę Ewangelii, a tu znajdziemy jasno i dokładnie, słowem i przykładem wyłożony sposób, w jaki modlić się mamy. Ten sam, który nas nauczył modlić się, podał nam sposób do tego. Słuchajmy więc Jego samego do nas mówiącego (Mat. VI. 5.): Cum oratis, non eritis sicut hypocritae qui amant in synagogis et in angulis platearum stantes orare, ut videantur ab hominibus. Amen dico vobis, receperunt mercedem suam.
Wy gdy się modlicie, nie bqdźcie jako obłudnicy, którzy w synagogach i po rogach ulic stojqc, modlą się aby byli od ludzi widziani, zaprawdę powiadam wam, odebrali oni zapłatę swojq.
Modlitwa więc nasza powinna być szczerą, bez obłudy, t.j. z przekonania, z miłości Boskiej jedynie ma wypływać!
Bo są tacy, którzy się modlą, ale starają się, aby się ludziom przypodobali. Nie Boską, ale ludzką chcą zwrócić na siebie uwagę! Nie bojaźń Boska, ale własne widoki, oto modlitw ich pobudka. Ale dla duszy jakiż stąd wyniknie pożytek? Ludzie, którzy wnętrza serca zbadać nie mogą, pochwalą.
Ale, o Boże! cóż ‚Ty na to powiesz? Czyż chwała ludzka nieszczerą, obłudną modlitwę w oczach Twoich usprawiedliwić zdoła? Czyż pochwała ludzka może być porównaną z najmniejszą obrazą Majestatu Twego? Czyż pochwała ludzka może duszę naszą zbawić? Co nam wszelki wzgląd i pochwała ludzka pomoże bez błogosławieństwa Boskiego? Ona serca naszego miłością Boską nie zapali, a czem że jest serce bez tej miłości? Oto próchno, które świeci a nie grzeje; oto ziemia bez deszczu, która nigdy zbawiennych owoców żywota wiecznego nie wyda!…
Powtóre: modlitwa nasza powinna być pokorną.
Słuchajmy, co nam Chrystus Pan w tej mierze objawia, wyłożywszy przypowieść o setniku i faryzeuszu, która bez wątpienia znaną być musi każdemu: Zaprawdę powiadam wam, odszedł ów usprawiedliwiony do domu swego albowiem kto się uniża, będzie podwyższon, a kto się podwyższa, będzie uniżon.
Są albowiem i tacy, którzy udając się na modlitwę, stają przed obliczem Boga, nie jakoby oni Boga, ale jakoby Bóg ich nie potrzebował; nie jakoby Bóg im, ale jakoby oni Bogu łaskę czynili modląc się! Nie wyznają nędzy i tysiącznych przekroczeń swoich, ale wyliczają dobre uczynki swoje, jakoby je oni sami własną siłą wykonać wydołali! Pokorne wprawdzie ułożenie ciała, ale dusza zuchwała; zgięte kolana, ale nie zgięta pycha; nachylona głowa, ale wyniosła próżność; ręce złożone, ale myśli na wszystko złe wylane.
My więc, kiedy wstępujemy do kościoła, miejmy żywo przed oczyma obraz skruszonego setnika. Rzućmy się myślą do stóp Zbawiciela, Jego jedynie miejmy przed oczyma, Jego w myśli, Jego w pamięci, Jego w sercu naszem; przed Nim nędzę, słabość i winę naszą wyznawajmy, upokorzmy się jak najgłębiej, ale nigdy pokora nasza dosyć głęboką być nie może. Dziękujmy Mu za tę łaskę, iż nam pozwolił być przytomnymi Najświętszej Ofierze Mszy św. Jego uwielbiajmy, kochajmy, prośmy! Uważajmy się jako dzieci w domu ojca, jako słudzy w domu pana, jako winowajcy w domu sędziego. Bojaźń i ufność, uszanowanie i miłość niechaj całą duszę naszą zajmuje. Wszystkie nasze próżne myśli starajmy się jak najpilniej od siebie oddalać.
Jedna tylko myśl całkiem nas zajmować powinna; a my wszystkim innym myślom, wyjąwszy tej jednej przystęp dajemy. Jedni o zabawach, inni o ubiorze, ale mało kto o tem myśli, o czem by jedynie myśleć powinien! Lecz jeżeli pomimo wszelkiego starania nie zdołamy zebrać myśli rozproszonych, żałujmy serdecznie, a taki żal – mówi Augustyn św. – stanie nam za najlepszą modlitwę!
Lecz nie tylko w kościele, ale i w domu równie szczerze, gorąco, pokornie się modlić powinniśmy. Myśl o przytomności Boga najskuteczniejszą będzie do tego pobudką!
Bogu poświęcajmy pierwiastki dnia każdego, któregośmy z łaski Jego dożyli. Jako dobre dzieci, skoro się tylko przebudzą, idą powitać rodziców swoich, tak też i my, skoro się przebudzimy, padnijmy natychmiast na kolana przed Bogiem, który jest Ojcem; przed Maryją, która jest Matką naszą: prosząc o błogosławieństwo na dzień cały, prosząc o pomoc we wszystkich choćby i najmniejszych sprawach naszych. Ich się opiece, z domu chodząc, poruczajmy.
Lecz czyż na tej modlitwie porannej, na tem słuchaniu Mszy św. poprzestać mamy? Ach! dlatego, który prawdziwie Boga miłuje, byłoby to największą karą, gdyby się częściej przez dzień za pomocą modlitwy z Bogiem swoim złączyć nie mógł.
A gdy nam czas nie dozwala ciągle się modlić, starajmy się uczynki nasze przemienić w modlitwę, poświęcając Bogu wszelkie sprawy nasze. Czyli jecie, czy pijecie, czyli cokolwiek czynicie, czyńcie wszystko na chwalę Jego.
Powtarzajmy często, jeżeli nie usty, to myślą i sercem:
Dla Ciebie Panie! nie mnie, ale Tobie chwała! Bóg mój i wszystko moje! Takie lub podobne strzeliste westchnienia czasu nam nie skrócą, ale przeciwnie wszelkie sprawy nasze, chociaż najlichsze w oczach ludzkich, w oczach Boskich poświęcą!
Jemu na koniec, ostatki dnia każdego poświęćmy, dziękując za wszystkie od Niego odebrane łaski przepraszając za wszystkie uchybienia. Przenieśmy się myślą do Betleem i pod stopami Zbawiciela i Matki Jego i Matki naszej zasypiajmy, a słodkim będzie sen nasz, i tymże snem, który jest darem boskim, wielbić Boga będziemy.
Lecz nie dosyć na tem, że modlitwa nasza będzie pokorną, szczerą, gorącą; powinna być oprócz tego z żywą wiarą złączona.
Słuchajmy co w tej mierze do nas Zbawiciel mówi: Quidquid petzetits credentes, accipietes. – O cokolwiek wierzqc prosić będziecie, otrzymacie. Gdy trędowaty wołał do Chrystusa Pana: »Panie jeżeli chcesz., możesz mnie uzdrowić«, odrzekł mu Chrystus Pan: »chcę« i uzdrowił go. Do setnika odezwał się Chrystus Pan: Jakeś uwierzył, niech ci się tak stanie. Do sparaliżowanego: Wierz, a będą ci odpuszczone grzechy twoje. Do niewiasty Chananejskiej: O niewiasto, wielka Jest wiara twoja niech ci się stanie Jako żądasz.
Tymi i wielu innymi przykładami i słowami okazał nam Zbawiciel, ile moc wiary zdziałać może! Jeżeli chcemy, aby Chrystus Pan i do nas podobnemi odezwał się słowy, wierzmy, a doznamy skutków wiary naszej.
Lecz taka choć najlepsza modlitwa mało nam pomoże, jeżeli dawszy się uwieść lenistwu, ustaniemy w tejże modlitwie dla jakiegoś niesmaku, oschłości, niechęci.
Nie dosyć, że modlitwa nasza raz była dobrą; wytrwać w niej powinniśmy.
Słuchajmy Chrystusa Pana do nas mówiącego: Vżgitate omni tempore orantes. – Czuwajcie w każdym czasie modlqc się. Wszakże codziennie łaski i błogosławieństwa Boskiego potrzebujemy, więc codziennie o nie błagać powinniśmy; codziennie dobrodziejstwa odbieramy, codziennie nie mamyż za nie dziękować? codziennie Boga obrażając, nie powinniśmy codziennie błagać Go o przebaczenie? Modlitwa więc nasza, aby była doskonała, pwinna być wytrwałą.
Może kto powie, iż wielu jest takich, którzy te wszystkie warunki dobrej modlitwy wypełniają, a jednak nie doznają skutku próśb swoich!
Ach! tacy niechaj Bogu najgorętsze, najserdeczniejsze dzięki składają. Wysłuchuje bowiem Bóg częstokroć prośby złych i bezbożnych, ale na ich zgubę i potępienie; odrzuca prośby dobrych i pobożnych, ale na ich dobro i zbawienie.
Prosimy aby ulżył ubóstwu i nędzy naszej, ale może by dostatki stały się przyczyną zubożenia duszy naszej w zasługi i cnoty! Prosimy o większe zdolności, ale może by i pycha do tego się przyłączyła, a pokora zginęła! Prosimy o odzyskanie zdrowia, ale może odzyskawszy zdrowie ciała, stracilibyśmy zdrowie duszy?
Nie, jakobyśmy o to wszystko Boga prosić nie umieli; Bóg sam tego chce i wymaga po nas, ale On wie dobrze pierwej, czego nam potrzeba, a jeżeli próśb naszych nie wysłucha, powtarza wtenczas do nas one słowa, które wyrzekł do synów Zebedeuszowych: Nie wiecie czego prosicie.
Każdym razem więc, gdy się modlimy, czyńmy to z zupełnem poddaniem woli naszej pod wolę Boską,
czego nas Chrystus już nie słowy nie przypowieścią, nie innych, ale własnym nauczył przykładem, gdy modląc się w Ogrojcu, zawołał do Ojca swego: Ojcze mój: jeżeli można niechaj ten kielich odemnie odejdzie ; ale nie jako Ja chcę, ale Jako Ty chcesz. I my w modlitwie naszej podobnymi do Boga odzywajmy się słowy: Ojcze nasz, jeżeli można, niechaj ten kielich nędzy i ubóstwa, upokorzenia i prześladowania, boleści i trudów, przejdzie ode mnie; lecz nie moja, ale Twoja wola niechaj się spełni na mnie, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Człowiek milczy i Bóg zamilkł – O modlitwie, cz. 1 – Ks. K. Antoniewicz
KAZANIA ks. Karola Antoniewicza. T. IV Kazania przygodne. NAKŁADEM WYDAWNICTWA TOW . JEZUSOWEGO. KRAKÓW. 1906.
Codziennie wieczorem wspieramy osoby wyrażające swoje poddanie się woli Boga naszą modlitwą:
Niech się stanie wola Twoja! (Módlmy się)
„Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich. Jednak nie…
CZYTAJ CAŁOŚĆ
Skomentuj